Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXX

Hej, Kochani! Myślę, że ten rozdział należy zaliczyć do tych 18+, więc czytacie go na własną odpowiedzialność...

Ps. Mam nadzieję, że się spodoba :D

***

ALEX

Środa, wieczór...

Adam się nie odezwał, zapewne zajęty pakowaniem i załatwianiem ostatnich spraw przed wyjazdem. Nie miałam mu tego za złe, choć poczułam lekkie rozczarowanie, gdyż to przecież on zaproponował nasze wieczorne pożegnanie.

Była dopiero dwudziesta, a ja czułam się kompletnie wyczerpana wydarzeniami dzisiejszego dnia. Po relaksującym prysznicu przebrałam się w piżamę: majtki, spodenki i luźną koszulkę z krótkim rękawem – moje codziennie funkcjonowanie, zaczynało przypominać wreszcie normalność. Założyłam ortezę na kolano i usiadłam na łóżku, otwierając laptopa.

Zaczęłam przeglądać komentarze w mediach społecznościowych:

Dlaczego ta jej cała „kontuzja" była akurat w meczu z Norwegią? Przecież musi być głośno o jej transferze! Gwiazdeczka...

Upadła gwiazda...

Co? W Norwegii cię nie chcą, więc wracasz do Polski?

Norwedzy stwierdzili, że się nie nadajesz i teraz skończy się bogate życie...

Chyba szykuje się koniec tej doniosłej kariery...

Bez niej też sobie świetnie radzą! Nie zasłużyła na nagrodę MVP Mistrzostw Europy...

O, jest i kolejny transfer! Zdrówko nie dopisuje, to lepiej wrócić do Polski, żeby tatuś się zajął kolanem... Żenada...

Ma kontuzję, to już nie jest wystarczająca dla Norwegów? Lepiej nam podłożyć świnię...

Zatrzasnęłam laptopa i odłożyłam go na bok. Wdech. Wydech. Czytałam te słowa i płakałam. Co ja zrobiłam tym wszystkim ludziom? Po konferencji, która była transmitowana na żywo, spadła na mnie lawina komentarzy. Większość była pozytywna, ale to te negatywne uderzały we mnie najmocniej.

Na konferencji jasno wyjaśniłam, że mój transfer był planowany od miesięcy i że była to moja świadoma decyzja. Jednak, jak widać, nie wszyscy słuchają ze zrozumieniem.

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, że osoby spoza świata sportu nie mają pojęcia, jak wygląda takie życie. Jednak każda z tych uwag była ciosem w moje, nie do końca jeszcze posklejane, serce. Bolało.

Jakby tego było mało, stres, który ostatnio mi towarzyszył, spowodował krwawienie mimo brania tabletek antykoncepcyjnych. Miesiączkę powinnam dostać dopiero za tydzień. Całe szczęście, że dotarłam do domu na czas. Gdybym zobaczyła czerwony ślad na białych spodenkach podczas konferencji, spaliłabym się ze wstydu.

Byłam załamana, rozdrażniona i zraniona, a jednocześnie szczęśliwa, że podpisałam kontrakt. I jeszcze smutna, bo Adam wyjeżdżał. Boże, tyle emocji na raz!

Mimo że wzięłam tabletki rozkurczowe i przeciwbólowe, to skurcze podbrzusza nie ustępowały. Chciałam zwinąć się w kłębek i zniknąć, chociaż na chwilę. Ostatecznie założyłam słuchawki, włączając muzykę. Poprawiłam poduszki, aby było mi wygodniej siedzieć, odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.

Zamiast się uspokoić, słyszałam głosy tych komentujących ludzi. Ich słowa odbijały się echem w mojej głowie. Wszystkie ostatnie wydarzenia przewijały się w mojej pamięci jak film, a łzy zaczęły lecieć same.

Nagle poczułam ciepłą, dużą dłoń na swoim policzku. Wyobraźnia płatała mi figle, ale ten dotyk był taki przyjemny. Ocknęłam się i otworzyłam oczy.

Adam siedział na brzegu łóżka, patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem. Ściągnęłam słuchawki i rzuciłam się na niego, wtulając w jego silne, szerokie ramiona, najmocniej jak potrafiłam. A przy okazji wdychałam jego zapach, który tak uwielbiałam. Potrzebowałam go jak jeszcze nigdy.

– Co się dzieje, Alex? – zapytał z czułością, delikatnie gładząc mnie po włosach.

Moje imię w jego ustach brzmiało jak najpiękniejszy komplement, jakby wypowiadał zaklęcie, które miało uleczyć zranione serce i duszę. A ten ciepły, pełen troski głos, sprawił, że rozkleiłam się na dobre.

– Cii... już dobrze, kochanie – wyszeptał mi do ucha.

Ostatnie słowo spowodowało, że stado motyli zatrzepotało w moim podbrzuszu – i nie, to nie był kolejny skurcz! Gdy Dave tak do mnie mówił, nigdy nie wywołało to we mnie takich emocji.

Właśnie w tym momencie oczyma wyobraźni widziałam, niemal fizycznie to czułam, jak mały puzzel wskoczył na odpowiednie miejsce w układance w kształcie mojego serca. 

Niespiesznie odsunęłam się od Adama, uważnie przyglądając się jego przystojnej twarzy. Mimo że obraz miałam zamazany przez łzy, badałam każdy jej element. Dotknęłam policzka, a kilkudniowy zarost połaskotał moją dłoń. W tym momencie nieziemsko się uśmiechnął.

– Zjawiasz się zawsze wtedy, kiedy cię potrzebuję, jak to robisz? – zapytałam.

– Mam swój radar – odparł, a w jego oczach zatańczyły iskierki rozbawienia. – Kiedy coś się dzieje, alarm w mojej głowie zaczyna wyć na całego.

Oboje zaczęliśmy się śmiać. Byłam przekonana, że to właśnie tego faceta potrzebowałam w swoim szalonym, a jednocześnie tak bardzo poukładanym sportowo życiu.

– Jesteś niemożliwy... – Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

– Wiem, ale za to mnie lubisz, prawda? – Poruszał wymownie brwiami. – Powiesz mi, co się stało?

Uśmiechnęłam się delikatnie i przesunęłam się, robiąc mu miejsce obok. On jednak zrobił coś niespodziewanego – odsunął mnie na bok, jakbym ważyła tyle, co piórko, usadowił się wygodnie na środku łóżka i nim zdążyłam się obejrzeć, siedziałam, a w zasadzie na wpół leżałam, pomiędzy jego nogami, wygodnie opierając się plecami o jego umięśniony tors.

Zamknął mnie w szczelnym uścisku, ujmując moje dłonie w swoje – duże i ciepłe, a jego kciuki delikatnie gładziły ich wierzch. Nasze nogi stykały się w kilku miejscach, wywołując przyjemne mrowienie, a nasze serca przyspieszyły swój rytm.

– Teraz lepiej – wyszeptał mi do ucha, a włoski na moim karku zadrżały pod wpływem jego głosu. – Pamiętaj, w takim szczelnym uścisku już nic ci nie grozi... – Po tych słowach, musnął kark ustami.

Przełknęłam głośno ślinę, a moje serce zrobiło fikołka. Czułam się bezpiecznie. Zapach, ciepło ciała i spokojny ton głosu Adama, spowodowały, że nagle zapomniałam, o czym tak właściwie chciałam mu opowiedzieć.

– Możemy tak zostać i nigdzie się nie ruszać? – poprosiłam, a Nieziemski zaśmiał się cicho w zagłębienie w mojej szyi.

Było mi tak dobrze w jego ramionach, że miałam ochotę trwać w nich do końca życia, bo wiedziałam, że one ochronią mnie przed całym światem.

– Jeśli chcesz, to już za dwa tygodnie możemy spędzać tak każde poranki, popołudnia i wieczory, wszystko zależy od ciebie, Alex...

Gorący oddech spowodował gęsią skórkę, która stopniowo opanowywała całe moje ciało. Te słowa były jak długo wyczekiwana obietnica stabilizacji, której coraz bardziej pragnęłam...

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Z jednej strony była to perspektywa idealna, a z drugiej – wszystko działo się tak szybko. Czy naprawdę byłam gotowa na kolejny krok? Hormony i emocje szalały, nie będąc zbyt dobrym doradcą, a mój umysł desperacko szukał równowagi.

– Nie musisz podejmować decyzji teraz, do niczego cię nie namawiam – dodał Adam, jakby czytał w moich myślach. Splótł nasze palce, czym rozproszył moje obawy. – Powiesz mi, dlaczego płakałaś?

Milczałam, bo to wszystko, co jeszcze kilka minut temu się ze mną działo, nagle wydało mi się takie odległe. Jakby nie dotyczyło mnie. Nie byłam jedyna, która doświadczała negatywnych komentarzy, nie ja jedna zostałam zraniona przez faceta i w końcu, nie tylko ja, miałam dziwne relacje z rodzicami...

– Ludzie – westchnęłam. – Po prostu, ludzie...

– Widziałem te komentarze – oznajmił Ziemski. – Wiesz, że zawsze znajdą się zazdrośni i zawistni. Nie raz już przez to przechodziłaś...

– To prawda, ale teraz wszystko się nawarstwiło i chyba potrzebowałam, aby to ze mnie wypłynęło...

– A wiesz, że zakochałem się w bardzo silnej kobiecie? – wyszeptał mi do ucha tak seksownym głosem, że nogi mi zmiękły, mimo że wygodnie leżały na łóżku, stykając się z jego. – Która nie poddaje się tak łatwo – kontynuował z zadziornym uśmiechem.

Jego dłoń, która jeszcze przed chwilą była spleciona z moją, zaczęła wędrować wzdłuż mojej talii, podwijając moją koszulkę i zostawiając po sobie palące ślady.

– I zawsze... – urwał na chwilę, pieszcząc opuszkami palców mój nagi brzuch, który reagował nawet na najdelikatniejszy dotyk.

Nie potrafiłam zebrać myśli, mój oddech przyspieszył, a podbrzusze wariowało i nie była to wina okresu.

– Ale to zawsze... – dodał, aby ponownie przerwać wypowiedź.

Jedna dłoń zsunęła się na moje podbrzusze, podczas gdy druga, musnęła moją nagą pierś, która była niezwykle czuła na dotyk, przez comiesięcznie ustrojstwo. Moje ciało przeszła fala gorąca, w głowie miałam chaos, a serce biło jak oszalałe. Przez ten nawał emocji prawie zapomniałam – okres! Przecież muszę mu powiedzieć...

– Walczy do końca – dokończył, przyciągając mnie bliżej siebie.

Jego dłoń, która jeszcze przed chwilą spoczywała na mojej piersi, uniosła mój podbródek, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała. Błękit oczu wypełniało pożądanie, które odbierało mi resztki trzeźwego myślenia, a kiedy jego wzrok padł na moje usta...

Ten pocałunek nie przypominał żadnego z wcześniejszych, to była najczystsza magia. Namiętność i pożądanie... To nie był delikatny taniec języków, to była burza uczuć.

Adam podciągnął mnie wyżej, przekręcając delikatnie na prawy bok i uważając na moje przeklęte kolano. Wyraźnie czułam, jak bardzo jest podniecony. Zarzuciłam mu ręce na kark, głaszcząc go opuszkami palców. Jego dłoń wciąż pozostawała na moim podbrzuszu, masując je niespiesznie. To było jak gorący kompres.

Pragnęłam go tak bardzo, że krzyczał to każdy nerw w moim ciele. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą i splatały się w jedną całość, a ciało zdawało się płonąć.

– Adam... – wyszeptałam, pomiędzy pocałunkami.

– Tak? – zapytał cicho, drążącym głosem, nie przerywając całowania.

W tym momencie moje podbrzusze przeszedł kolejny skurcz, bo jego gorące palce zacisnęły się na mojej wrażliwej piersi, drażniąc delikatnie sutek.

– Tylko ja... – zaczęłam mówić, ale pustynia w moim gardle oraz to niezwykłe uczucie podniecenia nie pomagały. – Mogę mieć takiego pecha, bo...

Nie dał mi dokończyć, zamykając moje usta w namiętnym pocałunku i nie przerywając go, położył mnie na łóżku. Zawisł nade mną, opierając się rękami o poduszki po obu stronach mojej głowy. Niechętnie oddalił się ode mnie i spojrzał mi w oczy, szelmowsko się uśmiechając. Zanim doszłam do siebie, oznajmił:

– Masz okres, wiem – stwierdził z rozbrajającą pewnością siebie, a zadziorność tego spojrzenia wywołała kolejną falę gorąca.

Jego słowa wprowadziły mnie w osłupienie. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami, próbując zrozumieć.

– Skąd, wiesz? – wykrztusiłam w końcu, wciąż nie mogąc uspokoić oddechu.

– No-Spa i Aulin leżą na twojej szafce nocnej – odpowiedział, puszczając mi oczko.

Przez chwilę po prostu na niego patrzyłam, nie mogąc wykrztusić słowa. Jego uśmiech, spojrzenie pełne czułości i rozbawienia sprawiały, że moja ekscytacja sięgała zenitu. Pragnęłam Adama tak bardzo, jak jeszcze nikogo. Wystarczył najsubtelniejszy dotyk, a czułam eksplozję gorąca w całym moim ciele.

– Chore kolano, okres... kiepska ta twoja dziewczyna – wyszeptałam w końcu, nie odrywając wzroku od Adama.

Zaśmiał się cicho, pochylając się nade mną.

– Dla mnie i tak jesteś najlepsza – odpowiedział, całując mnie delikatnie.

Kolejny dreszcz podniecenia przebiegł przez moje ciało. Co ten facet ze mną wyczyniał? Wplotłam palce w jego miękkie włosy, a on westchnął w moje usta.

– Przychodząc tutaj... – zaczął mówić pomiędzy pocałunkami. – Moim planem było sprawić ci taką przyjemność... – kontynuował, a jego oddech owionął moją szyję. – Którą zapamiętasz przez te dwa tygodnie mojej nieobecności... – dodał, muskając ją gorącymi wargami. – I wcale nie miałem na myśli seksu – zakończył, przesuwając te pocałunki w stronę dekoltu.

Jego silne uda unieruchomiły mnie od pasa w dół, co spowodowało kolejną falę gorąca. Jak zwykle uważał na moje kolano, które trochę psuło całą atmosferę. Jego męskość wbijała się w miejsce, w którym szalenie chciałam ją poczuć, ale cholerny okres mnie ograniczał.

Byłam pobudzona i sfrustrowana jednocześnie, miałam wrażenie, że ten facet doprowadzi mnie zaraz do orgazmu swoim głosem i pocałunkami. Aga i Kama miały rację – potrzebowałam bliskości...

Pociągnęłam Adama za włosy i wciągnęłam głośno powietrze, kiedy jego gorący język znalazł się na mojej wrażliwej piersi. Oddech drażnił sutek, a żar, który czułam w każdym nerwie, spowodował całkowitą suchość w gardle.

Jedną dłonią podtrzymywał się na poduszce, a druga zamknęła się na mojej drugiej piersi, sprawiając, że straciłam kontakt z rzeczywistością. Nigdy, ale to nigdy, nie czułam się tak nieziemsko. Zamknęłam oczy, oddając się tej niezwykłej przyjemności...

Mój oddech przyspieszał, a ciche jęki wymykały się mimo woli. Gdy jego dłonie i usta skupiały się na moich piersiach z większą intensywnością, a kciuki drażniły sutki, czułam, że jestem bliska spełnienia.

Po chwili jego dłoń muskała moją talię, schodząc coraz niżej. Rozluźnił swoje uda, rozszerzając tym samym lekko moje nogi. Kiedy jego sprawne palce przejechały po mojej wilgotnej bieliźnie, głośno westchnęłam. Przybiłam sobie mentalną piątkę, że zdecydowałam się na założenie tamponu.

Adam wyczuł, że nic go nie blokuje, ale przerwał swoje pieszczoty. Otworzyłam oczy, a on spojrzał na mnie z takim pożądaniem, jak jeszcze nikt nigdy na mnie nie patrzył. Posłał seksowny i zawadiacki uśmiech, a ja naprawdę miałam wrażenie, że zaraz dojdę, już od samego jego spojrzenia...

– Jesteś taka piękna... – wyszeptał w moje usta, przygryzając dolną wargę, aby po chwili zatracić się ponownie w subtelnym pocałunku.

Przestałam oddychać, kiedy jego palce znalazły się pod bielizną, dotykając najbardziej newralgiczny punkt w moim ciele. Każde podrażnienie tego wrażliwego miejsca powodowało, że zaczęłam tracić kontrolę nad własnym ciałem. Adam nawet na chwilę nie przestawał splatać naszych języków w coraz śmielszym tańcu.

Intensywność dotyku i pocałunku doprowadzały moje zmysły do stanu, w jakim się jeszcze chyba nigdy nie znalazłam. Zbliżałam się do osiągnięcia szczytu przyjemności, którego tak dawno nie doświadczyłam...  Ciągnęłam go za włosy i zaciskałam swoje uda na jego dłoni w coraz szybszym tempie, aż w końcu...

Wbiłam paznokcie w jego ramiona, wyginając się w łuk. Z moich ust wyrwał się jęk, a całe ciało przeszył intensywny dreszcz. Byłam w siódmym niebie, zupełnie oderwana od rzeczywistości. To był najlepszy orgazm, jakiego doznałam w życiu. Gęsia skórka zawładnęła każdą cząsteczką mojej skóry, a fakt, że jego palce wciąż drażniły mój najwrażliwszy punkt, tylko bardziej potęgował te wszystkie uczucia.

Adam powoli wysunął dłoń, przejeżdżając nią wzdłuż mojej talii, drażniąc skórę wrażliwą po orgazmie i zahaczając, niby od niechcenia, o sutek, a ja przepadłam. Totalnie przepadłam na punkcie tego faceta.

Niespiesznie masował moją pierś, wciąż subtelnie mnie całując. Na koniec musnął dolną wargę i spojrzał w moje oczy, które z pewnością były jeszcze lekko zamglone, ale jednocześnie błyszczały, po tej eksplozji wrażeń, jakiej doznałam. Nie byłam w stanie się poruszyć. Czułam, jak moje policzki płoną żywym ogniem.

– A teraz jesteś jeszcze piękniejsza, kochanie – stwierdził, a ja wiedziałam, że ten jego szelmowski uśmiech pozostanie w mojej pamięci na długo, razem z całym tym przeżyciem.

Adam położył się obok mnie, po mojej prawej stronie. Lewą dłonią podpierał głowę, a prawą masował moje podbrzusze. Jego męskość wbijała się moje udo, a ja poczułam się niezręcznie – przecież powinnam mu się odwdzięczyć.

Z Marcinem zawsze było inaczej. To on czerpał przyjemność, a ja byłam dodatkiem. To, co teraz przeżyłam, było czymś nowym, tak odmiennym. Po raz pierwszy czułam się tak spełniona i... ważna.

Dochodziłam do siebie powoli, próbując uspokoić galopujące serce i przyspieszony oddech. W końcu odwróciłam głowę w stronę Adama i napotkałam jego pełne miłości spojrzenie.

– Panie Ziemski, jestem w panu totalnie i bezgranicznie zakochana... – powiedziałam, a on szeroko się uśmiechnął. – Możesz być pewien, że to pożegnanie na długo zapadnie mi w pamięć. Mimo że będę cholernie tęsknić, w tej chwili zapomniałam o wszystkich problemach...

– Właśnie taki był mój cel – wyszeptał, nachylając się do mojego ucha.

– Wiesz... – zaczęłam mówić, dotykając dłonią jego najczulszego, a obecnie chyba najtwardszego miejsca w ciele, na co jęknął cicho w zagłębienie w mojej szyi. – Powinnam...

– Jedyne, co teraz powinnaś... – rzekł, patrząc mi głęboko w oczy i splatając nasze dłonie. – To zapamiętać, że sprawianie kobiecie przyjemności jest bardzo ważne...

Zgłupiałam. Dlaczego miałam wrażenie, że on wie coś, czego nie powinien? Oprócz Kamy i Agi nikt nie znał szczegółów z mojego życia intymnego, a i one nie wiedziały wszystkiego. Często wspominały, że nigdy nie musiały udawać orgazmu, że ich partnerzy dbają o ich potrzeby, a ja? No cóż, ja nie miałam tyle szczęścia. Moje zaspokojenie odchodziło najczęściej na drugi plan, a zazwyczaj na ten nieistniejący.

Adam, widząc konsternację malującą się na mojej twarzy, uśmiechnął się lekko i powiedział:

– Żeby rozwiać twoje wątpliwości, nie, nie śledziłem cię – powiedział z rozbawieniem, próbując rozluźnić atmosferę. – Po prostu, kiedyś, przy okazji twoich rozmów z dziewczynami, chcąc nie chcąc, czasami słyszeliśmy z twoim bratem i Dave'em trochę więcej, niż powinniśmy.

Poczułam przypływ wstydu. Świadomość, że wiedział o mnie rzeczy, których wolałabym nie ujawniać, była krępująca. Spuściłam wzrok i próbowałam odwrócić głowę, ale nie pozwolił mi na to. Delikatnie ujął mój policzek, zmuszając mnie, bym spojrzała mu w oczy.

– To tylko dowód na to, że mam teraz pole do popisu – powiedział miękkim i czułym głosem. – A tamten facet niech żałuje, że nie miał okazji podziwiać swojej kobiety w tak pięknej chwili.

– Adam... – wyszeptałam, choć słowa ugrzęzły mi w gardle. Wracanie do mojego związku z Marcinem było takie żenujące i bolesne...

– Nie będziemy o tym nigdy więcej rozmawiać – obiecał. – Tamte sprawy to przeszłość, a przed nami wspaniała przyszłość, gwarantuję ci to, Alex... 

Nachylił się i pocałował mnie namiętnie. Z każdą kolejną chwilą wracała moja pewność siebie.

Nie było wątpliwości – Adam wypełnił każdą samotną i zranioną cząstkę mojego serca i ciała. Czy można wymarzyć sobie kogoś lepszego?

***

Kolejne dwa tygodnie minęły w mgnieniu oka, wypełnione wydarzeniami, które odwracały moją uwagę od oczekiwania. Adam wracał jutro ze zgrupowania, a ja odliczałam godziny do jego powrotu.

Zostawił mi plan działania na każdy dzień, rozpisując ćwiczenia, które miały pomóc mojej nodze wrócić do pełnej sprawności. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby jak najszybciej pojawić się z powrotem na boisku, oczywiście w granicach rozsądku.

Dave próbował kilkukrotnie skontaktować się ze mną. Wysyłał mnóstwo wiadomości z przeprosinami, ale ignorowałam je, chcąc, choć na chwilę odciąć się od tego emocjonalnego chaosu. Kilka razy nawet pojawił się pod moim domem, lecz nie otworzyłam drzwi, albo wyganiała go Kama, albo Mati.

Na szczęście Aga i Kama skutecznie dbały o to, bym się nie nudziła. Spędzałyśmy razem mnóstwo czasu, choć Agnieszka coraz częściej znikała z Johnem – ich relacja rozwijała się w zawrotnym tempie.

Obie namówiły mnie do założenia TikToka, co okazało się błędem, bo zaczęłam tracić zbyt dużo czasu na przeglądanie tych wszystkich filmików. Chociaż osobiście nic nie wrzuciłam i na razie nie miałam zamiaru, to odkryłam kilka ciekawych rzeczy.

Iga okazała się całkiem sprawna w promowaniu siebie. Jej treści były interesujące, przyciągały uwagę i zyskiwały popularność. Mimo że nie pałałam do niej sympatią – chociaż nie była przecież winna zamieszania z Dave'em, bo nie miała pojęcia o naszych uczuciach względem siebie – musiałam przyznać, że życzyłam jej sukcesu.

Największym zaskoczeniem były jednak filmiki samego Dave'a. Nagrywał porady treningowe i przykładowe ćwiczenia na różne partie ciała. Kto by pomyślał, że mój przyjaciel, o ile mogę go tak jeszcze nazywać, wejdzie w świat social mediów z pełnym zaangażowaniem. Myślę, że Iga miała w tym swój udział.

Odbyłam też poważną rozmowę z dziadkiem, który rozwiał moje wszelkie wątpliwości, dotyczącego tego, czy kiedykolwiek próbował zmusić mnie, nawet nieświadomie, do grania w piłkę ręczną. Okazało się, że moja fascynacja tym sportem zaczęła się wtedy, gdy zobaczyłam na starych zdjęciach, jak gra mój tata. Ironia losu, prawda?

Dziadek nie chciał powtarzać błędów z przeszłości, więc starał się skierować moją uwagę na inne obszary. Cóż, jak widać, to nie pomogło. Pamiętam, że będąc w podstawówce, nieustannie wierciłam mu dziurę w brzuchu o stworzenie sekcji piłki ręcznej dla dzieci, ale on nie chciał. Na szczęście mój urok osobisty zadziałał i mogę być teraz dumna z moich ogromnych osiągnięć.

Spotkanie online z psychologiem sportowym, współpracującym z kadrą narodową, było najlepszą decyzją, jaką podjęłam. Choć uważam się za silną i niezależną kobietę, każdy miewa momenty słabości. A od czasu kontuzji i przymusowej przerwy, sama nakładałam na siebie presję, generując coraz więcej negatywnych myśli.

Perspektywa długiej rehabilitacji i oddalenia od boiska była przytłaczająca, ale ta rozmowa pozwoliła mi uporządkować emocje. Nabrałam wiary, że nawet jeśli droga będzie kręta i wyboista, to w końcu osiągnę swój cel, wracając do strzelania goli...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro