Rozdział 3
April wstała nieco obolała z posadzki. Była po drugiej stronie lustra. To zwierciadło także zostało rozbite. Dziewczyna zbliżyła się do połamanego szkła dotykając pękniętych miejsc.
-O nie-powiedziała przestraszona.- I jak ja teraz wrócę do domu?
Wstała przesuwając palcami po rysach. Odwróciła się patrząc na pomieszczenie, w którym aktualnie się znajdowała. Był to ogromny pokój. Wydawał się należeć do dziewczyny, którą widziała w lustrze sądząc po ilości jej zdjęć. Arisa miała najwyraźniej obsesję na punkcie niebieskiego, ponieważ jej pokój aż kół w oczy tym kolorem. Ściany były niebieskie , łóżko białe z turkusową pościelą i baldachimem oraz ogromną ilością miękkich, puchatych poduszek. Meble błękitne z wyżłobionymi kwiatami chryzantem. Była tam też toaletka, także błękitna z owalnym lustrem. April podbiegła do niego licząc, że jest tak samo „zaczarowane" jak tamto pęknięte. Ale niestety, to było zwyczajne lustro. Nastolatka siadła zrezygnowana na łóżku.
-Gdzie ja trafiłam?-zastanawiała się.
Nagle zauważyła, że za wielkim oknem znajduje się jeszcze szeroki balkon. April otworzyła je podchodząc do balustrady. Spojrzała w dół i zobaczyła przepiękny ogród z dużą fontanną na środku. Wszędzie rosły krzewy róż i chryzantem a w rządkach tulipany i żonkile. P chwili dziewczyna usłyszała za sobą nieznajomy głos.
-Arisa?-spytał.
April odwróciła się powoli sięgając niezauważenie po Tessen. Trzymała go z tyłu gotowa by rozwinąć broń. Podnosząc wzrok ujrzała mutanta-białą lisicę polarną z żółtymi oczami i fioletową plamą na twarzy. Miała na sobie ciemnozielony strój wpadający w odcień niebieskiego a po bokach trzymałą kama.
-Kim jesteś?-dociekała April z nieufnym spojrzeniem.
-Nie poznajesz mnie?-zdziwiła się lisica.- To ja, Alopex, twoja przyjaciółka.
Nastolatka patrzyła na nią zaskoczona.
-Ale ja nie jestem żadna Arisa-powiedziała wreszcie.
-Zaraz... twoje oczy-zauważyła Alopex.
-No mówię, że nie jestem Arisa-tłumaczyła.
-Więc kim jesteś?-spytała lisica.
-Nazywam się April.
-Skąd się wzięłaś? I gdzie Ari?
Młoda kunoichi podeszła do rozbitego lustra dotykając szkła.
-Trafiła tu przez to zwierciadło-tłumaczyła.- Arisa prawdopodobnie jest po drugiej stronie.
Alopex uśmiechnęła się ukradkiem.
-Czemu się tak śmiejesz?-spytała April.
-Ja?-Nie-zaprzeczyła.- Mam po prostu taki wyraz twarzy.
April jakoś nie do końca jej uwierzyła.
-Mam nadzieję, że donnie coś wymyśli-westchnęła.
-Jaki Donnie?-zaciekawiła się Alopex.
-Mój przyjaciel-odparła.- Oby jego inteligencja była na tyle dobra, żeby znalazł sposób jak mam wrócić do domu.
Lisica zamyśliła się na chwilkę i rzekła:
-Jako, że Arisy nie ma, królestwo wpadnie w panikę. Trzeba temu zapobiec. A skoro ty jesteś tak jakby jej sobowtórem, musisz pomóc.
-Niby jak?-zapytała nastolatka.
-Poudajesz Arisę na czas gdy ten twój przyjaciel cię stad zabierze.
-Co? Ale ja nie wiem jak zachowuje się taka księżniczka.
-Nawet nie musisz. Zachowuj się tak jak zwykle. Arisa w tym tygodniu na szczęście nie ma żadnych audiencji. No, ale trzeba zmienić twój ubiór.
Wtedy do pokoju weszła kolejna lisica, także mutantka ,ale ruda. Miała zielone oczy, czarne włosy i fioletowo-żółte strój oraz katanę. Stanęła zaskoczona pytając:
-Arisa?
-Nie Ninjara, to jest April-wtrąciła Alopex.
-Kto?-dopytywała.
-Zdarzył się wypadek z lustrem-odparła puszczając przyjaciółce perskie oko.- Arisa przeniosła się do świata April, a April do świata Arisy.
-Aha-zrozumiała rusa lisica patrząc na znak mutantki.
-April, to jest Ninjara, przyjaciółka Ari-wytłumaczyła Alopex.
Dziewczyna i lisica podały sobie ręce.
-Królestwo może wpaść w panikę gdy Arisy nie ma, więc April musi ją przez krótki czas poudawać-wyjaśniła polarna lisic.
-To dobry pomysł-stwierdziła Ninjara.- Tylko trzeba zmienić jej wygląd by nie było podejrzeń.
-O tym samym myślałam.
Mutantki podeszły do szafy wyciągając z niej dość prostą i niezbyt ciężką granatowo-błękitną suknię. April przebrała się w nią. Włosy spięła w kok bardzo podobny do koku Ari. Oczywiście zostawiła zakręcony kosmyk na przodzie. Trochę się podmalowała i już wyglądała jak wierna kopia księżniczki.
-No i co ja teraz mam robić?-spytała rudowłosa.
Może idź pozwiedzać pałac-zaproponowała Alopex.- Musisz się tu odnaleźć.
April wyszła z pokoju a gdy byłą już na końcu korytarza, Alopex i Ninjara zaczęły prowadzić tajemniczą, wzburzoną dyskusję.
-Co to ma być?-spytała wkurzona ruda.- To lustro miało przenieść Arisę jak najdalej stąd a nie przysyłać jej sobowtóra.
-Tez tego nie rozumiem-odparła biała.- Tym bardziej, że ta dziewczyna jest strasznie podejrzliwa. Nie będzie łatwo tego przed nią ukrywać.
-Będziemy musiały wrócić do starego planu, ale najpierw trzeba to jakoś odkręcić. Tylko jak?
-Spokojnie. Mówiła, że jej przyjaciel znajdzie sposób. Trzeba poczekać.
-Oby. A ona wie o Maxwellu?
-Nie, nie mówiłam jej jeszcze.
-Dobra, więc zaraz to zrobisz.
-No a on ma wiedzieć, że to nie Ari?
-Nie, niech myśli, ze to ona. W końcu to tylko, mam nadzieje, parę dni. Różnicy mu nie zrobi.
Alopex skinęła głową i poszła szukać April. Dziewczyna nie zaszła zbyt daleko.
-April, musisz o czymś jeszcze wiedzieć- rzekła lisica.- Jest jeszcze ktoś.
-Kto?-spytała nastolatka.
-Arisa od pewnego czasu jest zaręczona z Maxwellem więc...
-Zaraz!-wykrzyknęła.- Miałam udawać księżniczkę a nie czyjąś narzeczoną.
-Spokojnie, on nie będzie wiedział, że jesteś zupełnie kimś innym a poza tym wraca z podróży dopiero za kilka dni.
-Nie ma mowy.
-Ale dlaczego?
-Bo nie zamierzam kłamać.
-To nie będzie kłamstwo tylko... utajenie pewnych faktów.
-To to samo.
-Daj spokój.
-Nie. Nie będę całowała się ani przytulała z kimś, kogo nie znam.
-Nikt ci nie każe. Powiemy mu, że jesteś chora i nie chcesz go zarazić. Tu chodzi o losy Rositill.
April przemyślała to przez chwilę i westchnęła ciężko:
-Dobrze. Choć nie wiem dlaczego się na to godzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro