|6|
- A więc z tą całą sprawą, chodzi o to, że... Ten chłopak, który się do mnie rzuca, to Minhyuk. Jest rok starszy, nienawidzi mnie już od gimnazjum. Jest dość popularny i zazdrości mi tych wszystkich lepiących się do mnie dziewczyn, więc wymyślił sobie, że rozpuści w szkole plotkę o tym, że niby wolę chłopców. Oczywiście to nie jest prawda, ale nie mam nic przeciwko takim osobom, tylko po prostu jego znajomi, jak i większość tej szkoły, to banda homofobów i zapewne ładnie by mnie urządzili, jakby ten gnojek coś takiego zrobił, dlatego proszę obiecaj mi, że nikomu o tym nie powiesz.
- No nie dziwię się, że ci zazdrości. Chociaż domyślam się, że to musi być męczące. Ale wiesz co? Ja nadal uważam, że powinieneś kogoś o tym poinformować, bo to nie wygląda dobrze. Ten koleś rzuca się na ciebie z pięściami, Jeon. Może ci coś zrobić.
- No i co z tego? Wolę, żeby on mnie zastraszał, niż żebym robił za szmatę dla jego bandy.
- W takim razie ja do niego pójdę, ale najpierw napisze do Rose. - Powiedział stanowczo Tae, wyciągając telefon. - Już, za chwilkę stąd wyjdziemy, a wtedy go znajdę i sobie z nim pogadam.
- Nie zrobisz tego. Przecież on może ci coś zrobić, albo co najmniej wyśmiać.
- Nie obchodzi mnie to. Nie będę patrzył, jak ci dokucza.
- A co ty niby się tak martwisz? Mówię przecież, że mi to nie przeszkadza.
- Bo jakby nie patrzeć, kolegujemy się, jesteś kuzynem Rose, a ja jestem człowiekiem i nie mam zamiaru tak na to patrzeć i bezczynnie stać.
- Co ma do tego Rose?
- Nic. Po prostu.
- Podoba ci się, prawda?
- Co? Nie... - Tae speszony, odwrócił wzrok. - Nie podoba mi się. Po prostu mam z nią bardzo dobry kontakt, poza tym jest urocza, tyle. - Skończył mówić, w chwili, gdy na jego twarzy pojawiły się lekkie rumieńce.
- Podoba ci się. No nieźle.
- Mówię przecież, że nie.
- Wyglądasz, jak burak od czasu, kiedy o tym wspomniałem. Przede mną nic nie ukryjesz.
- Ugh, spadaj. A do tego całego Minhyuka i tak pójdę.
- Możesz mu przy okazji przekazać, że może sobie te wszystkie dziewczynki ode mnie zabrać.
- A co, nie podobają ci się?
- Wkurzają mnie już prędzej. Serio, mam dość klejących się do mnie nastolatek. Ja rozumiem, że dojrzewanie dobrze na mnie działa, ale niech uspokoją swoje hormony.
- Oh, przepraszam. - Odsunął się od niego.
- Nie no, ty mi nie przeszkadzasz. Już się przyzwyczaiłem do tego, że jesteś przylepą.
- Widocznie spędzam za mało czasu z Jiminem.
- Yoongi mówił, że on też się cały czas do niego lepi, ale jakoś na to nie narzeka.
- Znasz Yoongiego?
- Znamy się praktycznie od małego, więc... A czemu pytasz?
- Tak tylko... Mówił coś jeszcze o Jiminie?
- Mówił, że uroczy z niego dzieciak i ostatnio większość czasu spędzają razem, przez co w sumie jakoś często z nim już nie rozmawiam.
W tej chwili, zamek do drzwi się przekręcił, a w nich stanął woźny z Rose.
- Uratowałaś Nas! - Krzyknął Taehyung, po czym objął Rose, Która z chęcią odwzajemniła uścisk.
- Taeś, udusisz mnie kiedyś. - Zaśmiała się. - Jak wy się tu właściwie zatrzasnęliście i... Dlaczego siedzieliście razem w jednej toalecie? - Spytała, patrząc na Jungkooka.
- Tak wyszło Noona. - Uśmiechnął się głupio czarnowłosy.
- Dobra, ja już idę, muszę coś załatwić. - Powiedział szybko Kim, po czym pobiegł jak najszybciej potrafi.
- A temu co? I dlaczego on właściwie jest taki czerwony?
- Miłość. A poza tym jest głupi, a teraz wybacz, ale muszę go złapać.
- Taeś znalazł sobie dziewczynkę?
- Taa... - Rzucił w biegu, następnie kierując się w kierunku klasy Minhyuka.
*
Znalazłem tego całego Minhyuka. Jest odrobinę wyższy ode mnie, ale bez problemu do niego podszedłem. Poprosiłem go na chwilkę na bok, po czym wytłumaczyłem mu, że to, co robi jest złe, a orientacja wcale nie świadczy o człowieku. Ten tylko mnie wyśmiał, a chwilę potem pojawił się przy nas Kook. Minhyuk to świnia. Złapał nas za nadgarstki, po czym zaczął drzeć mordę "Kochane dziewczyny, Jeon Jungkook jest zwykłym pedałem, a to jego równie spedalony chłoptaś!". I za nic nie chciał nas puścić, dopóki Jeon się nie wyrwał i nie zaczął go bić krzycząc, że ma się od nas odwalić. Serio się wkurzył. I na pewno nie oderwałby się od niego, gdyby nie Rose, która po raz kolejny nas uratowała. Muszę jej jakoś za to podziękować, bo nie dość, że ten gnojek mało co nie złamał mi ręki, to jeszcze trochę, a Jungkook wylądowałby u dyrektora. A najgorzej, jakby dowiedział się o tym mój tata.
~TaeTae
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro