Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Zapraszam na 1 rozdział ff "Revolution" 

Ten rozdział ma prawdopodobnie mase błedów

Półgodziny od dostania telefonu wpadłem do szpitala jak burza. Podrzuciłem April Harremu i Veronice. Wytłumaczyłem im, że złapali Adama i muszę jechać do szpitala dowiedzieć się szczegółów oraz sprawdzić jak się czuje Sue. Zgodzili się bez większego problemu, dobrze mieć takich przyjaciół.

W sali Sue znajdował się Max i Alex. Wypytałem o szczegóły i uwierzcie, nigdy tak bardzo nie chciałem komuś przywalić.
- Co ten popierdoleniec zrobił?! - Krzyknąłem uderzając pięścią w ścianę. 
- Uspokój się, jesteś w szpitalu. - Nick próbował mnie uspokoić.
- Jak mam być spokojny, hm!? Ten kutas podciął jej hamulce! Nie dość mu było!? I tak już zrobił jej wielką krzywdę, ale nie lepiej ją zabić! Mam ochotę poodcinać mu każdą kończynę po kolei, kończąc na głowie, żeby jak najbardziej cierpiał. - wysyczałem.
- Okeej, zaczynasz mnie przerażać. - powiedział Alex.
Nagle usłyszeliśmy śmiech Sue, ale nie taki zwykły, zaczęla się śmiać jak wariatka. 
- Co jej jest? - zapytałem, wskazując na śmiejącą się Sue.
- Dostała leki na uspokojenie. Gdy się dowiedziała na początku nic sobie z tego nie robiła, ale póżniej popadła w histerie, zaczęła płakać, krzyczeć... - westchnął Alex.
Podszedłem i stanąłem przy łóżku.
- Zaaaaayniiii - zachichotała. Dobry Boże, te leki musiały być naprawdę silne. 
- Cześć Sue. - uśmiechnąłem się lekko, siadając w nogach łózka. 
- Ale jesteś śmieszny. - zachichotała.
- Ja? Dlaczego? - Gada jak pijana i jest całkiem słodka.
- Bo tak! Masz śmieszne włosy. - Nachyliła się w moją strone przeczesując palcami moją fryzure. 
- Czego ty chcesz od moich pięknych włosów kobieto? - zaśmiałem się. 
Zdecydowanie poprawiła mi humor. Dlaczego tak nie może byc zawsze? My, blisko. Boli mnie to, że muszę stać z boku i jej się przyglądać. Często mam ochotę pocałować jej malinowa usta, przytulić, potrzymać za rękę, normalnie porozmawiać. Czy proszę o tak wiele? Wiem, to ja spieprzyłem, ale ludzie mają gorsze problemy i dają rade. My po prostu mieliśmy większą kłótnie i to wieki temu. 
- Są takie czarne! - zachichotała
- Oh serio, śmieszą Ci tylko, ze sa czarne? - prychnąłem kręcąc głową rozbawiony. 
- Tak, jak u kominiarza. - powiedziała po chwili namysłu. - Wiesz jak nazywa się kot który lata? - zachichotała.

- Nie, nie wiem, oświeć mnie. 

-Kotlecik! - miałem ochote strzelić sobie facepalma. Naprawdę zachowuje się jak małe dziecko. 
Oglądnąłem się do tyłu, by sprawdzić czy chłopaki jeszcze tu są, ale najwidoczniej wyszli. 
Spojrzałem z powrotem na Susanne, ktora przyglądała się swoim palcom.
- Mam pieprzyk na palu... Widzisz? - zapytała podstawiając mi pod nos rękę.
- Taak, piękny pieprzyk. -pochwaliłem ją, a ona zadowolona powróciła do oglądania palców. 
Nagle drzwi do sali otworzyły się z hukiem i do środka wpadł Nick. 

- Dzwonił Harry, coś się dzieje z April, jadą z nią do szpitala. - błagam, tylko nie to. 

____________________________________________________________

Najkrótszy rozdział w historii tego ff xD

Ale jest tak gorąco i tak mi się nic nie chce.......................................

Zapraszam na mojego aska ludzie : darkhill_4ever

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro