Rozdział 11
Przed April otworzyło się przejście, którym wylądowała w kolejnym świecie. Dziewczyna leżała na miękkim, barwnokolorowym dywanem. Wstając, nastolatka zauważyła, że jej ubiór i ogólnie wygląd bardzo się zmienił. Miała na sobie dwuczęściowe żółto - pomarańczowe sari. Jej włosy były pokarbowane. Skóra ciemniejsza a na czole czerwona kropka. Jedynie jej oczy pozostały niebieskie. April popatrzyła na wnętrze. Było tak kolorowe, że aż kuło w oczy. W każdym oknie powiewały niebieskie lub pomarańczowe zasłony. Dziewczyna znalazła lustro ukryte wewnątrz szafy.
-Wyglądam jak jakaś Hinduska - stwierdziła.
Potem weszła na taras i zobaczyła Tadż Mahal.
-No pięknie - westchnęła. - Jestem w Indiach.
Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Chciała się gdzieś schować, ale nie zdąrzyła. Stała więc nieruchomo za zasłoną. Do pokoju weszła zapłakana Hinduska. Siadła na łóżku z chusteczką pociągając nosem. Miała ciemne oczy, włosy i skórę. Ubrana była w fioletowo - zielone dwuczęściowe sari. Cały czas powtarzała jedno słowo :
-Dlaczego?
April stała bez ruchu, ale niespodziewanie kichnęła zdradzając swoją obecność. Krzyknęła przestraszona tak samo jak ona.
-Kim ty jesteś?! - wrzasnęła dziewczyna.
-A ty?! - odkrzyknęła April.
Po chwili obie zamilkł. Wzięły głębokie wdech.
-Zaraz, po kolei - powiedziała Hinduska. - Jak się nazywasz i co tu robisz?
-Jestem April i tak do końca nie wiem jak się tu znalazłam - odparła. - Wyskoczyłam z portalu... Tyle. A ty?
-Nazywam się Raima. Jestem... Raczej byłam bollywoodzką tancerką. Wywalono mnie.
-I dlatego płaczesz?
-Tak. A w Indiach to wiadomo... Ciężko o kasę.
-Rozumiem.
April położyła rękę na ramieniu Raimy. Hinduska uśmiechnęła się do niej gdy nagle nie wiadomo skąd w pokoju pojawiły się burzowe chmury walące blyskawicami. Po chwili zjawisko przeistoczyło się w żeńską postać. Raima szybko padła na twarz do podłogi mamrocząc coś pod nosem. Jakby się modliła.
-Co ty robisz? - zdziwiła się April. - Kto to?
-Asura, zły duch poszukujący mocy - rzuciła. - Muszę się modlić by stąd odeszła.
Asura nie zamierzała słuchać błagań Hinduski. Zaczęła strzelać w April błyskawice. Dziewczyna odskoczyła wyciągając Tessen. Cisnęła go w stronę Asury rozcinając jej ramię. Wkurzona demonica posłała w jej stronę kolejne błyskawice, ale z większą siłą. Szesnastolatka jakimś cudem uniknęła wyładowania. Jednak nagle potknęła się o sari.
-Wszystko przez tą kiecke! - krzyknęła.
Szybko uderzyła Asurę telekinetyczną falą. Duch rozwiał się jak dym.
-Nic ci nie jest? - spytała Raima.
-Wszystko gra - odparła. - To nic nadzwyczajnego. Wiele stworzeń łasiło się na moje zdolności.
Po chwili w ścianie otworzył się portal.
-Na mnie już czas - stwierdziła rudowłosa.
Podała Raimie rękę na pożegnanie.
-Na twoim miejscu dokopałabym temu draniowi co cię wylał.
-Już obmyślam plan.
April podeszła do portalu u wskoczyłam w jego głąb.
-A raczej plan na ciebie - syknęła Raima ze złowieszczym uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro