Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Kilka dni później przyjaciele zamierzali wrócić do domu, ale Arisa przekonała ich, aby zostali jeszcze jakiś czas. Dziewczynie zależało także by nowi znajomi byli obecni na jej ślubie z Maxwellem. Nie mogli odmówić. Jednak niektóre osoby niezbyt cieszyła ta wiadomość się tą wiadomością. Monę nadal wkurzało zachowanie Alopex w stosunku do Raphaela, a Leo czuł w powietrzu spisek. Nie ufał lisicom. Mikey'go natomiast cały czas zastanawiało gdzie podziewa się Renet i kiedy wróci. Po południu Karai miała spotkać się z Leonardo w holu. Żółw chciał przekazać jej coś bardzo ważnego. Ale gdy dziewczyna dobiegła na miejsce okazało się, że chłopaka nigdzie nie ma.

-Leo?-zdziwiła się.- Gdzie on?

Kunoichi wyciągnęła telefon starając skontaktować się z ukochanym. Jednak odpowiedziała jej cisza.

-Dziwne- pomyślała.- Dokąd mógł pójść?

Nagle zauważyła Raphaela, a obok niego Alopex. Podbiegła do brata pytając:

-Raph, nie widziałeś gdzieś Leo?

-Nie-odparł.- A coś nie tak?

-Miałam się dziś z nim spotkać, a on nie przyszedł-tłumaczyła.- Nie odbiera też telefonu.

-Spokojnie, jak kocha to przyjdzie-wtrąciła Alopi z nieco wrednym uśmiechem.

Karai popatrzyła n nią nieufnym wzrokiem i szepnęła do Raphaela:

-Może byś przystopował z tymi flirtami. Mona już chodzi zła jak osa, a ty tego nie widzisz.

Odeszła zostawiając żółwia sam na sam z lisicą. Przyjaciel zdziwił się słysząc te słowa.

-Ciekawe, czemu Mona jest wkurzona?-zastanawiał się.

-Może jest zazdrosna-zasugerowała Alopex.

-Mona i zazdrość?-zaśmiał się.- Niedobrana para.

-Tak samo jak wy, Raphael-odezwał się znajomy głos.

Zza kolumny wyszła Salamandrianka z gniewnym wzrokiem.

-Alopex, zostawisz nas na chwile?-poprosił Raphael.

Lisica odeszła.

-Co się stało?-spytał żółw.- Naprawdę jesteś zazdrosna?

-Nie ,skąd!-wybuchła.- Z uśmiechem patrzę jak sobie pijecie z dzióbków.

-Ja? Nie rozumiem o co ci chodzi.

-Raphael, ta Alopex cię zasępiła. Od kilku dni interesuje cię tylko ona.

-Przesadzasz.

-A pamiętasz o co pytałeś się jakiś czas temu?

Raph szybko się zastanowił i wyjąkał wystraszony:

-Mona... ja... Wybacz.

-Daruj sobie.

Lisa przeszła obok żółwia. Raphael popatrzył na nią. Trochę przygnębiony. Westchnęła ciężko rozumiejąc, jak bardzo ją zranił.

Tymczasem Karai dalej szukała Leo. Przejrzała chyba każdy kąt w pałacu, ale nigdzie go nie znalazła. Po drodze spotkała Donniego i April.

-Karai, gdzie tak pędzisz?-spytała dziewczyna.

-Szukam Leo-odparła.- Nie wiecie gdzie jest?

-Nie-zaprzeczył Donatello kręcąc głową.- Nie widziałem go od wczoraj.

-Wojowniczka pobiegła dalej.

-Co się mogło z nim stać?-zastanawiała się April.

-Dziwne- dodał Donnie.- Zazwyczaj nigdy nie znika na tak długo. No chyba... że ktoś go zatrzymał.

-Na przykład lisice-dorzuciła rudowłosa.- Szukajmy.

Żółw pokiwał głową. Ruszyli na pomoc bratu Donatello. Powiadomili wszystkich by także zaczęli poszukiwania. Karai wbiegła na schody i tam spotkała Mikey'go.

-Karai, co jest?-spytał mutant.- Czemy całe towarzystwo biega po pałacu jak oparzeni?

-Leo zaginał-wyjawiła. –Nikt go nie widział. Martwię się trochę.

-Spoko, już biorę się do roboty.

Żółw pędem zbiegł po schodach .

Poszukiwania trwały do późnego wieczoru. Grupa zebrała się w holu.

-Znaleźliście go?-pytała wojowniczka Miwa.

-Nie-odparł Raph.

-Jakby zapadł się pod ziemię-dodał Donnie.

-Ale ja z Maxwellem coś znaleźliśmy-wtrąciła Arisa.- Spójrzcie.

Podeszła wraz z narzeczonym do ściany. Oparli się o nią i nagle otworzyli tajemne przejście. Przyjaciele podeszli do niego.

-Myślicie, że Leo tam wszedł?-zastanawiała się April.

-Albo ktoś go wepchnął-zasugerowała Mona.

Po chwili Mikey, który stał z tyłu poczuł, że ktoś go popchnął. Żółw wpadł na przyjaciół i cała ósemka utonęła w ciemności przejścia. Drzwi się zamknęły, a naprzeciw nich stanęła Alopex.

-Ciekawe, czy stamtąd wyjdziecie-rzekła śmiejąc się szyderczo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro