Rozdział 7
FOXY
Rano ubrałam się naprędce w czarną odsłaniającą nieco więcej ciała sukienkę, wzięłam jajo i pomaszerowałam do gildii. Cały czas czułam ruchy wewnątrz jaja i to napawało mnie wzruszeniem oraz niecierpliwością. Ciekawa byłam kiedy się ten mały lisek lub lisica wykluje. Byłam niesamowicie podekscytowana.
-Hej, Lucy jak jajo? - Spytał Natsu.
-W porządku. Czuję jego ruchy więc za jakiś nie długi czas pewnie się wykluje-Odpowiedzialam z uśmiechem.
-Kolejny Przewyższający? - Spytał Mistrz.
-Na to wygląda. Nie miałam serca zostawiać go na śmierć. Ten maluch... Czuję, że będzie wyjątkowy.
-Od razu zbudujmy zoo. - Mruknął pod nosem Laxus myśląc, że go nie słyszę. Powolnym krokiem zaczęłam iść w jego stronę, a w gildii zapadła bardzo głęboka cisza.
-Laxus słońce,powiedz mi co miałam zrobić, hmm... Zostawić malucha samotnie? - Spytałam że spokojem.
-Uważam, że robi się tu cholerny zwierzyniec Lucy-Odparł.
Na to tylko czekałam. Wystawiłam ręce a woda z kranu na barze wytrysnęła magowi w twarz. Oj powiedzenie, że był zły nie oddawało rzeczywistości. Laxus był piekielnie zły i czuło się od niego aurę, którą przepełniały błyskawice.
-Ty mała...
-Zamknij się Laxus. Odrobinę szacunku bo następnym razem upiekę cie na rzywym ogniu, połamie kości i tak cie kopne, że wszyscy będą się zastanawiać czy po niebie frunie ptak czy człowiek!!! - Przerwałam mu.
Natychmiast się zamknął, a w jego oczach że satysfakcją ujrzałam przerażenie.
-Tak jest-Powiedział cicho i się zmył.
-Biedny maluszek. Nic się nie bój nie pozwolę by ktokolwiek cie zranił. Czy to siłą czy to słowami-Powiedziałam cicho, całując jajko.
-Lucy, chodźmy na spacer. - Usłyszałam głos Natsu za sobą.
- Okej-Odparłam i wyszłam z chłopakiem i jajem w ręce.
- Masz już jakieś imię? - Spytał.
-Myślałam nad tym, że jak będzie to dziewczynka nazwę ją Foxy, a jeśli chłopak to Claw.
-Ładne imiona-Stwierdził Natsu z uśmiechem. - Co powiesz na to by zabrać malucha tam gdzie ja czekałem, aż wykluje się Happy?
Zastanowiłam się. W sumie dobry pomysł. Poszliśmy więc do szałasu, który zbudowała kiedyś Lissana dla siebie, Natsu i Happy'ego. Położyłam jajo ostrożnie na siania i polorzylam się z chłopakiem po obu stronach jaja.
Natsu cały czas patrzył mi w oczy.
-Wiesz... Naprawdę się zmieniłaś. Nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. Wyglądałaś jakbyś naprawdę zamierzała przyłożyć Laxus' owi.-Powiedzial Natsu.
-No cóż... Jakby nie było teraz jestem wyjątkowo bardzo zrzyta z naturą. Nie mogłam pozwolić by czepiał się maluszka tylko dlatego, że postanowiłam się nim zająć. - Odpowiedzialam.
Nagle usłyszałam pękanie jaja. Momentalnie ja i Natsu patrzyliśmy w napięciu na wyklucie. Nie musialismy długo czekać i po chwili wyleciała z niej lisica.
-No to już, wiemy że będziesz Foxy. - Uśmiechnęłam się i wzięłam ostrożnie na ręce. Była słodka.
-Natsu, dziękuję-Powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co Luc. To była przyjemność dotrzymać ci towarzystwa w tej niezwykłej chwili.
Potem mnie uściskał, a ja gdzieś w sercu poczułam przyjemne ciepło.
-Wybacz chciałem Ci pokazać, że zawsze możesz na mnie liczyć zarumienił się leciutko, a potem zniknął jak oparzony.
-No i co powiesz Foxy? - Spytałam że śmiechem.
-Foxy! - Zawołała radośnie gdy wracałyśmy do domu.
**Wiem średnio mi wyszła, ale się starałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro