Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Zayn POV.
- Dzie mama? - zapytała April, gdy przyszliśmy na plac zabaw. Sue poszła odwiedzić Luzy, mieliśmy się tu spotkać, niestety napisała mi, że się spóźni. April miała już roczek i cztery miesiące. Zaczynała coraz więcej mówić i chodzić przez co trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Mała podreptała w stronę piaskownicy, usiadłem na ławce w pobliżu, aby mieć cały czas na nią oko. Zauważyłem jak ktoś siada obok, westchnąłem w myślach rozpoznając osobę. 

- Cześć. - powiedziała Sarah. 
Udało mi się jej unikać przez okrągły rok, nawet nie wie, że jestem zaręczony z Sue i mam z nią dziecko, ale chyba zaraz się dowie, jeśli sobie nie pójdzie. Chociaż przez ten czas jej życie też mogło się zmienić i mogła kogoś znaleźć.

- Hej. - mruknąłem zerkając na nią tylko na sekundę.

- Co tu robisz? Nie masz ciekawszego zajęcia od oglądania dzieci? - uśmiechnąłem się półgębkiem. 
- To bardzo ciekawe zajęcie.
- Tata. - usłyszałem płaczliwy głos mojej córki, dreptała niezgrabnie w moim kierunku.

- Co się stało, księżniczko? - zapytałem, gdy wdrapała mi się na kolana. 
- Adzia. - Pokazała mi rączkę, na której widniało nie duże zadrapanie. 

- Odrapałaś się? - zapytałem, a ona pokiwała główką, jej broda trzęsła się od wstrzymywania płaczu. 
Zapomniałem nawet, że obok siedzi Sarah, która z niedowierzaniem przygląda się całej sytuacji. 
Podmuchałem ranę córki, niestety nie byłem Susanne i nie nosiłem przy sobie plastrów, a ni innych bibelotów tego typu. 
- Nie płacz, do wesela się zagoi. - ucałowałem ją w czoło. 
- Masz dziecko? - zapytała Sarah ówcześnie chrząkając.
- Tak. To jest April. - mała na widok obcej dziewczyny wtuliła się w mój tors, była bardzo wstydliwa i, gdy spotykała kogoś obcego od razu się chowała. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i nie będzie taka całe życie.
- Och... Kto.. Kto jest matką? - zapytała niepewnie. 

- Sue. 
- Wróciliście do sobie? 
- Tak, już ponad rok temu. Przepraszam, muszę już iść. - powiedziałem widząc moją narzeczona na drugim końcu placu zabaw, jeszcze nie zauważyła mnie, a ni Sarah, lepiej niech tak zostanie, nie musi się niepotrzebnie denerwować.
- To do zobaczenia.  - Powiedziała.
- Pa. 
April na widok mamy wyrwała się z moich ramion i zaczęła do niej "biec", jeśli do biegu można zaliczyć niezdarny trucht. Sue ukucnęła i czekała na nią z rozłożonymi ramionami.  Dziewczynka wpadła w jej ramiona i mocno się wtuliła. 
- Cześć, skarbie.- cmoknąłem ją w usta na powitanie. 
- Hej. Mam trzy wiadomości. Dobrą, złą i jedną, którą nie wiem do czego zaliczyć, ale o tym innym razem. Od której mam zacząć? - zapytała.

-Od złej? - Powiedziałem niepewnie biorą April na ręce i splatając palce moje i Sue. Ruszyliśmy w kierunku mieszkania. 

- Matka chce przyjechać nas odwiedzić, by doradzić w sprawie ślubu. - Skrzywiłem się, co ona ma do naszego ślubu, może tylko na nim być.
- Oby Robert wybił jej ten pomysł z głowy. 
- Nagle chce być dobrą matką. - Przewróciła oczami. 
-A ja nadal jej nie lubię. - burknąłem. - A jaka jest ta dobra? 
- Liam i Lucy  się zaręczyli. - zapiszczała radośnie.
- Zbankrutujemy na tych ślubach. Liam i Lucy, Alex i Jade, Nick i Louis, my... Kto jeszcze?

- Niall, ale na razie nie ma nikogo, więc może zdążymy odłożyć trochę pieniędzy. - zaśmiała się. 
-  Jaka jest ta trzecia wiadomość? - zaciekawiłem się.
- Cóż... na razie to nie odpowiednia pora i miejsce, aby o tym mówić, ale obiecuję, że niebawem się dowiesz. - uśmiechnęła się lekko, co było urocze przez co miałem ochotę ją pocałować. 

- A powiesz chociaż czy jest dobra czy zła? - Wydąłem wargi.

- Z jednej strony dobra z drugiej strony zła. Oj nie marudź mi już tu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. 

xxx

Ciekawe co to za wiadomość ma Sue...

Znów przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale wiecie wakacje, trzeba gdzieś wyjść... Po za tym telefon mi się psuje i ciężko coś na nim napisać, a jak dorwę komputer to zaraz ktoś się do mnie przyczepi, duh.

Kończymy "Mistakes" na dniach :( 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro