Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Panika i wstręt


Iruka obudził się. Był zaskoczony tym, że czuł się aż tak dobrze. Zupełnie jakby wstąpiły w niego nowe, świeże siły. Jakby się rodził na nowo. Nie bardzo pamiętał wydarzenia poprzedniego dnia. Jak przez gęstą mgłę docierały do niego strzępki obrazów i co mocniejsze emocje. Obrócił się i zobaczył, że na łóżku obok śpi Kakashi. To byłby całkiem przyjemny widok, gdyby nie to, że nad nim wisiała kroplówka z podejrzaną, mętną zawartością.

- Kakashi! Bogowie. Zrobiłem mu jednak krzywdę.

Zerwał się z miejsca odrywając wszystkie rurki i kabelki podbiegł do łóżka obok, po drodze oczywiście zaliczając lądowanie na kolanach, z których zaskakująco szybko się zerwał.

Zawisł nad nim. Widział, że ma zabandażowaną pierś i prawe przedramię.

- Kakashi... Kakashi!- zaczął go szarpać a w oczach już się zaczęły zbierać łzy.

Wołany wreszcie otworzył zaspane oczy i spojrzał na tego, który go budził.

- Iruka? Co się dzieje?- zapytał cicho kompletnie zaspany.

Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż do pomieszczenia wpadli biało odziani sanitariusze i chwyciwszy Irukę zaczęli go odciągać od łóżka.

- Kakashi! Nie! Zostawcie mnie! Kakashi!- krzyczał i szarpał się.

Sanitariusze kompletnie go zignorowali i siłą posadzili na łóżku. Próbowali podpiąć monitor i kroplówkę, ale ten wciąż się szarpał i im przeszkadzał. Postanowili, więc przycisnąć go do posłania i znów przywiązać pasami, ale pomylili się, co do niego. To nie był ten sam ledwo utrzymujący przytomność brunet. Dzięki krwawemu posiłkowi wróciły mu siły, a poziom agresji właśnie wzrastał bez kontroli.

- Nie!- ryknął na nich i odepchnął z taką mocą, że poupadali.

Iruka czuł w tej chwili tylko wściekłość. Spiął się gotowy zaatakować na każdy gwałtowniejszy ruch. Był gotów nawet zabić. Sanitariusze pozbierali się z podłogi właśnie mieli przypuścić kolejną próbę, kiedy zostali powstrzymani przez lodowate słowa.

- Stójcie, jeśli chcecie żyć. W tym stanie on was zabije. Naprawdę się nie zawaha. Wyjdźcie i poczekajcie, aż położę go spać.

Spojrzeli po sobie. Potem na białowłosego i bruneta. Naprawdę wyglądali w tej chwili jak dwa przeciwne bieguny. Lodowaty spokój i agresja mogąca wybuchnąć w każdej chwili. Powoli, by nie prowokować bruneta wycofali się.

- Iruka. Wiem, że mnie słyszysz. Musisz się uspokoić. Już dobrze. Już spokojnie.- zaczął mówić spokojnie i powoli iść w jego stronę.

- Nie jest!- krzyknął.- Nie zbliżaj się! Znowu zrobię ci krzywdę!- dodał a w jego oczach znów pojawiły się łzy.

- Nie zrobiłeś nic, na co bym ci nie pozwolił. Pamiętasz na drzewie? Nie pozwoliłem ci mnie atakować. A to, nawet nie boli. Po prostu panikarze z nich są, zamiast paru plastrów założyli mi opatrunek.

- Nie zbliżaj się! Jestem potworem!

- Nie prawda, Iruś. Kocham cię takiego jaki jesteś. I nic tego już nie zmieni.

- Dlaczego? Zraniłem cię. I zrobiłem jednak tą okropną rzecz a najgorsze jest to, że mi chyba smakowało.

- Pozwól mi otrzeć twoje łzy. Pamiętasz? Sam cię do tego nakłaniałem, więc nie zrobiłeś nic złego.

- Odwróć się.

Kakashi zawahał się chwilę, ale posłusznie i już bez słowa się odwrócił. Trwał tak w bezruchu cierpliwie czekając na jego ruch. Nie lękał się ani go ani ataku z jego strony. Był przekonany, że Iruka będzie bardziej skłonny do ucieczki w tym momencie niż ataku. Po chwili poczuł delikatny dotyk na opatrunku.

Iruka widział, że bandaże nie są nawet odrobinę poplamione przebijającą się krwią, a przecież spał na plecach. Kiedy go dotykał czuł spływający na niego kojący spokój. Powoli, bardzo niepewnie objął go w talii i przytulił się do jego pleców. Kakashi delikatnie położył ręce na jego i trwali tak w milczeniu dobrą chwilę. Kakashi wreszcie się obrócił w jego ramionach. Również go objął i pocałował lekko w usta.

- Jesteś zmęczony? Głodny? Potrzebujesz czegoś?- szepnął

- Boję się.

- Czego się boisz? Powiedz. Ja cię przed tym ochronię.

- Czasem w nocy słyszę jak mnie wołają. Boję się, że w końcu im ulegnę i podążę za nimi na zatracenie. Czy ja już postradałem rozum?

- Iruka. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jeśli znowu w nocy będziesz je słyszał, to od razu do mnie przyjdź. Ja cię przed nimi ukryję. Albo mnie po prostu zawołaj, dobrze? Wtedy ja przyjdę do ciebie i ochronię przed nimi, zgoda?

- Tak. Chyba tak. Kakashi?

- No słucham cię, ty moja kupko nieszczęść.

- Za co ty mnie tak kochasz, co?

- Hmm... zadajesz strasznie trudne pytania.

- Odpowiedz, proszę.

- Dobrze. Zatem, za twoje piękne, duże ślepka, uśmiech. O tak. Za to chyba najbardziej. Za twoje słodkie niezdarstwo. Za boskie rumieńce. Twoją bezbrzeżną dobroć i radość życia. Ciepło twego ciała, dotyku. Zniewalająco gładką skórę, której pozazdrościłaby ci każda kobieta. Uwielbiam twoje długie włosy. I po prostu za to, że jesteś, i że mną nie pogardziłeś. Nie odepchnąłeś mnie wyzywając od zboczeńców. Za to wszystko cię kocham najmocniej jak tylko potrafię i zabiję każdego, kto będzie chciał cię skrzywdzić.

- Kakashi... ja... chyba też cię kocham, ale boję się... boję się, że zrobię ci krzywdę. Boję się tego, że mimo wszystko i mimo twojego poświęcenia i tak nie wygram z chorobą. Nie chcę cię zostawiać samego, skoro aż tak mnie kochasz.

- Pozwól mi zatem cię wyleczyć. Moja krew ma w sobie silne lekarstwo, które postawi cię na nogi Już widzę, że powoli zaczyna działać. Jeszcze tylko parę takich niekomfortowych posiłków i będziesz całkiem zdrów, a wtedy wrócimy do domu i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Ja w to wierzę i ty też już możesz.

- Przepraszam i dziękuję ci za wszystko, Kakashi. Dajesz mi powód do życia i walki o siebie i o nas.- powiedział sennie.

- Kocham cię Iruka i będę o ciebie walczył ile tchu i sił.- szepnął mu do ucha.

Delikatnie wziął na ręce i zaniósł na łóżko. Przykrył kołderką i trzymał za rękę dopóki ten dobrze nie zasnął.

Po chwili wstał. Podszedł do drzwi i otworzył je cicho.

- Jeden wystarczy. Tylko cicho, bo go obudzicie.

Skinęli mu głowami i jeden z nich wszedł do środka. Podeszli do łóżka śpiącego. Sanitariusz powoli podpiął Irukę ponownie do monitora i kroplówek. Założył maskę tlenową. Skinął białowłosemu z podziękowaniem i wyszedł.

Kakashi posiedział jeszcze przy nim chwilę. Pocałował w czoło i położył się na swoje posłanie. Podpiął sobie kroplówkę, która się jeszcze nie skończyła a musiał odłączyć, by zareagować. zasnął. Mimo wszystko regularna utrata krwi trochę go osłabiała. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro