Opieprz
Zaraz po tym jak Yamato wyszedł po irukowe notatki na salę weszła. Nie. Wpadła, Tsunade. Była równocześnie zaniepokojona i wkurzona. Podbiegła do łóżka, na którym drzemał. Już chciała zacząć go opieprzać, ale zobaczyła, że śpi, więc sobie chwilowo podarowała. Postanowiła skorzystać i zbadać go. Co prawda miała właśnie wyniki badań jego krwi, ale nic nie zastąpi badania fizycznego i za pomocą medjutsu. Dopiero po tym będzie mogła podać mu odpowiedniejsze leki.
Odkryła go. Podwinęła golf aż pod samą szyję. Osłuchała serce. Biło spokojnym, równym i spoczynkowym rytmem. Żadnych szmerów. Przeprowadziła dalsze badania. Nie było tragedii. Wyglądało to na fałszywy alarm. Chociaż w jego przypadku nawet takie coś było bardzo groźne. Poprawiła mu golf. Zaczeła coś notować w swoim lekarskim kajecie, kiedy Iruka obudził się. Spojrzał na postać rozespanym jeszcze nie kontaktującym wzrokiem.
- Yamato?- zapytał
- Nie, kurwa. Twój koszmar.- warknęła na niego.
Brunet przetarł oczy. Ten wyraźnie zdenerwowany głos mógł należeć tylko do jednej osoby.
- Tsunade? Coś się stało?- zapytał naiwnie.
- Ty mi powiedz.- warknęła.
- Oj, no słabo mi się zrobiło. Nic wielkiego.
- Nic wielkiego?! W twoim stanie nawet głupie kichnięcie jest czymś śmiertelnie poważnym! Iruka! Na litość Niebios! Miałeś, kurwa, na siebie uważać!
- Przepraszam. Może faktycznie troszku przesadziłem z pracą, ale nie traktuj mnie jak kogoś obłożnie chorego i umierającego.
- Iruka, kurwa, przecież ty właśnie umierasz. Może i dasz rady jeszcze robić wszystko sam, ale jak widzisz, trochę pracy a ty już jesteś wykończony. Rozmawialiśmy już o tym. Powinieneś pić dużo wody i częściej odpoczywać. Ucinać sobie drzemki za dnia. A ty w ogóle nic z tego nie robisz! Wiesz, dlaczego tu trafiłeś? Wiesz?!
- Bo mi się zemdlało?
- A wiesz dlaczego zemdlałeś, idioto?
- Hmm... za dużo emocji?
- Nie! Za mało wypiłeś płynów i jesteś odwodniony! W twoim stanie mogło się to skończyć dużo gorzej! Nie rozumiesz?! Przyspieszasz tylko postępowanie choroby a ja wciąż nie mam gotowego leku!- mimo, że krzyczała głos się jej zaczynał łamać.
- To, co? Mam się poddać? Leżeć tu jak jakiś paralita i czekać na śmierć?
- Mógłbyś tu zostać. Miałabym na ciebie oko. Mógłbyś wreszcie przestać się wydurniać i poddać leczeniu.
- Które i tak może mnie zabić.
- Ale też może cię uratować. Iruka, zrozum.
- Nie. Nie będziecie robić ze mnie obłożnie chorego. Nie chcę waszej głupiej litości. Wolę się wypisać i robić to, co lubię dotąd póki gdzieś tam nie zdechnę. I tak jestem i będę nikim. Bezwartościowym czymś, które przysparza tylko kłopotów.- warknął
- Jak możesz tak mówić?!- zdenerwowała się i uderzyła go w twarz.
Prawie się położył tak bardzo był osłabiony a jej cios dość silny. Warga mu pękła i krwawiła nieznacznie. Krew wciąż jeszcze była zbyt gęsta. Iruka nawet na nią nie patrzył. Wbił wzrok w pościel i swoje dłonie, które w tej chwili zdawały się absorbować całą jego uwagę.
Tsunade fuknęła gniewnie. Odeszła na chwilę, by wrócić z apteczką. Delikatnie chwiciła go za szczękę i obróciła w swoją stronę. Wciąż miała gniewnie ściągnięte brwi. Milczała, co było do niej takie niepodobne. Wacikiem nasączonym środkiem dezynfekującym przemyła ranę i jej okolice. założyła cienki, ale wytrzymały plasterek.
- Nie mów tak więcej. Nie jesteś bezwartościowy i nie zajmuję się tobą z litości. Po prostu bardzo mi zależy na tym, żebyś wyzdrowiał. Przywłaszczyła bym sobie takiego słodziaka gdyby nie taka różnica wieku. Poza tym Naruto cię kocha i Trzeci. Może nie powiedzieli tego wprost, ale to się da wyczuć w waszych relacjach. No i są oczywiście te małe robale, które tak za tobą przepadają. Akademia bez ciebie to już nie będzie to samo miejsce. Możesz mi wierzyć.- powiedziała obejmując go ramionami.
- wiem. Przepraszam. Będę wdzięczny nawet jak ci się nie uda. Pozwól mi wykorzystać ten czas póki jeszcze mogę coś robić, na to co lubię. zaczęły się wakacje, więc mam bardzo dużo wolnego czasu. Prędzej umrę z nudów od nicnierobienia.
- dobrze, ale masz się stawiać u mnie na badaniu dwa razy w tygodniu i grzecznie brać leki, które ci dam. zgoda?
- zgoda.
- Grzeczny chłopak.- powiedziała przytulając go mocniej i powodując, że jego twarz znalazła się między jej piersiami.
Odetchneła ciężko i wypuściła go z objęć. wytarła krew spod nosa. Założyła maskę tlenową na powrót. Wyjęła jakąś strzykawkę z kieszeni lekarskiego fartucha i wstrzyknęła jej zawartość do worka z irukową kroplówką.
- Nie potrzebuję jej. Umiem sam oddychać. Co ty mi tam dajesz.- zaczął znów marudzić.
- Jesteś odwodniony a fakt, że zemdlałeś, powoduje, że twój mały móżdżek mógł zostać niedotleniony, więc potrzebujesz. To tylko lekarstwo. Nie. Nie bój się nie będę ci tamtego dawać na siłę. Przygotuję ci zestaw leków na trzy dni i napisze kiedy, który masz brać. Jak kroplówka zejdzie, to możesz się wypisać, czyli za jakieś półtorej godziny. Nie wcześniej. Rozumiemy się?
- Tak, Tsunade-san.
- Dobry chłopak.- pogłaskała go po głowie lekko się uśmiechając.- Masz gościa.- dodała.
- Dobry wieczór, Tsunade-san. Ja tylko na chwilę jeśli można.
- Można. Już skończyłam badania. Tylko bez szaleństw.
- Oczywiście, Tsunade-san.- odpowiedział lekko się jej kłaniając.
Zmierzyła go groźnym spojrzeniem z góry na dół, ale bez słowa wyszła. Miała pilniejsze sprawy na głowie. Wróciła do laboratorium z najnowszymi wynikami badań Iruki i swoimi notatkami.
Kiedy wyszła Yamato podszedł do siedzącego na łóżku. Usiadł przy nim.
- Wszystko plus mały dodatek masz w tej swojej przepastnej torbie.- wyjaśnił podając mu ją do rąk.
- Dziękuję.- odpowiedział odbierając od niego i uśmiechając się.
- Nastraszyłeś nas. A bynajmniej ja się trochę przestraszyłem jak mi tam tak nagle zemdlałeś.- powiedział.
- Przepraszam. Tsunade chyba ma rację. Powinienem pić więcej wody. Nie byłoby wtedy tego całego zamieszania.- powiedział spuszczając wzrok na torbę.
- Nie przepraszaj. Po prostu dbaj bardziej o siebie.
- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć?- zapytał jakby wyczuwając to
- Właściwie to tak. Tylko nie wiem czy się zgodzisz.- powiedział drapiąc się z tyłu głowy.
- Czego potrzebujesz?- spytał bez ogródek.
- Zjesz ze mną kolację? Oczywiście jak cię wypuszczą.- zapytał a na jego policzkach wykwitły nieśmiałe, lekkie rumieńce.
- Nie mam nic przeciwko. Za jakąś godzinę powinna mi kroplówka zejść. Jeszcze pewnie z pół godziny na formalności i będę mógł wyjść.- odpowiedział uśmiechając się.
- Bardzo się cieszę.
- A gdzie się spotkamy?
- Może Ichiraku? Uwielbiam ich ramen z boczkiem i trawą cytrynową.
- Świetny wybór. Też uwielbiam ramen.- odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Naprawdę?- zdumiał się. Słyszał plotki, że lubi, ale nie sądził, że aż tak.
- tak.- przytaknął uśmiechając się radośnie.
- Ha! Ha!- zaśmiał się.- Chyba mamy coś wspólnego.- dodał rozbawiony.
- Na to wygląda.
- To do zobaczenia na miejscu. Skończę swoje zadanie w tym czasie.- powiedział wstając.
- Do zobaczenia. I jeszcze raz wielkie dzięki za ratunek i przyniesienie notatek.
Yamato tylko uśmiechnął się i zniknął w obłoczku dymu.
Iruka natomiast wyjął z torby twarda podkładkę, notatki, zwój, który z pewnością nie należał do niego i go tam nie wkładał oraz pisało. Doszedł do wniosku, że to musi być ten dodatek. Rozłożył notatki. W odpowiednim miejscu poczynił stosowne spostrzeżenia. Następnie rozłożył zwój, który okazał się być starą mapą. Pochylił się nad nią, by spróbować znaleźć na niej wskazówki jak rozszyfrować starożytne zagadki. Jak z wierszy wyciągnąć współrzędne?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro