{ prolog }
Kame POV
Z nienawiści do miłości. Z miłością aż po grób. Ze śmierci i popiół w nowe życie. Z pierwszego spotkania do następnych. Od kolorowego zdjęcia po wyblakłe. Po wspomnienia nagrane jak film po pojedyncze sceny. Wszystko się kiedyś kończy, aby zwolnić miejsce nowym uczuciom i doznaniom. To wszystko to kolej rzeczy i tego nie da się ominąć ani oszukać. To jest przeznaczenie. Los. Których od tamtej chwili znienawidziłam bardziej od śmierci.
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Reiji POV
Moja dziewczyna wierciła się na łóżku, była cała rozpalona, a ja nie mogłem za nic jej obudzić.
- Kame. - przywróciłem ją do siadu. - Kame! Obudź się. - lekko nią potrząsałem.
Kame POV
Gdy szliśmy słyszałam głos Reijiego w mojej głowie. Nie mogłam za nic się go pozbyć. Łzy coraz częściej spływały mi po policzkach.
- Kame. Kame! Obudź się. - Reiji! Tak! To jego głos.
- Też to słyszycie? - spojrzałam na przyjaciół.
- Co? - zatrzymaliśmy się.
- Reijiego. Słyszę jego głos. On żyje. - powiedziałam szczęśliwa.
Nagle moi przyjaciele zamienili się w potwory, a świat wokół mnie miał nie regularne kształty.
- Kame. - wtedy poczułam dziwne, znajome ciepło na moich ustach.
Reiji POV
- Kame. - pocałowałem moją dziewczynę, a ta nareszcie się obudziła.
- Reiji. - dziewczyna spojrzała na mnie z zaszklonymi oczami od płaczu.
- Tak. Jestem przy Tobie. - mocno ją do siebie przytuliłem.
- Miałam okropny koszmar. Ja poroniłam. Ty spłonąłeś. Laito, Nanami, Kanato, Cho i Tsuki zostali przebici sztyletami. Sora i Ayato zginęli w walce. Tylko ja, Mao, Shu i Subaru przeżyliśmy. - dziewczyna szlochała.
- No już... To tylko sen. Jestem tutaj. - delikatnie głaskałem ją po plecach, dzięki czemu dziewczyna się uspokajała.
- Która godzina? - spytała po chwili.
- Piąta. - spojrzałem na zegar nad drzwiami, na przeciwko nas.
- Nie zasnę dzisiaj już. - Kame przysunęła do siebie kolana.
- Za pięć godzin idziemy na miasto, a po obiedzie nasi rodzice przyjeżdżają. - wstałem z łóżka i szukałem ciuchów na dzisiaj.
- Od kiedy Ty masz problemy z wyborem ciuchów? - Kame lekko się zaśmiała, gdy patrzyłem na półkę z ciuchami.
- To prawdziwy ja. - uśmiechnięty odwróciłem się do niej.
- Tak, tak. -
Dziewczyna podeszła do mnie, pocałowała lekko w usta, po czym podeszła do szafy i wybrała nam ciuchy.
- Mam świetny pomysł! - krzyknęła uradowana i położyła rzeczy na łóżku.
- Ja już znam te Twoje świetne pomysły. -
- Nie marudź. No więc - usiadła na łóżku i położyła nogę na nogę, uśmiechając się przy tym do mnie. - każda para będzie miała ciuchy w swoim ulubionym kolorze. Czyli... Ty i ja niebieski, Shu i Nanami żółty i tak dalej. Co Ty na to? - mówiła to, jednocześnie pisząc SMSy.
- Mi pasuje. - wziąłem ciuchy i zacząłem się rozbierać.
- Reiji! Tam jest łazienka! - dziewczyna zarumieniona wskazała drzwi do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
- Wolę tutaj. - uśmiechnąłem się. - Uwielbiam się z Tobą droczyć. - zaśmiałem się i wszedłem do łazienki, bo Kame już miała lampkę w rękach, którą zapewne by we mnie rzuciła, gdybym nadal kontynuował czynność.
Kame POV
- Dobrze, że to tylko koszmar. - pomyślałam, gdy odłożyłam lampkę na swoje miejsce.
- A Ty jeszcze w piżamie? - Reiji usiadł obok mnie.
- Masz coś przeciwko? - spytałam.
- Tak. - dał mi ciuchy, ale ja je odłożyłam. - Co Ci jest? - spytał zmartwiony.
- Zaraz wrócę! - szybko wbiegłam do łazienki, po czym zaczęłam wymiotować do wanny.
- Musisz coś zjeść. - stwierdził mój chłopak, gdy myłam twarz.
- Wiem. - spojrzałam na niego gniewnie.
- Ciąża Ci nie służy. - zaśmiał się.
- Nie śmiej się tylko chodźmy do kuchni. - złapałam go za rękę.
Sora POV
Jest gdzieś po piątej, ale ja nie mogę spać. Ciągle myślę nad tym, że moje siostry są w ciąży, a ja nie.
Rozmyślałam tak, nalewając sobie mleko do szklanki.
- Sora, też nie śpisz? - spytał Reiji, gdy razem z Kame weszli do kuchni.
- Pić mi się zachciało. - wymusiłam uśmiech.
- Wszystko w porządku, Sora? - zmartwiła się Kame.
- Tak. Nie martwcie się. - wyminęłam ich, znaczy... Próbowałam wyminąć, ale Reiji zatrzymał mnie kładąc rękę na moim lewym ramieniu.
- Sora. Przecież widać, że coś Ci jest. Jesteś w ciąży? - na ostatnie słowa odwróciłam się do nich.
- Nie. Nie jestem. I w tym problem. Boję się, że Subaru mnie zostawi, bo nie mogę dać mu dzieci. - ręce zaczęły mi się trząść.
- Subaru nie jest taki. Porozmawiaj z nim, a sama się przekonasz. - doradził Reiji.
Subaru POV
Obudziłem się. Ale nigdzie nie ma Sory. Moja dziewczyna od kilku dni chodzi przygnębiona i nie chce ze mną o tym porozmawiać, co sprawia we mnie złość na samego siebie.
- Hejka -
Sora usiadła na łóżku, a ja przytuliłem ją od tyłu. Dziewczyna na ten gest wstała z łóżka i podeszła do balkonu.
- Sora. Co Ci jest? - podszedłem do niej.
- Nic. -
W szybie zauważyłem pojedyncze łzy na twarzy mojej ukochanej.
- Po prostu... Wszystkie są w ciąży, a ja nie. Martwię się, że mnie zostawisz, bo nie mogę dać Ci dzieci! - odwróciła się do mnie ze spuszczoną głową i zaciśniętymi pięściami.
- Głupia. - przytuliłem ją. - Kocham cię i tylko to się liczy. Proszę cię, nie martw się tym, dobrze? - spojrzałem na nią.
Sora przekręciła głowę lekko w bok.
Zniżyłem się trochę. Delikatnie złapałem jej podbródek i odwróciłem tak, że patrzyliśmy sobie w oczy. Ująłem jej policzek jedną ręką, a drógą złapałem ją w talii.
- Kocham cię. - złączyłem nasze usta w pocałunek, który dziewczyna oddała.
- Dziękuję, Subaru. - po pocałunku dziewczyna przytuliła się do mnie, po czym w moment zasnęła.
Wziąłem ją na ręce, na styl panny młodej. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą, po czym ucałowałem w czoło i wyszedłem do ogrodu.
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Ohayo!
Na proźbę wielu osób postanowiłam zrobić kontynuację 💓💓
Jak się wam podoba? Piszcie w komentarzach i nie zapomnijcie o gwiazdkach 💖💖
Polecam Hawrylukelo z którą piszę książkę o DL na koncie DiabolikTeam 💗💗
Ciao! 💘💘
~Akane
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro