Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Rozległo się pukanie do drzwi.

„Kogo znowu licho niesie" – pomyślałem, podnosząc się z krzesła i rozmasowując zdrętwiałem plecy. Sam nie wiedziałem, kiedy oko mi się przymknęło. Westchnąłem i szybko podszedłem do drzwi, aby czasem pukanie nie przerodziło się w walenie i nie obudziło Kamila. Otworzyłem je i do środka wtargnął roześmiany od ucha do ucha Fannemel.

Moje plany nieobudzenia kochanka właśnie szlag trafił, gdyż rozradowany Norweg rzucił się na niego i zaczął targać go za włosy.

− Złaź ze mnie kurduplu – wrzasnął Kamil, zrzucając Andersa na podłogę. Przeciągnął się uroczo i popatrzył na mnie, robiąc minę niewiniątka. Wyglądał przeuroczo. Te potargane ciemnoblond włosy i zamglone, burzowe oczęta. Miałem ochotę go schrupać...

Norweg nawet nie przejął się, tym że nie jest mile widziany tylko zaczął całować mnie po rękach i stopach, dziękując, że dzięki mnie mógł spełnić swoje sny. Kiedy jednak chciał musnąć swoimi ustami mój policzek to Kamil nie wytrzymał jego wylewności. Zerwał się z łóżka i rzucił się na Andersa. Musiałem ich rozdzielić.

− Kamil, uspokój się. Chcesz, żeby Cię mocniej plecy bolały? – objąłem go i odciągnąłem go na bezpieczną odległość od Norwega. Pokręciłem jeszcze z dezaprobatą głową. Dzieci.

− Nie będzie mi tu kurdupel kradł chłopaka – powiedział, akcentując słowo „kurdupel".

− Mam swojego Seviczka – z dumą oznajmił Fannemel, unosząc głowę do góry, aby jego oczy nawiązać kontakt wzrokowy z oczętami Kamila. – Poza tym ja nie przyszedłem w tej sprawie. Czy ta urocza staruszka z bejsbolówką to nie Twoja babcia, Peter?

Skinąłem głową.

− Właśnie skończyła ganiać za Janusem i udziela prywatnej audiencji Żyle.

− Co?! – krzyknęliśmy równocześnie z Kamilem.

− Wymieniają się przepisami na naleweczki swojej roboty i je degustują.

− Cała babcia – westchnąłem, pocierając brodę.

− Anders. To jest nasza szansa na zdobycie sekretnego przepisu na wódkę roboty Piotrka – Kamil zamknął drzwi, upewniwszy się, że nikt nie podsłuchuje, dodał. – Sam wiesz której.

− Masz na myśli tą, po której Walter Hofer i Miran Tepeš zaczęli tańczyć kankana w spódniczkach z trawy.

− Tak. Pamiętasz, jeszcze chcieli, żeby Stöckl zrobił striptiz dla Janusa.

− No, ale Tande przeszkodził, bo stwierdził, że papa Stöckl jest zbyt wspaniały, aby obnażać się przed plebsem.

− Może mamy okazję zdobyć przepis na tę wódeczkę od Piotrusia...

− A Peter, ty się nie wypowiesz w tej kwestii? – zwrócił się do mnie. Miło, że ktoś mnie wreszcie zauważył.

− Grzeczni chłopcy nie imprezują u Żyły – odpowiedział za mnie Kamil. Niech zapomni, że dzisiaj śpi ze mną.

− Tyle przegrać – westchnął Anders.

− I nie będzie chodził na imprezy do Piotrka – dodał Polak, mierząc mnie wzrokiem.

− A może ja chcę! – krzyknąłem, kładąc dłonie na biodrach i ciskając wzrokiem błyskawice.

− Nie ma mowy. Jeszcze Cię Hayböck z Kraftem na trójkę namówią. Zresztą Severin też na żadnej imprezie u Żyły nie był i żyje – odpowiedział mi, nie przejmując się, że jestem na niego zły. Pan i władca się znalazł.

− Seviś też nie był nigdy na afterparty u Piotrka? – zapytał Norweg z niedowierzaniem.

Kamil tylko skinął głową.

− I nie będzie – dodał Anders.

Prychnąłem. Jeszcze zobaczą. Ja i Severin jeszcze będziemy królami najbliższej imprezy u Żyły. Na pewno przebijemy kankana w wykonaniu Hofera i Tepeša.

− Sevi, chodź tu na chwilę! – krzyknął Anders.

Severinowi się zbytnio nie śpieszyło i dotarł na miejsce po jakiś pięciu minutach. Nie zdążył się obrócić, a drzwi się zamknęły i było słychać dźwięk wyjmowanego klucza.

Zamknęli nas, a sami poszli do upić się do Żyły i w międzyczasie zdobyć jego sekretny przepis na wódkę.

− Wpadliśmy jak śliwka w kompot – stwierdziłem.

Sevi tylko pokiwał głową. Objąłem go. Byłem tak zazdrosny, że chciałem się go pozbyć. To nie było wcale tak dawno. Może z dwa dni temu. Nie wiem, co mi wtedy do głowy strzeliło. Pokręciłem głową. Sevi to mój najlepszy przyjaciel do końca życia i jeden dzień dłużej.

− Nie uwierzysz jaki z Andersa dziki zwierz w łóżku – powiedział do mnie, siadając na krześle.

− Jeśli w połowie taki jak Kamil to Ci współczuję – odpowiedziałem, włączając czajnik. – Kawy czy herbaty?

− Herbaty.

Wziąłem ze stolika dwie brudne szklanki i umyłem w łazience. Czajnik się wyłączył, więc wrzuciłem torebki herbaty do szklanek, a Sevi zalał je wrzątkiem.

Planowaliśmy zemstę nad naszymi kochankami, popijając gorący napój.

Cdn.

Mam nadzieję, że moim kochanym Tygryskom spodobał się rozdział. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Jesteście wspaniali. I mam nadzieję, że zostaniecie do końca historii. Komentarze są jak zwykle miło widziane.


Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro