Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Złe wieści


Tsunade trzymając kartkę z wynikami Iruki stała przed drzwiami Hokage zastanawiając się czy dobrze robi zdradzając mu tę tajemnicę. Czuła się taka bezsilna mimo całej swej wiedzy i umiejętności. Naprawdę się starała, ale jedyne, co jej się udawało z coraz marniejszym skutkiem to przedłużanie mu życia, które gwałtownie zdążało do końca a ona znów nie mogła nic na to zaradzić mimo, że teraz wiedziała. Wzięła głęboki oddech i zapukała.

- Wejść!- usłyszała po chwili.

Weszła, więc do środka. Zamknęła drzwi i podeszła do biurka. Trzeci właśnie pracował nad jakimś pismem. Wciąż się wahała. Jednak on był Hokage. Powinien wiedzieć, co się dzieje z jego ludźmi. Wreszcie podniósł na nią wzrok i zapytał łagodnie.

- Tsunade? Co cię do mnie sprowadza? Widzę niepokój na twojej twarzy.

- Chodzi o Irukę. Właściwie nie powinnam tak bez jego zgody, ale...- zająknęła się. Wyjątkowo rzadko jej się to zdarzało, ale nie mogła tego z siebie wydusić.

- Co się z nim dzieje? Coś niedobrego, że do mnie przychodzisz?- zapytał.

- Iruka...on...ughm... - podała mu kartkę sądząc, że sam się domyśli.

Trzeci wziął od niej kartkę i zaczął się wczytywać w jej treść. Po chwili spojrzał na nią zaniepokojonym wzrokiem.

- Niemal wszędzie poprzekraczane normy. Rozumiem, że Iruka jest chory?

- Tak. I to śmiertelnie. Nie potrafię mu pomóc. Staram się jak mogę. Ciężko pracuję próbując znaleźć lekarstwo na to schorzenie, ale nic nie pomaga. Czas się kończy a ja co najwyżej potrafię go przedłużyć o parę minut. Sprawić, by nie cierpiał. Trzeci... On odchodzi. Może i z uśmiechem na ustach wciąż stojąc z boku gotów nieść pocieszenie i pomoc innym jak zawsze zapominając o sobie, ale jego może niedługo zabraknąć. Najgorsze jest chyba to, że prawie nikt tego nie zauważy. Ja, Ty, Naruto i może jeszcze Asuma.- przerwała czując, że nie da rady dłużej mówić.

W oczach miała łzy. Łzy bezsilności i bolesnej rozpaczy. Próbowała się opanować, ale słabo jej to szło. Czuła wzbierającą w niej potrzebę napicia się sake. Dużo sake. I czuła się już trochę zmęczona. Tyle zarwanych nocy, by stworzyć lek i wszystko na nic.

- Stworzyłam eksperymentalny lek, który może dałby rady go wyleczyć, ale jest tak toksyczny, że może go też zabić. Zaproponowałam mu to rozwiązanie, ale kategorycznie odmówił. Nie rozumiem, dlaczego woli powoli umierać bez szans na wyzdrowienie niż zaryzykować szansę na dalsze życie?! Dlaczego?!- głos się jej załamał.

Z jej oczy popłyneły dotąd powstrzymywane łzy. Hokage wyszedł zza biurka i niespodziewanie przytulił ją. Nic nie mówił. Po prostu pozwalał jej wypłakać te wszystkie emocje. Tsunade kiedy już skończyła i właściwie to nawet trochę lepiej się poczuła, że jednak mogła się komuś zwierzyć z tego wszystkiego powiedziała drżącym głosem.

- Dokładnie tak zareagowałby Iruczek, gdybym powiedziała, że ktoś mi bliski odchodzi.

- On ma bardzo kochającą naturę. Jest doskonałym obrońcą.- powiedział wciąż ją jeszcze obejmując.- Skoro nie możemy go ocalić, to może spróbujmy sprawić, by pozostały mu czas był jego najlepszymi chwilami?- dodał.

- To jest dobra myśl. Tylko jak go uszczęśliwić, żeby nie pomyślał, że robimy coś na siłę, bo on jest chory?

- Mam pewien pomysł. Jest coś, o czym marzył od dawna. Pewnie doszły cię słuchy, że szuka śladów starożytnych cywilizacji?

- Tak. Czasem jak było dłuższe badanie, albo musiałam mu podać lek w kroplówce, to strasznie przynudzał wykładami z historii. Ale gdzie tu pomysł?

- Pozwolimy mu wyruszyć na ekspedycję w poszukiwaniu śladów jednej z nich. Pomyślmy, kto mógłby z nim się udać, bo samego to go absolutnie nie puszczę.

- Może ja? Będę mieć na niego oko.

- Nie ma mowy. ty będziesz mi potrzebna tutaj. Spokojnie opracujesz ten eksperymentalny lek do końca.

- Ale on nawet jeśli wróci z tej wycieczki żywy, to nie będzie chciał się poddać leczeniu i tak.- zaprotestowała.

- Ja go przekonam. Zaufaj mi.- powiedział wypuszczając ją z objęć i wracając na swoje miejsce.

- Wybacz. Pewnie masz rację. On ciebie słucha jak nikogo innego. To może ja przygotuje chociaż jakiś zestaw wzmacniających leków dla niego? Żeby choć żywy wrócił z tej swojej eskapady?- zaproponowała.

- Dobrze. To jest dobry pomysł. Możesz kogoś zaproponować na swoje miejsce?

- Aktualnie na myśl mi przychodzą dwie osoby. Shizune, moja prawa ręka w sumie i Shinji. Myślę, że obie dobrze by się zaopiekowały Iruka podczas tej wyprawy.

- Hmm... zobaczmy, kto jeszcze by się tu nadał.- zastanowił się wyciągając czystą kartkę papieru.

Wpisał na niej Shizune i Shinju. na myśl przyszedł mu Asuma i Kakashi, którzy spędzali z nim ostatnio sporo czasu. Trenując, rozgryzając jakieś tajemnicze łamigłówki czy udoskonalając jego nowe techniki. W tym miesiącu nie przewiduje egzaminów, więc Ibiki i Anko są wolni.

- Zajęłabyś się drużyną Kakashi'ego na czas wyprawy?

- Nie będę mieć na to za bardzo czasu. Raz na tydzień to chyba za mało. Opracowanie leku to nie taka łatwa sprawa.

- Hmm... to zrobimy inaczej. Idź do Kurenai i powiedz, że przejmie na chwilę dodatkowo drużynę Asumy. Potem skocz do Gai'a i powiedz, że przejmie dodatkowo drużynę Kakashi'ego. Dokładnego terminu jeszcze nie znam. A potem możesz przygotować tą apteczkę na drogę. Prawdopodobnie ekspedycja zbierze się do końca tygodnia.

- Rozkaz, Hokage-sama.- powiedziała i opuściła biuro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro