Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III


Obudziło mnie pukanie, które zaczęło się przeradzać w uporczywe walenie. Zwlokłem się z łóżka i ruszyłem zgarbiony do drzwi. Otworzyłem je i wpuściłem delikwenta.

− Peter, co ty taki niewyraźny? – zapytał Fannemel, siadając na obładowanym ubraniami fotelu, nie przejmując się, że je gniecie.

Wyglądał o niebo lepiej niż w nocy. Nie było po nim widać, że wczoraj urządził libację alkoholową. Uśmiech nie schodził z jego warg. Wzruszyłem ramionami i zignorowałem jego pytanie. Kto jak kto, ale on powinien znać odpowiedź. Usiadłem na łóżku i patrzyłem bezmyślnie na Norwega.

− Co ty tu robisz? – wydusiłem z siebie, nie mogąc znieść ciszy.

− Janus, prosił mnie, żebym ściągnął Cię na śniadanie – powiedział po prostu, bawiąc się guzikiem swojej koszuli. Odruchowo spojrzałem na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał godzinę dziewiątą.

− Cholera – wrzasnąłem i pognałem do łazienki wziąć szybki prysznic.

Z pokoju dotarł do mnie jeszcze śmiech Norwega. Ogarnąłem się i wróciłem do pokoju, Anders jeszcze tam siedział. Przez chwilę uważnie mi się przyglądał, ale potem odwrócił wzrok i rzucił mi ubrania.

− Ubieraj się – powiedział i wyszedł.

Wzruszyłem ramionami i założyłem przygotowane mi przez Norwega ciuchy. Pościeliłem łóżko i wyszedłem. Fannemel czekał na mnie pod drzwiami. Zeszliśmy razem na śniadanie. Wszystkie miejsca były zajęte.Prawie wszystkie. Dwa wolne były obok Kamila i Severina, którzy dzisiaj siedzieli dzisiaj przy niemieckim stole.


− Cholera – szepnął Fannemel pod nosem i musiałem się z nim zgodzić. Chwyciłem dłoń Norwega, aby dodać jemu i sobie odwagi. Mimowolnie spojrzałem na Kamila. Uśmiechał się, chociaż był to sztuczny uśmiech. W jego oczach błysnęło niezadowolenie. "Boże, czy on jest zazdrosny?" – myślałem, a w moim brzuchu poczułem motylki. Podeszliśmy do nich i usiedliśmy na wolnych krzesłach.

− Co was sprowadza w moje skromne progi? – zapytał Severin, świdrując nas wzrokiem.

− Brak wolnych miejsc – odpowiedział Norweg, wbijając wzrok w pusty talerz i puszczając moją dłoń.

− Czy aby na pewno? –  Niemiec dalej drążył temat, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Kamilem.

− Nie. Jestem w Tobie do szaleństwa zakochany i najchętniej to wziąłbym Cię tu i teraz – odpowiedział zirytowany Norweg, łapiąc mnie z całej siły za kolano. – Zadowolony? A teraz bym najchętniej posiedział w ciszy.

− Czyżby ktoś zabalował w nocy? – zapytał kpiąco Kamil.

Nie mam pojęcia do czego oni zmierzali. Norweg puścił moje kolano i gwałtownymi ruchami zaczął smarować chleb masłem.

− Nie bardziej niż koledzy zza ściany – zakpił. – Prawda, Peter? – skinąłem głową. 


Widziałem wściekłość w oczach Kamila. Wyglądał jakby miał się rzucić zaraz na Andersa. Wstał, ale Severin pociągnął go z powrotem na miejsce, szepcząc coś uspokajająco do ucha. Polak powoli zaczął się uspokajać.

− Czyżby ktoś był zazdrosny? – zapytał Norweg z wyjątkową słodyczą w głosie, kładąc na posmarowaną masłem kromkę plasterek szynki.

− Osobiście nie pogardziłbym jakąś dziką orgią – dodałem. Czekając na reakcję obu mężczyzn, zabrałem jedną kanapkę z talerza Norwega.

− Masz rację, kochanie dobra orgia nie jest zła. Chcecie się przyłączyć? – zakrztusiłem się, słysząc propozycję Norwega. – Kochanie, wszystko dobrze? – poklepał mnie po plecach. Skinąłem głową.

Kamil tracił resztki opanowania. Z kolei Severin dusił się ze śmiechu.

Polak wstał i wybiegł, trzaskając drzwiami. Po chwili Niemiec do niego dołączył, puszczając oczko do Andersa. Przybiliśmy sobie z Fannemelem piątki. Co jak co, ale jeden z naszych planów zwrócenia na siebie uwagi zadziałał. Jednak coś w tym jest, że najlepsze pomysły powstają po alkoholu.

− No co? Wpadniesz dzisiaj wieczorkiem na drineczka? – zaproponował Norweg z radosnym uśmiechem na ustach i wyszedł. Muszę iść, żeby skontrolować ilość alkoholu wypitego przez Andersa. Przecież gdyby Stöckl się dowiedział to Norweg z hukiem wyleciałby z kadry.


Wstałem i ruszyłem do wyjścia. Podchodziłem do drzwi do mojego pokoju, kiedy ktoś przycisnął mnie z całej siły do ściany. Spojrzałem w oczy mojego „oprawcy". Szalała w nich burza. Kamil.

− Jeszcze raz zobaczę jak ten kurdupel wodzi ręką po twoim udzie to  zginie śmiercią męczeńską – warknął, wodząc dłonią delikatnie po moim policzku.

Samiec alfa.

Nie czekając na moją odpowiedź, puścił mnie i zniknął za rogiem korytarza. Uśmiechnąłem się. Nie byłem dla niego obojętny. Zacząłem się zastanawiać się, kiedy dotarło do mnie, że jestem zakochany w Polaku. Nie mogłem znaleźć odpowiedniego momentu. Było to chyba wtedy, gdy Severin do mnie przybiegł i powiedział, że spotyka się z Kamilem. Jestem niemalże tego pewien.

"Czy możliwe jest, że byli ze sobą w związku, aby wzbudzić we mnie i Andersie zazdrość?" – pomyślałem, otwierając drzwi.


Kolejny rozdział dzisiaj. Ale nie przyzwyczajajcie się za bardzo. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Komentarze są wskazane. 

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro