#13
«He's not afraid of anything he feels. He's not afraid of saying it. He's only afraid of what happens when he does»
~Casey McQuiston
pierregasly: Do moich fanów!
Nie tak to wszystko miało wyglądać. Nigdy nie chciałem nikogo oszukiwać ani ukrywać prawdy o sobie. Zmuszały mnie do tego okoliczności. Zawsze jednak uważałem, że dokonywanie coming outu to osobista sprawa każdego człowieka i sam nie czułem się jeszcze gotów, by to zrobić. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Ukrywanie się w szafie było męczące, lecz konieczne. Jeśli jesteście moimi fanami, proszę, zaakceptujcie to, kim jestem. Pojawiają się pytania o to, czy ktoś jeszcze od nas jest queer? Nie mogę sam Wam na to odpowiedzieć, to nie dotyczy tylko mnie i każdy powinien podjąć decyzję o coming oucie sam. Wiem, że widzieliście zdjęcia, na których całuję mężczyznę. Mogę tylko powiedzieć, że go znacie. I tak, skoro już ten temat został wywołany, to jestem biseksualny. Nie ma to żadnego wpływu na moją pracę. Kiedy jestem na torze, zawsze daję z siebie wszystko, wyciskam maksimum z siebie i swojego samochodu. Jest mi przykro, że nie jest mi dane rywalizować w tym sezonie, lecz odpuściłem starty właśnie ze względu na kogoś, kogo kochałem.
Czy mogę prosić Was o odrobinę cierpliwości? Wkrótce wszystkiego się dowiecie i obiecuję, że to będzie sama prawda i tylko prawda. Nie będę niczego ukrywał. W moich Instastories macie boxa, gdzie możecie zadawać swoje pytania, na które postaram się szczerze odpowiedzieć.
Na koniec chcę podziękować tym, którzy mimo wszystko mnie wspierają, szczególnie moim kolegom z padoku, mojej dziewczynie Lucy i mojej rodzinie.
~Pierre".
To ja pomogłam ułożyć ten wpis, właściwie ułożyłam go prawie sama, Pierre nie brał w tym większego udziału, pochłonięty rozmową z chłopakami, która przeciągnęła się do późna. Zamieściliśmy ten wpis wszędzie, gdzie się dało, na Facebooku, na Twitterze i Instagramie. Ja zadbałam o to, żeby pojawił się też na Tumblrze, wattpadzie i Pintereście. Pozwoliłam mu na to, żeby nadal nazywał mnie swoją dziewczyną, mimo iż to była moja praca i że teraz, kiedy już dokonuje publicznego coming outu nie będzie mnie już potrzebował. Postanowiliśmy, że zostanę z nim jeszcze przez jakiś czas, może pół roku, może rok. A potem, jeśli będę chciała, to mogłabym wrócić do Polski, zostać tu lub wyjechać razem z nim do Francji.
Wyciszyliśmy telefony, żeby nie przerywały nam naszego spotkania. Byłam „brodą”, „przykrywką” dla Pierre'a właśnie z powodu tego braku tolerancji i akceptacji nie tylko wśród fanów, ale także i sponsorów oraz szefów poszczególnych zespołów. We race as one było często tylko pustym sloganem, mającym zachęcić do oglądania Formuły ludzi LGBT+, czarnoskórych i innych. Chodziło tylko o pieniądze. Mnóstwo sponsorów było negatywnie nastawionych do LGBT+ i gdyby wiedzieli, że Pierre i Yuki byli parą, pewnie obu usunęliby z wyścigów, a jako powód podaliby coś tak przewidywanego jak stosowanie niedozwolonego dopingu. Mogliby wmówić fanom Pierre'a, że ten zażywał narkotyki i chociaż sam Gasly był daleki od tego, to jednak ludzie byli skłonni w to uwierzyć. Te homofobiczne dranie na pewno znalazłyby jakiś sposób, by bardzo dotkliwie ukarać Francuza, mimo że nie zrobił niczego złego. To było okrutne.
Nie spodziewałam się tego, z jak wielką ilością hejtu się zetkniemy. Jakby było mało problemów... Chcąc jakkolwiek pomóc Pierre'owi, przeglądałam posty na Instagramie. Było ich bardzo dużo, niektórzy fani dzielnie bronili Francuza, ale inni robili wszystko, aby pokazać, jak bardzo potrafią pielęgnować coś tak negatywnego jak nienawiść. Te wszystkie negatywne wpisy mieszały się z pozytywnymi, przesłaniając je.
„✨🖕🏻Go fuck yourself 🖕🏻✨".
„Dickhead!"
„Lucy, mojej dziewczynie? Myślałem że kręcą cię tylko faceci! A może ona jest facetem, tylko my tego nie wiemy?"
„Nie zasługujesz na miejsce w f1".
„Pierre jesteśmy z tobą! #realfans ❤ ”
„Ciota!"
„Umówisz się ze mną? Chętnie ci pokażę, co znaczy być prawdziwym facetem 😘".
„Idź się zabij nikt nie potrzebuje kolejnych zboczeńców!"
„Psujesz tak piękny sport".
„Jak mogłeś z uśmiechem na ustach tak nas oszukiwać? Uważasz, że my, twoi fani, nie zasługujemy na to, żeby poznać prawdę?"
„Stay strong, Champ!”
„Ha ha ha wiedzialam ze cos z toba nie tak zal mi cie"
„Czyli, że to z Tsunodą to nie był tylko bromance? Wiedziałem! Ja mam nosa do takich spraw".
„Clowns!!! 🖕🏻🖕🏻🖕🏻”
„Jak ci nie wstyd?"
„Kłamca!"
„Made for money”
„Lucy+Pierre=PR stunt, everything for attention. Pathetic 🤬🤬🤬"
„Oszust... Żal mi ciebie, Gasly, kim ty w ogóle jesteś?"
„Jestem z ciebie dumny! Nie poddawaj się, walcz dalej to tylko zły dzień, będzie lepiej”.
„Nie wierzę w to. Zrobiliście tą szopkę dla pieniędzy".
„Dobrze że już się nie ściga, jeszcze by kogoś zaraził tą swoją gejozą"
„Bleeeeeh! Rzygać mi się chce na jego widok 🤮🤮🤮🤮🤮".
„Uh jak dobrze że kate z toba zerwala nie zaslugujesz na nia"
„Życzę ci, żebyś sobie połamał kręgosłup".
„Już lepiej byś ty zginął a nie Anthoine, on był miliard razy lepszy od ciebie! Pewnie się teraz wstydzi za ciebie. Jesteś hańbą dla całej Francji!"
„Nienawidzę cię".
„Że też się sobą nie brzydzisz".
„Nie martw się, Pierre i nie słuchaj głupot, twoi prawdziwi fani cię kochają i rozumieją, dlaczego musiałeś się ukrywać 💙".
Im więcej tego czytałam, tym bardziej pękało mi serce. Pierre zauważył to i podszedł do mnie, żeby mnie przytulić. Potrzebowałam tego, potrzebowałam świadomości, że nie jesteśmy w tym sami. Nie chciałam tego czytać, ale czytałam. Te słowa wdzierały mi się do umysłu, raniły mnie, poddawały w wątpliwość moją wiarę w dobroć ludzkich serc. W tamtej chwili wszystko wydawało mi się na powrót szare i smutne, jakby osnute mgłą cierpienia i niechęci, jaką cały świat kierował ku nas.
Nie chcieli już nas tu. Kiedy wciąż jeszcze trwała narada, jeden z naszych ochroniarzy zameldował, że ktoś wymalował coś sprejem na ścianie garażu, w którym znajdował się mój samochód. Gdy poszliśmy to zobaczyć, biorąc laptop ze sobą, żeby wszyscy mogli to obejrzeć razem z nami, omal nie roztrzaskałam laptopa o ziemię. Obok wielkiego penisa nabazgranego różową farbą, kuły nas w oczy dwa napisy, jeden na czarno, drugi na czerwono. Ten czarny głosił: "You should be dead", a ten czerwony: "Jebana ciota skończy w piekle. Wynoś się stąd Gaysly". Przejrzeliśmy nagrania z kamer, lecz niestety nasze kamery nie obejmowały tego fragmentu, gdyż mój garaż łączył się z płotem tuż przy drodze. Każdy mógł to zrobić. To nas przeraziło.
-- Musimy to zgłosić na policję. -- Zaproponował Charles, ale Pierre od razu się sprzeciwił.
-- Nie. To i tak nie ma sensu. Pewnie jakieś dzieciaki zobaczyły, co się dzieje wokół mnie na internecie i postanowiły się przyłączyć. Założę się, że nie są świadomi tego, jak wiele złego może uczynić takie zachowanie.
-- Ty ich jeszcze bronisz? -- Zdziwił się George. -- Ja bym chętnie sam ich dorwał i kazał im to zmywać.
-- Przecież to się zamaluje.
-- Nie, czekajcie, musimy to nagrać! -- Powstrzymał nas głos Lance'a. -- Nagrajmy to, żeby pokazać, do czego doprowadziła jedna plotka. Wykorzystamy to później w naszym dokumencie.
Trudno było się z tym nie zgodzić. Pomysły Lance'a okazały się bardzo dobre, a ja już wyobrażałam sobie kilka różnych sposobów, na które możemy to wszystko wykorzystać.
Lecz gdy czytałam te wszystkie pełne nienawiści komentarze, nie mogłam pojąć, skąd w ludziach tyle agresji i złości? Dlaczego Pierre i ja tak bardzo im przeszkadzamy? Co zrobiliśmy źle? Czym sobie na to zasłużyliśmy? Czyż nie jesteśmy dobrymi ludźmi?
Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!
– Nie płacz, Lucy, proszę. Nie warto. To idioci, nie wiedzą, co piszą, nie rozumieją znaczenia swoich słów. – Powiedział, kiedy dla odmiany to on głaskał mnie po plecach. Charles nie wrócił do swojego domu. Zamiast tego wybrał dla siebie najwygodniejsze łóżko w jednym z trzech pokoi gościnnych i poszedł tam, żeby się przespać po naradzie. Zostaliśmy sami. Na zegarze dochodziła godzina trzecia w nocy i zorientowaliśmy się, że niewiele czasu zostało nam na sen. Oczy mnie piekły i wydawały się niezwykle ciężkie, lecz nie potrafiłam zasnąć, co sprawiło, że jak zwykle machinalnie sięgnęłam po telefon i zalogowałam się na Instagram, gdzie już huczało od plotek. Widziałam też co najmniej 10 nieprzeczytanych wiadomości od osób, z którymi albo już kiedyś pisałam, albo które obserwowałam. Nawet ich nie sprawdziłam, na to nie miałam siły. Nie mam pojęcia, dlaczego człowiek czasem ma zdolność do torturowania samego siebie, ale właśnie ta zdolność popchnęła mnie do czytania komentarzy pod naszym wspólnym postem, który dodaliśmy razem z Pierrem, a który zaraz udostępnili nasi przyjaciele, dodając coś od siebie.
Wszyscy nasi przyjaciele okazali nam wsparcie. Yukiego i Kate zablokowaliśmy wszędzie, gdzie to tylko było możliwe. Max lekko mnie rozbawił, udostępniając nasz post z krótkim dopiskiem „Fuck haters, love wins!". Typowy Maksiu. Sam wielokrotnie był ofiarą hejtu, przez co przestał w ogóle sprawdzać swoje media społecznościowe. On i Lewis mogli najlepiej nas zrozumieć. Ta dwójka często na torze walczyła pomiędzy sobą, a niczego nie ułatwiał fakt, że pewna platforma streamingowa postanowiła spróbować za wszelką cenę pokazać ich jako zajadłych wrogów, którzy atakują siebie wzajemnie na każdym kroku, co było oczywiście wyolbrzymieniem i sprawiało, że Max nienawidził tego programu.
Ten świat nie przestawał mnie zadziwiać.
Dzieciak z bogatej rodziny uchodzący za rozpieszczonego gówniarza okazał się miłym i pomocnym chłopakiem, który mierzy się z czymś, czego ja sama nawet sobie nie potrafiłam wyobrazić. Był przy tym bardzo inteligentny i pomysłowy. Chociaż zdarzało mu się zadzierać nosa.
Urocza, śliczna i wyglądająca na miłą kobieta okazała się wredną i chciwą egoistką.
Nerwowy, chamski i nie szanujący życia i zdrowia swojego i innych na torze gbur okazał się pomocnym i spokojnym, chwilami nawet trochę zbyt spokojnym człowiekiem.
Ten, którego mieliśmy za naszego wroga, okazał się przyjacielem, a ten, dla którego Pierre poświęcił wszystko, okazał się gnojkiem nie wartym chwili uwagi. Głupi i dziecinny chłopak okazał się dojrzały, rozsądny i mądry.
Wszystko było na odwrót, wszystko było zupełnie inaczej, niż próbowały to przedstawiać media. Nawet Kimi Raikkonen sprawił nam wielką niespodziankę, kiedy okazał się wesoły i rozmowny. A Daniel, zwykle roześmiany i skory do żartów, kochający wycinać innym głupie numery, potrafił być skupiony i poważny. Lewis nie robił niczego dla sławy, już tego nie potrzebował, więc jeśli o czymś pisał lub mówił, to robił to szczerze i bez obaw o to, jak wiele na tym straci, już go to nie obchodziło.
Tylko Alex Albon był dokładnie taki, jak się spodziewałam. Był wesoły, ale i spokojny, poważny, ale i patrzący na wszystko optymistycznie. Był szczery, autentyczny, waleczny i otwarty, na torze trochę zbyt zadziorny chwilami i zdarzało się, że podejmował niepotrzebne ryzyko, ale jego łatwo było polubić. Emanował przyjazną atmosferą. Kiedy z nim rozmawiałeś, wiedziałeś, że możesz powiedzieć mu zupełnie wszystko, a on dotrzyma tajemnicy. Dobrotliwy, uczciwy i gotowy do walki.
I był przystojny. I piękny.
Mieliśmy do dyspozycji najlepszą ekipę na świecie i byliśmy z tego dumni. Czekało nas trudne zadanie, którego trochę się obawiałam i nawet zapewnienia Lewisa, Pierre'a, Carlosa i Lando nic nie dały. Marzyłam tylko o tym, żeby mieć to już za sobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro