Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10/02/19

- Dziś niedziela, prawda? - Zapytał cicho Baekhyun spoglądając na wiszącą przy lusterku maskotkę. Nie wychodził na zewnątrz od kilku dni, dlatego samochód przykrywała już dość duża warstwa śniegu. Okna były na tyle zasypane, że w środku było wyjątkowo ciemno. Cieszył się, że samochód ma wbudowaną lampkę, którą mógł w każdej chwili zapalić. Właściwie światło włączone było niemal cały czas. Nie chciał bez przerwy spać. Martwił się tym ile poświęca na to czasu. We śnie nie czuł zimna, głodu czy bólu. Były tego plusy i minusy. Nawet nie poczułby, że zamarza.

Powoli zaczynał przyzwyczajać się do panującego wokół chłodu. Cieszył się, że miał na sobie grube ubranie składające się z wielu warstw. Dodatkowo zimowe powietrze nie wpadało do środka tak jak na początku, ponieważ parasolka i materiał, którym wypchał powstałe wokół niej dziury, chroniły go przed tym. Gdyby tylko obok był Chanyeol czułby się niemal jak na balkonie w starym mieszkaniu.

- Dziś wrócimy do domu, Simba. - Oświadczył. Był skulony na tylnym siedzeniu pojazdu. Jego policzki osłonięte były kocem, głowa czapką. Rano zmienił opatrunek na ranie. Wokół utworzył się spory siniak. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ponieważ był cały poobijany. Mimo to rozcięcie wyglądało całkiem nieźle biorąc pod uwagę warunki, w jakich się znalazł. Był pewny, że wkrótce będzie całkowicie zdrowy. Potrzebował tylko odpowiedniego lekarza, który doprowadziłby go do porządku. Podobnie z nogą. Właściwie bolała teraz najbardziej. Była spuchnięta i zaczerwieniona. W normalnej sytuacji obłożyłby ją lodem, ale teraz nie chciał dodatkowo wychładzać organizmu. Musiał przecież wytrzymać jeszcze ten jeden dzień. - Chanyeol na pewno już po nas jedzie. Pewnie na początku będą nas szukać na dole góry. Tam jest najłatwiej. Potem- Urwał marszcząc brwi, kiedy coś do niego dotarło. Droga do miasta sióstr była okropnie długa. Ciągnęła się przez dwie trzecie jego miasta, przez przedmieście, pola, park krajobrazowy i drugą górę. Czy szukający go mężczyzna będzie wiedział, że znajduje się właśnie tutaj? Podczas drogi nie informował nikogo na jakim jej etapie się znajduje. Chanyeol mógł zacząć poszukiwania od innego miejsca. - Potem przyjdzie tutaj. - Dokończył mniej pewnie. Ile może zająć poszukiwanie go? Przecież ta droga to tylko kilka godzin. W związku z tym te kilka godzin uznał za czas, podczas którego zostanie zauważony. Na pewno jego przyjaciel domyśli się, że jechał górą, prawda? I domyśli się, mimo braku śladów, że jego samochód spadł w przepaść, tak? Musi to zrobić.

Baekhyun westchnął i ponownie spojrzał na pluszowego królika. Okno za nim było całkiem zaśnieżone. Byun nawet nie zobaczyłby, że ktoś się zbliża, ale to nic. Z pewnością to usłyszy.

Zastanawiał się kto go znajdzie. Chanyeol na pewno bardzo panikował, wydzwaniał do innych, prosił o pomoc. Od początku zakładał, że to on go odnajdzie, ale równie dobrze mógłby być to Luhan, który potrafił się o niego zamartwiać, mimo swojego swobodnego stylu życia. Mógł to być Minseok, który traktował go niemal jak młodszego brata, mógł być Jongin, ponieważ zawsze powtarza, że jeśli cokolwiek mu się stanie z pewnością mu pomoże, ewentualnie jego siostry. Kochały go i na pewno przejmą się jego zaginięciem. Ciekawe czy rodzice już wiedzą co się stało. Mama na pewno bardzo za nim płakała. Prawdopodobnie po tej sytuacji przez długi czas będzie pisała dzień w dzień. Miał tylko nadzieję, że nie dowie się jak wyglądało jego życie. Zawsze myślała, że jest pilnym uczniem, jak Chanyeol, że nie w głowie mu zabawa, wygłupy czy alkohol, podczas, gdy prawda była zupełnie inna. Nie chciał nawet myśleć o tym jak rozczarowana będzie. Samo to, że wstąpił do agencji łamało jej serce. Uważała, że daleko z tym nie zajdzie.

- Wiesz, Simba? Kiedyś byłem z Chanyeolem na wycieczce szkolnej. - Oświadczył próbując odciąć się od złych myśli. Był wyczerpany, nie mógł dodatkowo psuć swojej psychiki. Poczeka nieco i zobaczy co się stanie. Do tego czasu musi być dobrej myśli. - Wtedy pierwszy raz zwichnąłem tą nogę. Od tamtego czasu cały czas mam z nią jakieś problemy. Mimo to było naprawdę zabawnie. Chanyeol chyba nie wierzył, że coś mi dolega, ale i tak niósł mnie całą drogę do hostelu. Chciałbym jeszcze kiedyś tam pojechać. Obiecał mi, że tam wrócimy, ale minęło już tyle lat... Przypomnę mu o tym jak już przyjdzie. - Zapewnił uśmiechając się delikatnie.
Wkrótce wszystko będzie w porządku.

**

Wycieczka miała miejsce trzy tygodnie po incydencie z papierosami. Baekhyun był pewny, że gdyby nie kłamstwo Chanyeola, musiałby pożegnać się z myślą o jakimkolwiek wyjeździe. Jednak dzięki niemu mógł cieszyć wakacjami. Było lato, ale niemal nie wyczuwalne przez typowo jesienną pogodę. Był tym odrobinę rozczarowany. Nie przeżył jeszcze zimniejszego lata. Co prawda dopiero się zaczęło, ale to, że musiał chodzić w bluzie strasznie go denerwowało. Był podekscytowany tym, że pierwszy raz spędzi noc w hotelu. Wiedział, że będą losować pokoje, aby w nocy nie było głośno, ale miał nadzieję, że trafi na Chanyeola. Jego klasa była całkiem w porządku. Dogadywał się z nimi po prostu nieźle i był raczej lubiany. Jechała z nimi jeszcze jedna grupa. Nie znał tam nikogo, ale słyszał, że niektórzy szepczą na jego temat nazywając go delikwentem. No tak, w szkole był uważany przez wielu za złego chłopaka. Miał farbowane włosy, co w tak poważnej placówce było nie do pomyślenia, dużo wagarował, palił za murami budynku i nie przestrzegał dress codu. Dodatkowo przyjaźnił się z najlepszym uczniem w szkole, wedle rankingu zawieszonego przy wejściu do budynku. To było dziwne i przykuwało uwagę wielu osób. Na cotygodniowych apelach Park zawsze był wyróżniany za wiedzę (co miało podsycić i tak dużą rywalizację między uczniami), dziękowano mu za wkład do społeczności uczniowskiej i podawano jako dobry przykład do naśladowania, zaś stojący obok Baekhyun krytykowany za... Za wszystko. Ściągali na siebie spojrzenia. Duma szkoły i delikwent.

- Chaaaan, chcę mieć pokój z tobą. - Westchnął Baekhyun mocno obejmując rękami ramie nastolatka, który zaśmiał się, spoglądając w stronę drzwi autokaru, przez które wychodzili kolejni uczniowie. Oni woleli poczekać aż tłum całkowicie za nimi zniknie.

- Wiem, ja z tobą też. - Zapewnił spoglądając na przyjaciela. Czuł na sobie wzrok dziewczyn stojących obok, ale nie przeszkadzało mu to. Baek był jego najlepszym przyjacielem. Mogli być blisko i było to w porządku.

- Może uda nam się dogadać ze współlokatorami.

- Oby. - Odparł. Przez chwilę czekali, aż reszta grupy wyjdzie z pojazdu. Kiedy to się stało wstali, zabrali swoje rzeczy i pozostawiając po sobie bałagan w postaci okruchów po czekoladowych ciastkach, wyszli z autokaru. Na zewnątrz już czekały ich bagaże. W drodze do hotelu rozmawiali o tym co będą robić w wolnym czasie. Co prawda przyjechali do Seul na zlot młodzieży, ale każdy miał wiele planów względem stolicy. Mało kto wśród nastolatków za cel przyjazdu faktycznie uważał zlot. Po prostu chcieli odwiedzić to miasto.

- Myślisz, że spotkamy kogoś sławnego?

- Nie sądzę, żeby idole chodzili po ulicach w biały dzień, Baek. To niebezpieczne.

- Może jednak?

- Szansę są niewielkie.

- Okej, proszę o uwagę! - Krzyknęła jakaś kobieta. Stali już w holu hotelu, czekając na zameldowanie. Budynek był raczej stary i nie wyglądało na to, żeby miał mieć wielu klientów. Może i dobrze. Baekhyun nie sądził, aby innym gościom spodobała się obecność blisko czterdziestu głośnych nastolatków. - Rozdzielam pokoje! - Poinformowała. Byun naprawdę nie miał pojęcia kim jest. Prawdopodobnie uczyła drugą klasę, może była za nich odpowiedzialna. Lista została sporządzona w autokarze. Był tam dwa rzędy i jak się okazało to one decydowały o tym z kim będą dzielili pokój. Pewnie przez to prosili, aby dziewczęta usiadły z przodu pojazdu, a chłopcy bliżej końca. Osoba spod okna dostawała osobę siedzącą pod oknem w drugim rzędzie. Ta przy przejściu dostawała osobę siedzącą po drugiej jego stronie. Szkoda. Niestety Baekhyun dostał do pokoju chłopaka, którego widział pierwszy raz w życiu. Chanyeol dostał Minseoka, którego znali, ponieważ chodził do tej samej klasy co oni. Był miły, dobrze się uczył i wszyscy nauczyciele go uwielbiali. Powinni się dogadać, dlatego Byunowi nieco ulżyło. On miał złą reputacje. Mówiono, że jest w jakimś gangu, a jakiś czas temu chodziła plotka, że zamordował chłopaka, którego ciało odnaleziono w lesie niedaleko ich miejsca zamieszkania. Druga klasa nie znała go na tyle, aby wiedzieć, że to kłamstwo, więc był pewny, że nikt nie będzie nawet próbował mu jakkolwiek dokuczyć. Chan był dużo łatwiejszym celem, ale ponieważ był w pokoju z Kimem Baekhyun wiedział, że może spać spokojnie.

Dostał pokój 301, a Park 204 piętro niżej. Smuciło go to, ale nie mógł nic poradzić.

- Tylko bez żadnych numerów. - Mruknął jego wychowawca, kiedy odebrał kartę do pokoju. Wzruszył ramionami i nie patrząc za siebie wszedł do windy. Tuż za nim podążał jego współlokator.

- Jak się nazywasz? - Zapytał Baekhyun nawet nie patrząc na niego.

- Choi Joowon.

- Biorę łóżko bliżej okna. - Oświadczył Baekhyun zanim wszedł do przydzielonego im pokoju. Jedno łóżko było przy drzwiach, jedno przy oknie. Między nimi były dwie szafki nocne. Mniejszy od razu rzucił się na wybrane przez siebie łóżko i zamknął oczy. Była dziewiętnasta. O dwudziestej trzydzieści wszyscy mieli być w swoich pokojach, ale on wiedział, że po obchodzie wymknie się, aby zobaczyć Parka. Trochę popisał z Luhanem, którego Koreański w ciągu tego roku zmienił się nie do poznania. Potem zrobił sobie godzinną drzemkę, którą przerwał dźwięk otwieranych drzwi.

- Niedługo zaczyna się cisza nocna, więc nie hałasujcie. Nie wolno wam wychodzić z budynku po dwudziestej, jeśli chcecie coś jeszcze kupić musicie powiadomić wychowawcę o wyjściu i wrócić przed dwudziestą pierwszą, jasne? - Zapytał, na co Joowon potwierdził słowa, a Byun pozostał w ciszy. - Jutro o siódmej trzydzieści śniadanie o dziewiątej zbiórka na holu przed recepcją. - Poinformował ich, po czym wyszedł. Zaraz po jego zniknięciu Baekhyun wstał i zaczął się przebierać w cieplejsze ubrania.

- Wychodzę do sklepu.

- Powinieneś był powiedzieć to Panu Kim.

- Powiem. - Zapewnił, po czym nałożył na siebie grubą bluzę i odczekał jeszcze kilka chwil, zanim był pewny, że mężczyzna jest już na wyższym piętrze. Tylko trzy pary miały pokój na trzecim. Zanim wyszedł napisał sms do Chanyeola. Spotkali się w windzie, aby uniknąć nauczycieli. W końcu nikt z nich nie wezwie jej, aby przemieścić się piętro wyżej czy niżej. Wszyscy używali schodów. Dobrze słyszeli tupot ich butów.

- Gdzie idziemy? - Zapytał Park, kiedy w ciszy minęli recepcje.

- Zobaczmy okolicę. Wydaje mi się, że po drodze mijaliśmy Myeong-dong (ulica handlowa dop.Aut).

- W porządku. - Odparł młodszy. Baekhyun obrał drogę, która wydawała mu się odpowiednia, po czym wspiął się na murek, po którym zaczął śmiało stąpać. Tęsknił za czasami, kiedy to on był wyższy z ich dwójki. W takich chwilach jak ta zauważał jak wiele się zmieniło odkąd byli dziećmi. Chanyeol go przerósł. Zawsze zdawało mu się to niemożliwe. Wszyscy mówili, że będą podobnego wzrostu, a tu niespodzianka. Miał nadzieję, że jeszcze go dogoni. Mama mówiła, że z pewnością jeszcze urośnie. Miał taką nadzieję. Chciał znów dominować nad Parkiem. Czuł się wtedy lepiej. - Kto za nas wyprowadzi Merry? - Zapytał grzebiąc po kieszeniach spodni, w poszukiwaniu papierosów. Od jakiś trzech lat co wieczór zabierali psa Chanyeola na spacer. Uwielbiali to robić. Suczka była naprawdę radosna. Często urządzali z sobie z nią wyścigi albo rzucali jej patyki patrząc czy je znajdzie. Lubili spędzać z nią czas. Miała już dziewięć lat, ale wciąż zachowywała się jak szczeniak. Mieli nadzieję, że na zawsze taka pozostanie.

- Pewnie mama wypuści ją do ogrodu.

- Biedactwo. Zabierzemy ją na długi spacer, kiedy wrócimy.

- Pewnie. Możemy pójść nad rzekę.

- To dobry pomysł. - Odparł Baekhyun wyciągając papieros z pudełka. Zaraz odpalił go i zaciągnął się nikotyną. Nie minęła jednak minuta, zanim poczuł, jak traci równowagę przez to, że przez dłuższy czas nie patrzył gdzie idzie. Jedna z jego nóg zjechała z murka, a on upadł na ziemie, czując jak beton rani jego ciało.

- Jezu, Baek. - Krzyknął Chanyeol, który od dłuższego czasu szedł kilka kroków przed nim. - Jesteś cały? - Zapytał łapiąc go za ręce, aby podnieść go do pozycji stojącej. Baekhyun od razu się na nim oparł czując, jak jego kostka pulsuje tępym bólem.

- Noga. - Mruknął cicho, kiedy Park pomógł mu usiąść na murku. Zaraz się skulił i umieścił dłonie w okolicy piszczeli. Zamknął mocno oczy czując, jak młodszy ostrożnie ściąga jego prawy but i podwija spodnie, aby spojrzeć uważnie na bolące miejsce.

- Jest trochę opuchnięta, ale może to za chwilę minie?

- Nie bolałoby tak mocno, gdyby miało minąć. - Rzucił przez zaciśnięte zęby. Papieros i zapaliczka leżały zapomniane kawałek dalej.

- Lubisz trochę podramatyzować. Pewnie wszystko będzie w porządku. - Odparł Chanyeol z delikatnym uśmiechem, który nieco zelżał, kiedy spojrzał na minę przyjaciela. Westchnął, po czym przełożył telefon z tylnej kieszeni spodni na przednią i wyciągnął dłoń do mniejszego.

- Chodź, zaniosę cię do hotelu. Kupimy lód po drodze.

- Nie uniesiesz mnie, głupku. - Mruknął Baekhyun, ale mimo to skorzystał z pomocy i wstał. Park obrócił się i nieco schylił, aby przyjaciel mógł bez problemu wdrapać się na jego plecy. Kiedy to zrobił podrzucił go lekko, aby stabilniej umieścić go na swoim ciele. Później ruszyli w drogę powrotną. Na szczęście nie oddalili się za bardzo od budynku, w którym przyszło im nocować. Spacer powinien zająć im około dziesięciu minut.

- Nie jest tak źle. - Zapewnił, słysząc stęknięcie przyjaciela. - Ale będziesz miał problemy u wychowawców.

- Nic nowego. - Odparł Baekhyun przytulając się mocniej do przyjaciela. Jego zapach przypominał mu dom. Nie budynek, w którym mieszkał. Raczej jego pokój, w którym spędzali tak dużo czasu, że dawno już całkowicie zmieszał ich zapachy. Przypominał mu dzieciństwo, które razem spędzili. Merry, której kłaki wszędzie znajdowali, ciepło łóżka, w którym razem spali. Był naprawdę uspokajający. Chyba to sprawiło, że kiedy w końcu dotarli do hotelu był na granicy snu.
To nic.
Przecież Chanyeol ochroni go przed każdym zagrożeniem.

______________________
Co tam u was kochani?
U mnie nic ciekawego. Właściwie nic dziś nie robiłam, hm 🤔 Naprawdę nic o czym mogłabym tu napisać 😂
Myślałam o wyprowadzce, ostatnio często o tyk myślę, trochę ciężko mieszać mi z rodziną :(
I znów zacina mi się internet uh!
Kocham was, buziaki 😘💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro