Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28/02/19

- Nie wierzę, że to tak się skończyło. - Powiedziała cicho Yujin, do stającej obok przyjaciółki. Obie kobiety znajdowały się właśnie przed ogromnym oknem ukazującym wnętrze pomieszczenia, w którym przebywał jej syn. Baekhyun leżał na dużym, białym łóżku wyglądając przy tym na jeszcze mniejszego niż w rzeczywistości był. Spał, a tuż obok czuwał Chanyeol trzymając jego wychudzoną dłoń w swoich rękach. Może ten widok powinien łamać jej serce. Baekhyun nie wyglądał zdrowo. Był blady, wychudzony i rozchorowany, ale był bezpieczny. Nawet, jeśli potrzebował nieco rekonwalescencji, snu, porządnego jedzenia, to wiedziała, że teraz będzie już tylko lepiej. Czuła spokój. Pierwszy raz od niemal miesiąca czuła się po prostu dobrze. 

- To niesamowite. - Zawtórowała jej Mirae. - Od najgorszych podejrzeń do happy endu.  - Dodała. Miała racje. Yujin nie mogła uwierzyć w to jak wyglądał ten miesiąc. Dopiero tydzień po zniknięciu Baekhyuna zaczęła poważnie martwić się jego stanem. Wszyscy mówili, że to cały Baekhyun, że na pewno dobrze się bawi, może spotkał jakiś znajomych po drodze do sióstr lub wcale tam nie pojechał, ponieważ w wytwórni miało odbyć się ważne spotkanie dotyczące planowanego przez nią, nowego zespołu. Po zgłoszeniu sytuacji na policję usłyszeli, że jest dorosły i z pewnością nic mu nie jest. Wytwórnia jednak, po dwóch tygodniach od zaginięcia ogłosiła poszukiwania jej syna. Może za sprawą Chanyeola i jego próśb o pomoc, kierowanych w stronę agencji, może obietnica rozgłosu, dotąd nie ma pojęcia dlaczego, ale wytwórnia Baekhyuna otworzyła sytuację na media. Początkowo Yujin była zła, ale na dniach policja poważnie zajęła się tą sprawą. Sądzono, że szybko go znajdą, ale kiedy poszukiwania nie przynosiły rezultatów oświadczono jej, że być może Baekhyun stał się ofiarą jakiegoś przestępstwa. 

W mediach pojawiało się wiele różnych informacji, od tych, że został porwany, po te opowiadające o morderstwie dokonanym przez któregoś z trainee czy kogoś z wytwórni. Mówiono, że już go nie znajdą, ponieważ jeśli to wina agencji, to była ona tak bogata i popularna, że bez problemu mogłaby zataić zbrodnie. Kobieta w to nie wierzyła, ale tygodnie mijały, a ona coraz bardziej zaczynała wątpić. Co było prawdą? Dlaczego nigdzie nie było kamer rejestrujących jej syna? Gdzie jego samochód? Telefon? Dlaczego nie ma po nim żadnego śladu?

W końcu rozpoczęto poszukiwania. Początkowo na trasie do miasta bliźniaczek, później dokładniej w jej okolicy. Mówiono, że jego ciało wraz z samochodem jest w pobliskim jeziorze, że mógł do niego wpaść, jeśli jechał po ciemku. Potem, że może chciał zjechać do któregoś z miast po drodze, ale się zgubił. Następnie pojawił się pomysł, że Baekhyun postanowił zacząć życie od nowa, gdzieś za granicą. Na szczęście nie spowodowało to przerwania akcji poszukiwawczej, ponieważ nie było niczego na poparcie tej tezy. Ani żadnej innej. Właściwie to po prostu nie było niczego. 

Dopiero dwudziestego lutego zadecydowano o rozpoczęciu poszukiwań w nieuczęszczanych częściach góry. Szukali go wszyscy, od ludzi, których nie znali, po osoby z agencji, ich rodzinę czy psy tropiące.
Yujin wiedziała, że syn w końcu do niej wróci. Nie traciła nadziei mimo, że wszyscy wokół mieli jej coraz mniej.

O znalezieniu Baekhyuna pierwszy raz usłyszała od jednego z dziennikarzy. Wraz z Chanyeolem i Mirae wracali na dół góry, gdzie zrobiono małą bazę dla osób próbujących znaleźć jej syna. Można było tam chwilę odpocząć, zjeść coś, napić się, ogrzać. Sprawa była naprawdę głośna. Zaginął dwudziestodwuletni trainee, nie mający żadnych problemów z prawem uczeń, po którym nie było najmniejszego śladu. Korea była spokojnym miejscem, nie często zdarzały się takie sytuacje. Była po prostu bezpieczna. Może dlatego dużo ludzi zastanawiało się co stało się z tym drobnym, uroczym mężczyzną, którego zdjęcia były wszędzie.

W ogromnym namiocie panowało zamieszanie. Widziała, że zebrało się tam wiele osób, aż w końcu podszedł do nich młody mężczyzna, możliwe, że ledwo po szkole, z mikrofonem i pytaniem czy może zadać kilka pytań. Pierwsze z nich brzmiało " czy to prawda, że znaleziono Baekhyuna?". 

Czy to prawda? Tak. To była prawda. Trzy minuty wcześniej helikopter zabrał jej syna do najbliższego szpitala. 

Głęboka rana na boku, skręcona kostka, problemy z płucami i zagrażające życiu wychłodzenie organizmu. To cena, którą Baekhyun zapłacił za samotną wędrówkę do sióstr. Wiedziała, że już nigdy do tego nie dopuści. Nigdy więcej nie pozwoli, aby jej syn wyjechał gdziekolwiek sam. Zresztą po tej sytuacji Hayoon i Haeun oświadczyły, że wracają do domu. Chyba nie mogły znieść myśli, że miałyby mieszkać w miejscu, które niemal spowodowało śmierć ich młodszego brata.

- Nie wygląda źle. - Powiedziała cicho, patrząc, jak Baekhyun otwiera oczy i spogląda prosto na siedzącego obok przyjaciela. Chanyeol od razu posłał mu pełen czułości uśmiech.

Ona i rodzina Park zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, jeśli to możliwe.
Chanyeol nie zniósł tej sytuacji dobrze. Może jako matka nie powinna tak uważać, ale zdawało jej się, że to właśnie przyjaciel jej syna najgorzej ze wszystkich zniósł jego zniknięcie. 

Zadzwonił do niej drugiego lutego, dzień po planowanym wyjeździe Bakehyuna mówiąc, że za nic nie może się z nim skontaktować. Zwaliła to na brak zasięgu i kazała mu się nie martwić. Potem skontaktowała się z bliźniaczkami, aby dowiedzieć się, że jej syn do nich nie dotarł. To powinno dać jej do myślenia, ale młodszy lubił porozrabiać, dlatego szczególnie się nie przejęła. Młodszy Park był pewny, że coś się stało, ale zawsze był nadopiekuńczy względem blondyna. Powinna mu zaufać. Może dzięki temu szybciej znaleźliby Baekhyuna. 

Kiedy tydzień później spotkała się z Chanyeolem zauważyła jak źle wygląda. To ją otrząsnęło. Zrozumiała, że musiało się stać coś złego. Park był jego bratnią duszą. Wiedział lepiej, musiał czuć, że Baek jest w niebezpieczeństwie. 

Szukał go dzień i noc, płakał, krzyczał i do samego końca mówił, że go znajdą. Całego i zdrowego, bo może i Baekhyun jest nierozważny i głupiutki, ale życie go kocha.
To młody Park był tym, który pocieszał ich, kiedy spędzali godziny na zamartwianiu się. Podświadomie czuła, że jeśli stracą Baekhyuna to stracą i jego. To było przerażające.

- Tydzień i dojdzie do siebie. - Zapewniła Mirae. 

- Doktor Choi powiedziała, że jeśli wszystko będzie w porządku za pięć dni wróci do domu.

- Zabierasz go do siebie?

- Tak.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że Chan zwali ci się na głowę? - Zapytała ze śmiechem. Yujin zawsze bawiło zachowanie Parka. Traktował Baekhyuna jak sens swojego życia. Z drugiej strony uważała to za piękne i niesamowite, że jej syn zyskał kogoś takiego u swojego boku.
Poza tym patrząc na ich dwójkę z boku, wiedziała, że Baekhyun to odwzajemnia. Nieśmiało, niezdatnie i w ukryciu, ale z równie wielką miłością do przyjaciela.

- Jestem tego całkowicie świadoma. - Odparła z szerokim uśmiechem. Chanyeol był częścią jej rodziny. Zupełnie jak Mirae. Chciała, aby pozostali obok już na zawsze.

Baekhyun i Chanyeol rozmawiali o czymś za szybą. Dla niej zrozumienie mniejszego stanowiło niewielki problem. Mówił cicho i z trudem, ale Park rozumiał dosłownie każde wypowiedziane przez niego słowo. Zresztą wcale ich nie potrzebowali. Wystarczyło, że mniejszy spojrzał na brunata, aby ten wiedział, że jest spragniony, zmęczony lub znudzony.

Yujin z uwagą przyglądała się młodym mężczyznom i ich zmieniającej się mimice. Blondyn zdawał się niepewny, a jego oczy lśniły się od łez. Zastanawiała się co je spowodowało. Widziała tylko bok twarzy drugiego, ale zdawał się zszokowany, kiedy mniejszy kontynuował swój mały monolog. 

W pewnej chwili przerwał mu, mówiąc coś z szerokim uśmiechem na twarzy. Zaraz Baek przytaknął, a on rzucił się na jego drobne, osłabione ciało. Zdawało jej się, że pocałował jej syna i w żaden, nawet najmniejszy sposób jej to nie przeszkadzało. Cholera, czekała na to tyle lat.

- Myślisz, że co mu powiedział? - Zapytała cicho Mirae. Yujin spojrzała na brunetkę. Jej mina uświadomiła ją co do tego, że Chanyeol naprawdę pocałował jej najmłodsze dziecko. Była zszokowana, niepewna, ale z drugiej strony jej oczy ukazywały nieco zrozumienia.

- Że go kocha. - Odparła z delikatnym uśmiechem. Zdawało jej się, że właśnie to było tym co jej syn musiał powiedzieć.

- Czyli naprawdę będą razem już na zawsze? - Dopytywała nawiązując do jednej z ich pierwszych rozmów po tym, jak chłopcy stali się dla siebie ważni. Yujin spodziewała się jej niechęć, ale Mirae w końcu uśmiechnęła się, ponownie spoglądając do pokoju.

- Na to wygląda. - Potwierdziła wracając wzrokiem do łóżka Baekhyuna, na którym oboje z Parkiem wylewali kolejne łzy. Tym razem zdawali się szczęśliwi. Tego właśnie chciała.

Pragnęła, aby już zawsze byli razem.

- Ale tu cicho i spokojnie. - Nagle usłyszały głos doktor Choi, która kroczyła w ich stronę z plikiem dokumentów w dłoniach. Yujin uśmiechnęła się w jej kierunku, po czym ostatni raz spojrzała w głąb pokoju, zanim podeszła do drzwi, aby mogły w trójkę wejść do środka.

Chanyeol trzymał Baekhyuna w mocnym uścisku pozwalając, aby moczył łzami jego koszulę. Zdawał się przy tym niemożliwie szczęśliwy. Zupełnie, jakby zrealizowały się wszystkie jego marzenia.

Kobieta nie wiedziała, że dokładnie to się stało.

Z chwilą, kiedy Baekhyun przyznał, że go kocha wszystkie marzenia Chanyeola się spełniły.



Koniec
______________________

No i co kochani? The end. Oceniajcie proszę calutką historie! Jestem bardzo ciekawa co o niej sądzicie!
Czegoś wam brakowało? Planuję jakiś dodatek, więc piszcie, jesli chcecie przeczytać coś konkretnego :3
No i hm...
Nie wiem co powiedzieć.
Jak już pisałam zabieram się teraz za Miracles in December 3 oraz aktywne opowiadania. Na wszystkie was zapraszam ♥ Mam nadzieję, z będę mogła szukać was pod resztą moich książek 💕
Dziękuję, że spędziliśmy razem luty! Wieczory dzielone z wami są moimi ulubionymi, teraz będzie mi tego brakować 😢
Dziękuję, kocham was bardzo mocno 😘

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro