Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ rozdział 3 ~

    Eren wrócił do domu już godzinę temu z pracy, a jedyne co zrobił po powrocie to kawę, której i tak jeszcze nie wypił, a była już zimna. Chodził z kąta w kąt przy włączonym telewizorze myśląc o Leviu. Sam nie wiedział do końca dlaczego. Powód wydaje się oczywisty bo to jego były, nie widział go długo, ale skoro się rozstali to nie powinno tego być, nie? Chciał się z nim spotkać, po prostu pogadać co się działo u niego przez ten cały rok i o tym tak zaciekle myślał cały dzień, a serce jakby chciało wyjść i stanąć obok ze swoim szybkim biciem gdy myślał o zadzwonieniu do czarnowłosego i po prostu zapytaniu się o spotkanie. Rozstali się w pokojowych stosunkach, ale jednak miał obawy. Bo co jak odmówi? Albo uzna go za głupka bo z jakiej racji mieliby się spotkać? I nakwiększa klapa, co jeżeli zmienił numer? Wiedział że ma zawsze w telefonie dwie kary sim. Tę z sieci komórkowej polskiej i zagranicznej. Ackermann często bywał w Anglii, jeździł do matki i babci, czyli do najbliższej rodziny.
    Westchnął i usiadł przy stole w salonie na krześle trzymając w ręce telefon i wchodząc w listę kontaktów. Czuł jak jego serce łomocze w klatce piersiowej i jak ręce delikatnie drżą. Położył telefon przed sobą i oparł plecami o oparcie krzesła zamykając na chwilę oczy.
    Nie chciał tak reagować. Nie chciał chcieć się z nim spotkać. Nie chciał się interesować jego osobą. Nie chciał żeby siedział mu w głowie. Nie chciał się cieszyć, że wrócił do Kielc.
    Ta chwila próby uspokojenia swojego ciała dużo mu nie dała, ale za to zdążył się kilka razy już rozmyślić nad tym czy zadzwonić czy nie. "A może lepiej napisać?" Pomyślał biorąc na powrót telefon do ręki, ale tylko pomyślał. Wiedział, że jeżeli coś chce od Leviego to lepiej dzwonić niż pisać. Pamięta to samoistnie. "Zachowuję się jak zakochana nastolatka, a przecież tak nie jest..." pomyślał i nacisnął odpowiedni kontakt i kliknął słuchawkę przy imieniu chłopaka. Przyłożył telefon do ucha słysząc pierwszy sygnał oznaczający, że jednak numer jest aktywny. Drugi. Trzeci. Czwarty i piąty sygnał, a z każdą sekundą w dwudziestolatku jakby wzrastał żal, zawód i zażenowanie swoją osobą. Bo co sobie myślał? Momentalnie przypomnial sobie moment w którym powiedział czarnowłosemu, że dla niego nie ma już sensu ciągnięcia dalej tej relacji. Ogarnęły go wyrzuty sumienia przypominając sobie reakcję Leviego. Ten smutny ale i zawiedziony wyraz twarzy.
   - Halo? - usłyszał w słuchawce gdy był pewny, że odezwie się już sekretarka. Zatkało go, a mózg jakby odepchnął mu wszystkie słowa, które mógłby teraz z siebie wyrzucić. Nastała chwila ciszy, która trwała może do pięciu sekund. Za długo.
    - Hej - wydusił z siebie próbując brzmieć naturalnie co z każdym kolejnym słowem już mu wychodziło tak, jak chciał. - Co robisz?
    - Zależy o co chodzi. - Dopiero teraz dostrzegł zaspany głos bruneta.
   - Masz może dzisiaj czas wyjść gdzieś?
Chwila ciszy.
   - O której?
Zielonooki chłopak popatrzył na zegarek na ścianie w kuchni przez co musiał się obrócić na krześle.
    - Za godzinę? - Zaproponował niepewnie.
    - Półtorej? - Odpowiedział takim samym tonem, a szatyn się cicho zaśmiał.
     - Dobra.
    - Gdzie?
    - Na rynku? Tam koło urzędu...
    - Wiem, będę - powiedział zanim Eren zaczął się plątać domyślając się o jakie miejsce mu chodzi na co młodszy uśmiechnął się sam do siebie.
    - To do zobaczenia.
    - Zobaczenia - powiedział i się rozłączył.
    Od połowy rozmowy, która i tak nie trwała długo emocje, a przynajmniej zdecydowana większość, opadły z Erena pozwalając na normalną i swobodną rozmowę. Nie wiedział jak brunet zareaguje, czy odbierze. Mógł przecież też go spławić. Widzieli się już, ale w towarzystwie innych. Widząc, że Levi jest nastawiony w jakiś sposób przyjaźnie, i Eren się uspokoił.
    Czarnowłosy odłożył telefon i popatrzył w sufit leżąc na plecach pod kołdrą. Spał. Eren go obudził. Patrzył chwilę w biały sufit w pewnym momencie otwierając nawet szerzej oczy do ściany nad sobą, ale po tym je zamknął przewracając się na drugi bok. Za półtorej godziny ma być na Sienkiewce. Piętnaście do dwudziestu minut pieszo. Niby tak, ale przydałoby się jeszcze ogarnąć do ludzi.
    Wstał po kilku minutach leżenia i rozbudzania się. Wstał z rozłożonej kanapy na której spał mimo, że ma jeszcze łóżko w innym pokoju i wersalkę i właśnie dotarło do jego zaspanego jeszcze przed chwilą umysłu kto do niego zadzwonił i z kim idzie, prawdopodobnie, na spacer.
    Podszedł do torby by wziąć ciuchy na przebranie i poszedł do łazienki. Wziął prysznic i wyszedł z łazienki po niespełna piętnastu minutach i poszedł po suszarkę do włosów. Wrócił z nią do pomieszczenia, podłączył do gniastaka przy lusterku i zaczął suszyć włosy patrząc w swoje odbicie. Miał wory pod oczami, ale u niego to nie nowość. Popatrzył na swój objczyk, który był teraz dobrze widoczny, mimo, że chłopak ma na sobie bluzę. Czarna od Calvina Kleina. Spodnie luźne, ale dżinsy też czarny z przejawiającym się białym, jakby były optarte, ale tego już nie widział w lustrze, które ukazywały postać bruneta tylko do brzucha. Patrząc na swój odsłonięty obojczyk zastanowił się czy nie będzie mu zimno. Pod bluzą nie ma nic.
Wrócił wzrokiem do swojej twarzy, która przeważnie pokazywała znudzenie, zmęczenie albo po prostu nic. Teraz wyglądał na znudzonego, ale był ciekawy spotkania z Erenem. Może nawet czuł dreszczyk ekscytacji.
    Patrzył w lustro owiewając dalej mokre włosy ciepłym powietrzem. Te ciemne plamy pod oczami to już stało się jego cechą wyglądu. Blade policzki, ogólnie blada twarz. Jasna cera. Ciemnoniebieskie, kobaltowe oczy, które mimo tego utrzymują soczystą barwę. Odłożył suszarkę na pralkę, ale tylko na chwilę by nałożyć pastę na szczoteczkę do zębów i zaczął je myć włączając na powrót urządzenie.
Położył się na łóżku, które zdążył już pościelić. Wykąpał się, umysł znęby, pościelił łóżko i na tym się skończyło. Przeleżał tak te pół godziny, które mu zostało czytając książkę, a gdy przyszła pora poszedł do przedpokoju biorąc jeszcze portfel, telefon i oczywiście klucze po drodze. Założył buty i wyszedł z mieszkania zamykając je i sprawdzając jeszcze pociągnięciem za klamkę czy zamki go nie oszukują. Zaczął schodzić z drugiego piętra po schodach by po chwili wyjść z bloku.
    - Hej - powiedział do szatyna gdy ten się rozglądał. Zielonooki popatrzył na kobaltowookiego z uśmiechem.
    - Hej. - Stanął przed nim przodem. - Idziemy - obrócił się za siebie i pokazał ręką w kierunku lodziarni z lodami produkcji własnej - Tam - popatrzył na Leviego.
    - Możemy - kiwnął głową i weszli do środka stanąć w kolejce, która na ich szczęście miała dwie osoby przed nami. Wybrali sobie smaki. Levi wziął dwie gałki sorbetu malinowego, które w rzeczywistości wyglądały jak niecałe cztery. Eren wziął oreo i czekoladową, tak samo jak czarnowłosy, w wafelku duńskim.
    - Osiemnaście złotych będzie - powiedziała dziewczyna za kasą wystawiając im rachunek. Szatyn sięgnął wolną ręką do kieszeni spodni, ale jego ręka została zatrzymana jeszcze zanim zdążył dobrze otworzyć portfel. Levi ułożył trzy palce na jego dłoni kciukiem i wskazującym trzymając rożek. Gest bruneta na ręce zielonookiego nie był mocny, ale w pewiem sposób stanowczy i przede wszystkim nagły więc Eren mimowolnie zaskoczony zatrzymał swoją rękę. Drugą ręką dał dziewczynie dwudziestozłotowy banknot otrzymując z niego resztę i dziękując wyszli. Levi jest starszy i właściwie sama kultura jego osoby nie pozwalała na to by Eren zapłacił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro