Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Madellin

Strzeliłam. Po woli otworzyłam oczy które zacisnęłam kiedy nacisnęłam na spust. Popatrzyłam się na wilka i widziałam jak przystanął, a z jego przedniej łapy leciała krew. Nie miałam już siły. Pistolet upadł na ziemie, a moja ręka razem z nim. Przed oczami pojawiła mi się ciemność. Obraz się rozmazał, a głosy były jak przytłumione. Po chwili już nic nie czułam.

Wydawałoby się że trwało to chwilę. Obudziłam się na czymś  miękkim. Westchnęłam i otworzyłam po woli oczy. Podparłam się na łokciach i zobaczyłam sypialnie której nigdy wcześniej nie widziałam. W tedy do mojej świadomości doszło co stało się wcześniej. Szybko podniosłam prześcieradło i zobaczyłam że mam zabandażowaną nogę. 

Nagle uświadomiłam sobie że nie tylko ja znajduje się w sypialni. Podniosłam po woli wzrok na mężczyznę. Był on wysoki o smagłej cerze z brązowymi włosami i niebieskimi oczami. Miał chyba z 20 lat. 

Po chwili ruszył w moją stronę, a ja pisnęłam i wcisnęłam się w kąt łóżka przez co się zatrzymał. Patrzyłam na niego złym okiem. 

- Kim jesteś? Co ja tu robię? Najważniejsze pytanie zaś to co z tymi wilkami?- zadawałam jedno pytanie za drugim. Ten spojrzał tylko na mnie nic się nie odzywając. Uśmiechnął się tylko i przysiadł na brzegu łóżka. Patrzyłam na to zmieszana. - Co ty wyprawiasz?! Mężczyzna nie może wchodzić do pokoju panny?!- odparłam histerycznie, on natomiast tylko się zaśmiał. Gdy przestał, zaczął natomiast intensywnie się we mnie wpatrywać. Poczułam jak się czerwienie.

- Aleś ty śliczna.- szepnął. Postanowiłam zignorować to co powiedział.

- Skoro nie chcesz mi wytłumaczyć co tu robię to powiedz mi przynajmniej gdzie się znajduje i czy daleko stąd do Nuages ​​Venteux?- spytałam. Widziałam że stał się poważny, a może nawet trochę zły.

- Dlaczego chcesz to wiedzieć?

- Bo zamierzałam się tam udać za nim nas napadnięto, dlatego.- odparłam zła. Wstałam z łóżka.- Dziękuje za opiekę, ale teraz jeśli wybaczysz...- nim zdążyłam się zorientować co się dzieje on zagrodził sobą drzwi.- Co ty wyprawiasz?- spytałam.

- Nie możesz stąd odejść.

- A to niby dlaczego?

- Bo jesteś moją mate.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro