18
"Najpierw spróbuj, potem oceniaj."
Lucas
*drugi dzisiaj
Wiecie jak to jest gdy jest się pieprzoną gwiazdą filmową? Nie? Cóż ja się tak czuję gdy jestem w Mission Beach, właściwie to równie dobrze mogę czuć się jak przestępstwa, który wyszedł z więzienia, więc wole to pierwsze bardziej barwne określenie.
Już na lotnisku widzę parę ciekawych spojrzeń. Ignoruje je, co nie zmienia faktu, że mam już w ręce papierosa. Tak, nie mogłem się powstrzymać przed wylotem kupiłem paczkę. Zapalimy z Sharon i porozmawiamy o naszym gównie, które spowodowałem.
Mam nadzieję, że obydwoje będziemy się śmiać, że jestem tutaj z powodu Chrisa.
Wynajmuje samochód i przejeżdżam obok rodzinnego domu. Nic się nie zmieniło. Ciekawe czy dalej są pożal się boże małżeństwem. Prycham sam do siebie.
A potem napatacza się Chris.
Jestem w Mission Beach i do teraz nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo mam gdzieś, co o mnie myślą.
Widzę go jak zadowolony z siebie spaceruje po ulicy. Jedno więcej podbite oko, nie zmieni zdania tych ludzi o mnie. A po prostu im udowodnię, że przez ostatnie siedem nie zmieniłem się.
Zatrzymuje samochód.
- Cześć, Chris - jest zaskoczony, że mnie widzi.
- Luke?
- Co ty sobie do cholery myślisz? - on się uśmiecha.
- Nie widziałem cię od lat - jeszcze szerzej się uśmiecha.
- Za to twoja dziewczyna mnie widziała, nawet.. - wyciągam rękę, żeby go uderzyć, a potem zdaję sobie z czegoś sprawę.
Jestem tutaj.
Przyjechałem do niej, do miejsca, którego nienawidzę i nie jestem już tym gnojkiem z Mission Beach. Teraz już nie, bo tu jestem.
- No uderz mnie - uśmiecham się do niego.
- Dziękuje ci, frajerze - mówię do niego.
- Kurwa, jak ci dziękuje! - prawie go, przytulam, ale bez przesady.
- Co, kurwa? - wyszczerzam do niego zęby i zaplam papierosa.
- Ona jest moja, ty o tym wiesz, ja o tym wiem, ona o tym wie. Jednak potrzebowałem tego, żeby znowu być przy niej.
- Jesteś cholernym idiotą jeśli myślałeś, że możesz ją mieć - mina mu rzednie, a potem mnie uderza. Raz. Potem go zatrzymuje.
- Należało mi się, dzięki - jest zmieszany.
- Zrobiłeś dla mnie dwie rzeczy - kontynuuje, trzymając jego pięść.
- Sprowadziłeś mnie tutaj i uderzyłeś za to, że tak długo to trwało - a potem puszczam jego dłoń i wsiadam do samochodu.
Pieprzcie się wszyscy.
Jestem Lukiem Hemmingsem, który kocha Sharon Stone bardziej od czegokolwiek. Co z tego, że pulsuje mi pod okiem, co z tego, że jestem w Mission Beach?
Zaraz wezmę ją w ramiona.
Zajęło mi to zbyt cholernie dużo czasu, żeby zrozumieć, że nie ma znaczenia gdzie byle z nią.
To miasto mnie nie zdefiniowało. Ja to robię.
Jestem ponad tym miastem, ponad gównianymi rodzicami i ponad Chrisem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro