|59|
Byliśmy dzisiaj znowu u Jimina i cały czas leżał w śpiączce. Dzisiaj był już nawet przy nim Yoongi, który się przemógł, aby tylko być blisko swojego ukochanego. Mimo tej całej sytuacji, to urocze.
Jak wróciliśmy z Kookiem do domu i byłem tak przybity, że położyłem się na dywanie, akurat dostaliśmy telefon od Yoongiego, że Jimin otworzył oczy. Odrazu wstałem i zacząłem z ulgą ściskać Jungkooka, któremu się chyba spodobało takie trochę niańczenie mnie.
Podobno lekarze mówią, że jest już z nim lepiej niż na początku, ale w szpitalu zostanie prawdopodobnie do końca ferii. Trochę mu współczuję, ale będziemy wszyscy starać się go jak najczęściej odwiedzać. A ten chłopak, co go pobił podobno rodzice Jimina mu darowali, bo za to mógł trafić nawet za kratki. Ale zrozumieli, że był pod wpływem alkoholu, z resztą dzisiaj jeszcze był u niego na oddziale sprawdzić, czy nic mu nie jest. Yoongi oczywiście go stamtąd wyrzucił, ale widać, że chłopak żałuje. Najważniejsze, że Jiminowi nic nie jest, bo jego stan okazał się dużo lepszy niż podejrzewano.
Jak się o tym wszystkim dowiedziałem, resztę dnia chodziłem taki roztargniony, że Kook kazał mi usiąść i się nie ruszać. Nie dziwię mu się, bo dwa razy wylałem wrzątek na siebie i na niego (na szczęście nikomu nic nie jest), rozbiłem mój ulubiony kubek, pomyliłem sól z cukrem i jego kawa tak trochę nie nadawała się do picia. Mogłem w sumie sprawdzić zanim mu ją dałem, ale nie był na mnie zły. Rozumie, dlaczego się tak bardzo przejmuję.
No i jak tak sobie siedziałem, niechcący zrzuciłem Kooka z kanapy tak, że uderzył łokciem o stolik. Ale to było naprawdę niechcący. Przepraszałem go potem jeszcze jakieś piętnaście minut, a ten mówi, że się przecież nic nie stało.
Dobra, jestem fatalnym chłopakiem. No a jedyne, co mi dzisiaj wyszło bez narażenia niczyjego zdrowia to oglądanie małych pand z moim chłopakiem. I gdy zachwycałem się jakie te stworzenia są rozczulające i sprawiają, że się rozpływam, Kook pocałował mnie w nosek i powiedział, że ja rozczulam go jeszcze bardziej.
No i jak tu go nie kochać?
Jutro rano wychodzę razem z Rose do Jimina, a Kook powiedział, że zostanie w domu, bo ma dla mnie niespodziankę. Jestem jej bardzo ciekawy, nie powiem.
Iiiiiiiii... Pojutrze walentynki!!!
Jakbym jeszcze posiadał swoje dziewictwo, napisałbym, że je stracę, ale mój mężczyzna już zdążył mnie rozdziewiczyć. Także stracę cnotę po raz kolejny, no bo proszę cię, co to by były za walentynki bez porządnej miłości?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro