Rozdział 9
Madellin
Strzeliłam. Po woli otworzyłam oczy które zacisnęłam kiedy nacisnęłam na spust. Popatrzyłam się na wilka i widziałam jak przystanął, a z jego przedniej łapy leciała krew. Nie miałam już siły. Pistolet upadł na ziemie, a moja ręka razem z nim. Przed oczami pojawiła mi się ciemność. Obraz się rozmazał, a głosy były jak przytłumione. Po chwili już nic nie czułam.
Wydawałoby się że trwało to chwilę. Obudziłam się na czymś miękkim. Westchnęłam i otworzyłam po woli oczy. Podparłam się na łokciach i zobaczyłam sypialnie której nigdy wcześniej nie widziałam. W tedy do mojej świadomości doszło co stało się wcześniej. Szybko podniosłam prześcieradło i zobaczyłam że mam zabandażowaną nogę.
Nagle uświadomiłam sobie że nie tylko ja znajduje się w sypialni. Podniosłam po woli wzrok na mężczyznę. Był on wysoki o smagłej cerze z brązowymi włosami i niebieskimi oczami. Miał chyba z 20 lat.
Po chwili ruszył w moją stronę, a ja pisnęłam i wcisnęłam się w kąt łóżka przez co się zatrzymał. Patrzyłam na niego złym okiem.
- Kim jesteś? Co ja tu robię? Najważniejsze pytanie zaś to co z tymi wilkami?- zadawałam jedno pytanie za drugim. Ten spojrzał tylko na mnie nic się nie odzywając. Uśmiechnął się tylko i przysiadł na brzegu łóżka. Patrzyłam na to zmieszana. - Co ty wyprawiasz?! Mężczyzna nie może wchodzić do pokoju panny?!- odparłam histerycznie, on natomiast tylko się zaśmiał. Gdy przestał, zaczął natomiast intensywnie się we mnie wpatrywać. Poczułam jak się czerwienie.
- Aleś ty śliczna.- szepnął. Postanowiłam zignorować to co powiedział.
- Skoro nie chcesz mi wytłumaczyć co tu robię to powiedz mi przynajmniej gdzie się znajduje i czy daleko stąd do Nuages Venteux?- spytałam. Widziałam że stał się poważny, a może nawet trochę zły.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Bo zamierzałam się tam udać za nim nas napadnięto, dlatego.- odparłam zła. Wstałam z łóżka.- Dziękuje za opiekę, ale teraz jeśli wybaczysz...- nim zdążyłam się zorientować co się dzieje on zagrodził sobą drzwi.- Co ty wyprawiasz?- spytałam.
- Nie możesz stąd odejść.
- A to niby dlaczego?
- Bo jesteś moją mate.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro