Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXI

Hej, Kochani! Przed Wami ponownie rozdział 18+ 😏 

Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że nie zawiodłam! ❤️

***

ADAM

Dwa tygodnie póżniej, czwartek...

Dwutygodniowe zgrupowanie dało mi w kość, ale nie zamierzałem narzekać. Kochałem swoją pracę, zdobywałem doświadczenie i całkiem nieźle mi za to płacono. Mimo to dzisiaj miałem wszystkiego serdecznie dość. Byłem wykończony i marzyłem o gorącym prysznicu, a potem o zaśnięciu z Alex u boku. Czekał mnie wolny weekend spędzony z moją cudowną kobietą. Cholernie za nią tęskniłem, mimo że nie miałem na to zbyt wiele czasu podczas zgrupowania. Myśl o tym, że dziś już ją zobaczę, przywoływała w mojej głowie zdecydowanie grzeszne obrazy.

Dochodziła godzina szesnasta, gdy zajechałem na parking przed siłownią chłopaków. Miałem oddać pożyczony od Matiego sprzęt i szybko wrócić do domu. Auta, mojego przyjaciela, jak i Dave'a stały na swoich stałych miejscach, co oznaczało, że jeszcze się nawzajem nie pozabijali. Całe szczęście...

Przywitałem się z dziewczynami na recepcji i z kartonem w rękach ruszyłem do pokoju trenerów. Już na korytarzu usłyszałem ostrą wymianę zdań.

– Musisz poczekać na zewnątrz, czego nie rozumiesz? – zirytowany głos Klaudii przebijał się przez uchylone drzwi.

– Yyy..., a kim ty jesteś, żeby wypraszać mnie z siłowni mojego faceta? – oburzyła się Iga.

Zatrzymałem się w pół kroku. To zdecydowanie nie była sytuacja, w której chciałem uczestniczyć. Dave będzie musiał się gęsto tłumaczyć, ale całe szczęście to nie moja sprawa.

– Faceta? Proszę cię, ty niby jesteś z Dave'em? – zaśmiała się starsza z kobiet.

– Tak! I nie rozumiem, co cię w tym tak bawi... – wysyczała młoda.

– Bawi mnie to, bo Dave jest wolny. I masz stąd wyjść, bo ściemniasz, gówniaro – powiedziała stanowczo Klaudia.

– Wylecisz stąd jeszcze dzisiaj, osobiście tego dopilnuję! Wiesz za co? Za znieważenie mnie... – oznajmiła z rozbrajającą pewnością siebie Iga.

– Bo ty myślisz, że ja się przejmę zdaniem jakiejś małolaty? – parsknęła śmiechem Klaudia.

– Powinnaś – wycedziła przez zęby młoda.

Rozmowa robiła się coraz ciekawsza, ale nie chciałem być świadkiem kolejnych dram. Nagle obok mnie zjawił się Dave, wycierając kark ręcznikiem.

– Już wróciłeś? – zapytał mnie brat, stając obok.

– Tak, wpadłem na chwilę, żeby oddać Matiemu sprzęt, ale... – wskazałem głową na drzwi, zza których wciąż dochodziły podniesione głosy. – Wolałem się w to nie wtrącać.

Dave zmarszczył brwi, ruszając w stronę pokoju trenerów. Westchnąłem i poszedłem za nim. Nie miałem jednak zamiaru się w to wtrącać...

– Iga? Co tutaj robisz? – zapytał mój zdziwiony brat, otwierając drzwi.

– O, jesteś, kochanie! – zapiszczała młodsza z kobiet, rzucając się na niego.

Mimowolnie skrzywiłem się na ten widok.

– Adam! Skarbie! – krzyknęła Klaudia, chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie.

Zgłupiałem. Byłem potwornie wykończony i ostatnie, na co miałem ochotę, to uczestnictwo w tej farsie. Już chciałem zaprotestować, kiedy Klaudia wpiła się w moje usta, strącając przy okazji karton z moich rąk. Poczułem na języku smak borówek, których nienawidziłem. Odpychając ją od siebie, usłyszałem głos pełen niedowierzania:

– Co tu się, kur..., dzieje?! – Mati pojawił się w drzwiach. – Adam? – zapytał, patrząc na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.

– Co ty robisz, dziewczyno? – wydarłem się na Klaudię, wycierając usta. – Czy ty jesteś normalna?

Skrzywiłem się, wciąż czując ten ohydny smak w buzi. Fuj.

– Adaś, nie udawaj... – powiedziała z zadziornym uśmiechem, szturchając mnie lekko w ramię.

Czy ona naprawdę myślała, że będę grał w tę chorą grę, udając jej faceta przed Igą? To jakiś żart. Złapałem ją za ramiona i spojrzałem w kokietujące mnie oczy.

– Daj mi spokój... – wycedziłem przez zęby. – Naprawdę nie wiem, co ci odbiło, ale lepiej, żebyś nigdy więcej nie wpadła na tak idiotyczny pomysł – oznajmiłem lodowatym tonem.

Puściłem ją, podniosłem karton i skierowałem wzrok na drzwi wejściowe.

Iga uśmiechała się triumfująco, jakby wygrała jaką niewypowiedzianą wojnę. Dave patrzył na Klaudię dziwnie przeszywającym spojrzeniem, jakby próbował rozszyfrować, czy chciała wzbudzić w nim zazdrość, czy raczej w Idze. A Mati miał na twarzy kamienną maskę.

– Przyjechałem ci to oddać – powiedziałem, unosząc paczkę w jego stronę.

– Chodź do biura, bo tutaj jest zbyt gęsta atmosfera... – skrzywił się i wskazał głową na korytarz.

Ruszyłem za nim, ciesząc się, że mogę się wyrwać z tego cyrku.

– Możesz mi wyjaśnić, co to było? – zapytał, gdy szliśmy w stronę jego biura.

– Sam chciałbym to wiedzieć – odparłem szczerze. – Chwilę przed tym, jak pojawił się Dave, kłóciły się o niego. A kiedy Klaudia mnie zobaczyła, rzuciła się na mnie jak jakaś nienormalna.

Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie.

– Mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie nie przeszło ci z Alex...

– Zwariowałeś? – oburzyłem się, zatrzymując w pół kroku. Mateusz dopiero po chwili zorientował się, że za nim nie podążam. – Za kogo ty mnie masz?

– Za jedynego kandydata do ręki mojej siostry – stwierdził pewnym tonem. – Dlatego musiałem się upewnić...

Kącik jego ust poszybował w górę, nie wiem, dlaczego, ale zirytowało mnie to. Naprawdę miałem dosyć tego dnia. Wziąłem głęboki oddech.

– Nigdy więcej o to nie pytaj... – odparłem, czując, jak napięcie powoli mnie opuszcza.

Miałem tylko wejść, oddać rzeczy i wyjść, a tu zdążyło wydarzyć się już tyle, że mój mózg naprawdę ledwo to ogarniał.

– Spokojnie, już wszystko wiem – odpowiedział Mateusz i weszliśmy do biura. – Jesteś wykończony...

– Tak, mam dość. Jestem padnięty, potrzebuję gorącego prysznica i przytulić się do Alex... – westchnąłem, odkładając karton w kącie biura.

– Tak się składa, że mojej siostrze przyda się towarzystwo, bo jak wiesz, zostawiamy ją na weekend samą w domu...

– Słyszałem, że zabierasz swoją przyszłą żonę nad morze – powiedziałem, opierając się o ścianę i zaplatając ręce na piersi.

– Dave dał nam klucze do waszej willi. Podobno pytał cię o zgodę, ale i tak mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? Kama stwierdziła, że potrzebuje słońca i plaży, bo ślub ją stresuje, a ja jestem nieznośny przez sprawy związane z nową filią... – westchnął, przecierając twarz dłońmi.

– Wyglądasz gorzej niż dwa tygodnie temu, więc Kama wie, co mówi – stwierdziłem. – O Alex się nie martw... – powiedziałem z lekkim uśmiechem. – Będzie pod dobrą opieką.

– W to nie wątpię – zaśmiał się Mati. – Zaraz wracam do domu, wykąpię się i ruszamy na podbój morza...

– Gdybyśmy się minęli, udanego weekendu, gołąbeczki – rzuciłem, poruszając wymownie brwiami.

Mati tylko pokręcił głową, a ja opuściłem siłownię. Szykował się ciekawy weekend.

Zanim wsiadłem do auta, zapaliłem papierosa. Przez te dwa tygodnie jakoś łatwiej mi było wrócić do tego nałogu. Każda przerwa po ciężkich masażach i treningach była na wagę złota, a dym zawsze koił nerwy. Oparłem się plecami o drzwi i zamknąłem oczy, delektując się chwilą ciszy i spokoju.

– Podzielisz się? – Usłyszałem dziewczęcy głos po lewej stronie.

– Fajki to zły nałóg, Iga – odpowiedziałem, wypuszczając dym i otwierając oczy.

– Doprawdy? I mówi mi to fizjoterapeuta? – zaśmiała się. – Co to za akcja z Klaudią? Serio coś cię z nią łączy, czy jest zazdrosna o Dave'a?

– Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć – odpowiedziałem chłodno.

– To co, podzielisz się tym uzależnieniem? – zapytała ponownie.

Westchnąłem głośno, wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni i podałem jej. Wzięła jedną fajkę, włożyła do ust i spojrzała na mnie wymownie. Odpaliłem jej papierosa. Zaciągnęła się głęboko, zamykając oczy, a po chwili wypuściła dym.

– Dave ukrywa nasz związek i zupełnie nie wiem, dlaczego... – powiedziała cicho.

– A co ja mam z tym wspólnego? Jego o to zapytaj. Ja się nie wtrącam w wasze życie.

– Dave od dwóch tygodni zachowuje się jakoś inaczej – mówiła jakby sama do siebie. – Kupił sobie worek treningowy i wali w niego jak szalony – oznajmiła, zaciągając się ponownie. – Nie wiem, co się stało między nim a Alex, ale wkurzyła mnie, bo go olewa. Przyjaciele tak nie robią, prawda?

– Nie mieszaj się w to, dobrze ci radzę... – powiedziałem stanowczo.

– On ją kocha... – wyszeptała.

To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Czułem, jak jej spojrzenie wwierca się we mnie, szukając potwierdzenia.

– Już ci powiedziałem, pytaj Dave'a – odpowiedziałem spokojnie, wypuszczając ostatni kłąb dymu. – Jednak pamiętaj, po pierwsze, najlepiej odpuść ten temat. Po drugie, nigdy nie wypowiadaj się o drugiej stronie, jeśli nie znasz jej wersji – dodałem, wyrzucając niedopałek do kosza.

Iga wciąż opierała się o moje auto, jakby nie zamierzała odpuścić.

– Dave to zajebisty facet i naprawdę nie rozumiem, jak ona może go tak traktować. Nie widzi, jak go krzywdzi? – powiedziała zirytowana, gasząc papierosa butem i krzywiąc się lekko.

– Doprawdy? – zaśmiałem się gorzko. – Najpierw się zastanów, czy ty byłaś fair wobec niego, a potem dopiero wypowiadaj się na temat innych, a najlepiej to sobie odpuść. Będziesz zdrowsza, cześć – rzuciłem na odchodne.

Wsiadłem do auta i odjechałem, gotując się w środku. Ta dziewczyna działała mi na nerwy, a te i tak były już dziś mocno nadszarpnięte. Potrzebowałem spokoju, chwili wytchnienia i oczyszczenia umysłu.

Kiedy przekroczyłem próg mieszkania, od razu wstawiłem pranie i poszedłem pod prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele, a ja czułem, jak powoli każdy napięty mięsień odpuszcza. Spędziłem tam prawie godzinę, ale wyszedłem jak nowo narodzony.

Spakowałem kilka czystych ubrań do plecaka, dorzuciłem żel pod prysznic i szczoteczkę do zębów. Powiesiłem pranie i niemal wybiegłem z mieszkania, żeby jak najszybciej dostać się do auta. Szczerzyłem się jak dzieciak, gdy mknąłem dobrze znaną mi trasą.

W końcu. W końcu miałem do kogo wracać. Ktoś na mnie czekał, ktoś za mną tęsknił i ktoś o mnie myślał. Z wzajemnością, oczywiście. Każdego dnia zastanawiałem się, co u Alex, co robi, jak się czuje. Czy ćwiczy? Jak jej kolano? Codziennie, chociaż przez chwilę, pisaliśmy do siebie albo rozmawialiśmy – najczęściej późnym wieczorem, kiedy w końcu miałem czas dla siebie.

A teraz... teraz nareszcie, będę mógł porwać ją w swoje ramiona i po prostu nie wypuścić przez najbliższe dni.

Dochodziła godzina dziewiętnasta, kiedy zaparkowałem pod domem Alex. Wziąłem plecak, stanąłem przed drzwiami i wziąłem głęboki oddech. Zadzwoniłem dzwonkiem.

– Otwarte! – krzyknęła radośnie moja dziewczyna.

Przekroczyłem próg domu, a moje nozdrza natychmiast wypełnił zapach pizzy. Stała w kuchni, uśmiechając się do mnie szeroko. Nie zdążyła nawet zrobić kroku w moją stronę, bo już byłem przy niej, zrzucając plecak gdzieś po drodze.

Ubrana w luźną, krótką, letnią sukienkę na ramiączkach w czarnym kolorze, wyglądała oszałamiająco. Kreacja idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Przebiegłem wzrokiem od stóp do głów, napotykając zadziorne spojrzenie. W tej chwili byłem pewien, że mam przy sobie najseksowniejszą kobietę na świecie.

Sekundę później znalazła się w moich ramionach.

– Dzień dobry, kochanie – wyszeptałem do jej ucha, wtulając twarz w jej miękkie włosy i wdychając słodki zapach arbuza. – Wyglądasz przepięknie.

Moje dłonie spoczywały na jej talii i same zaczęły wędrówkę po jej plecach.

– Dziękuję. Tak bardzo tęskniłam – odpowiedziała, zarzucając mi ręce na szyję i wtulając się mocno. – Jak dobrze, że już jesteś.

Odsunęła się lekko, a jej lśniące, pełne radości oczy utwierdziły mnie w przekonaniu, jak bardzo potrzebowaliśmy siebie nawzajem. 

Pocałunek był subtelny, namiętny i pełen pożądania, które zawisło w powietrzu. Nigdy wcześniej nie pragnąłem żadnej kobiety tak, jak teraz jej. Moje dłonie błądziły po jej ciele, zapamiętując każdy fragment.

– Wiesz... – wyszeptała między pocałunkami. – Nie wiem, czy pamiętasz, ale wtedy w szpitalu... – urwała na chwilę, patrząc na mnie intensywnie swoimi błękitnymi oczami. – Obiecałam, że w ramach podziękowania za pomoc w naprawianiu kolana przygotuję ci pizzę...

– Doskonale to pamiętam – odpowiedziałem z szerokim uśmiechem. – Jednak nie wiem, czy ty pamiętasz, ale miałem dwa pomysły...

– Doskonale to pamiętam – powtórzyła moje słowa, śmiejąc się. – Właśnie włożyłam pizzę do piekarnika, a zdradzisz mi swoje drugie życzenie?

– Ty... – powiedziałem cicho, a ona popatrzyła na mnie zaskoczona. – Nie chciałem, żebyś mi się w jakikolwiek sposób odwdzięczała. Chciałem po prostu być obok, patrzeć na ciebie, śmiać się z tobą, przytulać cię. A ty... – zamilkłem na chwilę i przełknąłem głośno ślinę. – Wpuściłaś mnie do swojego serca.

Jej oczy zalśniły łzami, a usta wciąż pozostawały lekko rozchylone. Zabrakło jej słów, a ja zląkłem się, że ją wystraszyłem.

– Wpuściłam – wyszeptała po chwili. – A ty je posklejałeś... – uśmiechnęła się delikatnie.

– Szkoda... – odpowiedziałem, a Alex spojrzała na mnie zdezorientowana. – Szkoda, że musiałem to zrobić, bo ktoś je wcześniej rozwalił na milion kawałków – wyjaśniłem. – Ale wiesz, co... – Dotknąłem jej policzka i kciukiem starłem zbłąkaną łzę. – Myślę, że teraz jest silniejsze niż kiedykolwiek.

Posłałem jej ciepły uśmiech i ponownie zatopiłem w tych miękkich wargach. Alex zarzuciła mi ręce na szyję, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Jej palce zanurzyły się w moich włosach, a ja myślałem, że zwariuję...

– Wiesz, zostało nam jakieś dwadzieścia minut, zanim pizza będzie gotowa – oznajmiła z lekko przyspieszonym oddechem, a mi na te słowa zrobiło się niebezpiecznie gorąco.

– To niewiele czasu – stwierdziłem z szelmowskim uśmiechem.

Wziąłem ją na ręce i wbiegłem po schodach, kierując się do jej pokoju. Alex nie przestawała całować mojej szyi, a kiedy przygryzła płatek mojego ucha, moje tętno wyraźnie przyspieszyło, co chyba wyczuła, bo wyszeptała zmysłowo do mojego ucha:

– Chyba też się za mną stęskniłeś...

Przepadłem. Położyłem ją delikatnie na łóżku, blokując jej ruchy od pasa w dół swoimi udami i przytrzymując jej ręce nad głową. Całowaliśmy się zachłannie i namiętnie, aż zbrakło nam tchu.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo – powiedziałem cicho do jej ucha.

Poczułem, jak przeszedł ją dreszcz. Ta reakcja tylko upewniła mnie, że wzajemnie się pragnęliśmy, a podniecenie narastało w nas z każdą chwilą...

Całowałem jej szyję, a ona odchyliła głowę do tyłu, wydając z siebie ciche westchnienie. Moje wargi przesuwały się coraz niżej, zatrzymując się na dekolcie. Przeszkodą była sukienka, której zamierzałem się jak najszybciej pozbyć.

Dłonie przeniosłem na jej brzuch, delikatnie podwijając materiał, a jednocześnie muskając skórę opuszkami palców. Czułem, jak jej ciało pokryła gęsia skórka, a ona patrzyła na mnie wzrokiem pełnym pożądania, przygryzając lekko dolną wargę. Myślałem, że zaraz oszaleję!

Kiedy w końcu pozbyłem się ubrania, moim oczom ukazała się seksowna, czarna, koronkowa bielizna, która idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Przełknąłem głośno ślinę, starając się zachować resztki opanowania, choć w tej chwili byłem już na granicy.

– Podoba mi się ta reakcja – powiedziała Alex z zadziornym uśmiechem. – Chyba trafiłam w twój gust.

– Jesteś niesamowita – wydusiłem z siebie. – Tak piękna, kusząca i zmysłowa, że powstrzymuję się resztkami sił, żeby nie zedrzeć tej bielizny już teraz.

Byłem cholernie podniecony. Alex przywołała mnie palcem. Cóż, nie musiała mnie namawiać, bo już po sekundzie zawisłem nad nią, opierając się dłońmi po obu stronach jej głowy. Pociągnęła mnie za koszulkę, przyciągając do siebie i wplatając mi palce we włosy. Jęknąłem w jej usta. Uwielbiałem, gdy to robiła. Pocałowała mnie subtelnie i leniwie.

Kiedy jej dłonie zaczęły wędrować pod moją koszulkę, wciągnąłem głośno powietrze, a moje ciało natychmiast zareagowało – każdy jej dotyk palił mnie jak ogień. Zdjęła ze mnie bluzkę, a potem przesunęła dłonią po moim brzuchu, patrząc na mnie z zachwytem.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam cię dotknąć – wyszeptała drżącym głosem. – Teraz moż... 

Nie dałem jej jednak dokończyć, zachłannie wpijając się w jej usta. Jej ciało, jej oddech, jej bliskość powodowały, że byłem coraz bardziej podniecony. Moje dłonie zaczęły badać każdy zakamarek tego seksownego i wysportowanego ciała, a jęki, które wydobywały się z jej ust, tylko mnie podsycały. Zacząłem masować jej pierś, drażniąc sutek przez koronkę stanika. 

Poluźniłem swoje uda, a jej nogi się lekko rozchyliły. Oboje oddychaliśmy coraz szybciej, a kiedy przejechałem palcem po jej mokrej bieliźnie, a ona wciągnęła głośno powietrze, naprawdę myślałem, że zaraz dojdę.

Alex na zmianę ciągnęła mnie za włosy albo błądziła dłońmi po moich ramionach i karku. Każdy jej dotyk powodował dreszcze. Wsunąłem dłoń w majtki...

– Adam... – wydyszała, kiedy moje usta przesunęły się na jej pierś. Nie przestawałem też drażnić jej najwrażliwszego punktu palcami. – Chcę ciebie... – jęknęła.

Była już bliska spełnienia, więc nie zamierzałem przestawać, chociaż te słowa spowodowały, że w moich bokserkach zrobiło się jeszcze ciaśniej. Jej uda coraz szybciej zaciskały się na mojej dłoni, z ust wydobywały się głośniejsze jęki, a oddech przyspieszał. Przeniosłem się na jej miękkie wargi, całując namiętnie. Chwilę później wygięła się w łuk i głośno jęknęła w moje usta, przeżywając intensywny orgazm. 

A ja prawie doszedłem z nią...

Musiałem wziąć głębszy oddech, by uspokoić własne zmysły. Jej zaróżowione policzki, zamglone oczy i wciąż rozchylone usta, były widokiem, który zapierał dech. Delikatnie muskałem gorącymi wargami jej szyję i dekolt, przesuwając opuszkami palców po gładkiej skórze jej ud.

– Pragnę cię, tak bardzo, że nie wytrzymam dłużej... – wyszeptała, ciągnąć mnie delikatnie za włosy.

Nie musiała mówić nic więcej. Stanik wylądował gdzieś obok łóżka, a po chwili znalazły się tam też majtki. Widok był hipnotyzujący. Leżała przede mną piękna i naga bogini. Szybko się rozebrałem, wyciągając z kieszeni spodenek prezerwatywę.

Jej zmysłowe spojrzenie przenikało mnie na wskroś, a gdy zobaczyła moją męskość w pełnej okazałości, przygryzła dolną wargę. Szybko założyłem gumkę i ponownie zawisłem nad nią, opierając się dłońmi po obu stronach jej głowy.

– Jesteś taka piękna i kusząca... – mówiłem, całując ją delikatnie.

Spletliśmy nasze języki, a pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Po chwili Alex wyszeptała uwodzicielsko:

– Jedyne, o czym teraz marzę, to żebyś ty też poczuł tę obezwładniającą przyjemność...

To był impuls. Rozszerzyłem jej nogi, uważając na kolano. Nakierowałem się na jej wnętrze, a Alex zarzuciła zdrową nogę na moje plecy. Kiedy znalazłem się w środku, jęknąłem z zachwytu. Była taka mokra, taka gotowa...

Pieściła opuszkami moją skórę, a ja poruszałem się w niej powoli, chcąc celebrować każdą chwilę tej bliskości. Te ciche jęki były jak melodia, która budziła we mnie jeszcze większe pragnienie. Nasze ruchy stawały się coraz bardziej zsynchronizowane.

Jej palce w moich włosach robiły cuda, a ja poruszałem się coraz szybciej, dodatkowo stymulując kciukiem jej najwrażliwszy punkt. Oboje jęczeliśmy w swoje usta, pomiędzy pocałunkami. Kiedy zaczęła kreślić paznokciami wzory na moich plecach, czułem, że zaraz dojdę...

Zmysłowe spojrzenie Alex stawało się coraz bardziej zamglone, a to spowodowało, że przyspieszyłem, bo widziałem, że ona też już jest blisko i nie myliłem się...

Nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy, kiedy osiągnęła szczyt. Ciało Alex drżało, a ona zacisnęła palce na moich ramionach, wywołując we mnie eksplozję zmysłów. Pochyliłem się nad nią, próbując opanować własne emocje, ale wystarczyło kilka chwil, by wszystko we mnie eksplodowało.

Intensywny dreszcz przeszedł moje ciało. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, a głośny jęk wyrwał się z mojego gardła. Takiego orgazmu jeszcze nie przeżyłem... Ostatkiem sił oparłem się na dłoniach, nie chcąc przygnieść jej własnym ciężarem.

Alex głaskała moje plecy i ramiona, a mnie przechodziła gęsia skórka. Muskałem ustami jej dolną wargę, a po chwili nasze języki łaskotały się wzajemnie. Oboje powoli dochodziliśmy do siebie po tych intensywnych doznaniach.

Położyłem się obok niej, podpierając dłonią głowę i głaszcząc delikatnie jej ciało. Była nieziemsko piękna, a po tych dwóch orgazmach, nie miała sobie równych...

– Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam... – szepnęła, uroczo się uśmiechając.

– Przyznam ci się do czegoś – powiedziałem, uśmiechając się zawadiacko i zbliżając się do jej ust. – Ja też, nigdy nie przeżyłem czegoś tak intensywnego – wyszeptałem, delikatnie ją całując, a dłonią zahaczyłem o jej sutek.

Drażniłem jej ciało opuszkami palców, a ona znów wplotła dłonie w moje włosy...

– Cholera, pizza! – krzyknęła nagle, próbując podnieść się z łóżka.

– Zostań, ja się tym zajmę – zaśmiałem się. – Mam tylko nadzieję, że jeszcze coś z niej zostało...

Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Ubrałem bokserki i skierowałem się do kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro