SPN- Znaki (Sabriel)
*Dzwoni telefon*
Dean: Halo!
Gabriel: O Deano czemu na bunkrze wypisaliscie znaki które uniemożliwiają aniołom wejść?! Stoję tu i nie mogę się dostać do środka.
Dean: Nie pisaliśmy żadnych znaków i jakoś Cas jest w środku. Jesteś pewien, że to na anioły?
Gabriel: Czekaj. Jak się przekręci głowę to widać lepiej. Ten kto to malował to artystą nie zostanie. Jeszcze lepiej. To na archanioły.
Dean: My nic nie malowaliśmy. Ile piłeś?
Sam słysząc te słowa zabrał szybko sałatkę z lodówki i zaczął się ulatniać z pomieszczenia.
Dean: Ty Picasso widzę Cię. Co zrobiłeś na zewnątrz?
Sam: To było jedyne wyjście.
Dean: O czym Ty mówisz?
Sam: Co noc budzę się a na moim łóżku siedzi Gabe i się patrzy. Musiałem to zakończyć bo się nie wyśpię.
Dean: Witaj w moim świecie.
*spogląda na Casa*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro