Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#36

And bad mistakes

I've made a few

I've had my share of sand kicked in my face

But I've come through

And we mean to go on and on and on

We are the champions - my friends

And we'll keep on fighting - till the end

We are the champions

We are the champions

No time for losers

'Cause we are the champions - of the world
~We Are The Champions, Queen

:{:{:{:}:}:}

Wstrzymałam na chwilę oddech, spoglądając w kierunku pole position, z którego po raz ostatni w tym sezonie miał startować Pierre. Już za kilka minut zaczną się tam ustawiać kolejne bolidy, a wtedy po raz ostatni w tym roku rozpocznie się ostra, zażarta walka. Stojący obok mnie Sebastian poklepał mnie po plecach, zanim udał się do swojego garażu, gdzie szybko się przebrał, szykując się do startu.

– Nie martw się, będzie dobrze, Pierre wie, co robi.

Miał rację. To było siódme pole position w całym sezonie, walka o tytuł mistrzowski miała się rozstrzygnąć właśnie tutaj, w Abu Zabi. Max nie zamierzał odpuszczać, a do mojego narzeczonego tracił zaledwie pięć punktów, już dawno różnica między dwoma walczącymi o tytuł kierowcami nie była tak niewielka. Pojawił się strach, że coś może pójść nie tak, lecz tylko na moment. Pierwszy tytuł mistrza świata Formuły 1 był na wyciągnięcie ręki, wystarczyło po niego sięgnąć. Doskonale znałam wszystkie wyliczenia, byłam przy tym, jak nasi inżynierowie wspólnie z całym zespołem analizowali wszelkie dostępne dane nawet jeszcze dzisiaj rano i byliśmy prawie pewni, że uda się dowieźć ten tytuł do domu. Zadanie było proste: utrzymać Maxa za swoimi plecami. Wierzyłam, że Pierre jest w stanie to zrobić. Poza tym obok siebie miał Oscara Piastriego, który nie bił się już o żaden tytuł, za to na pewno mógł nieco pomóc podczas startu, podobnie jak startujący z trzeciego miejsca Charles Leclerc. To, że Verstappen w kwalifikacjach pojechał tak słabo, iż skończyło się to dla niego dopiero piątym miejscem, było dla nas wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Przed nim jeszcze uplasował się brat Charlesa, Arthur. Za nimi znajdowali się kolejno Lance, Lando, Sebastian i Mick.

W dzień pogoda była piękna, świeciło słońce i było dość gorąco. Wieczorem temperatura zaczęła nieco spadać wraz z zachodzącym słońcem.

W garażu Mercedesa Lewisowi Hamiltonowi i George'owi Russellowi kibicował nie kto inny, jak jeden z moich największych autorytetów w świecie muzyki, Louis Tomlinson. Zawsze podziwiałam Tomlinsona za to, że pomimo tego, co osiągnął, wciąż pozostawał dobrym człowiekiem, wciąż miał dla wszystkich otwarte serce, a swoich fanów traktował wyjątkowo, zawsze okazując im mnóstwo ciepła i miłości.

Louis Tomlinson był gościem honorowym Lewisa Hamiltona. Znali się od dawna i Hamilton z uśmiechem przyznał, że dopiero teraz udało mu się wyciągnąć Tomlinsona na jakiś wyścig.

– Obiecałem mu, że wygram – Mrugnął do mnie okiem jeszcze na długo przez wyścigiem. Kiedy teraz o tym myślałam, wydawało mi się to niesamowicie zabawne, przecież szanse na wygraną Lewisa były mniejsze niż szanse Pierre'a!

*;.;*

Na wszelkie rozstrzygnięcia czekałam, mając ochotę obgryzać z nerwów paznokcie. Nauczona wieloma rozczarowaniami chciałam być przygotowana na wszystko, w tym także na to, że będę musiała pocieszać mojego narzeczonego w przypadku, gdyby coś okropnego się wydarzyło i nie udało mu się zdobyć tego wymarzonego tytułu, na który tak ciężko pracował.

Daria i Olga, które stały po obu moich stronach, zapewniały mnie, że to niemożliwe, żeby ten tytuł mu się wymknął. Tak bardzo chciałam im wierzyć!

Odliczałam kolejne okrążenia i modliłam się w duchu o to, aby nie wydarzyło się nic nieprzewidzianego.

Na dziesięć okrążeń przed końcem ktoś spowodował pojawienie się żółtej flagi. Szybko dostaliśmy informacje, że był to nie kto inny, jak Lewis Hamilton, który nigdy nie odpuszczał i znów zrobił coś szalonego i groteskowego, kolejny raz w swojej karierze zderzając się z Maxem Verstappenem. Przez radio usłyszeliśmy wiązkę przekleństw skierowanych w stronę Brytyjczyka.

– Ten cholerny idiota chyba nigdy się nie nauczy! Uderzył we mnie! Widzieliście to?! Hamilton we mnie uderzył!

– Zrozumiałem, Max. Wyłącz silnik – Odpowiedział mu spokojnym głosem jego inżynier wyścigowy. Max wykonał polecenie. Z samochodu wysiadł kompletnie wściekły i kiedy zauważył przed sobą idącego powoli Lewisa w jego charakterystycznym, tęczowym kasku, przyspieszył i zaczął go gonić. Myślałam, że będzie chciał go uderzyć, ale na szczęście się opanował i skończyło się tylko na lekkim klepnięciu Hamiltona w ramię. Zastanawiałam się, co do siebie powiedzieli. Lewis nie wyglądał na zdenerwowanego ani smutnego, wręcz przeciwnie, zdjął kask i pokazał do kamery piękny uśmiech.

Oszalał, czy co?" – Pomyślałam, lekko zaniepokojona jego zachowaniem. Dlaczego ktoś, kto właśnie rozbił się w ostatnim wyścigu w swojej karierze, miałby się uśmiechać? Kilka godzin później wyjaśnił mi, że „Dał zwycięstwo Pierre'owi za to, że Pierre kiedyś pomógł mu w czymś ważnym”.

Z ruchu jego warg udało mi się odczytać tylko jedno słowo „Okay", zanim obraz na ekranie się zmienił i znów ujrzeliśmy niebiesko-biały bolid Williamsa jadący na prowadzeniu tuż za srebrnym Mercedesem używanym jako Samochód Bezpieczeństwa. Do końca pozostawało coraz mniej okrążeń. Cała sytuacja przypominała mi to, co już kiedyś się wydarzyło, kiedy to Max walczył o swój pierwszy tytuł mistrzowski i kiedy wydawało się, że to Lewis wygra, a potem na kilka okrążeń przed metą w bandy uderzył właśnie kierowca Williamsa, Nicholas Latifi. Dziś Nicholas jechał na zaszczytnym ósmym miejscu, co było naprawdę dobrym wynikiem.

Olga, która dla żartu oglądała transmisję w telefonie z polskim komentarzem, wręczyła mi jedną ze słuchawek i poleciła wsłuchać się w komentarz.

– Pierre Gasly wciąż jest na prowadzeniu! – Ekscytował się jeden z komentatorów Eleven Sports – Pierre Gasly, on to już prawie ma. Proszę zapamiętać to nazwisko, gdyż Francuz w tym sezonie dokonał czegoś niebywałego, czegoś niemożliwego! Oto przed państwem kierowca, który ten rok zaczynał z pozycji kierowcy rezerwowego, który wydawałoby się, nie miał wielkich szans na udział w wyścigach, kierowca, który wracał do rywalizacji dwukrotnie w tym roku. Oto Pierre Gasly, czy może raczej Pierre I Nieustępliwy, bo taki właśnie był przez ostatnie miesiące, nie ustąpił nikomu. Nie zdążą już uprzątnąć tych bolidów, nie ma na to szans! A więc przejedziemy metę za samochodem bezpieczeństwa, to oznacza, że już nic się nie zmieni. Na prowadzeniu mamy Francuza, dla którego ten rok był pełen dramatów, o czym już państwu opowiadaliśmy.

Ten komentarz był jak miód na moje uszy.

W pewnej chwili kamera pokazała również i mnie wpatrzoną w wielki ekran przede mną, ze słuchawką w prawym uchu od strony Olgi z dłońmi złożonymi jak do modlitwy tuż przy ustach.

– A oto i narzeczona naszego lidera, dziewczyna z Polski, warto o tym pamiętać. Ona także ma ciekawą historię, ale może ten wątek zostawimy sobie na przyszły sezon. Na razie cieszmy się tym, co mamy, przeżywajmy wspólnie ten wyścig, już tak niewiele okrążeń zostało do końca, a w stawce nie ma już dwóch najgroźniejszych rywali Gasly'iego. On to wygra, on to musi wygrać.

– Widzisz? Mówiłam ci – Uśmiechnęła się do mnie Daria, obejmując mnie ramieniem.

– Pierre Gasly jedzie po swój pierwszy tytuł mistrza świata i wygląda na to, że już nic i nikt mu tego nie odbierze! – Słyszałam głos komentatora w swoich słuchawkach. – Za nim z dużą stratą jak cień podąża Mick Schumacher, tak, to będzie to! Francuz to wygra, nie ma żadnych wątpliwości. Został mu ostatni zakręt i zaraz wpadnie na metę za samochodem bezpieczeństwa!

Nie słuchałam już dłużej.

Zdjęłam słuchawki i wyszłam z garażu, kierując się w stronę miejsca, gdzie za nieco ponad dwie minuty pojawi się niebiesko-biały bolid Williamsa z numerem 10.

Pierre i Sebastian znaleźli sobie odrobinę miejsca tuż przed linią mety i zaczęli kręcić donuty, powodując, że nad torem zaczęły się unosić kłęby białego dymu. Nad naszymi głowami wybuchały kolorowe fajerwerki, a ja w uszach miałam tylko jedno zdanie:

– Pierre Gasly, you are the world champion!

Nasz wspólny wielki sen stawał się faktem. Od razu pomyślałam o Anthoine i spojrzałam na mój tatuaż na prawej ręce. #AH19, dla Anthoine Huberta, bez którego to wszystko nie byłoby możliwe. Pomyślałam o tym, że teraz na pewno jest z nas dumny, ale przede wszystkim jest dumny z Pierre'a, który spełnił daną mu obietnicę, wygrywając to, o czym obaj marzyli jeszcze od czasów, gdy byli dzieciakami.

Przed wyścigiem poprosiłam go, żeby, jeśli wygra, zadedykował to zwycięstwo właśnie Anthoine'owi, którego nie było już wśród nas. Starałam się stać spokojnie i po prostu czekać, aż Pierre zaparkuje tuż przed tabliczką z wielkim numerem 1, lecz to wcale nie było takie łatwe, kiedy serce w mojej klatce biło tak mocno i szybko, kiedy emocje sięgały zenitu, kiedy przepełniała mnie duma i radość, kiedy moja krew aż kipiała od euforii. Chciałam wybiec poza barierki, podjeść do samochodu i uścisnąć go, gratulując mu, lecz wiedziałam, że muszę poczekać na swoją kolej.

To było szaleństwo, to była magia.

Ze łzami szczęścia w oczach przyglądałam się, jak zgrabnie wyskakuje z bolidu. Jak unosi obie ręce w górę, jak wznosi wzrok ku górze, jak wskazuje palcem na niebo, jakby mówił: „To dla ciebie, Anthoine, to dla ciebie, przyjacielu. Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny!"

Słowami nie dało się tego opisać.

Pierre wypatrzył mnie w tym tłumie i to on przecisnął się jakoś ponad barierkami, by chwilę później chwycić mnie w ramiona.

– Udało się, Lucy, udało się! – Wykrzyczał, przekrzykując panujący dookoła nas gwar.

– Tak, zrobiłeś to! Jestem z ciebie dumna!

– Ty płaczesz? – Spytał, ocierając dłońmi łzy z moich policzków.

– To ze szczęścia, Pierre, to ze szczęścia. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś zostanę narzeczoną mistrza świata Formuły 1! Nigdy!

Moment później przerwano nam tą uroczą scenkę. Pierre miał swoje obowiązki, musiał udzielić wywiadów, wejść na podium, odebrać nagrody, wysłuchać hymnu. Stojąca obok mnie Daria przybiła żółwika z Olgą, a potem podszedł do nas Charles.

– Chciałem z nim wygrać. – Stwierdził. – Ale mi cholernik uciekł! W następnym sezonie nie dam mu tak łatwo wygrać!

Roześmialiśmy się. Charles finalnie zajął czwarte miejsce w dzisiejszym wyścigu, podobnie jak w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

– Ty też jeszcze wygrasz. – Pocieszyła go Daria.

Dookoła nas trwało prawdziwe święto. Kibice wiwatowali i wymachiwali flagami, wśród których najwięcej było tych francuskich i holenderskich. Nasi inżynierowie przepychali samochody w kierunku garaży, by następnie zapakować je z powrotem na tiry. Atmosfera była bardzo podniosła.

*;.;*

Kątem oka zauważyłam, że Lewis bierze na ręce małego chłopca, który dotąd siedział w dziecięcym wózku, przyglądając się wszystkiemu ciekawie.

– Tata! Tata Lewis! – Krzyczał wesoło maluch o ślicznych kręconych jasnych blond włosach. Ten widok był tak samo wzruszający, jak to, że Pierre wygrał swój pierwszy tytuł mistrza świata Formuły 1. Do tej dwójki podszedł Sebastian, zakładając chłopcu na głowę niebieską czapeczkę z daszkiem z białym numerem 5.

Lewis, świadom tego, że już nie muszą się ukrywać, z dumą wymalowaną na twarzy i błyszczącymi radością oczyma przechylił się lekko w bok, by skraść Sebastianowi krótkiego całusa. Zaśmiałam się, widząc to. Lewis taki właśnie miał plan: chciał przedstawić siebie i Seba jako parę ich kibicom w bardzo naturalny sposób. Długo dyskutowaliśmy na ten temat, gdyż Niemiec nie chciał się zgodzić na to, aby Lewis poinformował o wszystkim fanów za pomocą Instagrama. Wszyscy znaliśmy podejście Vettela do tej kwestii, on po prostu nie ufał mediom społecznościowym, sam z nich nie korzystał i nie widział potrzeby dzielenia się swoim życiem prywatnym z innymi. To dlatego udało mu się przez tak długi czas utrzymać w tajemnicy fakt, że od dawna był zakochany w Lewisie. Obaj bardzo długo wzbraniali się przed szczerą rozmową na temat swoich uczuć, co wynikało z tego, iż bali się odrzucenia, a Hamilton miał w rękawie asa w postaci twierdzenia, że przecież Vettel ma już żonę i ma rodzinę, a on nie chce tego psuć, więc nie będzie się wtrącał. Z jednej strony było to godne podziwu: zrezygnował z walki o własne szczęście, wierząc, że osoba, którą kocha, jest szczęśliwa i nie potrzebuje żadnych szalonych wyznań, które mogłyby zamienić jego życie w koszmar. Z drugiej jednak strony istniało prawdopodobieństwo, że w ten sposób uczyni siebie samego nieszczęśliwym. Na szczęście dla tej dwójki wszystko dobrze się ułożyło.

Szturchnęłam Pierre'a w ramię i pokazałam mu ruchem głowy naszych mistrzów. Lewis odstawił malca do wózka i przytulił z całych sił Sebastiana, gratulując mu zdobycia ostatniego w karierze podium.

Seb i Lewis adoptowali małego Harry'ego, gdy tylko stało się to możliwe. Nie ukrywali tego, że wykorzystali nieco swój status społeczny, żeby to osiągnąć. Sędzina, która ostatecznie pomogła im dopiąć wszelkich formalności, stwierdziła, że woli, żeby chłopiec miał dwóch ojców niż gdyby miał pozostać w sierocińcu. Tak nam o tym opowiadał sam Seb. Chłopczyk miał ledwie trzy lata i potrzebował kochającej rodziny.

Po dekoracji i dopełnieniu wszelkich obowiązków wreszcie mogliśmy udać się na zasłużony odpoczynek, wcześniej jednak zebraliśmy się wszyscy razem i podążyliśmy spacerkiem do najbliższego klubu, w którym rozpoczęliśmy prawdziwe świętowanie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro