Ukryj mnie
Księżyc w pełni osiągnął swój najwyższy punkt na niebie. Jego srebrzyste a zarazem złowieszcze i upiorne światło przesączało się przez szczelinę i świeciło wprost na twarz Kakashiego, który zrobił się niespokojny.
Na drugim końcu jaskini jeszcze bardziej niespokojny był Iruka. Miotał się po posłaniu wołając przez sen słabym głosem
- Kakashi! Kakashi! Kakashi!
Białowłosy obudził się. Wśród grobowej, nocnej ciszy usłyszał wołanie. Zerwał się z posłania niemal natychmiast. Podbiegł do śniącego koszmar i wołającego go. Upadł przed nim na kolana i zaczął nim potrząsać, by go obudzić.
Iruka wreszcie obudził się. Spojrzał na pochylającą się nad nim postacią.
- Kakashi? Boję się.- wymamrotał.
- To ja, skarbie. Już dobrze. To był tylko zły sen. Już dobrze.- zaczął go uspokajać.
- Boję się. One chcą mnie dorwać. Tak bardzo się boję.- mamrotał niezbyt przytomnie i dygocąc jak osikowy listek na wietrze.
- Jestem przy tobie. Nic ci nie grozi. Tu jest bezpiecznie.- powiedział przytulając go mocno.
- Nnn... tak strasznie się boję. Zrobią ci krzywdę. Boję się. Boję.- powtarzał w kółko.
- Nie zrobią póki jesteś przy mnie. Razem damy im radę. rozumiesz?
- Boję się. Wołają mnie. Boję się. Słyszę ich głosy. Kakashi, boję się. Tak bardzo się boję. Co się ze mną dzieje?- mamrotał wciąż dygocząc i robiąc się zbyt ciepły.
- Coś zaraz zaradzimy, dobrze?- powiedział tak miękko jak tylko zdołał.
Odpowiedział mu przestraszone kiwnięcie głową. Kakashi podciągnął swój prawy rękaw. Wyjął kunai i zrobił niewielkie, ale wystarczająco głębokie nacięcie, by z rany popłynęła strużka krwi. Przytknął ranę do spieczonych warg bruneta.
- Pij, Iruka. To ci pomoże. Ukryje cię przed nimi.
Brunet posłusznie zaczął ssać wyciekającą z rany krew. Z każdym łykiem robił się spokojniejszy. Wreszcie oderwał się od niego.
- Przepraszam, że cię w to wciągnąłem.- wymamrotał sennie.
- Nic się nie stało. Sam dałem ci się w to wciągnąć, a teraz jesteś już tylko mój. Moja krew jest twoją i moje życie twoim. Jesteśmy jednością.- wyszeptał mu do ucha owijając przedramię bandażem.
- Kakashi...- wyszeptał zaciskając dłonie na jego ubraniu uspokajając się.
Białowłosy nie wypuszczając go z objęć wsunął się się pod jego koc i ułożył na posłaniu. Przytulił mocno i zamknął oczy. Iruka słysząc spokojne bicie jego serca i czując ciepło ciała, zasnął wykończony. W jego ramionach czuł się taki bezpieczny i niedotykalny. Spokojny. Kakashi wyczuwając, że kryzys został zażegnany i wszystko wraca do normy pozwolił sobie na sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro