|39|
Dzisiaj powtórzyła się sytuacja sprzed tygodnia. Ojciec znowu przyszedł najebany. Tym razem jednak na szczęście nie było ze mną Jimina, a mój wspaniały tatuś nie przyszedł sam. Wparował do salonu, gdzie siedziała mama z jakąś dziwką u boku. Zaczął śmiać się mamie w twarz i mówić, że od dwóch lat ją zdradza, i ma ją głęboko gdzieś.
Pierwszy raz się wtedy na kogoś tak bardzo zdenerwowałem. Nie, to złe określenie. Byłem wkurwiony. Doprowadził ją do płaczu, mimo że niczemu nie była winna. To on ją perfidnie zdradzał. Mama nawet nie miała siły czegokolwiek powiedzieć, z resztą i tak nie zdążyła, bo praktycznie odrazu wyrzuciłem go za drzwi. Oberwało mi się wtedy trochę od niego, ale nie jest źle. Do wesela się zagoi.
Teraz najważniejsze, żeby mama w końcu doszła do siebie. Ja wiem, że spędziła z nim tyle lat, ale ten człowiek nie był jej ani trochę wart. Przed chwilą pomogłem jej dojść do sypialni, dałem jej leki przeciwbólowe i przykryłem kocem. Chyba zasnęła, bo już nie słychać, jak płaczę.
Ciężko mi teraz, chciałbym mieć przy sobie Jungkooka. Za kilka dni w końcu wraca, a wtedy wyściskam go tak, że nie wstanie przez następne kilka godzin.
Pisał mi dzisiaj, że poznał na tym obozie jakąś koleżankę, która jak się okazało też chodzi do naszej szkoły. Chyba nawet zrobiłem się trochę zazdrosny...
~TaeTae
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro