Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ukryj mnie


Księżyc w pełni osiągnął swój najwyższy punkt na niebie. Jego srebrzyste a zarazem złowieszcze i upiorne światło przesączało się przez szczelinę i świeciło wprost na twarz Kakashiego, który zrobił się niespokojny.

Na drugim końcu jaskini jeszcze bardziej niespokojny był Iruka. Miotał się po posłaniu wołając przez sen słabym głosem

- Kakashi! Kakashi! Kakashi!

Białowłosy obudził się. Wśród grobowej, nocnej ciszy usłyszał wołanie. Zerwał się z posłania niemal natychmiast. Podbiegł do śniącego koszmar i wołającego go. Upadł przed nim na kolana i zaczął nim potrząsać, by go obudzić.

Iruka wreszcie obudził się. Spojrzał na pochylającą się nad nim postacią.

- Kakashi? Boję się.- wymamrotał.

- To ja, skarbie. Już dobrze. To był tylko zły sen. Już dobrze.- zaczął go uspokajać. 

- Boję się. One chcą mnie dorwać. Tak bardzo się boję.- mamrotał niezbyt przytomnie i dygocąc jak osikowy listek na wietrze.

- Jestem przy tobie. Nic ci nie grozi. Tu jest bezpiecznie.- powiedział przytulając go mocno.

- Nnn... tak strasznie się boję. Zrobią ci krzywdę. Boję się. Boję.- powtarzał w kółko.

- Nie zrobią póki jesteś przy mnie. Razem damy im radę. rozumiesz?

- Boję się. Wołają mnie. Boję się. Słyszę ich głosy. Kakashi, boję się. Tak bardzo się boję. Co się ze mną dzieje?- mamrotał wciąż dygocząc i robiąc się zbyt ciepły.

- Coś zaraz zaradzimy, dobrze?- powiedział tak miękko jak tylko zdołał.

Odpowiedział mu przestraszone kiwnięcie głową. Kakashi podciągnął swój prawy rękaw. Wyjął kunai i zrobił niewielkie, ale wystarczająco głębokie nacięcie, by z rany popłynęła strużka krwi. Przytknął ranę do spieczonych warg bruneta.

- Pij, Iruka. To ci pomoże. Ukryje cię przed nimi.

Brunet posłusznie zaczął ssać wyciekającą z rany krew. Z każdym łykiem robił się spokojniejszy. Wreszcie oderwał się od niego.

- Przepraszam, że cię w to wciągnąłem.- wymamrotał sennie.

- Nic się nie stało. Sam dałem ci się w to wciągnąć, a teraz jesteś już tylko mój. Moja krew jest twoją i moje życie twoim. Jesteśmy jednością.- wyszeptał mu do ucha owijając przedramię bandażem.

- Kakashi...- wyszeptał zaciskając dłonie na jego ubraniu uspokajając się.

Białowłosy nie wypuszczając go z objęć wsunął się się pod jego koc i ułożył na posłaniu. Przytulił mocno i zamknął oczy. Iruka słysząc spokojne bicie jego serca i czując ciepło ciała, zasnął wykończony. W jego ramionach czuł się taki bezpieczny i niedotykalny. Spokojny. Kakashi wyczuwając, że kryzys został zażegnany i wszystko wraca do normy pozwolił sobie na sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro