Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|58|

- Jungkookie, czuję się jakby to była moja wina. - Zaszlochał Taehyung, gładząc dłoń Jimina leżącego na jednym ze szpitalnych łóżek. - Mam wrażenie, że jakbym tam był, nie doszłoby do tego.

- Taehyungie... To nie jest twoja wina. Nikt nie miał na to wpływu, oni byli pod wpływem alkoholu. Wiesz, że alkohol sprawia, że ludzie tracą nad sobą kontrolę. - Powiedział, wtulając w siebie roztrzęsionego chłopaka.

- Myślisz, że szybko się wybudzi? Leży tak już trzy dni.

- Myślę, że trzeba mieć taką nadzieję. Poza tym patrz - odrzekł, spoglądając na stojącego za drzwiami chłopaka - Yoongi przy nim będzie.

- Ale ja też chcę przy nim być.

- Taeś, ja ci tego nie zabraniam. Po prostu uważam, że też powinieneś się wyspać i wrócić choć na trochę do domu. Jiminowi nic się nie stanie, będzie wszystko w porządku. A oczywiste, że jak się wybudzi, to Yoongi odrazu do nas zadzwoni.

- No dobrze. - Odpowiedział, łącząc ze sobą ich dłonie. - Ale zostańmy tu jeszcze tylko chwilkę. I obiecuję, że po tym wrócimy odpocząć.

- Dobrze, kochanie. - Powiedział, zaczynając głaskać swoje maleństwo po głowie.

Ale mu też było przykro, bo także zdążył się z Jiminem zaprzyjaźnić.

Jednak dla Taehyunga, Jimin był jedną z najważniejszych dla niego osób na całym świecie, w końcu tyle ze sobą przeżyli.

----------------------------


Wróciłem dzisiaj od Jimina ze szpitala. Widziałem, jak leży przypięty do tych wszystkich kabli. Ja chcę, żeby się obudził.

Yoongi stał pod jego salą, jakby bał się tam wejść i zobaczyć swojego chłopaka w takim stanie. Ale rozumiem go, dla mnie to też było trudne. Park ma rozcięty łuk brwiowy, wstrząs mózgu i jest cały poobcierany oraz poobijany.

Nie pisałem tu jeszcze, co się stało, ale już to robię. Mianowicie na domówce, którą organizował było całkiem sporo ludzi. Alkoholu też, dlatego mało kto był tam trzeźwy. No i ni stąd, ni z owąd, wdał się w bójkę z jakimś dwa razy bardziej nawalonym kolesiem. A jakoże tamten miał trochę więcej siły i nie był ani trochę delikatny, skończyło się na tym, że Jimin wypadł przez balkon.

Dla mnie to cud, że mój Chimchim jeszcze żyje i cieszę się z tego niezmiernie. Mam tylko nadzieję, że jak najszybciej wróci do świadomości.

Podobno Yoongi ma zamiar odegrać się na tamtym gościu, ale musimy mu to wszyscy wybić z głowy.

Rodzice Jimina też wiedzą już o całym zajściu i lada moment zjawią się w szpitalu.

Jak sobie pomyślę o tym, że on może umrzeć to mam ochotę sam się rzucić z balkonu.

Ale nie mogę, bo mam przy sobie Jungkooka, który poszedłby w moje ślady. I kocham go za to, że tak mnie wspiera, jest opiekuńczy i robi wszystko, żebym się choć przez chwilę uśmiechnął.

A z moją nogą już o wiele lepiej, ale jeszcze dzisiaj Kook cały czas mnie nosił, żeby mieć pewność, czy aby napewno nic mi się nie stanie. No i teraz kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie, on zasnął, nadal oplatając rękami mój brzuch. Ale to nic, przynajmniej jest mu wygodnie. Mi też.

Ja nie mogę zasnąć, dlatego chwyciłem jakoś za mój dziennik. Choć jestem bardzo zmęczony, bo dość długo siedzieliśmy u Jimina, to te wszystkie negatywne emocje nie pozwalają mi zasnąć.

Ale nie wiem, może będzie lepiej, jak chociaż spróbuję.

~Tae.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro