Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Nie chcę być suką

W środku domu było przestronnie i schludnie. Wszędzie panował porządek, a nowoczesne wnętrze rozświetlało słońce, które bez problemu mogło wejść do środka przez wielkie szklane okna narożne.

- Usiądź. - Dyrektor kiwnął głową na krzesło przy barku w kuchni.

Zajęłam wskazane miejsce. Zaczęłam nerwowo skubać skórki przy paznokciach. Czułam się nieswojo w domu dyrektora. Niepewnie podniosłam na niego wzrok. Zdjął marynarkę, którą odłożył zawiesił na krześle. Następnie podszedł do ekspresu, po czym zawahał się i spojrzał w moją stronę.

- Pijesz kawę? - spytał, sięgając po szklanki. 

- Tak - Pokiwałam głową. 

- Jaką? 

- Z mlekiem.

- Bardzo ogólna odpowiedź. Ale niech będzie . - Włączył ekspres. - Myślę, że cappuccino będzie odpowiednie. 

Maszyna zasyczała i wypuściła w powietrze obłok pary. Po krótkiej chwili dyrektor postawił na blacie dwie szklanki. Jedną zatrzymał dla siebie, a drugą przysunął w moją stronę. 

- Przepraszam, za nasze pierwsze spotkanie - zaczął, opierając się o barek. - To mój pierwszy rok kiedy zostałem dyrektorem i muszę przyznać, że trochę się stresuje. Odkąd trafi się na wyspę ma się dwa dni na założenie obroży, inaczej zmienisz się w zwierzę i już nikt nie będzie w stanie tego zmienić. 

- To nie można po prostu sprawę wytłumaczyć w autokarach? Myślę, że łatwiej by było zbiorczo wytłumaczyć sytuację niż pojedynczo ciągnąć ludzi do gabinetu i tam... robić różne dziwne rzeczy. 

Dyrektor prychnął, po czym upił łyk kawy.

- Widzisz, kiedyś takie procedury rzeczywiście obowiązywały i albo nikt nie chciał w to uwierzyć, dopóki przemiana się nie zaczynała, albo wpadano w zbiorczą panikę. Stwierdzono więc, że mistrzowie obroży będą pojedynczo zakładać obroże, jednak jak wspomniałaś... wygląda to dziwnie i niepokojąco. Sam nie czuję się z tą praktyką najlepiej, ale miałem ponad setkę dzieciaków do zabezpieczenia i sporą presję czasu by każdego ochronić. Dlatego nie byłem w stanie dokładnie wytłumaczyć wam waszego położenia.

Opuściłam wzrok na szklankę. Wydawał się mówić prawdę. Westchnęłam i wzięłam łyk, po czym skrzywiłam się. 

- A, zapomniałem dodać cukru - wtrącił dyrektor, podając cukierniczkę. - Sam nie słodzę i często zapominam, że inni nie podzielają mojego gustu.

Podziękowałam i wsypałam dwie łyżeczki. Następnie powolnymi ruchami zaczęłam mieszać napój. 

- Widzę, że coś cię trapi. Jeśli masz jakieś problemy możesz o nich porozmawiać ze mną lub resztą nauczycieli. Jesteśmy tu po to by pomóc wam odnaleźć się w nowej sytuacji...

- Zdejmij mi obrożę - weszłam mu w zdanie. 

Mężczyzna spojrzał na mnie jakby nie do końca rozumiejąc co powiedziałam, po chwili jednak uśmiechnął się przyjacielsko.

- To niemożliwe, właśnie ona chroni cię przed...

- Wiem, wiem... - ponownie mu przerwałam. - Jeśli ją zdejmiesz to zmienię się w psa, prawda?

- Tak... - odparł niepewnie.

- A wtedy i mój umysł ulegnie zmianie, dobrze zrozumiałam? Stanę się prawdziwym psem.

- Tak, ale dlaczego byś miała tego chcieć? To najwyższy rodzaj kary przeznaczony dla najgorszych zbrodniarzy. 

- Nie chcę być suką, nie chcę wyglądać... - Zacisnęłam dłonie na ogonie i pociągnęłam nosem. - Nie chcę wyglądać w ten sposób. 

- I tylko dlatego chcesz zatracić siebie? - Mężczyzna obszedł barek i usiadł na miejscu obok. - Przez wygląd?

Przygryzłam wargę. Co miałam mu powiedzieć? Prawdę? To nie wchodziło w grę.

- Po prostu nie chcę być suką. - Spojrzałam w jego oczy, jednak szybko się speszyłam i ponownie opuściłam wzrok. - Jeżeli miałabym znosić coś takiego, to wolę nie być tego świadoma.

- To może nie najlepsze pocieszenie ale formy psowatych i kotowatych są uważane, za szczęście...

- Nie obchodzi mnie to! - krzyknęłam. Poczułam jak oczy zaczynają mi się szklić, więc szybko przetarłam je wierzchem dłoni. - Po prostu nie chcę takiego życia. Zdejmij mi obrożę. 

Dyrektor wstał, po czym obszedł mnie dookoła. Odsunął włosy, po czym przyłożył dłonie do obroży. Przeszedł mnie dreszcz, a mięśnie automatycznie się napięły. Czy przemiana będzie bolesna? Czy szybko stracę umysł? Ścisnęłam powieki, jednak obroża jak była na mojej szyi, tak ciągle się na niej znajdowała. 

Poruszyłam się zaniepokojona, a wtedy mężczyzna nachylił się do mojego ucha. Przyjemny zapach, który od niego czułam sprawił, że automatycznie odwróciłam się w jego stronę. Z nieznanych mi powodów jego woń sprawiała, że czułam się spokojniejsza.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - szepnął mi do ucha, które poruszyło się niesfornie. 

Pokiwałam głową. Mężczyzna westchnął i się oddalił. Śledziłam jak wraca za barek, po czym opiera się o blat. Wziął głęboki wdech, po czym pomasował się po karku.

- Nie mogę zmusić cię do zastania człowiekiem, jednak mogę poprosić cię o czas. Rok. - Uniósł palec wskazujący do góry. - Daj temu miejscu rok czasu by zobaczyć jak tu się naprawdę żyje. 

Pokręciłam przecząco głową. Chciałam by wszystko już się skończyło, chciałam o wszystkim zapomnieć. 

- Więc skoro nie chcesz dać szansy szkole to daj ją mi. - Wyciągnął w moją stronę dłoń. - Daj mi rok bym przekonać cię, że może tu być dobrze. Jak ci się nie spodoba, to zdejmę obrożę.

Zawahałam się. W jego oczach oraz delikatnym uśmiechu było coś co sprawiało, że byłam w stanie mu zaufać. Sprawiał, że czułam się spokojniejsza. Delikatnie uścisnęłam jego dłoń, na co uśmiechnął się szerzej. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro