Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|36|

Od rana wyszykowany już Taehyung, z niecierpliwością czekał na swojego przyjaciela, kiedy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. W mgnieniu oka wybiegł z pokoju, z radością je otwierając.

- Hej, Taeś... - Powiedział, lekko przytulając Taehyunga.  Dzień dobry, pani Kim!

- Witaj Jungkookie. Jakie macie plany na dzisiaj, co chłopcy? - Spytała uśmiechnięta.

- Mógłbym porwać pani syna na spacer? Obiecuję, że wrócimy przed północą. - Zaśmiał się.

- Nie ma sprawy, skarbie. A więc na co czekacie? Taehyung, zanieś plecak Jungkooka do swojego pokoju i zmykajcie szybko, zanim ojciec wróci. Weź ze sobą klucze, ja w razie czego zostawię drzwi otwarte. Jutro z samego rana tata jedzie do pracy, a ja również mam całodniową zmianę, więc będziecie mieć cały dom dla siebie! Tylko nie rozrabiajcie mi tu za bardzo, jeśli wiecie, co mam na myśli...

- Mamoo~

--------------------

Odrazu po wyjściu, Jungkook złapał zaskoczonego Taehyunga za rękę, ciągnąc go w nieznanym mu kierunku.

- Jungkook... Gdzie my właściwie idziemy?

- Zobaczysz, to niespodzianka.

Po jakimś czasie znaleźli się w jakimś opuszczonym parku, który oświetlały jedynie trzy skromne latarenki.

- Pomyślałem sobie, że może tak jak ja, lubisz oglądać nocne, gwieździste niebo. - Uśmiechnął się, ciągnąc Taehyunga za rękę, dając mu przy tym znak, aby położyli się na trawie.

Tak też właśnie zrobili. Leżeli w ciszy, słysząc jedynie odgłosy żyjącego dookoła świata.

- Jest pięknie.

Nagle Jungkook odwrócił głowę w stronę czerwonowłosego, tym samym przenosząc wzrok na jego piękne, ciemne oczy.

- Wiesz... Od zawsze uważałem, że gwiazdy są piękne. Są dopełnieniem tego pięknego krajobrazu, to właśnie dzięki nim niebo nabiera sensu i staje się jeszcze piękniejsze niż zazwyczaj... Taehyung?

- Hm? - Powiedział, również przenosząc wzrok na swojego towarzysza.

- Ty jesteś taką moją gwiazdą... Jesteś moim gwieździstym niebem, dzięki któremu nabieram sensu, dzięki któremu wszystko dookoła staje się piękne i bez względu na to, co sobie teraz pomyślisz, chciałbym, żebyś wiedział... To o tobie mówiłem każdym razem opisując swoją miłość, to o tobie mówiłem, oznajmując, że ten ktoś praktycznie odrazu skradł moje serce i doprowadził mnie do szaleństwa... Do szaleństwa z miłości. Wiem, że słowa często rzucane są na wiatr, przez co często tracą na znaczeniu. Ale są słowa, które idealnie opisują to, co teraz czuję i jak ważny się dla mnie stałeś... Cholera, kocham cię. - Dokończył, powoli odwracając głowę w przeciwną stronę. Był z siebie dumny, że w końcu to powiedział, a jednocześnie coś mu podpowiadało, że nie powinien. Nie zauważył nawet zbierających się łez w kącikach oczu czerwonowłosego, ani tego, że przysunął się do niego bliżej. Mentalnie się już pogodził z tym, że Kim prawdopodobnie teraz od niego ucieknie, kiedy stało się coś, czego spodziewał się najmniej.

Poczuł jego dłonie na swoich policzkach, obracając twarz spowrotem w jego stronę. Potem były już tylko głębokie spojrzenia, szybkie bicie serc i złączone ze sobą wargi.

Oboje wkładali w ten pocałunek mnóstwo uczucia, czyniąc go najbardziej wyjątkowym ze wszystkich dotychczas. Co jakiś czas nabierali powietrza, aby znowu się ze sobą połączyć. Ich języki ocierały się o siebie przyjemnie, a wargi pulsowały.

W końcu jednak Taehyung oderwał się od jego ust, przenosząc je w stronę jego ucha, szepcząc przy tym jedne z najpiękniejszych słów.

- Też cię kocham, Jungkookie...Nawet nie wiesz, jak bardzo.

A Jungkook bez wahania, powtórzył jego ruch, wymawiając słowa na które równie mocno czekali.

- Proszę, bądź mój. Tylko mój. A obiecuję, że będę przy tobie na zawsze.

- Jestem twój. Calusieńki. - Odpowiedział, przytulając swojego przy– Nie, swojego chłopaka. Najlepszego, jakiego tylko mógłby sobie wymarzyć. W końcu z czystym sumieniem mógł nazwać Jungkooka swoim chłopakiem. I był z tego niesamowicie dumny.

*********************

CO MYŚLICIE O TYM ROZDZIALE?
CHOCIAŻ TROCHĘ MI WYSZEDŁ?

STARAŁAM SIĘ TAK BARDZO, ŻE AŻ SAMA SIĘ W TO WCZUŁAM. ONI SĄ DLA SIEBIE STWORZENI.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro