Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

"Jedna droga wcale nie ma jednego wyjścia"

Sharon

Wiecie, moje życie było idealne. Całkowicie i kompletnie idealne.

Zdałam sobie z tego dopiero sprawę w tym przeklętym samolocie.

Wolałam nie mieć dzieci i męża, ale mieć zdrowego tatę, naprawdę oddałabym wszystko, żeby ten wypadek się nie wydarzył.

Ale oprócz tego oddałabym wszystko, żeby moi rodzice nie mieszkali dłużej w Mission Beach, bo on był by tu ze mną, ale gdyby tu nie mieszkali nie doszłoby do wypadku prawda?

Nie wiem czy to jakaś siła wyższa, która chce nam coś udowodnić, ale to jest do cholery niesprawiedliwe!

Mój tata jest najlepszym człowiekiem na świecie i leży teraz przykuty do łóżka, bo jakiś idiota wsiadł w samochód po pijaku?

Kurwa, kurwa, kurwa.

Mój brata czeka na mnie na lotnisku.

Zdajecie sobie sprawę, że ma on już osiemnaście lat? Cholera, urósł i niezły z niego przystojniak.

- Hej - od razu mnie przytula, jakby wiedział, że właśnie tego potrzebuje.

- Gdzie Luke? - widzicie Cam nigdy nie poznał Luka jako złego chłopca, więc nawet teraz cztery lata później jest dla niego wzorem.

- Musiał zostać w pracy - nie pyta dlaczego, zdaje się to rozumieć.

- Jak trzyma się mama? - Cam ciężko wzdycha.

- Źle - kiwam tylko głową.

- Co się właściwie stało?

- Tata wracał do domu z zakupów i jakiś pieprzony idiota w niego wjechał, w jego drzwi, Sharon - normalnie poprawiłabym jego język, ale nie to jest teraz ważne.

- Ma połamane ręce, wstrząśnienie mózgu i jest w śpiączce - dopiero tutaj płaczę, a Cam mnie trzyma. W tym momencie jestem bardziej wściekła na Luka niż byłam przed wyjazdem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, go tu naprawdę nie ma.

Gdzie facet, który traktował go jak syna leży w szpitalu.


- Od razu do szpitala? - tylko kiwam głową, a Cam zabiera moją walizkę.

Wiecie, co jest dziwne? Że kompletnie nie czuję się tutaj jak w domu. Nie byłam tutaj od momentu gdy stąd wyjechałam pięć lat temu.

Nie wróciłam, bo nasi rodzice rozumieli, że Luke nie chce tu przyjeżdżać, nic mnie tu nie ciągnęło, więc może to jakiś znak?

Nie chce tego tak traktować.

- Jak w szkole? - pytam Cama, który mocno zaciska ręce na kierownicy.

- Dobrze, jeszcze trochę i przyjdę do Sydney - wszystkie drogi prowadzą do Sydney czy do Mission Beach? Teraz sama nie wiem.

- A jak Tessa? - Tessa to jego dziewczyna. Spotykają się od dwóch lat.

- Rozstaliśmy się.

- Co? - widzicie, taka właśnie jest młodzież. Gdy miałam osiemnaście lat poznałam Chrisa, ale gdy miałam siedemnaście lat oddałam moje serce.

- Nie pasujemy do siebie, po prostu - jeszcze się zejdą.

- To już tak ostatecznie?

- Tak rozmawiałem z Lukiem i powiedział, że to się wie kiedy to jest na całe życie - uśmiecham się. Ta dwójka cholernie mocno się przyjaźni. Cam często prosi go o rady.

- I co niby Luke o tym wie? - Cam w końcu się do mnie uśmiecha.

- Wiesz siostra, nie rozumiem dlaczego go tu nie ma i możesz mi mówić, że chodzi o pracę, ale on kocha ciebie bardziej od pracy - ale nie kocha mnie bardziej niż nienawidzi Mission Beach to nigdy nie było możliwe.

- Przyjedzie - a właściwie to ja pojadę tam.

- Mam nadzieję, bo cholera nie zamknę warsztatu - mówiłam wam, że mój brat jest odpowiedzialny? I, że odziedziczył po tacie miłość do samochodów? Teraz już wiecie.

- Myślałem, że mi pomoże.. Tata, mama, ty, warsztat - wzdycham, bo co innego mogę zrobić?

- Zadzwoń do niego - ciekawe, co ci powie.

Gdy dojeżdżamy pod szpital obydwoje od razu wyskakujemy z samochodu.

Cam pokazuje mi drogę, a po chwili jesteśmy już w pokoju.

Moja mama płacze.

Ja też zaczynam.

Cam tuli nas do siebie.

- Gdzie Luke? - naprawdę?

- Dojedzie, praca - mama nie ma czasu zastanawiać się czy to prawda i dzięki bogu.

- Wszystko będzie dobrze - teraz to ja trzymam moją mamę i patrzę na mojego ojca, który nie może się ruszyć, ani nawet odezwać.

Przeklinam to pieprzone Mission Beach z całego serca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro