Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Mieszkanie wydawało się teraz takie wielki. Brakowało mu krzątającego się loczka, jego narzekania na bolące plecy i wielki brzuch oraz wesołego śmiechu, kiedy był szczęśliwy. Tak bardzo chciał porozmawiać z Harrym, tak bardzo chciał mu wytłumaczyć to wszystko, ale nie miał jak. Loczek nie chciał go wiedzieć. Odkąd ostatni raz widział go jak wychodził z galerii Zayna w sylwestra nie wiedział go od tego momentu. Dzień później Harry przysłał Liama, aby zabrał jego rzeczy.
Usłyszał zgrzyt zamka. Natychmiast podniósł się z kanapy, na której leżał odkąd wrócił do domu po imprezie sylwestrowej. Czuł jak jego serce przyspiesza, żołądek się skręca z nerwów, a myśli biegną jak oszalałe. Harry wrócił do domu i Louis będzie maił okazję z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Poczuł ogromne rozczarowanie, kiedy w salonie zamiast chłopaka z lokami, ujrzał swojego przyjaciela Liama.
- Li? – nie krył zaskoczenia, ani rozczarowania – Co ty tu robisz?
- Harry, poprosił mnie, abym zabrał stąd jego rzeczy – westchnął.
- Co? – szatyn czuł jak jego ciało ogrania panika, a do oczu cisnął się łzy – Jak to? – jego głos zadrżał.
- Postanowił na jakiś czas zostać u nas – wyjaśnił – Lou – zaczął, kiedy zauważył jak chłopak spuszcza głowę , aby ukryć swoje łzy – Nie oceniam cię, ok? Niall wszystko mi wyjaśnił. Oczywiście nie podoba mi się to co zrobiłeś, ale nie jestem na ciebie zły. Dalej jesteś moim przyjacielem i jeśli tylko będziesz potrzebował pomocy, to zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jej udzielić.
- Dzięki Li – uśmiechnął się, ale bardziej przypominało to grymas – Czy mógłbym się z nim spotkać? Chcę wytłumaczyć, wyjaśnić.
- Podejrzewam, że nie – westchnął, kręcąc głową.
- Och – wyrwało się w jego ust.
- Daj Harry’emu trochę czasu. Niech ochłonie, przemyśli to wszystko i później spróbuj. Pamiętaj, że Harry ciągle cię kocha. Skrzywdziłeś go, ale dalej cię kocha. Ja z Niallem też chętnie ci pomożemy. Tylko daj mu trochę czasu.
- Dobrze – westchnął, wycierając łzy z policzków. Liam miał rację powinien, dać Harry’emu trochę czasu. Może później zgodzi się na spotkanie z szatynem – Li, jeśli będą potrzebne jakieś pieniądze dla Harry’ego, to daj znać. On pewnie nie będzie ich chciał, dlatego lepiej będzie jeśli dam je tobie. 
- W porządku – Li poklepał przyjaciela po ramieniu i ruszył w kierunku sypialni. 
Od tego dnia minęły prawie dwa tygodnie. Louis nie wychodził z mieszkania, z nikim się nie widział. Byli u niego kilka razy Zayn, Niall i Liam, ale ich nie wpuszczał. W tym momencie potrzebował samotności. Wiedział, że powinien chodzić do pracy, ale równie dobrze wiedział, że Zayn doskonale rozumie jego sytuację i nie ma do niego pretensji. Jednak po tych dwóch tygodniach postanowił, że wystarczy użalania się nad sobą. Musi wrócić do pracy i przede wszystkim porozmawiać z Harrym. Choćby miał loczka do tego zmusić i tak z nim porozmawia.
*****
- Ugh – jęknął, po raz kolejny próbując sięgnąć laptopa, który leżał na stoliku od kawy, jednak jego duży brzuch ograniczał mu ruchy. Wysunął się odrobinę na skraj kanapy, ponownie próbując i ponownie poległ. Opadł do tyłu z cichym westchnięciem. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, a następnie po mieszkaniu rozniósł się głośny śmiech Irlandczyka. Po chwili w salonie ukazał się wesoły blondyn, a zaraz za nim pojawił się brunet. 
Niall od razy rzucił się na swojego przyjaciela, witając go i małą istotkę, która się w nim rozwijała. Zayn posłał mu tylko lekki uśmiech i ciche cześć, na co Harry odpowiedział tym samym. 
Pomimo tego, że Niall wyjaśnił loczkowi całą sytuację z Zaynem, pomiędzy chłopakami było niezręcznie. Harry wiedział, że powinien porozmawiać z Malikiem i go przeprosić, ale jak na razie nie potrafił się na to odważać. Dalej odczuwał potworny ból na samą myśl, że brunet miał dostęp do tego, co powinno należeć tylko i wyłącznie do Stylesa. Z kolei Zayna męczyły okropne wyrzuty sumienia. 
- Um…jak tam… - zaczął nieśmiało Harry.
- Chyba jest już lepiej. Pojawił się ponownie w pracy – odpowiedział, dokładnie wiedząc o co zapyta chłopak. 
- Och, to dobrze.
Pomimo tego, że zostawił swojego chłopaka, dalej go kochał i się martwił. Chciał wiedzieć co u niego. Kiedy słyszał, że Louis siedzi w mieszkaniu i nikogo do siebie nie dopuszcza, chciał do niego zadzwonić lub przyjść, ale nie czuł się na to gotowy, jeszcze nie teraz. Więc informacja, że Louis wrócił do pracy, bardzo go uspokoiła.
- Ni – jęknął Harry – Mógłbyś podać mi laptopa? Jak zwykle ogranicza mnie mój wielki brzuch.
- Jasne – sięgnął po wskazany przedmiot i podał go loczkowi. Rozsiadł się wygodniej i poklepał miejsce wolne obok siebie, zapraszając Zayna, aby usiadł obok niego. Sięgnął po pilota i włączył telewizor. Przyciągnął bruneta do siebie, pozwalając, aby ten się w niego wtulił. Kątem oka zerknął na ekran laptopa, którego trzymał Harry. 
- Harry, co ty robisz? – zmarszczył brwi, odwracając głowę na loczka.
- Um…szukam mieszkania – wyjaśnił – Nie mogę wam tu siedzieć na głowie.
- Co? Harry nie ma mowy – zaprotestował blondyn, odsuwając się od mulata i siadając prosto. Zayn również się ożywił – Nie pozwolę ci zamieszkać samemu w takim stanie. Po za tym jak chcesz za nie zapłacić?
- Mam jakieś oszczędności – wzruszył ramionami.
- Nie, nie ma mowy. Zostajesz tutaj.
- Niall, ale ja nie chcę siedzieć wam na głowie – jęknął – Już za długo musisz się ze mną męczyć w jednym łóżku.
- Daj spokój – machnął ręką – Moje łóżko jest duże, po za tym za niedługo będzie ono całe dla ciebie.
- Co? – zielonooki oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na przyjaciela.
- Jeszcze nic nie mówiłem, ale w przyszłym tygodniu przenoszę się do Zayna. Mógłbyś tu zostać z Liamem – odpowiedział z szerokim uśmiechem. 
- Och, naprawdę? – Harry nie krył zaskoczenia decyzją swojego przyjaciela i jego chłopaka – Nie żebym miał coś przeciwko, ale czy to nie jest trochę za szybko?
- Może – Irlandczyk wzruszył ramionami – Ale oboje z Zaynem tego chcemy i uważamy, że jesteśmy na to gotowi – blondyn spojrzał czule na ukochanego i posłał mu delikatny uśmiech, co mulat odwzajemnił.
Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk telefonu. Horan wyciągnął swoją komórkę i spoglądając na wyświetlacz, podniósł się z kanapy i przeszedł do innego pomieszczenia, aby móc spokojnie porozmawiać.
- To z pracy – rzucił tylko i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Pomiędzy Harrym i Zaynem, którzy zostali sami w salonie zapanowała nieprzyjemna cisza. Harry czuł się głupio po tym jak potraktował Zayn w sylwestra, a Malika cały czas męczyły wyrzuty sumienia.
- Wiesz – zaczął mulat, chcąc pozbyć się tej nieprzyjemnej ciszy – Ja go naprawdę kocham – uniósł niepewnie wzrok na loczka.
- Tak, wiem – westchnął – I naprawdę życzę wam szczęścia. Widzą jak Niall promienieje w twojej obecności.
Ponownie zapanowała cisza, którą tym razem przerwał Harry.
- Przepraszam Zayn. Niepotrzebnie cię tak potraktowałem wtedy – w końcu to powiedział i poczuł jak z jego serca spada ogromny ciężar – Wiem, że nic nie wiedziałeś. Ciebie też oszukał.
- W porządku, rozumiem i nie mam ci tego za złe – posłał mu lekki uśmiech – Gdybym był w takiej sytuacji, prawdopodobnie zachowałbym się tak samo. 
- Dziękuję.
- Powinieneś pozwolić mu się wytłumaczyć – uśmiech natychmiast zniknął z twarzy Harry’ego, a jego ciało się spięło – Wiem, że cię skrzywdził i to bardzo, ale mimo wszystko cię kocha i wiem, że ty to odwzajemniasz. Nie mówię, że musisz mu wybaczyć, do niego wrócić, ale chociaż z nim porozmawiaj, aby chłopak wiedział na czym stoi. Co prawda Lou ponownie zaczął przychodzić do pracy, ale wygląda okropnie.
- Wiem, ale nie wiem czy jestem na to gotowy – spuścił wzrok na swoje dłonie, które teraz spoczywały na jego brzuchu.
- W porządku – położył dłoń na ramieniu loczka – Nie proszę cię, abyś już teraz to zrobił. Proszę cię tylko, abyś kiedyś to zrobił.
- Dobrze.
- Wiesz – Zayn postanowił zmienić temat, nie chcąc dłużej zamęczać Styles – Może uznasz, że to za wcześnie, ale w najbliższym czasie chciałbym się oświadczyć Niallowi.
- Naprawdę? – spytał zaskoczony – Faktycznie to bardzo szybko, ale jeśli jesteś pewny swoich uczuć to śmiało. Najważniejsze, abyście byli szczęśliwi, abyście się kochali.
- Myślisz, że Niall się zgodzi. Nie będzie uważał, że to zbyt szybko? 
- Niall cię kocha. To widać – posłał Malikowi uspokajający uśmiech – Wszystko będzie dobrze. Na pewno się zgodzi. Znam go i wiem, że nawet nie przejdzie mu przez myśl, że to zbyt szybko – zapewnił chłopaka. 
- Dzięki Harry.
*****
Siedział sam w mieszkaniu przyjaciół, teraz także i jego. Niall poszedł z Malikiem do kina, a Liam jeszcze był w pracy. Zayn i Niall proponowali mu, aby poszedł z nimi, ale nie chciał być dla nich balastem. Nie chciał im przeszkadzać. Nie chciał, aby wracały do niego wspomnienia, jak to kiedyś on i Louis również razem byli tak bardzo szczęśliwi. Brakowało mu szatyna, tak bardzo mu go brakowało, ale nie mógł do niego wrócić. To co zrobił mu Tomlinson, tak bardzo bolało. Tak bardzo go skrzywdził.
Starł łzę, która potoczyła się po jego policzku i wziął szklankę z blatu, do której chwilę wcześniej nalał soku. Udał się do salonu, gdzie miał zamiar usiąść na kanapie, ale powstrzymał go dźwięk dzwonka. Był lekko zdziwiony, bo nikogo się nie spodziewał, a wątpił, aby to był ktoś ze znajomych Nialla lub Liama. Podszedł do drzwi, otwierając je, a jego serce na moment zamarło, aby po chwili rozpocząć swój szaleńczy bieg. Właśnie wpatrywał się parę najpiękniejszych niebieskich tęczówek jakie znał, a nie wiedział ich od dwóch tygodni. Przed nim stał Louis Tomlinson. Wglądał okropnie. Potargane, lekko przetłuszczone włosy. Sińce pod oczami, zszarzała cera, kilkudniowy zarost. Miał wrażenie, że chłopak schudł. W pierwszej chwili chciał go przytulić i mu wybaczyć, byle tylko móc ponownie zobaczyć uśmiech na jego twarzy, ale się powstrzymał. Nie mógł tego zrobić, nie po tym co Louis mu zrobił.
- Cześć Harry – uśmiechnął się nieśmiało. 
- C-co tu robisz? – starał się, aby jego głos był pewny i nie drżał, ale mu się nie udało.
- Chciałbym porozmawiać – odpowiedział, jego głos był niepewny – Mogę? 
- Um…wiesz, to chyba nie jes… - dlaczego chciał to powiedzieć. Wiedział, że musi z nim porozmawiać, ale bał się. Czuł, że dalej nie był gotowy. Dobrze, że Louis mu przerwał.
- Harry, proszę. Tylko chwila – błagał.
Loczek pokiwał głową i otworzył szerzej drzwi, pozwalając, aby Louis wszedł do środka. Udali się razem do salonu, gdzie zajęli miejsca na fotelach.
- Jak się czujecie? – spytał, niepewnie spoglądając na duży brzuch loczek, jakby bał się, że Harry zaraz mu zabroni.
- Dobrze, nic nam nie jest – położył dłoń na brzuchu, lekko go pocierając - Louis po co przyszedłeś?
- Harry, ja przepraszam – zaczął – Wiem, że po tym co ci rozbiłem, przepraszam jest niewystarczające, ale naprawdę jest mi z tego powodu przykro.
- Tak, mi też – rzucił z przekąsem.
- To był błąd, nie powinienem tego robić. Popełniłem błąd, o którym się dowiedziałeś i teraz ponoszę tego konsekwencje. Chcę jednak, żebyś wiedział, że nigdy nie sprawiało mi to przyjemność, a wyrzuty sumienia mnie zabijały.
- I powinny – mruknął, a Louis poczuł jak jego serce przeszywa ból. Wiedział, że zasłużył.
- Jednak to co robiłem – kontynuował – nigdy nie zmieniło moich uczuć do ciebie. Zawsze cię kochałem i kocham dalej. Harry, ja nie chciałem tego robić. Nigdy nie byłem z tego dumny.
- Ale zrobiłeś – warknął. Wcześniej było mu żal szatyna, ale teraz – z każdym kolejnym słowem Louisa – czuł niewyobrażalną wściekłość. Złość zawładnęła jego ciałem i umysłem. 
- Tak, ale to było dla ciebie. Dla was, ja chciałem…
- Co ty pieprzysz Louis! – krzyknął, a do jego oczu cisnęły się łzy wściekłości – Jak możesz mówić, że robiłeś to dla mnie! Zdradzałeś mnie i twierdzisz, że to było dla mnie! Kiedy ja siedziałem sam w domu i tęskniłem za tobą, ty pieprzyłeś się z innymi facetami!
- Harry, ja…my potrzebowaliśmy pieniędzy. Nie byłem w stanie nas utrzymać, a wydatki przybywały. Nie chciałem, abyśmy przymierali głodem. Chciałem, aby wszystko było dobrze. Abyś dobrze się czuł, aby naszemu maleństwu nic nie dolegało. Gdybym tylko dostał lepszą pracę, nigdy bym się do tego nie posunął. Harry to było złe, to był błąd – próbował się bronić, wytłumaczyć.
- Tak, masz rację. To był błąd, błąd, którego nie da się naprawić – wyszlochał loczek. Kochał go, tak bardzo go kochał i właśnie dlatego jego derce tak bardzo w tym momencie bolało. Jednak nie mógł mu wybaczyć. Nie potrafił z nim żyć, ze świadomością tego co Louis mu zrobił.
- Ale… - próbował coś powiedzieć. Nie mógł uwierzyć, że to koniec. Nie! Harry nie może tego tak skończyć.
- Wyjdź! – zażądał.
- Harry, proszę… - błagał.
- Wyjdź! – powtórzył.
- Ha…
- WYNOŚ SIĘ! – wrzasnął, trzęsąc się z płaczu i złości. Szatyn tak bardzo chciał w tym momencie podejść do ukochanego i przyciągnąć jego drżące ciało do mocnego uścisku. Zamiast tego powoli wstał z fotela i ruszył w kierunku holu.
Louis ze łzami w oczach, ostatni raz spojrzał na Harry’ego.
- Kocham cię – powiedział i ruszył w kierunku wyjścia. Był już przy drzwiach, kiedy z salonu doszedł go potworny krzyk Stylesa. Nie zastanawiając się, wrócił do pokoju, gdzie Harry stał podpierając się kanapy i trzymał się za brzuch. Jego twarz była wykrzywiona w bólu.
- Louis – zielone, zaszklone tęczówki spojrzały na szatyna – Chyba już – zdążył dodać, nim z jego gardła ponownie wydostał się krzyk bólu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro