Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzeci


  Granatowy tunel. Dziewczyna idzie po nim i jednocześnie nie czuję gruntu pod nogami. Próbuje dotknąć ściany ale nie może. Ścianę i podłogę można porównać do powietrza. Nie, nie można ponieważ nie da się stać na powietrzu. A jednak stoi, nie spada, idzie przed siebie jednocześnie nie czując pod stopami nic. Materia nie dotykalna a jednak można się na niej utrzymać. Nie da się przez nią przelecieć jak przez chmurę. Tory. Tory bez końca. Dziewczyna nie oddycha bo tu nie ma tlenu a mimo tego żyję. Choć czy ten stan da się nazwać życiem chyba nie, bardziej przypomina dziwny sen. Idzie przed siebie a wciąż nie widać końca tych torów. Nie pokonuje żadnej drogi, choć idzie. Nie odczuwa żadnych emocji. Myśli jej są skryte a jednak istnieją. Nie próbuje uciec, przebić się przez "ścianę" lub "podłogę". Idzie... Godziny mijają a ona dalej idzie przed siebie. Po kilku sekundach sytuacja się zmieniła. Eliza ocknęła się. Jedna myśl się uaktywniła. Zatrzymała się, odzyskała świadomość. Stała na ziemi i nadal nie czuła gruntu pod stopami, nadal nie była w stanie dotknąć ściany. Zaczęła biec. Byle jak najszybciej się stąd wydostać-myślała. Co ciekawe nie traciła siły, nie męczyła się-mogła biec bez końca. Po paru minutach dostrzegła za sobą punkt zbliżający się w jej stronę. Gdy się przybliżył rozpoznała w nim drezynę ,w której nie było człowieka. Dziewczyna czekała aż pojazd się zatrzyma ale on zamiast zwolnić przyśpieszył. Gdy była już bliska dostrzegła na niej wielkie lepkie czerwone plamy-to była krew. Dziewczyna zaczęła biec. Wezbrał w niej strach. Drezyna jechała coraz szybciej. Robiła się coraz większa. Eliza ujrzała jakieś 50 metrów przed sobą coś małego i czarnego. Stworzenie wstało i zaczęło biec przed siebię. Po krótkiej chwili przewróciło się. Dziewczyna rozpoznała w stworzeniu kota. Przyśpieszyła. Chwyciła go za kark po czym wydarzyło się coś dziwnego. Spadała, nie dało się już stać na ziemi. Leciała w głąb granatowej mgły. Im niżej była tym bardziej mgła stawała się jaśniejsza. Po jakimś czasie była "mocnego" koloru niebieskiego. Zamknęła oczy i wtuliła się w czarne, drżące ciałko kota oczekując na najgorsze. Skoro spadała musiała gdzieś upaść a upadek z takiej wysokości musiałby zakończyć się śmiercią. Kotek nerwowo miałczał. Przytuliła go mocno a jej oczy uroniły dwie mokre łzy. Przytuliła mocniej kotka. On również zginie-pomyślała-nie jestem jeszcze przygotowana na śmierć. Uznała ,że może jakoś uratować chociaż życie kotka. Podniosła go najwyżej jak umiała w ten sposób on nie uderzy o ziemię więc będzie miał szansę przeżyć. Ja zgine ale czegokolwiek bym nie zrobiła i tak dzisiaj spotka mnie śmierć a tak choć on przeżyję-pomyślała. Łzy leciały jej z oczu na myśl o tak bliskiej śmierci. To było za wcześnie była jeszcze tak młoda. Do głowy przyszła jej myśl:

"Ojcze nasz ,który jest w Niebie" -wymawiała słowa modlitwy. Zmówiła ją piętnaście razy. Gdy szesnasty raz powiedziała jej ostatnie słowo czyli "Amen" jej ciało przestało spadać. Otworzyła oczy. Ujrzała przed sobą kwitnącą jabłoń i błękit nieba. Opadła miękko na piękną zieloną trawę. Słońce przygrzewało jej ciało drobnymi promieniami. Uklękła i podziękowała Bogu za to ,że żyję. Rzuciła się na trawę. Kot położył się na jej klatce piersiowej i polizał jej brodę-to było słodziutkie. Wpatrywał się w jej oczy swoimi wielkimi złotymi oczkami po czym zaczął mruczeć. Eliza myślała o tym wszystkim. To było dla niej nie do ogarnięcia. W dodatku wiedziała ,że jak komuś opowie o tej historii to z pewnością jej nie uwierzy, ona sama by w coś takiego nie uwierzyła. To było jak okropny sen. Uznała ,że będzie żyć jakby to wszystko było tylko koszmarem. Spojrzała w chmury, były jak wata. Przez niebo przeleciał ptak trzepocząc hałaśliwie skrzydłami. Słońce było tak ciepłe. Było jej bardzo przyjemnie, błogo. Za nim się obejrzała jej oczy same się zamknęły-zasnęła. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro