Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

ALEX

Obecnie

Pół nocy nie spałam, bo zastanawiałam się nad swoim położeniem. W dodatku, kiedy tylko zamknęłam oczy, obraz umięśnionego, lekko wilgotnego torsu Adama oraz jego pociemniałe spojrzenie, od którego na samą myśl mam ciarki na ciele, zakłócały mój spokój. Co się ze mną działo? Nigdy tak na niego nie reagowałam. Do tego, moje serce, mimo kompletnej rozsypki, wciąż wyrywało się do Dave'a.

Muszę się ogarnąć, żadnych zauroczeń, miłości i tym podobnych sytuacji! Teraz najważniejsze jest kolano i mistrzostwa, nic innego nie powinno zaprzątać mojej głowy. Na szczęście, zimny prysznic, skutecznie otrzeźwił mój umysł.

– Jak się czujesz? – zapytała Kama, kiedy zmierzałyśmy na śniadanie.

– Średnio – powiedziałam. – Musiałam w nocy wziąć tabletkę przeciwbólową, bo bym zwariowała. Obawiam się, że muszę oswajać się z myślą, że finał spędzę na trybunach.

Przyjaciółka posłała mi tylko zbolałe spojrzenie. Na samą myśl, że już nie zagram w tych zawodach, było mi niedobrze. Zajęłyśmy z Kamą stolik i zaczęłyśmy jeść. Gwar był spory, bo wczorajszy mecz wzbudził ogromne emocje wśród całej kadry i szczerze mówiąc, nikt nie spodziewał się wygranej Szwedek.

– Ty dzisiaj nie jedziesz na halę, musimy skupić się na treningu, żebyś mogła zagrać. – Tymi słowami przywitał mnie Adam, dosiadając się do naszego stolika.

– Dzień dobry, ciebie też miło widzieć – odpowiedziałam mu, a on się zaśmiał.

– Witam moje kochane panie. – Pokłonił się lekko przed nami. – Zaszczytem jest móc usiąść przy waszym stole.

– No raczej – skwitowała Kama. – Czyli rozumiem, że masz dzisiaj indywidualny trening z Alex? – zapytała, wyraźnie akcentując każde słowo i posyłając mu wymowne spojrzenie. Po czym od razu zakryła się kubkiem z kawą, a ja kopnęłam ją pod stołem, na co prawie się opluła.

– A co, też byś chciała? – zapytał z cwaniackim uśmiechem. – A może ty powinnaś jednak zawitać u mnie wczoraj wieczorem, skoro tak chętnie przysłałaś swoją przyjaciółkę? – Uniósł brew i napił się kawy, a ona zdębiała. Moja przyjaciółka nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, po raz pierwszy w życiu!

– Ja tylko... – wyjąkała.

– Co tylko? – Ciągnął temat, a ona patrzyła się na zmianę na niego i na mnie.

– Tylko chciałam wam pomóc zrozumieć, że do siebie pasujecie – rzekła z triumfalnym uśmiechem i teraz to ja prawie oplułam się kawą, a Adam pokręcił tylko głową i zaśmiał się pod nosem.

– Bezdyskusyjnie stwierdzam, że mam z wami ciekawe życie – westchnął i popatrzył na nas radosnymi oczami. Pogadaliśmy jeszcze o kilku sprawach, pośmialiśmy się i czułam, że dzisiejszy dzień będzie przełomowy. Dostałam niesamowitej energii i miałam zamiar wykorzystać to na ćwiczeniach. – Dobra, z rana muszę rozmasować kilka dziewczyn, więc widzimy się później, moje drogie. Nie łam się, ogarniemy to twoje kolano – rzucił w moją stronę, puścił mi oczko i odszedł.

– Oj, Alex, zdecydowanie masz w głowie nie tego brata, co powinnaś – stwierdziła Kama, opierając się łokciem o stół i podtrzymując dłonią brodę, przy okazji odprowadzając go wzrokiem.

– Już ci mówiłam, serce nie sługa. – Uśmiechnęłam się smutno. – Poza tym, nie mam teraz czasu na sprawy prywatne, mecze są dla mnie ważniejsze.

– Niby tak, ale dobrze jest mieć obok kogoś, kto rozumie cię jak nikt inny, z kim możesz pogadać, pożartować, przytulić się...

– Mam ciebie – odpowiedziałam od razu, szeroko się uśmiechając, na co Kama parsknęła śmiechem.

– Tu muszę przyznać ci rację, ale wolałabym, żebyś jednak znalazła faceta, bo ja we wszystkich aspektach ci nie pomogę. – Posłała mi wymowny uśmiech. – Chodź mój choruszku, idziemy chwilę odpocząć po jedzeniu i rozciągnąć to twoje kolano.

Cieszyłam się, że mam ją przy sobie, naprawdę nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Była moją ostoją, zawsze potrafiła przemówić mi do rozumu i wiedziałam, że mam w niej wsparcie, o każdej porze dnia i nocy.

Po godzinie wylądowałyśmy na siłowni, gdzie czekał Arek, który poprowadził nam rozgrzewkę i rozciąganie. Potem wsiadłam na rower stacjonarny. Pojeździłam jakiś czas, aż w końcu dziewczyny zapakowały się w autobus i ruszyły na halę. Żałowałam, że nie mogę być tam z nimi, ale z drugiej strony, jeśli miałam w tym czasie zawalczyć o swoje zdrowie, to zdecydowanie wolałam tę opcję.

Ubrałam czarne, luźne, krótkie spodenki i czerwoną koszulkę treningową z białym orzełkiem na piersi oraz napisem POLSKA na plecach, wzięłam telefon i ruszyłam do gabinetu fizjoterapii.

– Jestem – powiedziałam, wchodząc bez pukania do pomieszczenia.

– Świetnie. Połóż się, trochę cię pomęczę – oznajmił Adam.

– Przyznaj się, że lubisz się nade mną znęcać. – Zaśmiałam się i położyłam na przenośnym łóżku rehabilitacyjnym.

– Masz rację, czasem daje mi to satysfakcję. Szczególnie, jak mnie zirytujesz. – Puścił mi oko i nałożył na ręce balsam do masażu. – Alex, pobrudzę ci spodenki, jak będę masować mięśnie uda.

Nagle poczułam się dziwnie zawstydzona. Przecież on jest fizjoterapeutą, nie powinnam mieć żadnych oporów przed zdjęciem tych spodenek. Nie mnie pierwszą i nie ostatnią widziałby w bieliźnie. Ostatecznie jednak podwinęłam je najbardziej, jak się dało. Jakiś dziwny prąd przeszedł moje ciało, gdy jego dłonie dotknęły mojego kolana. Nie odezwał się więcej, po prostu zaczął masować.

Na początku nie było tragicznie, jednak gdy zaczął masaż pobudzający mój układ nerwowy, aby rozgrzać moje mięśnie przed treningiem, bolało, ale musiałam być twarda. Przyglądałam się, jak jego muskularne ramiona napinają się pod wpływem naporu na moją nogę. Przed oczami ponownie pojawił mi się jego nagi tors. Próbowałam odgonić te myśli jak najszybciej, żeby przypadkiem nie zauważył nic podejrzanego w moim zachowaniu. On jednak był bardzo skupiony, zmarszczył czoło, a to dodawało mu jeszcze więcej uroku osobistego.

– Kiedy ty masz czas na siłownię? – wypaliłam nagle. Zaśmiał się pod nosem i spojrzał na mnie.

– A co? Zauważyłaś wczoraj, że mam mięśnie? – Uniósł sugestywnie brew. – Zazwyczaj rano biegam albo robię trening na siłowni, rzadziej wieczorem, bo wtedy padam na twarz.

– Wiesz, zawsze widzę cię w koszulce, więc nawet jeśli chciałeś ukryć przede mną twój umięśniony brzuch, to wczoraj miałam wystarczającą ilość czasu, aby mu się dokładnie przyjrzeć. – Zaśmiałam się i syknęłam z bólu.

– Wytrzymaj jeszcze chwilę, rozmasuję i będzie lepiej, zobaczysz – mówił spokojnie.

– Tak wiem, nie pierwszy raz mnie torturujesz. – Oboje uśmiechnęliśmy się pod nosem. – Wiesz, że nie musisz mnie pocieszać, w końcu nie zawsze idzie po naszej myśli – powiedziałam cicho.

– Chyba nie zamierzasz się teraz poddać? – zapytał gniewnie, przestając masować.

– Nikt nie mówi o poddaniu się. – Uspokoiłam go. – Po prostu widzę i czuję Adaś, że mogę nie wytrzymać godzinnego grania.

Masował dalej i nie odzywał się, myślał nad czymś intensywnie. Nagle zadzwonił mój telefon, a na jego wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Sary Ziemskiej.

– Dzwoni do mnie twoja mama – wyszeptałam zszokowana, a kąciki jego ust poszybowały w górę. – Halo? – odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

– Hej, Alex jak twoje kolano? Jak się czujesz? – pytała zmartwiona, po polsku, ale z tym pięknym, brytyjskim akcentem.

– Daję radę, cały czas walczę. Adam jest niezastąpiony w swojej pracy. – Uśmiechnęłam się, spoglądając na jego reakcję, a on posłał mi szeroki, szczery uśmiech, aż mnie połaskotało w podbrzuszu.

– Trzymaj się Słońce, jesteś silna i pełna energii! Jestem pewna, że obejrzę cię w finałowym meczu. Rozmawiałam z Adamem, mówił, że ci pomaga i niech się postara jak najlepiej! Przekaż mu to! – pouczyła. – Dave mi powiedział, że się z tobą widział.

– Tak, Adam dzielnie walczy. Dave również przyjechał mnie wspierać, więc na pewno łatwo się nie poddam.

– Biedactwo moje, jakbyś potrzebowała czegoś, to pamiętaj, że jestem, masz pozdrowienia od Marka.

– Dziękuję, również pozdrawiam. Kiedy przyjeżdżacie? – podpytałam.

– Jeszcze dokładnie nie wiem, planujemy w sierpniu. Koniecznie musimy się spotkać, nie przeszkadzam już, trzymaj się dzielnie, walcz i pamiętaj, że czekamy, aby kibicować ci przed ekranem w finale!

– Dziękuję za wiarę, od razu mi lepiej – odpowiedziałam szczerze, a w oczach zebrały mi się łzy wzruszenia. – Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia.

– Dużo zdrówka, Słońce, bye! – Rozłączyła się, a łzy poleciały mi samoistnie. Starałam się je wycierać, ale wylatywały jedna po drugiej, jak szalone.

– Czemu płaczesz? – Zaniepokoił się Adam.

– Nic takiego. – Pociągnęłam nosem. – Wszystko dobrze, już się ogarniam. – Starłam wszystko, co wyleciało z moich oczu. Zamknęłam je i wzięłam kilka głębokich wdechów.

– Alex... – wyszeptał.

Kiedy podniosłam powieki, napotkałam jego zbolałe spojrzenie. Nawet nie zauważyłam, kiedy przestał masować. Po prostu trzymał ręce na moim kolanie i mi się przyglądał. Doskonale wiedział, o co chodzi.

– Nie patrz tak na mnie – powiedziałam. Usiadłam na łóżku, wciąż mając wyprostowane nogi. – Już jest dobrze. – Wypuściłam głośno powietrze. – Róbmy coś, ćwiczmy, muszę zagrać, chociażbym miała wylądować po meczu w szpitalu – mówiłam stanowczo.

– Dobrze, ale najpierw się uspokój. Zamknij oczy i weź głęboki wdech. – Posłuchałam go. Zrobiłam to, co kazał i czułam, jak głaszcze moją nogę. Dreszcze opanowały całe moje ciało. – Jeszcze raz, no już, spokojnie – powtarzał i oddychał razem ze mną.

– Już mi lepiej, dziękuję – powiedziałam po chwili, otwierając oczy i wykrzesałam delikatny uśmiech. – Proszę, zacznijmy trening, bo zwariuję – jęknęłam.

– Idziemy na siłownię, wezmę gumy do rozciągania i jutro będziesz jak nowa – stwierdził Adam i poszedł umyć ręce od balsamu. Spuściłam nogi w dół, za łóżko. Ponownie zamknęłam oczy i powoli oddychałam, uspokajając się.

Wszystko bolało mnie w środku, ból kolana przestał mieć znaczenie, bo dotarło do mnie, jak bardzo moi rodzice mają mnie gdzieś. Sara, która stanowczo zabroniła mi mówić do siebie ciociu, gdy skończyłam osiemnaście lat, bardziej interesowała się moim zdrowiem, niż moi właśni rodzice. Wspaniale, prawda?

– Nie płacz – usłyszałam przy uchu. Nawet nie zakodowałam, że wrócił. Stał pomiędzy moimi nogami i mnie przytulał.

– Co jest ze mną nie tak, że żadne z nich się do mnie nie odezwało? – wyszeptałam i łzy ponownie same poleciały.

Nawet nie otwierałam oczu, bo to nie miało sensu, pozwoliłam spływać swobodnie tym słonym kropelkom, dopóki nie wylecą wszystkie. Rozkleiłam się jak mała dziewczynka. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on uspokajająco głaskał moje plecy. Czy to coś złego, że pragnęłam zostać w tych ramionach na dłużej?

– Z tobą jest wszystko w jak najlepszym porządku, to oni nie doceniają tego, jaką mają wspaniałą córkę – powiedział pewnie.

Trwaliśmy tak w uścisku, nic więcej nie mówiąc. Czułam gęsią skórkę, gdy tak subtelnie przesuwał dłońmi po moich plecach. Powoli zaczynałam się uspokajać.

– A co to za czułości? – Zaśmiał się Dave. – Co się stało, Alex? Czemu płaczesz? – zapytał zmartwiony.

Na dźwięk jego głosu, Adam niesamowicie się spiął. Otworzyłam oczy, a zamazany od łez obraz mojego przyjaciela, ukazał jego zatroskane spojrzenie.

– Co ty tu robisz? – wyszeptałam.

– Mati pojechał z dziadkiem na halę, a ja się dowiedziałem, że zastanę cię tu albo na siłowni. Co się stało?

Adam wyswobodził się z uścisku, chociaż odniosłam wrażenie, że bardzo niechętnie. Cóż, muszę przyznać, że czułam przyjemne ciepło w ciele, gdy trwałam w jego ramionach.

– Mama dzwoniła, martwi się o nią – odpowiedział Adam.

– Rozumiem, że nasza mama, a nie twoja i to dlatego wyglądasz, jak siedem nieszczęść – jęknął. – Przykro mi, Kruszynko – powiedział tym swoim miękkim głosem, od którego moje serce się topiło i po chwili wylądowałam w ramionach drugiego z braci Ziemskich.

W obu było mi dobrze i bezpiecznie. Teraz, jednak moje serce przyspieszyło. Czy ze mną naprawdę jest coś nie tak? Adam nie wyglądał na zadowolonego z faktu, iż pojawił się jego brat, ale starał się to skrzętnie ukrywać.

– Koniec tego przytulania – oznajmiłam w końcu. Odsunęłam się od Davida, pociągnęłam nosem i wytarłam twarz od łez. – Idziemy na siłownię. Jutro nie zagram, ale pojutrze już mam zamiar stanąć na boisku.

– No i to mi się podoba – rzekł uśmiechnięty Adam.

– Idę do łazienki, widzimy się na sali – zeszłam z łóżka.

Wyszłam na korytarz i skręciłam do damskiej toalety. Spojrzałam w lustro i faktycznie zobaczyłam obraz nędzy i rozpaczy. Czerwone od płaczu oczy, zaróżowiona twarz. Przemyłam ją zimną wodą i poczułam chwilową ulgę, więc ponowiłam ten gest kilka razy. Znów spojrzałam w swoje odbicie. Nie wyglądałam dobrze, ból odcisnął swoje piętno. Byłam blada, miałam podkrążone oczy i nadal opuchniętą od płaczu twarz.

Musiałam wziąć się w garść, zawalczyć o siebie po raz kolejny i na pewno nie ostatni. Fakt olewania przez rodziców i ich obłuda dobijały mnie najbardziej. Nigdy nie byli na żadnym meczu, ale gdy ktoś pytał, czy Aleksandra Biel, to ich córka, ochoczo przytakiwali. Kiedyś, gdy jakiś dziennikarz zapytał ich, czy są ze mnie dumni, ze łzami w oczach powiedzieli, że tak. Do kamery. Na pokaz. Szkoda, że nigdy tego nie usłyszałam wprost. Wiedziałam jednak, że ta hipokryzja kiedyś ich zgubi, a wtedy nie wiem, czy będę w stanie wybaczyć im to, za jaką porażkę mnie uznali...

***

Dave

– Po co przyszedłeś? – spytał Adam, przygotowując taśmy do ćwiczeń, gdy Alex wyszła. – Dobrze wiesz, że ona nie może się stresować. Naprawdę wystarczy jej wrażeń jak na kilka dni.

– Wiem. Od kiedy z ciebie taki ochroniarz się zrobił, co? – zapytałem, bo jakoś dziwnie się zachowywał.

– Muszę dbać o zawodniczki, dobrze wiesz, jaką mam pracę. Jeśli chcesz iść z nami na siłownię, to musisz mi obiecać, że nie będziesz jej denerwował – powiedział oschle i wyminął mnie, kierując się w stronę drzwi.

– Nie mam zamiaru jej niczym drażnić. Przyjechałem zobaczyć jak sobie radzi i ją wesprzeć. – Ruszyłem za nim.

– Jak tam sytuacja z Igą? – podpytał, gdy szliśmy korytarzem.

– Nijak, nie odzywam się do niej, bo mnie irytuje. – Skrzywiłem się na samą myśl o tej dziewczynie.

– Naprawdę? – Jego głos ociekał ironią. – Jeszcze przedwczoraj nie umiałeś z nią zerwać, a teraz nagle cię irytuje?

– Przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do bardzo mądrych wniosków. Jestem totalnym ignorantem, egoistą i idiotą. Chęć wzbudzenia zazdrości w Alex, była moim najbardziej kretyńskim pomysłem, na jaki wpadłem. – Adam już chciał się odezwać, ale go powstrzymałem. – Tak, wiem, co chcesz teraz powiedzieć. Od początku mi to uświadamiałeś i miałeś rację. Jednak żyłem sobie w jakiejś bańce mydlanej, myśląc, że ta młoda laska, jest mną oczarowana. Dałem się podejść jak gówniarz. Koniec z tym. Wraca dawny Dave. Nie mam zamiaru więcej niszczyć sobie życia i nie chcę ranić Alex. Naprawdę mi na niej zależy, potrzebuję jej jak tlenu – wyszeptałem ostatnie zdanie.

– To jej to pokaż – stwierdził mój brat i poklepał mnie po ramieniu. – A i jeszcze jedno, tym razem tego nie spierdol.

– Nie zamierzam. Tak wiem, powtarzam to po raz kolejny, ale naprawdę nie zamierzam.

– Czego nie zamierzasz? – zapytała Alex, przekraczając próg siłowni.

– Być już więcej idiotą – odpowiedziałem.

– No w końcu, mówisz jak normalny Dave, a nie ten dziwny człowiek, który ostatnio opętał twoje ciało – powiedziała, śmiejąc się. Oddałbym wszystko za to, żeby słyszeć i widzieć ten uśmiech codziennie.

– Zapraszam serdecznie na materac naszą ukochaną reprezentantkę, bo podobno zamierza ona zagrać w finale – wtrącił radośnie Adam i nie spuszczał z niej wzroku.

– Owszem, taki jest plan. – Szeroko się uśmiechnęła, jakby dostała jakiejś nowej energii w tej łazience.

Związała włosy w wysoki kok i położyła się na materacu. Mój brat klęknął obok niej i ruszał jej nogą w różne strony. Zaczęła od napinania mięśni, potem ćwiczyła z taśmami, następnie jazda na rowerze stacjonarnym, potem robiła wyskoki obunóż w górę i w końcu usiadła na atlasie do ćwiczeń.

Mimo że jej koszulka miała krótkie rękawy, podciągnęła je jeszcze wyżej, ukazując całe swoje ramiona. Siedziała w rozkroku przodem do mnie i przy użyciu górnego wyciągu wykonywała ćwiczenie. Wzięła głęboki wdech, napięła mięśnie, przyciągając ramiona do siebie, trwała tak przez chwilę, by wypuścić powietrze i wrócić do pozycji wyjściowej. Czułem, jak zaczyna mi się robić gorąco. Była niezwykle wysportowana. Wiele razy trenowaliśmy wspólnie i zawsze uwielbiałem obserwować z jaką precyzją i jednoczesną gracją, wykonuje każdy ruch. Jedno było pewne, nie chciałbym oberwać z tej ręki.

– Czemu mi się tak przypatrujesz? – zapytała, lekko dysząc po wykonaniu kolejnej serii ćwiczeń.

– Ewidentnie chwalisz mi się teraz swoimi mięśniami i chcesz mi udowodnić, że już nie jesteś taka lekka. – Zaśmiałem się, a ona zaraz za mną.

Była naprawdę radosna, znowu się zawzięła, a wtedy nic nie było jej w stanie zatrzymać. Musiała udowodnić wszystkim, ale przede wszystkim sobie, że ponownie da radę.

– Ostatnio ci już mówiłam, że nie jestem taka lekka jak kiedyś, chciałeś, żebym ci je pokazała, to proszę, przyglądaj się. – Uniosła brew.

Uwielbiałem ją w takim wydaniu. Swobodna, piękna i zadziorna. Idealna w każdym calu. Jaką ja miałem teraz ochotę przerzucić ją sobie przez ramię, zabrać do pokoju i po prostu nie wypuścić. Prowokowała mnie. Cholera, co za kobieta.

– Ostatnia seria atlasu, potem odbijanie piłką lekarską, rozciąganie i kończyny na dziś, młoda – wtrącił stanowczo Adam.

– Tak jest, szefie – odpowiedziała. Moje bezkarne wpatrywanie się w nią, przerwał dźwięk SMS.

Iga: Kochanie proszę, odezwij się, tęsknię :( Naprawdę Cię przepraszam za tę akcję, kocham Cię, nie możesz mnie tak po prostu zostawić...

– Co masz taką minę? – zapytała Alex, gdy czytałem wiadomość.

– Nieważne. – Machnąłem ręką i schowałem telefon.

– Odezwałeś się do niej, czy trzymasz ją w niepewności do powrotu? – Ciągnęła temat.

– Nie odpisuję, nie odbieram, wolę wyjaśnić to z nią w cztery oczy – odpowiedziałem.

– Masz już jakiś pomysł? – Nie dawała za wygraną.

– Mam kilka, ale stwierdziłem, że nie będę robił z siebie kretyna, bo już wystarczająco się zbłaźniłem. Spotkam się z nią, pokażę jej screeny i zapytam, co ma mi do powiedzenia.

– Przykro mi, że przyprawiła ci rogi, ale bez niej przynajmniej zachowujesz się normalnie. Nie powinieneś budować związku na kłamstwie, a oszukiwałeś ją w najprostszych sprawach. Po co ci to było? – zapytała i zaczęła odbijać piłkę lekarską. Siła i determinacja biła z jej skupionej twarzy. Zawsze podziwiałem ten upór, musiała postawić na swoim, a rodzice jej nie ułatwiali. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic i ufaliśmy sobie bezgranicznie, do momentu, w którym nie schrzaniłem, bo zacząłem być z Igą. Miałem nadzieję, że uda mi się to odbudować. – Co, zadałam za trudne pytanie? – Przyglądała mi się uważnie, szybko oddychając. Adam stał oparty o ścianę z założonymi rękami na piersi i też czekał na odpowiedź.

– Nie wiem, po co mi to było – westchnąłem. – Nie mogłem przeżyć, że mnie nie chcesz. – Spojrzałem na nią, ale nie potrafiłem wyczytać nic z jej twarzy. – Nie będę ukrywać, że podobało mi się, że taka młoda laska się mną zainteresowała. – Na te słowa, Alex uniosła brew. – Jednak, jak przeanalizuję swoje zachowanie przez ten czas, to brak słów na opisanie tego, jakim idiotą byłem – jęknąłem i przetarłem twarz dłońmi. – Zależy mi na tobie, zawsze tak było i zawsze tak będzie, nic tego nie zmieni. Potrzebuję cię Alex i wiem, że ty mnie też... – Nie odezwała się, tylko wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę.

– Kolejna seria – oznajmił Adam.

Zaczęła wykonywać ćwiczenie. Uderzała mocniej niż poprzednio. Jakby chciała wylać całą swoją frustrację na tę biedną piłkę. Nie dziwiłem się, byłem totalnym gnojkiem, zachowując się w ten sposób. Chciałem mieć wszystko na raz, a teraz mogę zostać z niczym...

– Jesteś kretynem – powiedziała, wypuszczając głośno powietrze, kiedy piłka ostatecznie wylądowała na podłodze, Adam się zaśmiał. Oddychała szybko, trzymając się pod boki. – Największym z możliwych – kontynuowała i powoli do mnie podeszła. – Nie zrań mnie więcej – zagroziła, wbijając swój wskazujący palec w moją klatkę. – Ostatni raz przechodziłam przez ciebie coś takiego. – Uderzyła mnie pięścią, auć. – Miało zaboleć, bo właśnie taki ból cały czas mi towarzyszył, jakby ktoś mi wyrwał serce z piersi. Powtarzam ostatni raz Dave, jak mnie zranisz to koniec, nie pozbieram się i będziesz miał mnie na sumieniu do końca życia. – Patrzyła na mnie rozżalonym spojrzeniem, w którym jednocześnie widziałem hardość.

– Obiecuję, nigdy więcej – stwierdziłem pewnie. – Jak tylko wrócę do Polski, kończę ten cyrk z Igą i jestem wolnym człowiekiem.

– Po mistrzostwach jadę od razu do Norwegii. Muszę ustalić sprawę mojego dalszego kontraktu i czeka mnie ostatni mecz w lidze, kończący sezon – powiedziała po chwili.

– Alex, jeszcze rozciąganie i musimy schłodzić nogę. – Mój brat przerwał naszą rozmowę, a ona od razu zaczęła wykonywać przygotowane przez niego ćwiczenia.

– Zostajesz dalej w lidze norweskiej? – zapytałem, kiedy wykonywała ostatnie ćwiczenie.

– Nie. Już jakiś czas trwają rozmowy z KS Wroclavia – mówiła, uspokajając oddech.

– Naprawdę wracasz do Polski? – Byłem zszokowany i przeszczęśliwy jednocześnie, bo to oznaczało, że będę mógł ją widywać codziennie.

– Tak – odpowiedziała. – Jak dobrze pójdzie w połowie lipca.

– To jest świetna wiadomość! – krzyknąłem uradowany. – Trzeba będzie to uczcić.

– Dobra młoda, jak się czujesz? – Adam znowu wtrącił się w nasz dialog.

– Nawet dobrze, kolano w granicach normy – odpowiedziała.

– Idziemy do beczki z lodem i jesteś wolna – zakończył.

– Dzięki Adaś, bez ciebie bym się totalnie załamała... – Posłała mu delikatny uśmiech.

– Do usług. – Zaśmiał się mój brat. – A ty jak chcesz się na coś przydać – zwrócił się do mnie. – Pozbieraj taśmy i zanieś do gabinetu. – Zrobiłem to, o co prosił i czekałem na niego w pomieszczeniu do fizjoterapii. Pojawił się po kilku minutach.

– Zagra? – zapytałem, kiedy tylko przekroczył próg.

– Ona musi wiedzieć, czy da radę, ale znając jej upór, to tak. Nie wiem, ile czasu wytrzyma, ale choćby się waliło i paliło, stanie na boisku.

– Wiedziałeś o tym, że wraca do Wrocławia?

– Kama nam mówiła, gdy przygotowywaliśmy wystrój na urodziny. Alex miała ci powiedzieć, ale trochę wydarzyło się tego dnia, więc dała sobie spokój. Skoczę na fajkę, idziesz?

– Mógłbyś przestać palić. – Skrzywiłem się. – Taki wykształcony człowiek, a jara takie gówno – powiedziałem i szliśmy korytarzem na zewnątrz.

– Nie czepiaj się mnie – oznajmił zirytowany. – Mam ciężką pracę, muszę jakoś odreagować.

Wyszliśmy na zewnątrz i odpalił papierosa. Oparł się o ścianę budynku, a ja stanąłem obok z rękoma w kieszeniach.

– Nie mówię, że masz łatwą pracę, wiem, że masz cholernie odpowiedzialną robotę, tylko dziwię się, że laskom nie przeszkadza ten smród. – Wypuścił dym.

– Nie narzekają. – Uniósł brew i się zaśmiał. Ponownie się zaciągnął.

– Nie myślałeś, żeby się ustatkować? – podpytałem, a ten znowu chuchnął dymem.

– A ty, nie myślałeś, żeby się ustatkować? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

– Wiesz, że chcę, ale tylko z jedną kobietą, której zaufanie muszę odzyskać, a ty?

– Ta, z którą chciałbym sobie ułożyć życie, jest dla mnie nieosiągalna – powiedział i zaciągnął się papierosem. Zamknął oczy, jakby rozkoszował się tym świństwem.

– Nadal Kama? – zagadałem, a on wypuścił powietrze.

– Sam widzisz, że nieosiągalna – uśmiechnął się połowicznie.

– A może jest jeszcze jakaś, o której mi nie mówisz?

– Nie musisz wszystkiego wiedzieć braciszku. – Ostatnia porcja dymu wypełniła przestrzeń wokół nas. – Chodź, zasłużyłem na małą kawę. Niedługo dziewczyny wrócą z treningu, więc będę miał ręce pełne roboty – stwierdził i przeszliśmy do hotelowej restauracji.

– Rezerwuję nasz domek nad morzem na kilka dni, jak Alex wróci do Wrocławia – zakomunikowałem, kiedy usiedliśmy przy stoliku.

– A ona o tym wie? – Zaśmiał się.

– Nie wie, obiecałem jej już jakiś czas temu, że jak wygrają mistrzostwa, zabieram ją gdzieś, żeby odpoczęła.

– Jeszcze nie wygrały – skomentował Adam.

– Ja i tak wiem, że to zrobią, a wtedy wyjedziemy z dala od tego zgiełku, żeby się zrelaksowała.

– Daj znać kiedy, żebym wam nie przeszkadzał – oznajmił i patrzył na mnie, jakbym irytował go samą swoją obecnością.

– Jesteś jakiś dziwny, mów co jest grane? – zapytałem wprost, bo mój brat był przygaszony, mimo że na zewnątrz udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

– Dopiero odkryłeś, że jestem dziwny? – Zaśmiał się. – Nic się nie dzieje, nie wiem, o co ci chodzi. – Kelner przyniósł nam kawę.

– Możesz oszukiwać wszystkich wokół, ale znam cię całe życie i widzę, że coś jest nie tak...

– Jestem po prostu trochę zmęczony, potrzebuję odpoczynku i tyle – odpowiedział z szerokim uśmiechem. – Codziennie od czwartej rano jestem na nogach, ze spaniem też różnie. Jestem przepracowany.

– Jedź gdzieś, zrelaksuj się, bo padniesz – poradziłem.

– Może skoczę nad morze przed wami, powdycham jodu, poleżę na plaży – mówił i popijał kawę.

– Może kogoś poznasz – wtrąciłem.

– Chyba mi to nie grozi. – Zaśmiał się.

Alex: Jesteście w restauracji?

Ja: Tak.

– Alex do nas idzie – poinformowałem brata. – Myślisz, że uda mi się ją odzyskać?

– Jeśli znowu odwalisz taki numer jak ostatnio, to marne szanse, ale jak się ogarniesz, to kto wie, może zagości u twego boku. – Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Upił łyk kawy. Ewidentnie coś mi tu nie pasowało...

– Jestem, tak myślałam, że tu siedzicie. – Usłyszeliśmy głos naszej przyjaciółki, która zajęła środkowe krzesło, dzięki czemu miała nas po swoich obu stronach. Od razu poczułem zapach arbuzowego żelu. Pachniało świeżością i latem. – Szybki prysznic to jest jednak błogosławieństwo – oznajmiła. – Co kombinujecie?

– Ustaliliśmy, że Adam potrzebuje urlopu – odpowiedziałem i nie spuszczałem z niej wzroku. Była taka piękna. Miała lekko wilgotne włosy. Ubrała białą koszulkę reprezentacji i czarne spodenki.

– Oj tak, zdecydowanie go potrzebuje. Dobrze, że to do ciebie dotarło. – Zwróciła się do mojego brata. – Gdzie jedziesz? A może gdzieś lecisz?

– Jeszcze się nad tym zastanawiam, a ty, kiedy odpoczniesz? – podpytał.

– Jak dobrze pójdzie to do połowy lipca, będę miała wszystko dograne. Wtedy czas na wakacje, bo inaczej zwariuję. – Zaśmiała się.

– Musisz zregenerować kolano – pouczyłem ją. – Czyli Wroclavia jest już pewna?

– Tak, raczej tak. Wracam na stare śmieci. – Uśmiechnęła się nostalgicznie.

– Wychodzi na to, że „święta trójca" będzie z powrotem w akcji – stwierdził radośnie Adam.

– Tak! Kama o mało się nie posikała ze szczęścia na wieść o tym, że wracam, a Aga jak to usłyszała, poryczała się. Powiedziałam im to, tego dnia, kiedy mieliście męski wieczór. W końcu stały wrocławski skład, wraca do boju. – Uśmiechnęła się. – Aga wyleczyła bark, a to oznacza, że nowy sezon należy do nas. – Uniosła wymownie brew.

– Nie chciałbym być w skórze waszych rywalek – oznajmiłem poważnym tonem, a po chwili cała nasza trójka wybuchła śmiechem.

– Dave – zaczęła niepewnie. – Napisała do mnie Iga...

– Żartujesz? – Skrzywiłem się. – Ona chyba sobie kpi. Co wymyśliła? – Moja przyjaciółka pokazała mi swój telefon, a ja czytałem na głos, żeby Adam też usłyszał.

Iga: Hej, kochana! Czy u Dave'a wszystko ok? Nie odzywa się do mnie kilka dni, ja nie wiem co się z nim dzieje, bardzo się o niego martwię. Chyba nie ma tam żadnej innej? Nie wiem, o co mu chodzi, nie zrobiłam nic złego, a on mnie olewa. Bardzo go kocham i zależy mi na nim. To naprawdę chodzący ideał pod każdym względem... Naprawdę wiem, co mówię :D Możesz sprawdzić jakoś, czy żyje? Wiem, że masz na głowie mecze i chore kolano, a właśnie jak kolano? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Czekam na jutrzejszy mecz! Daj znać, jak coś się dowiesz. Możesz mu powiedzieć, że na pewno wynagrodzę mu ten czas nieobecności... :D

– Może się do niej odezwij, chodzący ideale – skomentowała Alex. – Z pewnością będzie chciała sowicie cię wynagrodzić za tę akcję. – Zrobiła zniesmaczoną minę. 

– Niech się martwi. Pod żadnym pozorem jej nie odpisuj. Nie mam zamiaru wchodzić z nią w żadne relacje. Oszukała mnie, nie chcę mieć z nią nic wspólnego – oznajmiłem stanowczo.

– Jak uważasz – stwierdziła i zabrała swój telefon. – Żebyś tylko nie pogorszył swojej sytuacji. Ja ci nie karzę jej wybaczyć, tylko po prostu daj znać, że żyjesz, bo jeszcze jej odwali i będzie kazała cię szukać...

– Alex ma rację, nie wiesz co jej do głowy strzeli, a jak już zdążyłeś zauważyć, można się po niej wszystkiego spodziewać – dodał mój brat.

– Dobra, już dobra – westchnąłem. – Odezwę się do niej.

– Siemanko! – krzyknęła Kama, przekraczając próg restauracji. – Cóż za towarzystwo – zwróciła się do Alex, robiąc przebiegły uśmieszek. – Wróciliśmy. Adam, kilka dziewczyn cię potrzebuje – oznajmiła mojemu bratu.

– Już idę. – Dopił ostatni łyk kawy i wstał od stołu. – Jakby co, to jesteśmy w kontakcie. – Zwrócił się do mnie i wyszedł z restauracji.

– Jak trening? – zapytała Alex.

– Świetnie – odpowiedziała entuzjastycznie Kamila. – Myślę, że to wygramy. Obgadaliśmy nowe strategie, więc wszystko jest na dobrej drodze. Jula też dzisiaj pokazała, co potrafi.

– Całe szczęście. – Odetchnęła z ulgą.

– Nie przeszkadzam wam. Lecę się szybko ogarnąć i widzimy się na obiedzie – powiedziała i za chwilę już jej nie było.

– Myślisz, że zagrasz w finale? – zapytałem moją przyjaciółkę, gdy zostaliśmy sami.

– Taki mam plan – powiedziała, uśmiechając się smutno i przyglądała się swoim paznokciom. Wziąłem jej dłonie w swoje ręce, a ona zwróciła na mnie to piękne, błękitne spojrzenie. Głaskałem ją po wierzchu dłoni. – Nie użalaj się nade mną Dave, nie tego potrzebuję. Wiesz, jak działam. Znasz mnie. Wyjdę na to boisko, choćby nie wiem co.

– Nie miałem zamiaru się nad tobą użalać, chciałem ci powiedzieć, że czekam na twoją wygraną i mam nadzieję, że pamiętasz, co ci obiecałem?

– Pamiętam. – Uśmiechnęła się szeroko. – Chcesz mnie gdzieś zabrać, chyba że przegramy, to jedziemy na jakiś rollercoaster. – Uśmiechnęła się znacząco. – Wolałabym wygrać, ale widok twojej miny na jakiejś kolejce, gdy będziemy spadać, byłby bezcenny.

– Mogę ci ją zaprezentować teraz, nie potrzebuję tam wejść, żeby być przerażonym. – Zaśmiałem się.

– Zatem trzymaj mocno kciuki, żebym jednak nie musiała cię targać na górę – mówiła i czułem, jak głaszcze delikatnie, wnętrze mojej dłoni. Dreszcz przebiegł po całym moim ciele. Jej dotyk sprawiał, że przestawałem myśleć racjonalnie. – Wiesz... – zaczęła. – Masz rację, że wzajemnie się potrzebujemy. – Na te słowa, zrobiło mi się potwornie gorąco, aż nie wierzyłem w to, co słyszę. – Jednak musisz wiedzieć, że inaczej to wszystko sobie wyobrażałam i muszę zobaczyć, że się starasz, żeby być pewna, że dobrze ulokowałam swoje uczucia. – Widziałem, ile kosztują ją te słowa. Stresowała się, a ja byłem teraz najszczęśliwszym facetem na świecie!

– Nie zawiodę cię. – Ścisnąłem jej dłonie. Wpatrywaliśmy się tak w siebie jakiś czas, nic nie mówiąc. Wiedziałem, że nie mogę teraz odpuścić, że muszę o nią zawalczyć, a ona tymi słowami daje mi ostatnią szansę. Przysunąłem się do niej i przybliżyłem jej dłonie do swoich ust, delikatnie je całując. – Obiecuję, kochanie, nie zawiodę cię – powtórzyłem. Wyswobodziła swoją dłoń i dotknęła mojego policzka, delikatnie go głaszcząc. Jej oczy świeciły tajemniczym blaskiem. – O czym myślisz?

– O tym, że miałabym nudne i monotonne życie, gdybyś nie stanął na mojej drodze.

Uśmiechnęła się delikatnie, a ja chciałem, aby dotykała mnie tak cały czas. Miałem ogromną ochotę ją pocałować. Tak bardzo, że aż wszytko we mnie krzyczało, ale bałem się, że mnie odrzuci. Kiedy jednak kciukiem przejechała po mojej dolnej wardze, zwariowałem. Wciągnąłem głośno powietrze. Działała na mnie jak magnes. Nie mogłem już dłużej się powstrzymywać. Gdy już nasze usta dzieliły milimetry, gdy w jej oczach widziałem, że też tego chce, usłyszeliśmy śmiechy dobiegające z korytarza, dziewczyny przyszły na obiad. Alex, jakby ocknęła się z transu, pocałowała mnie w policzek i się odsunęła, bo część zawodniczek wpadła do sali. Odchrząknąłem głośno.

– Będę się zbierał – powiedziałem i przetarłem twarz dłońmi. – Daj z siebie wszystko tak jak zawsze. Jestem z ciebie dumny. – Pocałowałem ją w czoło.

– Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy – wyszeptała.

Ostatnim, co widziałem, było jej wdzięczne spojrzenie, na które moje serce chciało wyskoczyć z piersi. Kochałem ją do szaleństwa.

***

Obrazek w tle - Pinterest

Kochani, kolejne zdjęcie wygenerowane przez AI. Alex [niestety nie wyszła taka ładna, jak pierwotnie :( ] i Dave :D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro