Rozdział 6
Madellin
- Zbankrutowaliśmy, bo nie mogliśmy znaleźć wystarczajco bogatego inwestora. Znam jednak człowieka niezwykle bogatego.
- To dlaczego się do niego nie zgłosicie.- uśmiechnął się do mnie szyderczo.
- Nie jest on człowiekiem który dawałby coś nie dostając nic wzamian. Nie możemy mu zagwarantować wystarczającej ilości zysków więc chciałby zapewne się zabezpieczyć.
- Czego więc może chcieć?- spytałam zdezorientowana.
- Cóż, mam pewnien pomysł który ocaliłby ciebie jak i również twoją rodzinę. Jednak musisz coś zrobić.- patrzyłam na niego niepewnie.
- Ja? Jednak cóż ja mogę zrobić w tej sprawie. Jestem tylko kobietą.- pokręcił głową.
- Tylko kobietą? Ha! Żeby tak było. Jednka przewyższasz wiele kobiet. Nie mówie tu o urodzie choć zapewne wiesz jaka jesteś piękna, lecz o czymś jeszcze bardziej znaczącym. Wiem że twój ojciec zadbał o twoje wykształcenie. Jesteś inteligenta, sprytna i masz wiele innych cech które są godne pochwały.
- Nie wiem do czego pan zmierza, jednak proszę sie pospieszyć bo chcę wracać do domu.
- Hrabia Randlen właśnie takiej kobiety pragnąłby u swojego boku.- oznajmił. Mnie aż zabraklo słów. Jak ta kanalia śmie sugerować coś takiego?!
Widząc moje rozdrażnienie uniósł rękę.
- Jeśli uważasz że ten pomysł jest nie godny urzeczywistnienia możesz wyjść w tej chwili i zapomnimy o całej sprawie. - chciałam wstać i wyjść i nigdy więcej o tym nie myśleć. Spojrzałam w okno na błękitne niebo, słńce które swymi promieniami grzeje ptaki w gnieździe.
Co się stanie jednak z moimi rodzicami i siostrą? Czy jestem tak egoistyczna i samolubna by skazać ich na nędze?
Bezwiednie zakręciłam na palcu jeden z moich loków.
Czy naprawdę jestem gotowa pójść do domu i powiedzieć papie o sytuacji w jakiej sie znaleźliśmy wiedząc że mogę temu zapobiec?
- Jeśli się zgodzę jak miałoby to wyglądać?
- Już moja w tym głowa żeby hrabia cię poślubił.- odparł.
- Rodzice nigdy się nie dowiedzą o tej rozmowie i jej konsekwencjach.
- Skoro tego sobie żyszysz. Dobrze.
- Przed ślubem chce mieć jednak pweność że... że hrabia da potrzebne pieniądze.
- Spróbuję to załatwić. Jestem pewien że nie będzie ku temu przeszkód. Więc jak lady Madelin zgadzasz się?- spojrzałam na jego oblicze. Wziełam głęboki oddech i powiedziałam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro