Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Nie powiem, że znalazłem lek na wszystko

Eddie przysypiał, gdy Nathaniel wrócił do domu. Wyglądał na nieco zdezorientowanego faktem, że Eddie już wrócił, a Cecilii nie było widać. Nie do końca wiedział, co w tej sytuacji zrobić z flaszką whisky, którą kupił ledwie kilka minut temu z przeświadczeniem, że na trzeźwo tej nocy nie przetrwa.

— Gdzie Cecilia? — spytał podejrzliwie, jakby bał się, że dziewczyna zaraz wyskoczy z szafy.

Eddie westchnął, ale nie spojrzał na Nathaniela. Chyba bał się na niego spojrzeć. Bał sie zobaczyć jego reakcji, bo gdyby była taka, jakby Eddie chciał, to wszystko mogłoby się potoczyć za szybko, a na to nie był gotowy. Na inną reakcję też nie był gotowy – czuł, że to mogłoby go zniszczyć. Czuł się trochę lepiej po rozstaniu z Cecilią, ale to nie oznaczało, że wszystko nagle było lepsze. Zamierzał w końcu bardziej ufać swojemu sercu, a ono wręcz lgnęło do Nathaniela, ale to przecież nie gwarantowało szczęścia i tego, że przestanie cierpieć. Szczególnie, jeśli powie mu całą prawdę tu i teraz.

— Zerwaliśmy — powiedział bez większych emocji.

— Przykro mi — stwierdził Nathaniel, na co Eddie uśmiechnął się nieco ironicznie i spojrzał w jego stronę. Trochę żałował, że nie widział jego mimiki w momencie, w którym powiedział mu o rozstaniu, bo z głosu nie potrafi wyczytać absolutnie niczego.

— Umówmy się, że jedyną osobą, której jest przykro jest Cecilia.

Nathanielowi widocznie ulżyło, gdy zorientował się, że Eddie nie cierpi przez to zerwanie. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który Eddie niemal błyskawicznie odwzajemnił. Nathaniel cieszył się, że sprawa z Cecilią była już zakończona i miał nadzieję, że kolejna dziewczyna Eddiego będzie od niej lepsza. Bo wątpił, aby Eddie był w stanie otworzyć się na coś innego – wydawał mu się zbyt delikatny, aby się na to odważyć. 

— Co to? — spytał, dostrzegając kilka wyrwanych kartek na szafce nocnej przyjaciela.

Eddie bez zawahania podał mu pierwszą kartkę od góry.

— Pewnie nigdy tego nie zagramy, ale poczułem się lepiej gdy to napisałem — wyznał i z lekkim niepokojem obserwował mimikę Nathaniela gdy ten czytał napisaną dziś przez niego piosenkę.

Piosenkę, która opowiadała jego historię i oddawała aktualne zagubienie.

Piosenkę, która zawierała mnóstwo metafor, ale mimo to miała jasny przekaz.

Piosenka, która może niezbyt wyraźnie, ale w jakiś sposób sugerowała, że czuje coś do mężczyzny.

Miłość bez prawdy jest niczym. Miłość, której pragnę dla wielu zbrodnią... — przeczytał na głos, przerywając w momencie, w którym przez kolejne słowa dotarło do niego, o czym jest ten tekst i spojrzał na Eddiego poważnie. — Masz rację. Zaśpiewanie tego to samobójstwo. Przynajmniej na razie.

— Nie jesteś zaskoczony? — spytał, bo przyjaciel zachowywał się, jakby to była całkiem normalna rozmowa.

Nathaniel przysiadł na łóżku Eddiego i spojrzał na przyjaciela poważnie.

— Pewnie bym był, gdybym nie śledził cię w Liverpoolu. Limit szoku wyczerpałem wtedy. Ale to zdecydowanie twój najlepszy tekst — pochwalił, klepiąc go po ramieniu. Eddie od razu wyczuł, że Nathaniel ucieka od rozmowy o tym, co właśnie się wydarzyło. Jakby to nie było niczym niezwykłym. Może faktycznie takie nie było. — W morzu zagubionych serc, w których ogień miłości się tli. Niepewność i wahanie - co wybrać? Powinność czy pożądanie? To jest genialne. Gdyby miejscami zmienić tekst, moglibyśmy to wypuścić...

— Nie chcę tego wypuszczać — przerwał mu, kręcąc przy tym głową. — To zbyt osobiste. Przynajmniej na razie tak to czuję.

Nathaniel przytaknął i spojrzał na niego nieco niepewnie. W tym momencie zrozumiał, że jednak nie unikną tej rozmowy. Eddie napisał piosenkę o odkrywaniu miłości do mężczyzny. Bardzo autentyczną, bardzo głęboką. Nathaniel nie wiedział o kim pisał Eddie. Nie miał zbyt wielu znajomych, co pozwalało mu sugerować, że pisał o nim, ale nie chciał robić sobie nadziei. 

— Bi czy gej? — spytał, bo to było jednak dość ważne. 

Eddie westchnął. Chciałby móc odpowiedzieć na to pytanie, ale to nie było takie proste. Nie czuł przyjemności podczas seksu z Cecilią, ale pocałunki nie były złe. Nie były bardzo przyjemne, ale traumatyczne też nie - raczej neutralne. Nie był pewien czy miał tak tylko przy niej, czy będzie tak przy wszystkich dziewczynach. Nie potrafił powiedzieć nic na temat swoich relacji z mężczyznami, bo po prostu jeszcze takich nie miał. Wiedział tylko tyle, że bardziej podniecała go myśl o mężczyznach niż kobietach. To sugerowało jedną z możliwości, ale jej nie gwarantowało.

— Jeszcze tego nie wiem — wyznał, a Nathaniel przytaknął. — Ale raczej gej. Potrzebuję czasu...

W tym momencie Nathaniel zaklął. To była katastrofa. Świat homoseksualistów był kuszący, ale przy tym niebezpieczny, szczególnie w tych czasach – dlatego z niego uciekł. Nie mógł jednak wymagać od Eddiego tego, że odetnie się od prawdziwego siebie zaraz potem gdy to odkryje. 

— Obiecaj proszę, że nie pójdziesz do łóżka z nikim, kto nie pokaże ci negatywnego wyniku AIDS — poprosił wręcz błagalnie, bo o ile mógłby mu pomóc, gdyby trafił na kogoś niebezpiecznego, o tyle przed tym nie mógł go ochronić. 

Eddie spojrzał na niego nieco zdezorientowany. Dopiero zaczynał rozumieć to, kim jest. Wątpił, aby był gotowy na seks z jakimkolwiek mężczyzną. Wątpił, aby w najbliższym czasie coś się zmieniło.

— Na razie nie myślę o tym, aby iść z kimkolwiek do łóżka.

Nathaniel westchnął, bo to była dość logiczna odpowiedź, ale z czasem ta odpowiedź się zmieni. Teraz to było dla Eddiego nowe – oczywistym było, że się bał, ale z czasem zacznie akceptować to, kim był i wtedy wiele mogłoby się zmienić.

— Ale kiedyś zaczniesz myśleć.

Eddie przygryzł wargę i przytaknął. To była rozsądna prośba. Prosząc o to, Nathaniel pokazał, że mu na nim zależy. Tylko w jaki sposób? Jako na przyjacielu czy kimś więcej? Nie potrafił go rozgryźć. Zastanawiał się czy kiedykolwiek będzie w stanie. Nathaniel był bardzo skryty jeśli chodziło o uczucia i emocje. Czasem zdejmował maskę i okazywał swoje prawdziwe oblicze, ale robił to tylko przed Eddiem i na tyle rzadko, że Eddiemu ciężko było cokolwiek z tego wywnioskować.

— Obiecuję.

Nathaniel wprosił się na łóżko trochę bardziej – oparł się plecami o ścianę i wyciągnął nogi na materacu. Eddie usiadł obok niego, dokładnie w ten sam sposób, a Nathaniel otworzył whisky.

— Chcesz pić z butelki czy iść po szklanki?

Eddie wzruszył ramionami. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie?

— Bez różnicy.

Nathaniel upił łyka, aby być pewnym, że nie daje Eddiemu czegoś okropnego. Pił wiele różnych alkoholi, sporo różnych whisky i uznał, że to kwalifikuje się do tej lepszej połowy.

Podał butelkę Eddiemu i wykorzystał fakt, że przez chwilę miał wolne ręce, aby zapalić papierosa.

Mógł wyglądać na zrelaksowanego, ale wcale się taki nie czuł. Chciał cieszyć się z tego, że Eddie nie jest heteroseksualny, ale nie potrafił. To tak naprawdę jeszcze bardziej wszystko komplikowało. Mógłby go mieć, gdyby chciał – mógłby go uwieść i zaciągnąć do łóżka, wykorzystując jego niepewność, ale czułby się z tym źle. Pragnął tego, ale to nie było właściwe. Już pomijając jak odbiłoby się to na zespole, Eddie był jego przyjacielem. Być może jedynym prawdziwym jakiego miał od wielu lat, jeśli w ogóle nie w całym życiu. Nie chciał tego stracić tylko dlatego, że chciał czegoś więcej. Nie wybaczyłby sobie, gdyby zniszczył to, co teraz było między nimi.

— Pojadę jutro do rodziców — poinformował Nathaniela, który uniósł brwi nieco zaskoczony.

— Chcesz im powiedzieć?

Eddie westchnął. Wiedział, że to było szybko. Może zbyt szybko, ale zawsze miał dobre relacje z rodzicami, z mamą szczególnie. Chciał powiedzieć im przynajmniej o zerwaniu z Cecilią. Nie był pewien czy da radę powiedzieć im o tym, że prawdopodobnie jest gejem. Czuł, że był im winien tą szczerość, ale nie był pewien czy zdoła im to powiedzieć.

— Nie wiem. Może. Wolę powiedzieć przed trasą — powiedział cicho, bo zdawał sobie sprawę, że przez kolejne pół roku będą w trasie, w obcych państwach i sytuacja może potoczyć się różnie, a wtedy nie będzie miał okazji na rozmowę z rodzicami. Owszem, było kilka dni przerwy, w które mógłby wrócić do domu, ale chyba wolałby w tym czasie odpocząć zamiast latać do Londynu i jechać do rodziców. 

— A jeśli nie pozwolą ci jechać? Eddie, to nie jest dobry pomysł.

Eddie pokręcił głową. Wiedział, że Nathaniel miał rację – rodzice mogli powiedzieć, że zostaje w domu i jego kariera jest skończona, ale wątpił, aby to zrobili. Nigdy nie byli tyranami. W ich rodzinie zawsze próbowano zrozumieć drugą stronę. Naprawdę miał nadzieję, że go zrozumieją. 

A/N

Next powinien być dzisiaj.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro