Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ prolog }

Kame POV

Z nienawiści do miłości. Z miłością aż po grób. Ze śmierci i popiół w nowe życie. Z pierwszego spotkania do następnych. Od kolorowego zdjęcia po wyblakłe. Po wspomnienia nagrane jak film po pojedyncze sceny. Wszystko się kiedyś kończy, aby zwolnić miejsce nowym uczuciom i doznaniom. To wszystko to kolej rzeczy i tego nie da się ominąć ani oszukać. To jest przeznaczenie. Los. Których od tamtej chwili znienawidziłam bardziej od śmierci.


































Reiji POV

Moja dziewczyna wierciła się na łóżku, była cała rozpalona, a ja nie mogłem za nic jej obudzić.

- Kame. - przywróciłem ją do siadu. - Kame! Obudź się. - lekko nią potrząsałem.

Kame POV

Gdy szliśmy słyszałam głos Reijiego w mojej głowie. Nie mogłam za nic się go pozbyć. Łzy coraz częściej spływały mi po policzkach.

- Kame. Kame! Obudź się. - Reiji! Tak! To jego głos.

- Też to słyszycie? - spojrzałam na przyjaciół.

- Co? - zatrzymaliśmy się.

- Reijiego. Słyszę jego głos. On żyje. - powiedziałam szczęśliwa.

Nagle moi przyjaciele zamienili się w potwory, a świat wokół mnie miał nie regularne kształty.

- Kame. - wtedy poczułam dziwne, znajome ciepło na moich ustach.

Reiji POV

- Kame. - pocałowałem moją dziewczynę, a ta nareszcie się obudziła.

- Reiji. - dziewczyna spojrzała na mnie z zaszklonymi oczami od płaczu.

- Tak. Jestem przy Tobie. - mocno ją do siebie przytuliłem.

- Miałam okropny koszmar. Ja poroniłam. Ty spłonąłeś. Laito, Nanami, Kanato, Cho i Tsuki zostali przebici sztyletami. Sora i Ayato zginęli w walce. Tylko ja, Mao, Shu i Subaru przeżyliśmy. - dziewczyna szlochała.

- No już... To tylko sen. Jestem tutaj. - delikatnie głaskałem ją po plecach, dzięki czemu dziewczyna się uspokajała.

- Która godzina? - spytała po chwili.

- Piąta. - spojrzałem na zegar nad drzwiami, na przeciwko nas.

- Nie zasnę dzisiaj już. - Kame przysunęła do siebie kolana.

- Za pięć godzin idziemy na miasto, a po obiedzie nasi rodzice przyjeżdżają. - wstałem z łóżka i szukałem ciuchów na dzisiaj.

- Od kiedy Ty masz problemy z wyborem ciuchów? - Kame lekko się zaśmiała, gdy patrzyłem na półkę z ciuchami.

- To prawdziwy ja. - uśmiechnięty odwróciłem się do niej.

- Tak, tak. -

Dziewczyna podeszła do mnie, pocałowała lekko w usta, po czym podeszła do szafy i wybrała nam ciuchy.

- Mam świetny pomysł! - krzyknęła uradowana i położyła rzeczy na łóżku.

- Ja już znam te Twoje świetne pomysły. -

- Nie marudź. No więc - usiadła na łóżku i położyła nogę na nogę, uśmiechając się przy tym do mnie. - każda para będzie miała ciuchy w swoim ulubionym kolorze. Czyli... Ty i ja niebieski, Shu i Nanami żółty i tak dalej. Co Ty na to? - mówiła to, jednocześnie pisząc SMSy.

- Mi pasuje. - wziąłem ciuchy i zacząłem się rozbierać.

- Reiji! Tam jest łazienka! - dziewczyna zarumieniona wskazała drzwi do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

- Wolę tutaj. - uśmiechnąłem się. - Uwielbiam się z Tobą droczyć. - zaśmiałem się i wszedłem do łazienki, bo Kame już miała lampkę w rękach, którą zapewne by we mnie rzuciła, gdybym nadal kontynuował czynność.

Kame POV

- Dobrze, że to tylko koszmar. - pomyślałam, gdy odłożyłam lampkę na swoje miejsce.

- A Ty jeszcze w piżamie? - Reiji usiadł obok mnie.

- Masz coś przeciwko? - spytałam.

- Tak. - dał mi ciuchy, ale ja je odłożyłam. - Co Ci jest? - spytał zmartwiony.

- Zaraz wrócę! - szybko wbiegłam do łazienki, po czym zaczęłam wymiotować do wanny.

- Musisz coś zjeść. - stwierdził mój chłopak, gdy myłam twarz.

- Wiem. - spojrzałam na niego gniewnie.

- Ciąża Ci nie służy. - zaśmiał się.

- Nie śmiej się tylko chodźmy do kuchni. - złapałam go za rękę.

Sora POV

Jest gdzieś po piątej, ale ja nie mogę spać. Ciągle myślę nad tym, że moje siostry są w ciąży, a ja nie.

Rozmyślałam tak, nalewając sobie mleko do szklanki.

- Sora, też nie śpisz? - spytał Reiji, gdy razem z Kame weszli do kuchni.

- Pić mi się zachciało. - wymusiłam uśmiech.

- Wszystko w porządku, Sora? - zmartwiła się Kame.

- Tak. Nie martwcie się. - wyminęłam ich, znaczy... Próbowałam wyminąć, ale Reiji zatrzymał mnie kładąc rękę na moim lewym ramieniu.

- Sora. Przecież widać, że coś Ci jest. Jesteś w ciąży? - na ostatnie słowa odwróciłam się do nich.

- Nie. Nie jestem. I w tym problem. Boję się, że Subaru mnie zostawi, bo nie mogę dać mu dzieci. - ręce zaczęły mi się trząść.

- Subaru nie jest taki. Porozmawiaj z nim, a sama się przekonasz. - doradził Reiji.

Subaru POV

Obudziłem się. Ale nigdzie nie ma Sory. Moja dziewczyna od kilku dni chodzi przygnębiona i nie chce ze mną o tym porozmawiać, co sprawia we mnie złość na samego siebie.

- Hejka -

Sora usiadła na łóżku, a ja przytuliłem ją od tyłu. Dziewczyna na ten gest wstała z łóżka i podeszła do balkonu.

- Sora. Co Ci jest? - podszedłem do niej.

- Nic. -

W szybie zauważyłem pojedyncze łzy na twarzy mojej ukochanej.

- Po prostu... Wszystkie są w ciąży, a ja nie. Martwię się, że mnie zostawisz, bo nie mogę dać Ci dzieci! - odwróciła się do mnie ze spuszczoną głową i zaciśniętymi pięściami.

- Głupia. - przytuliłem ją. - Kocham cię i tylko to się liczy. Proszę cię, nie martw się tym, dobrze? - spojrzałem na nią.

Sora przekręciła głowę lekko w bok.
Zniżyłem się trochę. Delikatnie złapałem jej podbródek i odwróciłem tak, że patrzyliśmy sobie w oczy. Ująłem jej policzek jedną ręką, a drógą złapałem ją w talii.

- Kocham cię. - złączyłem nasze usta w pocałunek, który dziewczyna oddała.

- Dziękuję, Subaru. - po pocałunku dziewczyna przytuliła się do mnie, po czym w moment zasnęła.

Wziąłem ją na ręce, na styl panny młodej. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą, po czym ucałowałem w czoło i wyszedłem do ogrodu.

💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕

Ohayo!

Na proźbę wielu osób postanowiłam zrobić kontynuację 💓💓

Jak się wam podoba? Piszcie w komentarzach i nie zapomnijcie o gwiazdkach 💖💖

Polecam Hawrylukelo z którą piszę książkę o DL na koncie DiabolikTeam 💗💗

Ciao! 💘💘

~Akane

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro