Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

"Jedna rzecz, której nie mogę pokonać to kilkanaście tysięcy metrów kwadratowych, które są dla mnie otoczone wysokim napięciem. Nie tylko się sparzę, ja się kompletnie spalę"

Lucas

Leżeliśmy w naszym łóżku i po prostu się na siebie gapiliśmy. Robiliśmy to naprawdę często. Jakby to nie było realne, że tu jesteśmy i, że dajemy radę.

- Jak to będzie gdy oni wszyscy powiększą rodziny?

- Będziemy mieli pełne ręce roboty - uśmiecham się do niej.

- Wyobraź sobie, och, chcemy pojechać na weekend sami, czy zostaniecie z dziećmi? Och chcemy iść do teatru - Sharon się śmieje.

- A potem wyobraź sobie ich zazdrosne spojrzenia gdy powiemy im, że byliśmy w Europie, a za tydzień jedziemy do Stanów i nie musimy martwić się o to kto zostanie z dziećmi - wciągam ją w swoje objęcia.

- Nie sądzisz, że będziemy samotni?

- Sharon, nasza rodzina jest o wiele większa niż mogłabyś sobie wyobrażać - i to wystarczy, prawda?

- Kocham cię - szepcze w moją szyję.

- Ja ciebie bardziej i to wystarczy - naprawdę w to wierzę.

Wspominam gdy leżę w łóżku i nie mogę zasnąć.

Cholera nie ma jej już prawie dwa tygodnie.

Dwa tygodnie bez mojej dziewczyny.

To wszystko jest tak cholernie trudne.

Cam zajmuje się warsztatem, a Sharon pilnuje załamanej mamy.

Wiecie co jest najgorsze? Że najbardziej przeklinam nie tego kierowce, ale miejsce gdzie to się stało.

Nienawidzę Mission Beach, teraz jeszcze bardziej.

Nagle na wyświetlaczu pojawia się zdjęcie mojej dziewczyny. Rzucam się do telefonu.

- Nie mogę spać - mówi.

- Jak z tatą?

- Lekarze mówią, że lepiej. Mama dzisiaj po raz pierwszy ugotowała obiad, ale musiałam przypilnować Cama, żeby poszedł do szkoły, a nie pracował w warsztacie - staram się ignorować głos w mojej głowie, że to moja wina.

- Myślisz, że kiedy przyjedziesz do domu? - Sharon ciężko wzdycha, tak to może być samolubne.

- Za tydzień? Ale tylko na weekend, Luke - to zawsze coś.

- Obiecuję, że cały weekend nie wyjdziemy z łóżka - wiem, że teraz się uśmiecha znam ją.

- Tęsknie.

- Ja też - odpowiadam.

- Nasze łóżko wydaje się puste - wzdycham.

- A moje małe łóżko wydaje się za duże - kocham widok z jej okna.

- Co robisz?

- Leżę.

- Wstań i wyjrzyj przez okno i przypomnij sobie wszystkie dobre chwilę

- Jak na przykład gdy pierwszy raz przez nie przeszedłeś? - obydwoje się śmiejemy.

- O albo gdy wróciliśmy z wycieczki i pierwszy raz uprawialiśmy seks - mówi pierwsza.

- Też o tym pomyślałeś?

- Tak, dokładnie.

- Pamiętam też jak parę razy zachowałem się jak debil.

- Mówisz o tym razie, gdy byłeś wkurwiony na cały świat i chciałeś seksu? - wybucham śmiechem.

- Sharon ja zawsze chce seksu - cicho się śmieje.

- Dobrze wiesz, że to nie prawda. Ty chcesz wszystkiego, co jest bezpieczne - to miał być przytyk w moją stronę, prawda?

- Co to znaczy?

- To znaczy, że kochasz swoje życie, nasze życie, ale to ty sprawujesz kontrole.

- Teraz jej nie mam - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Oczywiście, że ją masz, gdybym ja ją miała był byś tu ze mną i kochał się ze mną w moim łóżku - nie czeka na moją odpowiedź.

- Dobranoc, Luke - nie mam czasu na odpowiedź, bo po prostu się rozłącza.

Ma racje, prawda?

Kiedyś powiedziałem jej, że się nie boje.

Boje się Mission Beach i tego co się z nim wiąże.

Bo pomimo, że mam tam wspomnienia z Sharon jest masa rzeczy o, których ona nie ma pojęcia i nigdy się nie dowie, bo ja nigdy do tego nie wracam.

Nie śpię całą noc.

Tak teraz jest zazwyczaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro