Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Rozdział 6~

Przez kolejny dzień, już od samego obudzenia się, mężczyźni milczeli i unikali swojego wzroku. Podczas gdy Kojiro przygotowywał obiad, Kaoru wyszedł na zewnątrz wraz z Carlą. Gdy wrócił, posiłek był już na stole. Obaj zjedli w milczeniu.

Po jedzeniu Cherry otworzył drzwi do łazienki, by wziąć prysznic. O dziwo zastał tam przeczesującego włosy Joe'go z gołym torsem. Różowowłosy zaczerwienił się i szybko zamknął drzwi. Pobiegł do wyjścia i zabierając że sobą Carlę wyszedł z domu.

***

Kojiro nie ukrywał, że lekko się zdziwił, gdy kiedy się przebierał, Kaoru wyszedł mu do łazienki. Chociaż na dziewięćdziesiąt procent był to czysty przypadek, nie przeszkadzało mu to. Gdy tylko różowowłosy zamknął drzwi od pomieszczenia, Joe pobiegł otworzyć je spowrotem, ale gdy wyszedł, Cherry'ego już nie było.

- Pewnie wyszedł na deskę - powiedział do siebie.

Kojiro siedział w salonie jeszcze przez kilka dobrych godzin. W końcu zaczął się niepokoić. Ściemniało się, a Kaoru powinien był już wrócić. Gdzie on polazł?

Westchnął i nałożył na siebie buty, po czym chwycił własną deskę i postanowił przejechać się po okolicy.

Gdzie Cherry mógł pójść? Na pewno nie szedłby do żadnego zatłoczonego miejsca. Może wybrał park? Nie, wykluczone. W pobliżu żadnego nie było. Może przeszedł się na plażę, ale przecież nie mógł po niej jeździć Carlą. W takim razie gdzie się podział?

Wtedy zielonowłosemu przyszedł do głowy pewien pomysł. Podczas lotu samolotem Kaoru czytał jakieś gazety o tym miejscu... Co tam takiego było? Kojiro był pewny, że były tan napisane różne atrakcje turystyczne na bahamach, bo podejrzał to wtedy, ale nie mógł sobie przypomnieć, co takiego.

No tak! Tutejsze jakuzi w okolicy. Tak, na pewno Cherry tam poszedł. Lubił takie miejsca.

Z uradowanym wyrazem twarzy, że udało mu się odszyfrować miejsce pobytu Cherry'ego, Joe jechał dalej.

***

Kaoru nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Od całego zorganizowania tej wycieczki, poprzez przytulanie się podczas snu aż do pocałunku.

W gruncie rzeczy żadna z tych czynności z Kojiro mu nie przeszkadzała. Uwielbiał z nim przebywać, chociaż czasem zielonowłosy go irytował - ale to działało też w drugą stronę. Z lekkim żalem musiał przyznać, że czuł się przy nim... Bezpiecznie. Na myśl o tym aż zatęsknił za byciem w ramionach umięśnionego.

Rozłożył ręce na boki i odchylił głowę do góry, wzdychając. Jak dobrze było chwilę pobyć samemu...

A nie, chwila. Gdy poczuł na swojej twarzy ciepły oddech, natychmiast otworzył oczy i podskoczył.

- AAA! Kojiro, co ty tu robisz? - Na widok zielonowłosego Cherry z powrotem zanurzył się głębiej w wodzie w jakuzi, w którym właśnie przebywał. Uwielbiał takie klimatyczne miejsca jak to.

- Martwiłem się, Kaoru. Dość długo cię nie było, więc poszedłem cię poszukać. Jakimś cudem udało mi się odgadnąć, gdzie możesz przebywać - oznajmił.

Cherry przeleciał mężczyznę wzrokiem. Był ubrany w podkoszulek, na który nałożył sportową kurtkę, i zwykłe, zielone szorty. Pod ramieniem trzymał swoją deskę.

- Kaoru... Nie masz nic przeciwko, jeśli się dosiądę? - zaproponował ostrożnie Kojiro.

Cherry z obojętnością wzruszył ramionami, chociaż tak naprawdę w środku serce waliło mu niemiłosiernie głośno.

Patrzył, jak Joe odkłada deskę na biezbieczną odległość od wody po czym ściąga z siebie koszulkę, po czym powoli wszedł do wody.

- Ale ciepła - zauważył.

Kaoru, starając się go ignorować, oparł głowę o oparcie na krawędzi jakuzi. Cicho czekał, aż Kojiro usiądzie w wodzie na przeciw niego oprze się łokciami o ścianę jakuzi.

Siedzieli tak w milczeniu, aż w końcu Cherry postanowił podjąć jakiś krok na przód. Przełknął ze zdenerwowania ślinę i odepchnął od ściany, podpływając tym samym bliżej Joe'go. Ten zdziwiony patrzył, jak różowowłosy powoli się do niego zbliża, aż siedzieli teraz równo na przeciw siebie.

- Słuchaj - odezwał się Joe - cokolwiek myślisz, chciałem cię ogólnie przeprosić za to wczoraj. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ja... - przerwał, bo poczuł dotyk na swoich nogach. Spojrzał w dół i zauważył, że Cherry podpłynął jeszcze bliżej i teraz praktycznie siedział na jego kolanach. Miał idealny widok na jego piękne, zlote oczy. - Kaoru? Co ty robisz? - spytał, lekko speszony tą sytuacją. Zupełnie się tego nie spodziewał.

- Kojiro - powiedział skejter. Ponieważ przez ten cały czas myślał o ich relacji, nagle nabrał trochę większej pewności siebie - Teraz możesz. Pozwalam ci - oznajmił, nie odwracając wzroku. Co wstąpiło w różowowłosego, że nagle zaczął się tak zachowywać?

- Co? - nie zrozumiał. - Co mi pozwalasz?

- Teraz możesz mnie pocałować - wyjaśnił, łapiąc go ramionami za szyję. - Nie będę ci już przerywał.

Joe otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Nie przesłyszał się? Po wyrazie twarzy Cherry'ego wywnioskował, że jednak dobrze usłyszał. Ostrożnie podniósł rękę i zaczął nią przeczesywać długie, różowe włosy mężczyzny. Założył opadający kosmyk za blade ucho, po czym delikatnie dotknął jego policzka. Zaprzestał na chwilę, by upewnić się, że Kaoru na pewno tego chce. Najwyraźniej czekał, aż Kojiro zacznie działać dalej. Ostrożnie zbliżył swoją twarz do jego, po czym podobnie do ostatniego razu musnął wargami jego własne. Ku jego lekkiemu zdziwieniu, Cherry także zaczął się wkręcać w pieszczotę, więc po niedługiej chwili ich języki walczyły już o dominację, a dłonie znajdywały się raz na talii, raz na torsie obu skejterów.

- Kojiro, kocham cię - zdołał wysapać długowłosy, którego drugi mężczyzna przyszpił właśnie do ściany 'zbiornika'.

- Ja ciebie też, Kaoru. A teraz, jak już mówiłeś, nie przeszkadzaj. - Po tych słowach zaczął dobierać się do reszty ciała Kaoru.

_________________________

Kolejny - i chyba ostatni - Rozdział już za nami. No tak, kwestia zakończenia tego opowiadania. Uważacie, że ten rozdział jest dobry, by to był już koniec, czy powinnam dodać jeszcze część o ich powrocie do domu? (zostawiam wam wybór).

Niezależnie od tego, co wybierzecie, bardzo przyjemnie pisało mi się tą książkę i fani Sk8 mogą wyczekiwać jeszcze jakichś fanfików z tego anime na moim profilu. Mam zamiar napisać coś o Adamie i Tadashim, ale jeszcze nie do końca wiem, czy nie napisze przypadkiem o innym shipie z tego fandomu.

Mam nadzieję, że nie zawiódł was ten rozdział, bo wiem, że wiele tutaj nie opisałam, a czytelnicy chyba lubią ostrzejsze sceny. No cóż, kiedyś może trochę bardziej ogarnę pisanie takich rzeczy ;)

No nic, pozostało mi już chyba tylko życzyć wam miłego dnia bądź nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro