|11|
- Wiedziałeś? - Spytała Rose, wchodząc do pokoju Jungkooka.
- Hm, o czym? - Spojrzał na nią wyrywając się z zamyślenia.
- O tym, że podobam się Taehyungowi, albo nie wiem, nie mam już pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi.
- Ah, tak. Wiedziałem. Na początku myślałem, że on jest po prostu taką przylepą, bo w sumie jest, no ale jednak... Cały czas mówił tylko, jaka to jesteś urocza. No proszę cię, kto by nie zauważył, że coś jest na rzeczy. Założę się nawet, że ten dzieciak sam nie wie, co czuje i ma po prostu jakieś głupie załamanie.
- Skąd ty niby to wszystko wiesz?
- Sam przez to przechodziłem. Wiem, jak zachowuje się osoba, która się tylko głupio zauroczyła. Nie mów mi, że ty nigdy tak nie miałaś. Musi mu być teraz strasznie głupio, tego też jestem pewnien. Zależy ci na nim?
- Zależy mi na nim, ale jak na przyjacielu.
- W takim razie pokaż mu, że nie jesteś na niego zła i że go rozumiesz. Poza tym, pytałaś już dlaczego wczoraj płakał?
- Jezu, zapomniałam... Jestem taka samolubna, aishhh Jungkook.
- Teraz masz szansę to naprawić. Idź do niego, porozmawiaj z nim szczerze.
- Też się o niego martwisz, prawda?
- No w końcu jesteśmy już dobrymi kolegami, to chyba nic nadzwyczajnego... - Odpowiedział, bawiąc się nerwowo kawałkiem swojej koszulki.
- Jungkook...
- Hm? - Spojrzał na nią.
- Coś się stało? Jesteś jakiś dziwny od kiedy wróciłeś...
- Nie, wszystko w porządku. Idź już do niego, bo chłopak umrze z zażenowania.
- Dziękuję, Kook.
- Nie ma za co, Noona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro