Rozdział drugi.
Eliza obudziła się dość późno. Nie miała przy sobie zegarka aby sprawdzić ,która godzina ale widziała ,że słońce wisi wysoko nad nieboskłonem. Rozejrzała się dookoła i ze zdziwieniem uznała ,że nie leży na swoim miękkim łóżku w pościeli pachnącej kwiatami tylko na zimnej podłodze. I w dodatku nie ma na sobie piżamy tylko coś w rodzaju brudnej sukni. Męczył ją dotkliwy ból kregosłupa i głowy. To przez to ,że spałam na twardej podłodze-pomyślała. Przez kilka minut zastanawiała się gdzie się znajduję. Nagle oświeciło ją- O nie! Czyli to wszystko wydarzyło się naprawdę. Przypomniały jej się wszystkie wczorajsze wydarzenia co poskutkowało dotkliwym bólem czaszki. Spróbowała wstać ale straszliwy ból w boku powalił ją na podłogę. Leżała tak półżywa nie zdolna do żadnych myśli. Nie potrafiła poruszyć żadną kończyną. Próbowała opanować to uczucie, uczucie tak silnego bólu jakiego nigdy w życiu nie doznała. Udało jej się przewrócić z boku na plecy. Jej umysł zarejestrował jakąś małą granatową plamkę na suficie. Plamka powoli zaczęła rosnąć. Po około pięćdziesięciu sekundach dorównywała wielkością dużemu lisowi. Eliza poczuła lekki powiew wiatru na skórze. Wiatr z chwili na chwilę stawał się coraz silniejszy a granatowa plamka na suficie zamieniła się mgłę ,która wypełniła całe pomieszczenie. Dziewczyna poczuła ,że unosi się w powietrzę. Próbowała wyrwać się z granatowej poświaty, wtedy ból się nasilił. Bolała ją intensywnie każda część ciała. Nie potrafiła wydać z siebię dźwięku. Nawet tego tak krótkiego a tyle mówiącego słowa-pomocy. Kto wie może nawet gdyby potrafiła je wypowiedzieć to by i tak nic nie dało. "Ojciec" zamiast rzucić się z pomocą zapewne powiedziałby: "Tak wulgarne słowa nie przystoją ustą młodej panienki". Oczy jej przesłoniła mgła, mgła ,która zabrała jej matkę, mgła ,która zaraz zabierzę i ją, ukradnie umysł, ukradnie myśli, ukradnie życie. Bezwiednie uchyliła usta. Mgła dostała się do tchawicy, płuc, umysłu. Eliza przymknęła oczy czuła ,że płoną. Zaczęła się dusić. Po krótkiej chwili przestała czuć, myśleć, oddychać...
...choć to ostatnie trwało tylko chwile...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro