Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Psie życie

Pov. Kira

Nie wiem ile minęło dni. Wszystkie zdawały się być podobne. Wieczorami oraz nad ranem wraz z wilkiem wybierała się do miasta, w którym wspólnie szukaliśmy jedzenia. Następnie wracaliśmy nad jezioro i szliśmy spać, pływaliśmy lub chodziliśmy po lesie. 

Czasami wilk gdzieś odchodził, jednak zawsze wracał. A ja... ja zawsze na niego czekałam. Dzisiejszego dnia również. 

Już jak się obudziłam byłam sama i chociaż zaczynało się ściemniać, on jeszcze nie wrócił. Jeszcze nigdy na tyle nie znikał. A co jeśli postanowił mnie zostawić? Albo... coś mu się stało?

Niespokojnie chodziłam wokół jeziora, co chwila wyglądając jego sylwetki. W końcu usiadłam i zawyłam żałośnie.

Czego się spodziewałam? Że już ze mną zostanie? Po co? Przecież byłam dla niego jedynie obciążeniem, którego najwyraźniej postanowił się pozbyć. Co teraz? Zapewne mogłabym wrócić do szkoły, albo nawet w mieście ktoś by mi pomógł. Jednak... nie chciałam wracać. Wilk nauczył mnie jak mam przetrwać, mogłam to zrobić. Polubiłam to życie, ale... jeszcze bardziej polubiłam swojego towarzysza.

Może powinnam go poszukać? Mój węch stał się o wiele lepszy, jednak ciągle miałam problemy by skupić się na konkretnej woni. 

Musiałam jednak spróbować. Przyłożyłam nos do ziemi, tam gdzie poprzedniej nocy kładliśmy się spać. Czułam go. Jego niesamowicie przyjemny zapach, który zdążyłam już tak dobrze poznać. Tak, mogłam go wytropić.

Nim jednak wyruszyłam w głąb lasu, pomiędzy drzewami dostrzegłam poruszający się cień, a wraz z podmuchem wiatru miałam już pewność, że tym cieniem jest mój wilk. 

Zamerdałam ogonem, po czym zaszczekałam z radości i czym prędzej do niego podbiegłam. Czułam jak stres ze mnie schodzi, zastępowany przez niesamowite uczucie ulgi oraz szczęścia. On również zdawał się cieszyć. 

Zbliżył swój pysk do mojego, po czym delikatnie się o mnie otarł. Odwzajemniłam się tym samym. 

Chwilę staliśmy tak wtuleni, aż w końcu wilk położył się w korzeniach drzewa. 

"Nie idziemy jeść?" - chciałam zapytać, chociaż znałam odpowiedź. 

Mój towarzysz ziewnął zmęczony i nosem zachęcił mnie do położenia się obok. Zrobiłam to z przyjemnością. Byłam tak szczęśliwa, że wrócił. Że ciągle chciał ze mną być. Polizałam go po uchu, na co on westchnął i wepchnął nos w moje futro.

" Gdzie ty tak znikasz?" - przeszło mi przez głowę. - "Nieważne. Dobrze jest być tutaj z tobą."

~~~~~~~~

Obudziłam się nad ranem i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Podparłam się na dłoniach i...

Dłoniach?

Z niedowierzeniem przybliżyłam je do twarzy. Miałam dłonie. Co prawda porośnięte futrem oraz zakończone pazurami, ale zdecydowanie były to dłonie. Niepewnie wstałam. Byłam człowiekiem, a raczej czymś co człowieka przypominało. Całe moje ciało pokrywało brązowe futro. 

Krzyknęłam i czym prędzej podbiegłam do jeziora. W jego tafli dostrzegłam swoje odbicie. Moją twarz również pokrywało futro, ale to nie był największy problem. Ciągle miałam psie uszy oraz lekko wydłużony pysk, w którym mieściły się psie zęby oraz język. 

Z niedowierzaniem pokręciłam głową i uderzyłam pięścią w wodę. Następnie ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle poczułam jak coś się o mnie ociera. Był to wilk, który starał się mnie pocieszyć. 

- Odejdź - powiedziałam i odwróciłam wzrok. - Nie patrz na mnie. Jestem obrzydliwa. - Przygryzłam wargę, próbując się uspokoić.

On jednak nie posłuchał, a jedynie szturchnął mnie nosem. 

- Kiedy w końcu udaje mi się polubić swoje życie, to zawsze musi stać się coś takiego. Czym ja jestem? Ani człowiekiem, ani psem. Dziwadłem! Gdzie ja mam żyć będąc w takim stanie?

Otarłam łzy i zacisnęłam dłoń na obroży. 

- Skoro nie mogę być człowiekiem... to chcę już pozostać psem. Ty nie masz obroży, więc jeśli... jeśli ja bym swoją straciła, to też bym się zmieniła w zwierzę, dobrze myślę? 

Wilk jednak nie zareagował, a ciągle się na mnie patrzył. Wydawał się nad czymś myśleć. 

- Pójdę do szkoły i... i zażądam by mi to zdjęli. Następnie tu wrócę. Chciałbyś? Chciałbyś bym z tobą została?

Nie wiedziałam czy w ogóle rozumiał co do niego mówiłam, a jeśli tak było, to wcale nie dał tego po sobie poznać. Jedynie w zamyśleniu patrzył przed siebie. 

Westchnęłam. Nie wiedziałam co robić. Oparłam głowę o kolana, próbując pozbierać myśli. 

- Chciałbym. 

Zamarłam, słysząc odpowiedź. Miałam omamy, czy może... Niepewnie odwróciłam się w jego kierunku. Po wilku nie było śladu, jego miejsce zajął dyrektor.

Kiedy pierwszy szok minął, zrozumiałam, że  zarówno ja jak i on byliśmy nadzy. Zakryłam się kończynami i odwróciłam wzrok. 

- Wiem, nie powinienem się w takim stanie pokazywać swojej uczennicy, jednak... musisz mi wybaczyć. Nie mam tutaj żadnych ubrań, a... powinniśmy porozmawiać. 

- Jak mogłeś! - krzyknęłam. - Wykorzystałeś mnie! Oszukałeś!

- Nie! Sama pozwalałaś mi z sobą przebywać. 

- Powinieneś od razu się przyznać, wiesz jak ja się teraz czuję?

- Mogę tylko się domyślać. Jednak jesteś moją podopieczną i nie mogłem pozwolić byś bez opieki chodziła po lesie.

- To mogłeś mnie zabrać do obozu! Wiedziałeś, że tu siedzę.

- Oboje wiemy, że być się na to nie zgodziła, a ja chciałem byś siebie zaakceptowała. Jak widać... udało mi się.

- Udało?! Spójrz na mnie! Ty to uważasz za sukces? Dlaczego wyglądam jak jakiś cholerny wilkołak? Czemu nie zmieniam się w człowieka?

- Ponieważ bardzo długo przebywałaś w zwierzęcej formie, którą przybrałaś za szybko. To i tak wielka ulga, że udało się ją cofnąć.

Prychnęłam z irytacją.

- Ulga?! Wiesz co? Wracaj do swojego miasta, tylko zanim pójdziesz zdejmij mi tę cholerną obrożę i zostaw mnie w spokoju. Jestem obrzydliwa.

Roderick westchnął i przeczesał dłonią włosy.

- Wiem jak to zabrzmi i możesz mnie odebrać jak jakiegoś oblecha, ale jeśli moja opinia ma jakieś znaczenie, to uważam że zarówno przedtem jak i teraz jesteś urocza. 

Spojrzałam na niego, nie wiedząc jak na to zareagować. On jednak unikał mojego spojrzenia i wpatrywał się w dal, na taflę jeziora, w którym obijały się pierwsze promienie słońca. 

- Jeśli chcesz to zdejmę twoją obrożę. Nie mogę zmusić cię do życia życiem, którego nie chcesz, jednak... obiecałaś mi, że pozwolisz mi pokazać jak się tutaj żyje nim to zrobię. Powiedz, czy ostatnie tygodnie były dla ciebie miłe? Czy polubiłaś życie w zwierzęcej postaci?

Przygryzłam wargę.

- Tak...

- Więc pozwól mi pokazać, że życie jako człowiek może być równie fajne.

- Nie wyglądam jak człowiek - odburknęłam, czując jak ponownie zbiera mi się na płacz. 

- Ale zarówno jako przedtem jak i teraz ciągle nim jesteś. O tu. - Roderick dotknął palcem mojego czoła. - To ciągle ta sama ty. Jeśli zdejmę ci obrożę, to znikniesz. Wyspa zastąpi cię bezrozumnym zwierzęciem. Czy tego chcesz? Bo ja nie. 

Westchnęłam. 

- Jak ja mam w takim stanie... i po tym wszystkim wrócić do szkoły? Wszyscy będą mnie obgadywać... ta cała sytuacja... to co zrobiłam, to jak wyglądam, kim jestem... - zacisnęłam palce na ramionach, tak mocno że poczułam jak pazury przebijają skórę. - Wolałabym już nic nie pamiętać. Nie być świadoma... Jak o tym wszystkim zapomnieć?

Roderick widząc to, przytulił mnie do siebie. Zaczęłam płakać, a on nie próbował tego zatrzymać. Jedynie delikatnie głaskał mnie po głowie, pozwalając nagromadzonym emocjom znaleźć ujście. 

- Jak? Przecież to oczywiste, zpomocą swoich przyjaciół. Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwią. 

.

.

Hejoooooo :D 
Dawno mnie nie było. Żyję, chociaż trochę ciężko. 
Wybaczcie mi, że jestem tak mało aktywna :( Oraz brak mojej aktywności pod waszymi komentarzami, mam ciężki czas i bardzo ciężko zabrać mi się nawet za tak przyjemne rzeczy. 

Dziękuję, że jesteście <3 Jednego możecie być pewni. Nawet jeśli mam dłuższą przerwę, to ciągle o tym opowiadaniu pamiętam, jak i o was i na pewno tu wrócę ;) 

A co do rozdziału. Co o tym myślicie? O nowym wyglądzie Kiry? O tym, że wilkiem okazał się być dyrektor (przyznawać się kto to podejrzewał :P ). Oraz co najważniejsze... Co myślicie o ich relacji? 


Macie zabawę na przeprosiny. Zasady już znacie ;) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro