Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Następnego dnia coś już się wydarzyło. Taehyung uśmiechnął się do niego na przywitanie, na co Seokjin odpowiedział szczęściem i zaskoczeniem, co poskutkowało uśmiechem i uniesieniem brwi. Jakkolwiek śmiesznie by to nie wyglądało, Taehyung tego nie skomentował. Jin odetchnął i poszedł do biurka, gdzie czekał obserwujący całe zajście Namjoon. Gdy tylko do niego podszedł, jego przyjaciel wybuchnął śmiechem. Na mało rozgarnięte spojrzenie Jina pokazał mu zdjęcie, które zrobił w idealnym momencie.


- Czemu zrobiłeś minę, jakby co najmniej powiedział ci, że to on chce być na górze? - zapytał rozbawiony od ucha do ucha blondyn, ssąc swojego nieśmiertelnego lizaka. Jin poczuł rumieniec powoli wpełzający na jego oblicze.

- Hej, nie mów tak.

- No co ty, przestań się zachowywać jak prawiczek.

- Po pijaku się nie liczy.

- A po trzech się zeruje.

- Tak. Co?

- Nieważne - Namjoon w końcu się uspokoił. - Jak tam wczoraj było? Księżniczka ujarzmiła już rumaka? - Poruszył sugestywnie brwiami.

- Ty to naprawdę jesteś debilem - odparł Jin, grzebiąc w swoim neseserze.

- Inaczej by mnie tu nie było, a teraz opowiadaj - naciskał mężczyzna. Seokjin zrobił nieco kwaśną minę.

- Sam nie wiem, trochę klapa. Totalna różnica charakterów. Ale jakie on ma nogi...

- Uu, czyli będzie gorąco.

- Jak nie dasz mi skończyć to wsadzę ci tego lizaka w tyłek. - Jin czuł w sobie lekką rezygnację. Namjoon uniósł ręce w geście poddania się. - Czy jakaś dobra wróżka nie może po prostu przylecieć tu i dodać mi sił?

Patrząc w pustkę nie zauważył dłoni spoczywających na jego ciemnych włosach. Dopiero gdy skupił spojrzenie na swoim przyjacielu, dostrzegł jego niezbyt subtelny, acz krzepiący uśmiech.

- Kim Seokjin, będzie dobrze. A teraz twoja dobra wróżka leci, bo jej braciszek najebie do dupy.

~~~

Jin wpadł do szatni z lekką zadyszką. Choć ciągle na nie czekał, prawie zapomniał o umówionym spotkaniu z Taehyungiem. Gdy już porwało go tornado roboty, ciężko było mu się uwolnić.

- Przepraszam. - Zbliżył się do parapetu, przy którym pracowali. - Zagapiłem się na godzinę.

- W porządku, nie czekałem zbyt długo - uspokoił go Taehyung, uśmiechając się nieco koślawo kącikiem ust. - Odpocznij i możemy zaczynać.

- Nie, nie marnujmy czasu. - Seokjin zaczął brać głębokie wdechy między wypowiedziami, by uspokoić rozpędzony organizm. Muszę mu pokazać, że jestem pracowity. Muszę mu zaimponować... - Zaraz będzie dobrze.

- Dobra. No to słuchaj, przyglądałem się projektowi w domu i miałem mały problem. - Boże, zaczyna się, pomyślał Seokjin. - Wstań.

Jin posłusznie wykonał polecenie i patrzył, jak Taehyung się zbliża. Młodszy chwycił go za boki, przez co oczy Seokjina stały się dwukrotnie większe. Starał się oddychać normalnie, wierzył, że młodszy ma w tym jakiś plan.

- Jak tak patrzysz na projekt - Tae obrócił głowę w stronę parapetu, a Jin powtórzył jego ruchy. - Zobacz. Nie sądzisz, że jeśli będzie to w ten sposób wykrojone to będzie w tym miejscu za luźne? - Oddech Seokjina przyspieszył, gdy dłonie młodszego zaczęły sunąć w górę, ku jego klatce piersiowej. - O gdzieś tu. To tylko moje zwidy czy tobie też się tak wydaje?

Jeśli Jinowi wcześniej było gorąco, to teraz wszedł do Mordoru. Ślina z trudem przeszła przez jego gardło, gdy przygotowywał się do mówienia.

- N-no... - Starał się skupić na naszkicowanym przez nich wczoraj projekcie, ale ciężko było mu zebrać myśli w jedną spoistą całość. Bo w końcu ten Taehyung właśnie trzymał go za boki, stojąc zaledwie pół metra od niego. I ten Taehyung patrzył na niego teraz z wyczekiwaniem. - Chyba tak. Możemy zrobić to miejsce trochę węższe... przy ostatecznym garniturze i tak byłby szyty na miarę...

- Och. Masz rację - odezwał się młodszy. Nagle zmrużył lekko oczy i zaczął przybliżać swoją twarz do jego. W tym momencie Jin był pewien, że serce zaraz wyskoczy z jego piersi i ucieknie hasać po różowych ostępach. Tae podniósł dłoń do jego twarzy, a starszy nie miał siły się odsunąć, ba, w ogóle poruszyć. Gorsze było to, że nawet nie chciał. Chłopak zezował na jego oczy i oblizał usta w charakterystyczny dla siebie sposób, a jego oddech drażnił przyjemnie całą twarz Jina. Robiło mu się coraz cieplej. Czuł, do czego to zmierza, wiedział... - Paproch. - Tae otarł jego brew i uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. Puścił Seokjina i wymazał gumką błąd. Naniósłszy poprawkę spojrzał na wciąż stojącego hyunga. - Jesteś pewien, że dobrze się czujesz? - Skonfundowany mężczyzna stał jeszcze chwilę nieruchomo.

Nie do końca potrafił zarejestrować, co się właśnie stało, dlaczego tak zareagował, po prostu nie umiał w tej chwili myśleć. Kiwnął tylko drżącą głową.

- Nie wyglądasz za dobrze. - Taehyung wstał znowu i ponownie uniósł rękę do twarzy Seokjina, by położyć ją na jego czole. Parzyła. - Mój Boże, jesteś taki rozpalony. To chyba koniec spotkania na dziś. Idź do domu i się połóż.

- Tae-

- Przecież widzę, że nie jesteś dziś w stanie myśleć. - Przez ciebie. - Ale-

- Bez dyskusji. - Taehyung obniżył głos, na co Jin znów zadrżał, tym razem pod wpływem dominacji w tonie młodszego. - Nie będziesz produktywny z gorączką. No, już - pogonił starszego, po chwili prostując wszystkie zmarszczki na swoim obliczu i uśmiechnął się do niego. - Zobaczymy się jutro. Odpocznij.

~~~

Leżał w swoim łóżku i rozmyślał. Czuł się teraz tak, jakby ktoś złamał podpisaną przez siebie umowę. Nie na to się pisał. To on miał być tym, który będzie górą, a nie tym, który będzie stawał się kisielem, gdy tylko Taehyung go dotknie.


Rzecz jasna, gorączki nie miał ani przez chwilę. Ale to, co powiedział młodszy, było prawdą; był w tamtym momencie rozpalony jak nigdy. Potrafił co prawda kontrolować swoje hormony, ale do czasu. W tamtej chwili wydawało mu się, że wodze, którymi trzymał nerwy, rozkruszą się w drobny pył. Potrafił przypomnieć sobie wszystko; zapach oddechu chłopaka, podwójną powiekę na jedynie lewym oku, rękę na jego żebrach.


Na samo wspomnienie zrobiło mu się na powrót gorąco. Jakim cudem jego podejście do młodszego tak szybko się zmieniło? Dopiero co był milutki jak pianki, aż nagle stał się bogiem seksu. Zaraz, seksu? Przez Namjoona całkiem zawróciło mu się w głowie. Nie, to Taehyung zawrócił mu w głowie. To było bezsprzeczne. Poczuł narastającą desperację. Poczuł, że jest mu zdecydowanie za gorąco. Wystawił jedną nogę poza pościel, oplatając udami kołdrę. Idealnie. Syknął jednak w chwili, gdy chcąc się poprawić naparł na lekko pobudzony organ.


Obraz Taehyunga natychmiastowo wrócił do jego myśli, a cięższe westchnienie wyrwało się z jego ust. O Boże, nie, nie robię tego. Mimo jego woli młodszy chłopak nadal nawiedzał jego myśli. Jego wredny mózg podesłał mu obraz napiętych ud chłopaka. Naparł na kołdrę trochę mocniej, czując nieco większe ciepło. Poruszył biodrami, a narząd między jego nogami zaczął mu delikatnie zawadzać. Nagle otrząsnął się, otworzywszy oczy. Nie mam zamiaru robić teraz prania, jaki przegryw. Z tą myślą wstał i wziął długi, chłodniejszy prysznic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro