Sherlock- Kot
Watson: Sherlock znajdź sobie jakieś pożyteczne zajęcie bo leżeniem na łóżku tego nie nazwę.
Sherlock: A co mam robić jeśli nikt nie potrzebuje detektywa.
Watson: Naprawdę nie ma żadnej sprawy do rozwiązania? Dziś rano była tu jakaś kobieta. Wyglądała jakby potrzebowała pomocy.
Sherlock: Tak. Zgubiła jednego ze swoich dziesięciu kotów.
Watson: I nie pomogłeś jej?
Sherlock: Nie musiałem nawet wstawać. Ze względu na to, że rzucił ją kolejny chłopak i
Watson: Powiedziała ci to?
Sherlock: Nie, ale zauważyłem w kącikach jej ust resztki lodów, tak samo na włosach i przyszła do mnie w spodniach dresowych i miała lekko rozmazane oczy.
Sherlock: Wracając do sprawy kota. I była zajęta pogrążaniem się w smutku, że nie zauważyła, że kot miał widocznie jej dość i wolał przeczekać aż jej przejdzie siedząc na drzewie w ogrodzie.
Sherlock: Proste? Proste.
Watson: Już nie pytam jak. Leż sobie dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro