Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ rozdział 1 ~

Weszli do mieszkania, a Eren poczuł to nieprzyjemne uczucie w żołądku. Pomijając już fakt, że towarzyszy mu ono od momentu, w którym spotkał Erwina i od momentu, w którym blondyn zadeklarował, że idą do jego mieszkania. Szatyn ledwo zdążył zamknąć za sobą drzwi i zrobić dwa kroki w głąb mieszkania gdy został przyciśnięty do ściany, a jego wargi zostały zamknięte w pocałunku z tymi blondyna. Zamknął oczy, ale to dlatego by się nie rozpłakać, a serce nagle przyśpieszyło. Za szybko. Za szybko. Za szybko. Bał się. Wiedział do czego zaraz dojdzie, dlatego się bał, bo nie chciał. Niezgrabnie próbował odwzajemnić pocałunek, ale jego stan psychiczny nie pozwalał mu na zrobienie tego tak, jak chciał. Erwinowi to nie przeszkadzało, bo jak? Pożąda go już od dłuższego czasu, ale Eren zawsze sprytnie uciekał od tego. Uciekał od Smitha jak tylko się dało. Od jego dotyku, przez który łzy cisnęły mu się do oczu. Ręce błękitnookiego zjechały właśnie w dół po pelcach szatyna i zatrzymały się na jego pośladkach, na co młodszy zacisnął bardziej powieki i palce na materiale bluzy starszego w okolicach ramion. Błądził rękoma po ciele młodszego od siebie, a z pocałunkami przeszedł na jego szyję zasysając się na niej. Eren otworzył oczy patrząc przed siebie w ścianę, a słona kropelka opuściła kącik jego oczu, ale szybko się jej pozbył.
- Erwin - powiedział roztrzęsionym tonem, ale spoważniał - Erwin, puść - powiedział już głośniej i bardziej stanowczo łapiąc go za ramiona gdy blondyn nie zareagował. Wsunął ręce pod bluzę zielonookiego, a ten już wtedy go odepchnął.
- Co robisz? - rozłożył ręce patrząc na chłopaka ze zmarszczonymi brwiami widocznie niezadowolony.
- Nie chcę - powiedział swoim normalnym tonem, ale blondyn znowu się do niego przysunąl i ułożył mu ręce na jego biodrach opierając ich czoła o siebie patrząc Erenowi w oczy.
- Eren, kochanie wiesz, że Cię kocham. Chce dobrze dla nas obydwóch, a stosunek nas do siebie jeszcze bardziej zbliży - powiedział to, a Erenowi chciało się śmiać, ale równocześnie ryczeć jak małe dziecko.
- Słyszysz co mówisz? - złapał za jego nadgarstki i odsunął od siebie - Nie kocham Cię, Ty mnie też więc daj mi spokój. Nie zaciągniesz mnie do łóżka. Jesteś zawzięty i myślisz tylko o jednym podczas gdy ja tego nie chce - znów go odepchnął nie patrząc na niego podszedł go drzwi, a Erwin w tym czasie złapał go za nadgarstek, ale ten go wyrwał i wyszedł trzaskając drzwiami zbiegając od razu w dół z pierwsze piętra i chciało mu się płakać. Bolało. Szarpnął jego ręką przy wyjściu z mieszkania i podrapał dość mocno. Chciał tam wrócić. Chciał mu tylko powiedzieć że to już koniec tego żałosnego w oczach Erena związku. Chciał płakać, ale nie może. Za dużo ludzi, a on nie chciał z siebie robić ofiary. Sam się wjebał w to bagno. Nikt mu nie kazał. Wiedział jaki jest Erwin, ale i tak się zgodził na proponowany przez starszego związek. Czysty masochizm? Tak siebie teraz widział. Nie rozumiał samego siebie i teraz nie chciał. Chciał odgonić myśli od tej sytuacji i od tych, które miały miejsce przez ostatnie trzy tygodnie. Wyjął telefon idąc ulicą jak każdy którego mijał i zadzwonił do przyjaciela. Armina. Pierwszy sygnał. Nic. Drugi, też nic. Po trzecim odebrał.
- Halo? - usłyszał głos blondyna w słuchawce i poczuł ulgę, że odebrał.
- Hej, co robisz? - zapytał stając na światłach dla pieszych czekając na zielone. Chwila ciszy, nie długa, ale dłuższa niż powinna.
- Jestem w Echo - powiedział spokojnie - Chcesz do nas dojść? Hange chciała więcej osób dzisiaj tutaj, do kina, ale dała radę wyciągnąć tylko mnie i Leviego - powiedział, a w głosie jakby słychać było nutkę niepewności. Eren zmarszczył lekko brwi i wszedł na jezdnię gdy ludzie obok niego też się ruszyli. Levi? Trochę się zdziwił bo nie myślał, że będzie miał okazję go jeszcze zobaczyć. Co mu szkodzi? Nie pokłócili się przecież
- Eren?
- Halo? No, będę na chwilę - powiedział i popatrzył na elektryczną tablicę z autobusami miejskimi - Za jakieś dwadzieścia minut.
- Halo? - usłyszał głos Hange w słuchawce na co się uśmiechnął "Istne adhd" pomyślał, a później znów telefon wrócił do właściciela.
- Będziemy czekać w zoologicznym po drodze od wejścia, albo przy TESCO przy stoisku z telefonami. Nie wiem, bo Hange skacze z jednego kąta na drugi.
- Okej, do zobaczenia - powiedział, a gdy usłyszał w odpowiedzi to samo, rozłączył się i doszedł na przystanek. Za siedem minut ma autobus. Stanął obok wiaty i zawiesił wzrok na dwóch nastolatkach, które zajmowały się dwójką dzieci na oko pięć i siedem lat i była jeszcze obok - jak było mu dane usłyszeć - babcia. Patrzył chwilę na kobietę, której też na oko dałby może z czterdzieści lat. Nie wyglądała staro. Miała dużą, papierową torbę z jakiegoś sklepu, a w niej trzy pudełka z butami. Obserwował chwilę tę piątkę. Zauważył, że najmłodsza z towarzystwa właśnie się na niego patrzyła. Wzięła swoją siedmioletnią siostrę pod rękę i szepnęła jej coś na ucho patrząc w stronę szatyna na co ten się lekko uśmiechnął, a strasza z dziewczynek to odwzajemniła, ale później podeszła do jednej z nastolatek i schowała główkę w jej brzuch, na co ta trochę zaskoczona gestem się zaśmiała. Niecodzienny widok by nastolatki w wieku czternaście, piętnaście lat zajmowały się tak dziećmi nie mając przy tym telefonów w rękach.
Przyjechał żółto-czerwony miejski autobus więc Eren ruszył z miejsca, a najmłodsza dziewczynka mu pomachała z uśmiechem co ten też uczynił w jej stronę, ale już nie tak energicznie. Ludzie się na nich patrzyli. Każdy inaczej. Ktoś popatrzył na nich rozczulonym wzrokiem, inny popatrzył i olał, a jeszcze ktoś jakby z irytacją, ale szatyn nie wrócił na to uwagi. Co ma obchodzić go zdanie obcych ludzi na ten temat? Ważne, że dziewczynce nie zrobiło się przykro. Zaczęła skakać gdy ten jej odmachał i zaczęła trącać siedmiolatkę by popatrzyła w stronę pojazdu, co też zrobiła, a później kierowca ruszył, a Erena jak zawsze grawitacja zawiodła i prawe zmiażdżył siebie żebra o przymocowaną poziomo żółtą rurę pod oknem. Złapał się jej w ostatnim momencie i poczekał cierpliwie, aż mężczyzna przy automacie załatwi to co powinien. Odszedł po chwili ze skasowanym już biletem, a dwudziestolatek zajął jego miejsce. Wybrał bilet jednorazowy za trzy złote i tyle wrzucił w miejsce na monety, a po chwili u spodu pojawił się ten świstak papieru bez którego Eren mógłby mieć nieprzyjemności u kontrolerów biletów. To taki stereotyp trochę, bo od dobrego roku nie natrafil na żadnego, ale może też kwestia tego, że więcej chodzi niż jeździ.
Przejechał kilka przystanków stojąc przy oknie i patrząc za nie, albo w telefon trzymając się tym razem pionowej tego samego koloru rury. Wysiadł pod galerią i skierował się od razu w stronę jej wejścia chowając telefon do przedniej kieszeni jasnoniebieskich spodni dżinsowych. Myślał chwilę o czarnowłosym i o tym jak się zachować teraz, ale doszedł do wniosku, że najlepiej będzie zachowywać się naturalnie, jak do kolegi. Są kolegami? Znajomymi? Byli kiedyś w związku, i to nawet w takim, gdzie nikt by nie pomyślał, że się rozstaną. Oczywiście, były pewne problemy przez to, że oboje są tej samej płci, ale poza tym i tak wiele osób im zazdrościło ich szczęścia. Oczywiście, kłócili się, ale wtedy szybko dochodzili do jakieś względnego porozumienia. Chwila złości na drugiego, ale szybko to przemijało. W pewnym momencie po prostu zaczęło im brakować wspólnych tematów do rozmów. Zaczęli szukać na siłę jakiegoś sposobu by się spotkać, a później po prostu przestali. Eren był tym, który pierwszy stwierdził, że nie ma to już dla niego sensu, a Levi na to przystał.
Przeszedł kawałek i zobaczył trójkę znajomych sylwetek, które wyszły ze sklepu zoologicznego, a szatynka przy pomocy bruneta, blondyn szedł obok patrząc na dziewczynę pobłażliwie.
- No przestań! - zawołała, a czarnowłosy puścił jej nadgarstek wywracając oczami, ale wtedy Armin ją złapał przytulając do siebie, na co ta zaczęła machać rękami w stronę sklepu.
- Zostaw to krabopodobne coś w spokoju. Zachowujesz się jak dziecko, i ludzie się patrzą - powiedział trochę zirytowany już niebieskooki i zrobił kilka kroków do przodu, a dziewczyna do tyłu ze smutną miną. Puścił ją upewniając się, że już nie będzie robiła przypału przy ludziach i zauważył swojego przyjaciela. Uśmiechnął się w stronę szatyna, co ten odwzajemnił i stanął już przy nich.
- Hej - przywitał się na co dostał odpowiedź od każdego. Zaczęli chodzić bez celu po centrum handlowym, aż Hange razem z Leviem wspólnie stwierdzili, że można iść coś zjeść. Krótka narada całą czwórką gdzie idą i wybrali McDonald'a. Poszli spokojnie najpierw na pierwsze schody ruchome, a później na drugi jadące w górę by wylądować na ostatnim piętrze i równocześnie do ich aktualnego celu. Zamówili to co było teraz potrzebne by zaspokoić swój niekoniecznie głód, ale chęć zjedzenia jakiegoś fast food'a i poszli zająć jakieś miejsca. Poszli tam gdzie pierwsze rzuciło im się miejsce z czterema siedzeniami.
- Boże - powiedziała Hange zwracając tym samym uwagę chłopaków na siebie opuszcząc też bezsilnie torebkę na podłogę, ale dalej ją trzymała - Dlaczego nikt tu nie myśli? - powiedziała kończąc z westchnięciem patrząc po twarzach znajomych.
- Zamówienia do nas nie przyjdą - powiedział od razu Armin, jakby oświecony jej słowami i wstał z miejsca.
- Pójdę z Tobą - powiedziała i też wstała z czerwonego, średniej wielkości skórzanego fotela - Wody sobie nie wzięłam - powiedziała zakładając sobie torebkę na ramię i zaczęła szukać w niej portfela. Ominęła zwinnie fotel, na którym siedział brunet i zanim zdążyło paść jakiekolwiek słowo odeszli tym samym doprowadzając do momentu, którego miało nie być. Zostali sami. Eren przyszedł do nich, do galerii, ale nie sądził, że dojdzie do momentu, w którym zostanie sam na sam z Ackermannem. Od razu zrobiło się niezręcznie. Levi siedział oparty plecami o fotel z założoną nogą na nogę jak to miał w zwyczaju, a Eren na takim samym siedzeniu tyle, że nogi miał normalnie butami na ziemi, a przedramionami był opary o swoje kolana, tym samym nachylając się trochę nad stolikiem. Patrzył na otoczenie omijając wzrokiem kobaltowookiego jak tylko się da, ale długo to nie trwało, bo ten patrzył na niego. Wyraz twarzy miał zupełnie inny niż szatyn, bo dłoń miał przy twarz palcem wskazującym dotykając sobie subtelnie miejsca między nosem a górną wargą, a reszta dłoni była luźno, dużo nie brakowało, by mógł ją spokojnie zacisnąć w pięść. Zakrywało to jego usta, ale tylko częściowo. Uśmiechał się, wyglądało to, jakby chciało mu się śmiać. Uniósł brew na młodszego chłopaka gdy ten też zawiesił na nim wzrok i oparł się łokciem o swoje kolanl, drugą ręką bawiąc się od początku telefonem przewracając go sobie w dłoni. Eren patrzył chwilę na niego przez co i jemu zachciało się śmiać i odwrócił na chwilę głowę w bok odchylając się do tyłu, prostujac kręgosłup i chowając ręce do kieszeni bluzy, ale potem wrócił wzrokiem do starszego i się zaśmiał. Nie kpiąco czy coś, tak normalnie. Czysto i nawet przyjacielsko.
- I z czego się śmiejesz? - uniósł brew wyżej patrząc na Jeagera dalej z tym uśmiechem, a ten zsunął się trochę z dół z siedzenia kręcąc głową i zaczął się chciał śmiać.
- Ja? Skądże? - pokręcił głową przymykając na chwilę oczy. Skoro już rozluźniło się między nimi nieprzyjemne dla żołądka napięcie to może chyba o coś zapytać, tak po prostu, by podtrzymać rozmowę, która ledwo się zaczęła - Jak tam u Ciebie? - zapytał już się nie śmiejąc, dalej mając jednak po tym ślady w postaci czerwonych plam na policzkach i w ich okolicach, co miało zaraz minąć.
- W porządku nawet - kiwnął głową opierając brodę na dłoni patrząc na szatyna minimalnie z ukosa i lekko uniesioną głową do góry. Erenowi od razu rzuciło się w oczy to, że nie powiedział, że jest dobrze, tylko w porządku. Kto jak kto, ale Levi Ackermann uważał co mówi. Nie powiedział "w porządku" bez powodu, a Eren poczuł jakby żal, że mimowolnie zwrócił na to uwagę. Zawsze patrzył na to co mówi. Zawsze słusznie. Takie zachowanie było częścią charakteru Leviego mówił jak jest i tyle.
- A jak tobie życie mija? - zapytał z mniej niż pięć sekund po swojej odpowiedzi.
- Dobrze - kiwnął głową - Kiedy przyjechałaś? - to pytanie chodziło mu po głowie. Wiedział, że jak wyjechał rok temu, tak raz był tylko w Polsce i na krótko. Z Hange utrzymywał kontakt, naturalnie, bo to jego przyjaciółka, ale z tego co wiadomo Erenowi, to ona zawsze jeździła do Anglii, do Levia.
- Trzy dni temu - powiedział po krótkim zastanowieniu.
- Na ile? - zadał kolejne pytanie, gdy starszy tego nie zrobił.
- Zostaje tu - patrzył na szatyna i schował telefon do kieszeni kurtki dżinsowej nie zmieniając głównej pozycji, a Eren popatrzył na niego nie kryjące zdziwienia. Wiedział, jak Levi chciał być w Anglii z jedyną rodziną po stracie kuzynki, z którą był mimo wszytko zżyty. Chciał być z mamą i babcią w tym samym kraju jak i mieście. Chciał być blisko, one też, ale w Kielcah nie dały rady - Nie patrz tak na mnie. Nie popełniłem żadnego przestępstwa - powiedział ze swoim normalnym, znudzonym wyrazem twarzy, patrząc na chłopaka siedzącego obok niego.
- Dlaczego tak? - patrzył dalej na niego, ale już bez tego zdziwienia.
- Tak wyszło - wzruszył ramionami. Tak wyszło? Przeprowadzka najpierw tam na rok. Znalezienie pracy i może studia tylko po to, by wrócić na stare śmieci? "To brzmi bez senu" pomyślał, ale nie powiedział na głos - Jak z bratem? - zmienił temat, bo znowu zaczynało robić się niezręcznie. Zadał to pytanie, bo młody Jeager poznał Zakea dopiero na swoje osiemnaste urodziny.
- Dobrze - kiwnął głową z uśmiechem - Pracujemy nawet razem w markecie. Utrzymujemy stały kontakt, a to, że denerwujemy siebie nawzajem o jakieś drobnoski, to inna sprawa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro