Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Następnego dnia wszyscy byli na nogach skoro świt. Już w nocy razem ze służbą uwijali się jak mrówki by wszystko było gotowe. Dziewczyny wybierały stroje, doglądały dekoracji a chłopaki sprawdzali czy goście docierają.

Gdy April poprawiała na stole białe chryzantemy przybiegła do niej zdyszana Karai.

-Co się stało? - spytała rudowłosa.

-Arisa strasznie się boi ceremonii - tłumaczyła. - Nie może się uspokoić. Idź jej coś powiedz.

Dziewczyna westchnęła ciężko idąc do pokoju księżniczki. Wchodząc do środka zauważyła, że Ari stoi na balkonie dziwnie spokojna. Podeszła do niej mówiąc :

-Coś nie tak?

-Strasznie się boję! - odparła.

-Czego? Ślubu?

-Nie, nie ślubu. Boję się, że nie sprostam obowiązkom królowej. To taka wielka odpowiedzialność.

-No przecież już teraz podejmujesz niektóre decyzję, więc wiele się nie zmieni a poza tym to Maxwell będzie musiał rządzić a ty mu pomagać.

Arisa trochę się uspokoiła.

-A przymierzałaś już swoją suknie? - spytała.

-Jeszcze nie.

-To na co czekasz? Zakładaj!

Księżniczka szybko pobiegła do szafy i otworzyła drzwi. Wzięła suknie idąc do pokoju obok. Po kilku minutach wróciła mając ją już na sobie. Była bardzo podobna do tej, w której trafiła do North Champion tyle, że biała. We włosach wpięty kwiat białej chryzantemy oraz welon do kostek a na stopach śnieżnobiałe szpilki.

-No i jak? - spytała Ari.

-Pięknie - odpowiedziała. - Ale jak sama to założyłaś?

-Nie sama. Służących mam przecież.

Po chwili do pokoju weszły żółwie a także Renet, Mona i Karai.

-Dziewczyny, wiecie, że zostały już tylko dwie godziny - rzekła Talenta.

-Co?! - przestraszyła się Renet.

Natychmiast zaczęły przygotowania do ceremonii. Jednak Karai wraz z Moną nieco utrudniały.

-Nie założę żadnej kiecki - upierała się kunoichi.

-Popieram - dorzuciła Salamandrianka.

-Dobra, nie ubieracie się w suknie, nie wracacie do domu - zagroziła April.

Obje westchnęły ciężko i musiały włożyć ubranie.

Po dwóch godzinach dziewczyny były ubrane, umalowane i uczesane. Renet miała na sobie niebieską suknie bez ramion z tiulem w kształcie litery "A". Karai włożyła ciemnofioletową, prostą suknie syrenkę. Mona również posiadała prostą suknie z ramionkami a kolor na niej przechodził z morskiego przez niebieski do granatu z wzorami kół. April natomiast ubrana była w suknie koloru żółtego nieco podobną do sukni Arisy. Wszystkie niosły niewielkie bukiety białych chryzantem.

Wreszcie nadeszła godzina ślubu. Żółwie i dziewczyny spotkali się ponownie po połowie dnia. Chłopaki byli zaskoczeni i zahipnotyzowani widząc ukochane. Nie potrafili oderwać od nich wzroku. Sami mieli na sobie garnitury co wprowadzało dziewczyny w śmiech. Ale w końcu trzeba było zachować powagę choć przez chwilę. Jako pierwsi szli Renet z Mikey'm, potem Mona z Raphem, Karai z Leo i April z Donniem. Na końcu Maxwell. No i gdy zabrzmiały fanfary zza śnieżnobiałych zasłon wychyliła się Arisa. Szła wolnym krokiem z uśmiechem na twarzy. Stanęła na podeście naprzeciw Maxwella przy ołtarzu. Oddała bukiet April by swobodnie móc się poruszać.

-Czy ty Ariso Felicity bierzesz Maxwella za męża? - spytał kapłan.

-Tak - odparła.

-A czy ty Maxwell bierzesz Arisę Felicity za żonę? - ponownie zapytał kapłan.

-Tak - powiedział książę.

-Niniejszym ogłaszam was mężem i żoną! - oznajmił.

Młoda para pocałowała się a wtedy cała sala rozbrzmiała brawami. Renet nie wytrzymała i padając na ramię Mony zaczęła płakać ze wzruszenia.

Po kilku minutach nadeszła chwila na rzut bukietem. Dziewczyny ustawiły się za księżniczką. Panna młoda podrzuciła kwiaty a żeńska grupa próbując je złapać powpadały na siebie. Jednak chwilę później z kupy kolorowych sukien wyłoniła się ręka trzymająca chryzantemy. Potem wydostała się resztą. Leo stanął jak wryty. To Karai złapała bukiet.

-Uuu... Leo, trzeba szykować wesele - zaśmiał się Mikey.

Dziewczyny natomiast trochę rozczarowane gratulowały kunoichi. Nadeszła pora na zabawę. Chłopaki zdjeli garnitury by łatwiej im było się bawić.

-Leo, chyba czas by już wrócić do domu - rzekła Karai tańcząc z żółwiem.

-Tak, wiem - odparł. - Ale dziś na pewno nie.

-Chcesz jeszcze poprzebywać z Arisą, co? - zaśmiała się.

-Ty mała...

Przechylił ją w dół i przybliżył się do niej. Karai złapała za bukiet, który podała jej Renet i zasłoniła moment. Reszta przyjaciół stała cicho się śmiejąc.

Następnego dnia żółwie oraz dziewczyny po pożegnaniu z modą parą wrócili do North Champion.

-No nareszcie - rzekła April leżąc na drewnianej podłodze na strychu.

Przyjaciele wstali wzdychając głęboko.

-Mona, mamy chyba pewną zaległą sprawę - przypomniał jej Raph.

-A tak - odparła. - Choć.

Wyszli z domu ku zdziwieniu reszty

-Jak myślicie, chodzi o randkę? - spytał Mikey.

-A niech idą - rzekł Leo. - Spokojniej będzie.

Wszyscy zaśmiali się głośno schodząc ze strychu by cieszyć się latem po miesięcznej przygodzie.

THE END

Dziś skończył się serial a ja skończyłam z opami. Tfu! Z Międzywymiarami. Sorki. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało. Dzięki za gwiazdki, czytanie i komy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro