|71|
- Jungkookie... - Szepnął Taehyung, przytulając swojego chłopaka od tyłu.
- Hm?
Siedzieli właśnie u Jungkooka na łóżku, będąc w połowie jakiejś słabej komedii. Przynajmniej dla Taehyunga była ona słaba, bo zdecydowanie wolał patrzeć na swojego umięśnionego skarba. A komedie to on miał na codzień, kiedy od ostatniego wydarzenia z Jonginem i Kyungsoo, jego rowieśnik dzień w dzień przychodzi do ich domu pod pretekstem wizyty u Taehyunga, tak naprawdę za każdym razem lądując w pokoju Kyungsoo, który można by odnieść wrażenie, z każdą 'przypadkową' wizytą wścieka się jeszcze bardziej.
- A co jeśli bym tak... Raz ja był na górze? - Spytał, uśmiechając się przy tym uroczo i wtulając swój nosek w kark bruneta.
- No jak chcesz, możesz iść na górę, ale nie jestem pewien, czy Rose jest w domu. - Palnął zapatrzony w monitor laptopa i jakby nie ogarniając, co się dookoła niego dzieje.
- Boże jaki ty jesteś głupi. - Fuknął, odsuwając się od chłopaka, który dopiero teraz zatrzymał film, przenosząc wzrok na szarowłosego. - Nie wiem, czy słyszałeś, ale chodziło mi o to, że... Jakbyśmy się na przykład teraz kochali...
- Chętnie. - Przerwał chłopakowi, przybliżając się, by złapać go za biodra.
- Ja wiem, że ty chętnie, ale daj mi dokończyć. - Burknął, zabierając jego dłonie ze swoich bioder. - Czy jakbyśmy się teraz kochali, mógłbym być tym na górze? - Wydukał szybko, odrazu po tym zasłaniając twarz dłońmi, ponieważ pojawił się na niej lekki rumieniec.
- W sensie dominującym?
- Tak, właśnie w tym sensie. - Odpowiedział, słysząc zaraz cichy śmiech Jungkooka. - I z czego się śmiejesz?
- Maluchu... - Zaczął, jednak nie było mu dane dokończyć.
- Nie jestem maluchem! - Zaprzeczył, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Księżnicz—
- Księżniczką też nie jestem! - Dodał, odwracając się tyłem.
Jungkook jednak nie dał za wygraną i przybliżył się do chłopaka, ponownie łapiąc go za biodra i umieszczając swoją głowę na jego ramieniu tak, że jego usta znajdowały się zaraz przy uchu mniejszego.
- Słuchaj mnie, Taehyungie... - Szepnął mu do uszka. - Kochać się możemy jak najbardziej, ale... Nie uważasz, że jesteś zbyt delikatny na bycie tym dominującym? - Zapytał niepewnie.
- A mam ci to udowodnić? - Spytał, ponownie się obracając, tym razem przodem do chłopaka.
- Eeee... - Zaciął się, chwilę się zastanawiając, jednak zaraz poczuł na swoim kroczu czyjąś dłoń, przez co momentalnie zrobiło mu się gorąco, a jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzał na Taehyunga, który kusząco zagryzał wargę, jeżdżąc dłonią po jego małym wybrzuszeniu.
Zaraz poczuł, jak młodszy popycha go tak, że teraz on leżał, a Taehyung siedział na nim okrakiem, jedną dłonią wciąż drażniąc przez materiał spodni jego penisa, a drugą wkładając pod jego bluzkę i jeżdżąc nią po torsie. Ustami przylgnął do tych Jungkooka, po chwili uwodzicielsko chwytając między zęby jego dolną wargę. Gdy w końcu poczuł, że Jeon jest kompletnie twardy i na skraju wytrzymałości, zszedł z niego uśmiechając się cwaniacko.
- To co... Ja już wracam do domu, późno się zrobiło. - Odezwał się, ubierając swoją bluzę. - Ahhh i otwórz może okno, chyba ci gorąco, skoro masz całe czerwone policzki, hm? - Puścił mu oczko z satysfakcją opuszczając jego pokój, aby następnie udać się do siebie.
Zdecydowanie wiedział, co najbardziej działa na Jungkooka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro