Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kąpiel w rzece


Obudził się wypoczęty jakby przespał całą noc w wygodnym łóżku, a nie pół nocy na ziemi. Po dłuższej chwili zorientował się, że spoczywa na nim jakiś przyjemnie ciepły ciężar, który go przez cały ten czas ogrzewał chroniąc przed nocnym chłodem. W pierwszym momencie pomyślał o swoich nindogach, ale przecież ich nie przywołał. Otworzył oko. Zobaczył, że na nim śpi Iruka z uroczymi rumieńcami na policzkach. Na dodatek bezczelnie go obejmuje jakby był poduszką. Kakashi powoli oderwał go od siebie i zaczął się spod niego wysuwać, kiedy jego uroczy kocyk otworzył swoje duże ślepka i spojrzał na niego rozespanym, drżącym wzrokiem.

- Ugh... nie chciałem cię obudzić.- burknął nie mogąc oderwać wzroku od tych głębokich orzechowych oczu i lekkich rumieńców.

- Nic się nie stało. Pewnie zaraz i tak by mnie zbudzili.- powiedział cicho rozespanym głosem.

- Miałbyś dwie, trzy godziny więcej snu. Potrzebujesz tego.

- Pewnie głupio to zabrzmi, ale czuję się wyspany do oporu. Jakbym co najmniej 12 godzin spał, a  nie pewnie nie więcej niż 6.

- A. Cóż... Idę się wykąpać nad rzekę. Możesz dołączyć jak chcesz.

- Nie chciałbym ci sprawiać dodatkowego kłopotu....

- Czyli kąpiel.- rzucił głosem nieznoszącym sprzeciwu i wstając.

Zwinął irukowy koc. Skoczył po mydło i ręcznik. Złapał go za rękę i szybko pociągnął w stronę rzeki. Iruka zaskoczony i troszeczkę zdezorientowany dał mu się prowadzić. Sam nie wiedział dlaczego miał wrażenie, że czuje przepływająca od niegoenergię  i przyjemne ciepło. Zupełnie tak, jakby białowłosy chciał się nią z nim podzielić. Tylko dlaczego? Przecież w ogóle się tak naprawdę nie znają. Spotkali się parę razy, Hokage kazał mu z nim trenować a on mu tyle serca okazuje. Czyżby chciał czegoś w zamian? A może to był jakiś kolejny dziwny zakład? Na przykład z Gai- sensei? Oni naprawdę lubią to robić.

- Idziesz, czy będziesz tak stał? Albo chociaż plecy mi umyjesz?- zagadnął go białowłosy wyrywając z ciężkiego, przygnębiającego zamyślenia.

- Chyba się skuszę. Dawno nie miałem okazji, ale czy nie będzie mi wtedy za bardzo przeszkadzało nieświeże ubranie?

- Nie przeginaj, co?

- Może i masz rację. W końcu jesteśmy w podróży. Nawet ja nie pomyślałem o ubraniu na zmianę, a szkoda w sumie.- powiedział i podszedł do kupki ubrań białowłosego.

Zaczął się rozbierać. Miał ochotę zostać chociaż w bokserkach, ale dalsza podróż w mokrej bieliźnie albo i bez, nie nastrajała go jeszcze bardziej, więc zdjął je i powoli wszedł do wody. Kakashi bez słowa podał mu mydło i odwrócił się. Iruka zarumienił się. Ochlapał go wodą, a potem zaczął mydlić. Odłożył je na brzeg i zaczął myć mu plecy dłońmi czerwieniąc się i zastanawiając się jakim cudem to jest aż tak przyjemne, a dotyk jego nagiej skóry taki... taki niezdrowo pobudzający.

Kakashi natomiast zastanawiał się jak to możliwe, żeby mężczyzna miał tak delikatne dłonie i tak długie palce. Sam nie wiedział dlaczego kusiło go by poczuć je w sobie. Do tej pory nikomu na to nie pozwolił, ale on miał je tak zmysłowe i na pewno bardzo zręczne. Rozkoszował się, więc każdą chwilą.

- Już.

- Dzięki. To może się odwdzięczę. Odwróć się.

Iruka zawahał się chwilę, ale odwrócił. Pozwolił mu się ochlapać a potem mydlić.

- Masz bardzo gładką i miękką skórę, Iruka.

- Zawstydzasz mnie, Hatake-jounin.- mruknął czerwieniąc się.

- Nie lubisz komplementów? I byłoby mi miło, gdybyś zaczął mi mówić po imieniu.

- Nie wiem. Tak rzadko je słyszę, że już się przyzwyczaiłem, że mówione są tylko wtedy, kiedy ktoś czegoś ode mnie chce. Przepraszam, jeśli cię uraziłem, Kakashi-san.- powiedział tak cicho, że Kakashi ledwo usłyszał jego słowa.

- Tak właściwie to niczego od ciebie nie chcę. Powiedziałem prawdę. No. Z wody, bo się zaziębisz i Shizune mnie ukatrupi.- rzucił radośnie, gramoląc się na brzeg.

Iruka czerwony na twarzy i trochę zdezorientowany podążył za nim. Kakashi szybko i dość niedbale się wytarł. Podszedł do stojącego już na brzegu bruneta i bez słowa zaczął go dokładnie wycierać. Położył mu ręcznik na głowie i sięgnął po ubrania. Podał mu je i sam się zaczął ubierać. Iruka ubrał się i rozpuścił włosy by je dokładniej wysuszyć, choć ręcznik już był lekko wilgotny. Kakashi spojrzał na niego i nie potrafił oderwać wzroku. Burza falujących, niesfornych, kasztanowych włosów okalała zarumienioną twarz bruneta, który próbował je choć trochę ogarnąć i osuszyć. Wyglądał w tej chwili tak zjawiskowo, że Kakashi zapomniał nawet o oddychaniu. Kiedy ten związał je na powrót więżąc pod rygorem gumki, świat nagle ruszył gwałtownie i Kakashi mało się powietrzem nie zachłysnął. Bardzo się cieszył, że w tym momencie miał na twarzy maskę i nie było widać jak się zaczerwienił.

- Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.- zagadnął Iruka oddając mu ręcznik.

- Coś sobie przypomniałem. Nie przejmuj się. Trafisz spowrotem do obozu?- zapytał opatulając go przyniesionym z obozu kocem.

- Tak. Dziękuję, że mnie namówiłeś na kąpiel. Było przyjemnie i jakoś lepiej się czuję. I za to, co zrobiłeś dla mnie w nocy. Pewnie gadałem od rzeczy.

- Wcale nie. I mi też było przyjemnie. To na razie!- rzucił i nagle zniknął w szarawym obłoczku.

Iruka patrzył chwilę zaskoczony. Nie bardzo wiedział, o co mu chodziło i co nagle takiego pilnego mu się przypomniało, ale uśmiechnął się lekko do siebie. Kąpiel z kopiującym ninja, który niczego nie próbuje, była naprawdę przyjemna. Do tego ta jego energia....

Odwrócił się i poszedł do obozu. Usiadł na posłaniu i obserwował obóz. Wszyscy jeszcze spali. Było tak wcześnie. Położył się na boku i okrył kocem, który delikatnie pachniał Kakashim. Ciepło rozlewajace się po jego ciele nagle skojarzyło mu się z zaskakująco ciepłymi dłońmi białowłosego. Były duże i przyjemnie ciepłe, chociaż dosyć szorstkie.

- To pewnie od ciągłego używania broni.- pomyślał i spłonił się od razu.

Żeby nie myśleć o takich dziwnych rzeczach postanowił się zdrzemnąć póki i tak jeszcze wszyscy śpią. Nie potrafił pozbyć się myśli, że zasypia w ciepłych i czułych ramionach kopiującego ninja. Czuł się wtedy taki spokojny i bezpieczny. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro