Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

FOXY



Rano ubrałam się naprędce w czarną odsłaniającą nieco więcej ciała sukienkę, wzięłam jajo i pomaszerowałam do gildii. Cały czas czułam ruchy wewnątrz jaja i to napawało mnie wzruszeniem oraz niecierpliwością. Ciekawa byłam kiedy się ten mały lisek lub lisica wykluje. Byłam niesamowicie podekscytowana.
-Hej, Lucy jak jajo? - Spytał Natsu.
-W porządku. Czuję jego ruchy więc za jakiś nie długi czas pewnie się wykluje-Odpowiedzialam z uśmiechem.
-Kolejny Przewyższający? - Spytał Mistrz.
-Na to wygląda. Nie miałam serca zostawiać go na śmierć. Ten maluch... Czuję, że będzie wyjątkowy.
-Od razu zbudujmy zoo. - Mruknął pod nosem Laxus myśląc, że go nie słyszę. Powolnym krokiem zaczęłam iść w jego stronę, a w gildii zapadła bardzo głęboka cisza.
-Laxus słońce,powiedz mi co miałam zrobić, hmm... Zostawić malucha samotnie? - Spytałam że spokojem.
-Uważam, że robi się tu cholerny zwierzyniec Lucy-Odparł.
Na to tylko czekałam. Wystawiłam ręce a woda z kranu na barze wytrysnęła magowi w twarz. Oj powiedzenie, że był zły nie oddawało rzeczywistości. Laxus był piekielnie zły i czuło się od niego aurę, którą przepełniały błyskawice.
-Ty mała...
-Zamknij się Laxus. Odrobinę szacunku bo następnym razem upiekę cie na rzywym ogniu, połamie kości i tak cie kopne, że wszyscy będą się zastanawiać czy po niebie frunie ptak czy człowiek!!! - Przerwałam mu.
Natychmiast się zamknął, a w jego oczach że satysfakcją ujrzałam przerażenie.
-Tak jest-Powiedział cicho i się zmył.
-Biedny maluszek. Nic się nie bój nie pozwolę by ktokolwiek cie zranił. Czy to siłą czy to słowami-Powiedziałam cicho, całując jajko.
-Lucy, chodźmy na spacer. - Usłyszałam głos Natsu za sobą.
- Okej-Odparłam i wyszłam z chłopakiem i jajem w ręce.
- Masz już jakieś imię? - Spytał.
-Myślałam nad tym, że jak będzie to dziewczynka nazwę ją Foxy, a jeśli chłopak to Claw.
-Ładne imiona-Stwierdził Natsu z uśmiechem. - Co powiesz na to by zabrać malucha tam gdzie ja czekałem, aż wykluje się Happy?
Zastanowiłam się. W sumie dobry pomysł. Poszliśmy więc do szałasu, który zbudowała kiedyś Lissana dla siebie, Natsu i Happy'ego. Położyłam jajo ostrożnie na siania i polorzylam się z chłopakiem po obu stronach jaja.
Natsu cały czas patrzył mi w oczy.
-Wiesz... Naprawdę się zmieniłaś. Nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. Wyglądałaś jakbyś naprawdę zamierzała przyłożyć Laxus' owi.-Powiedzial Natsu.
-No cóż... Jakby nie było teraz jestem wyjątkowo bardzo zrzyta z naturą. Nie mogłam pozwolić by czepiał się maluszka tylko dlatego, że postanowiłam się nim zająć. - Odpowiedzialam.
Nagle usłyszałam pękanie jaja. Momentalnie ja i Natsu patrzyliśmy w napięciu na wyklucie. Nie musialismy długo czekać i po chwili wyleciała z niej lisica.
-No to już, wiemy że będziesz Foxy. - Uśmiechnęłam się i wzięłam ostrożnie na ręce. Była słodka.
-Natsu, dziękuję-Powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co Luc. To była przyjemność dotrzymać ci towarzystwa w tej niezwykłej chwili.
Potem mnie uściskał, a ja gdzieś w sercu poczułam przyjemne ciepło.
-Wybacz chciałem Ci pokazać, że zawsze możesz na mnie liczyć zarumienił się leciutko, a potem zniknął jak oparzony.
-No i co powiesz Foxy? - Spytałam że śmiechem.
-Foxy! - Zawołała radośnie gdy wracałyśmy do domu.

**Wiem średnio mi wyszła, ale się starałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro