Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wracajmy do domu


Nastał ciepły, słoneczny poranek, kiedy obóz zaczął budzić się do życia. Ludzie zbudziwszy się posiadali na posłaniach.

- A gdzie Kakashi?- zapytała Shinji.

- To już nie śpi?- zdziwił się ktoś, jakby dopiero teraz dotarło do nich, że kogoś im brakuje. 

- Nie ma go na posłaniu, które wygląda jakby się gwałtownie z niego zerwał i gdzieś popędził albo walczył.- oświadczyła dość sucho Anko. 

- Myślisz, że to sprawka tej dziwnej kobiety?

- Mnie do tego nie mieszajcie. On do was nie należy.- wysyczała wychodząc z plamy cienia.

- Iruka!- krzyknęła Shizune i zerwała się z posłania.

Podbiegła na koniec jaskini i zobaczyła uroczy obrazek. Iruka spokojnie spał z lekkimi rumieńcami na policzkach leżąc na Kakashim, który czule go obejmował i również zdawał się zaskakująco spokojnie drzemać. Wróciła po aparat i zrobiła im fotkę.

- Jest w porządku.- powiedziała ściszonym głosem.

- A Kakashi?- zapytali.

- Jest z nim. Nic się złego nie dzieje. Dajmy im chwilę jeszcze pospać.

- No nie wiem czy możemy sobie na to pozwolić. Ej, ty. Ile mamy do Iwa?- podała w wątpliwość Anko, jak zawsze nieprzyjaźnie się zwracając do do ich przewodniczki po tych labiryntach. 

- 5 godzin spokojnego marszu. Oczywiście jeśli nic się po drodze nie wydarzy.- odpowiedziała spokojnie i bez emocji. 

- Co ty sugerujesz?- Anko naprawdę drażniło wszystko w tej białowłosej kobiecie. 

- Nic. Po prostu przypominam, że to bardzo niebezpieczne miejsce. A powroty bywają wyjątkowo trudne. Dobra rada. Przygotujcie się na ciężka walkę. Nie pozwolą wam tak łatwo wrócić.- odpowiedziała jakby w ogóle nie zauważyła jej niechęci do swojej osoby.

- Kto? Bandyci? Nie rozśmieszaj nas. Nie jesteśmy geninami.- zaśmiała się nerwowo.

- Potwory z Mroku. Węszyły w pobliżu. Wyczuwają go. Będą chciały go dorwać.

- Dobra, dobra. Nie strasz nas jakimiś bajeczkami.- machnęła lekceważąco ręką.

Freyr prychnęła tylko urażona jak dzika kotka i zniknęła w cieniu. Obserwowała ich poczynania.

- Dajmy im jeszcze godzinkę i ruszamy. Nie ma co za długo zwlekać. Musimy jak najszybciej wrócić do domu. Może Tsunade już coś opracowała.- powiedziała po chwili namysłu Shizune.

- Racja.- przytaknęli chórkiem.

Posilili się w milczeniu racjami polowymi i powoli składali posłania. Słowa ich dziwnej przewodniczki napawały niepokojem. Sugerowała, że w drodze powrotnej przyjdzie im walczyć. Skąd mogła to wiedzieć? Może sama za tym stała? Jednak skoro tak, to dlaczego ich ostrzegała? Czyżby była aż tak pewna, że wszyscy zginą? Na pewno przecież słyszała o kopiującym ninja. Chyba nie sądzi, że tak łatwo jej pójdzie. I czego tak właściwie chcą od Iruki? Przecież on ledwo żyje. Ciągnie resztkami sił.
Jednak nie znajdywali żadnych odpowiedzi. Mogli tylko przygotować się i czekać.

Jakieś pół godziny później obudził się Iruka. Przetarł zmęczone oczy. Czuł się zaskakująco dobrze. Wyślizgnął się z objęć białowłosego, który najwyraźniej to poczuł i otworzył oko.

- Śpij jeszcze. Nic się nie dzieje. Dobrze się czuję, tylko muszę się za potrzebą udać. A tobie przyda się trochę odpoczynku. Przeze mnie się nie wyspałeś.- powiedział cicho skruszony.

Kakashi posłusznie zamknął oko i spał dalej. Iruka wstał. Poczekał aż jego ciało przyzwyczai się do takiej pozycji i obciążenia. Ruszył powoli w stronę najgęstszego mroku. Znalazł tam odpowiednie miejsce i ulżył sobie. Właśnie miał wracać, kiedy jakiś głos z ciemności się do niego odezwał:

- Słyszysz jak mrok cię woła?

- Kim jesteś? Czego chcesz?- zapytał wystraszony, że one są już tutaj, że jakoś się prześlizgnęły, albo zabiły wszystkich we śnie. 

- Podoba ci się smak krwi? Pragniesz jej więcej?- głos był nieustępliwie natarczywy. 

- Nienawidzę go. Nie chcę tego robić. To obrzydliwe.- bronił się zastanawiając czemu w ogóle odpowiada. 

- Chociaż ty w to wierzysz?- głos zadrwił z niego.

- Kim jesteś? Czego ty ode mnie chcesz? To jakiś test?- denerwował się

- Znasz mnie, ale też i nie znasz. Cóż.... tak, to możesz uznać za rodzaj testu, ale ja wyczuję kiedy będziesz nieszczery, więc ta wiedza w niczym ci nie pomoże.

- Biała Pani cię za mną wysłała?- zapytał ostrożnie próbując się skupić na jakimś logicznym wyjaśnieniu i zlokalizować źródło głosu. Nie brzmiał ani jak opiekunka Kakashiego, ani jak ten strażnik...

- I tak i nie.

- Zaczynasz mnie irytować. Nie będę z tobą rozmawiał w ten sposób. Wracam.

- A masz do czego? Aż tak lubisz jak się nad tobą litują i zrobią wiele, bo on umiera, to wszystko mu wolno, bo zdechnie i będziemy mieć święty spokój?

- Zamknij się! Oni tacy nie są!

- Czyżby? A myślisz, że dlaczego się tu ciągną za tobą? Na pewno widziałeś jacy są niezadowoleni. Już zapomniałeś jak z ciebie zawsze drwili, a potem gdy podstępem dowiedzieli się, że umierasz, to zamienili drwinę na lekceważącą litość?

- Nieprawda. Zależy im na mnie.- próbował się jeszcze bronić. 

- Taaak? A powtórzyć ci, co mówili, kiedy ty przekroczyłeś bramę? Spytaj się swojego żywiciela, co powiedziała ta żałosna medyczka, kiedy szliście do Iwa. Spytaj go.

- Zamknij się! Nie chcę tego słyszeć! Nie uda ci się zatruć mojego umysłu!

- Hmm... chociaż ty w to wierzysz? Ten białowłosy idiota tylko czeka, by się od ciebie wreszcie uwolnić. Okłamuje cię, zdradza. Wiesz, co robił, kiedy ty walczyłeś o życie? Ruchał każdą kobietę, jaką zobaczył, a kiedy się nasycił to dopiero przyłaził do ciebie. Myślisz, że dlaczego był wciąż taki zmęczony?

- Teraz to już przegięłaś.- warknął czując, że traci nad sobą panowanie, a wściekłość szumi mu w uszach. Nie pozwoli bezkarnie obrażać wszystkich wokół, zwłaszcza Kakashiego. 

- Och, jejku. I co mi niby zrobisz cherlawe niebożątko?- głoś zaśmiał się rozbawiony. 

Iruka poczuł gwałtowny przypływ agresji. Wyszczerzył się, złowrogo obnażając białe zęby i niemal warknął gardłowo. Uderzył ją w twarz drapiąc paznokciami do krwi i zostawiając tam krwawy ślad jak po uderzeniu tygrysa. Dyszał ciężko ,a wściekłość w nim buzowała.

Nagle tuż za nim pojawił się białowłosy. Objął go mocno i zdecydowanie czule.

- Już dobrze. Już bezpiecznie.- wyszeptał mu do ucha łypiąc nieprzyjaźnie na Freyr.

Patrzyła na to zaintrygowana. Czuła ich splatające się energie. Miała wrażenie jakby były idealnie ze sobą zestrojone. Widziała jak wściekłość opuszcza bruneta, ale przechodzi płynnie na białowłosego, który dzielił się z nim swoim spokojem. To było takie niespotykane.

- Nie wolno go teraz stresować. Rozumiesz ty gadzi pomiocie?- warknął nieprzyjaźnie.

- Panie. Błagam o wybaczenie. Każde twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, Iruka-sama.- powiedziała bijąc czołem o ziemię u ich stóp.- Życzysz coś sobie?- zapytała służalczo

- Chce mi się pić. I chyba trochę głodny.- powiedział cicho znacznie już spokojniejszym tonem głosu.

- Proszę o pięć minut czasu.- wyszeptała

- Zgadzam się. Idź.- powiedział niemal władczym tonem.

Freyr zniknęła. Iruka wtulił się w białowłosego. Czuł się w tej chwili dziwnie zmęczony i zdezorientowany.

- Chodźmy na posłanie. Pewnie Shizune będzie chciała cię zbadać, dobrze?

- Musi?- jęknął niezbyt zachwycony tym faktem

- Tak.- powiedział biorąc go na ręce.

- Ale nigdzie nie idź, proszę.- wyszeptał pozwalając mu się nieść.

- Też muszę za potrzebą, ale zaraz wracam.- powiedział zapewniając.

Iruka nic już nie powiedział. Pozwolił się nieść i posadzić w rogu, na posłaniu. Pozostali zauważyli ruch i podeszli do nich.

- O. Iruka. Obudziłeś się. Jak się czujesz?

- Zaskakująco dobrze. Tylko trochę jestem zdezorientowany i głodny, ale to nic.- powiedział uśmiechając się w charakterystyczny sobie sposób.

- Dobrze to słyszeć. Pozwolisz, że cię teraz zbadam?- zapytała Shizune.

- Skoro musisz...- zaczął marudzić, czym wywołał salwę śmiechu wszystkich zebranych.

- Chyba ci się polepszyło, Iruka-kun. Zaczynasz marudzić.- rzucił wesoło Asuma.

- Bardzo śmieszne.- burknął kładąc się na posłaniu, by Shizune mogła go zbadać.

- Idźcie gdzieś na chwilę, co? Nie stresujcie mi go swoim gapieniem się.- rzuciła

Odwrócili się i odeszli kawałek dalej przy okazji zgarniając wracającego z kąta Kakashi'ego.

Trzeba go przecież wziąć na spytki. Rozdzielili się może na pół godziny a ci dwaj już żyć bez siebie nie mogą. Nawet śpią słodko w jednym posłaniu a Iruka nie wyzwał go jeszcze od zboczeńców i perwersów. Tam musiało się coś stać.

- Hej, Kakashi.- zagadnął go Asuma.

- Hmm?

- Rozdzieliliśmy się przypadkiem na pół godziny. A kiedy was znaleźliśmy, to wy już bez siebie żyć nie możecie. Co się tam między wami stało?- zapytał podejrzliwie.

- Cóż... pogadaliśmy sobie od serca.- odpowiedział uśmiechając się dziwnie.

- I już? Nagle wybuchł w tobie ogień perwersyjnej, romantycznej miłości?

- Nazywaj to jak chcesz. Po prostu zrozumiałem parę rzeczy.- burknął.

- Tak bez krępacji przyznajesz się przy wszystkich, że kochasz innego mężczyznę?

- A co w tym złego? On jest teraz mój i z nikim się nie podzielę.- obruszył się.

- Co na to Iruka? Wiesz przecież, że on...

- Nic mu nie będzie.- przerwał mu gwałtownym sprzeciwem.- Zobaczysz, że przeżyje jeszcze i ciebie i połowę z was. A o resztę zapytajcie jego.- warknął i poszedł gdzieś.

Spojrzeli po sobie. Zupełnie go nie poznawali. Asuma westchnął ciężko i już miał iść do Iruki podpytać, kiedy zjawiła się Shizune.

- I co z nim?- zapytał Asuma znów w imieniu całej grupy.

- Nie wiem jak to określić. Nie mam też pewności. Iruka jest bardzo słaby, ale ogniska choroby się kurczą. Zupełnie jakby się zaczęła cofać. Nie mam pojęcia jakim cudem.

- Kakashi miał rację, że nic mu już nie będzie?

- Nie wiem czy tak nic. Choroba może i się na razie cofa, ale... Nie wiem czy to choroba czy coś innego, ale to całkiem zniszczyło jego odporność. Wystarczy powiew zimnego wiatru, czyjeś kichnięcie, trochę stresu, a on będzie dosłownie umierał na przeziębienie, którego normalnie nawet by nie zauważył. Jego ciało musi na nowo się tej odporności nauczyć, a to oznacza, że trzeba go pilnować całą dobę, bo byle gorączka czy katar może go zabić.

- A. To tak, żeby za wesoło nie było?- westchnęli niemal synchronicznie, zrezygnowani, że nie tak dobre wieści jak się początkowo wydawały. 

- Mhm... i jest jeszcze coś.

- Co takiego?- zapytała Anko najbardziej zaciekawiona. 

- Wiecie, że Iruka i Kakashi są parą?

- Ta. Kakashi przed chwilą coś tam mamrotał. A ty skąd wiesz?

- Iruka mi powiedział. Brzmiało to jak: on jest teraz mój i już z nikim się nim nie podzielę. To trochę dziwne jak na niego, że się tak przyznał. Gadał też coś, że znaleźli tą całą Kakarię czy jak jej tam. Wspominał cos też, że jakieś potwory go śledzą i że chyba zwęszyły jego zapach, bo czuł ich bliskość w nocy.

- To dziwne. On powiedział dokładnie tak samo. Poza tym wychodzi na to, że Kakashi i ta kobieta mówili prawdę. A powiedział coś więcej o tych... potworach?

- Nic konkretnego. Tylko tyle, że wyglądają jak yukai i piją krew. Wspominał też coś, że chcą go dorwać, ale nie powiedział dlaczego. Nazywał je dziećmi krwi.

- Ta kobieta powiedziała, że te potwory węszyły w nocy przy szczelinie. Nazywała je krwawymi dziećmi czy jakoś tak.

- Lepiej przygotujmy się na atak z każdej strony i w każdej chwili od momentu wyjścia z jaskini.- powiedziała Shizune poważnym tonem.- I musimy chronić Irukę za wszelką cenę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro