16 (epilog)
Sora POV
- Nie! - krzyknęłam. - Tsuki sobie poradzi. A poza tym widziałam w oczach Kanato smutek, więc na pewno nic jej nie zrobi. - uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęła się Nana.
- To jak z imionami dla dzieci? - Laito uśmiechnięty szepnął Mao do ucha, a Ayato trzepnął go w tył głowy.
- Wybierzemy jak się urodzą. - uśmiechnęła się Cho, a Laito był bardzo podekscytowany.
- I my jesteśmy spokrewnieni? - Ayato złapał się za głowę, a ja i Mao zaczęłyśmy się przeraźliwie głośno śmiać.
- Masz jakieś wątpliwości, Ayatuś? -
- Laito! Ty jesteś pijany?! - Cho wstała z fotelu i podeszła do mnie.
- Napiłem się tylko soku z winogron. - no i zemdlał.
- Zaniosę go do Waszego pokoju, Cho. - uśmiechnął się Shu.
- A my szykujmy się na jutro. - odparł Reiji i dał nam listę co kto ma robić.
Tsuki POV
Biegłam na oślep. Bardzo bałam się reakcji Kanato.
- Tsuki! Czekaj! Tsuki! - Kanato krzyczał, gdy zniknęłam za drzwiami pokoju Nanami.
Oparłam się o drzwi i zsunęłam po nich. Miałam wiele scenariuszy reakcji Kanato. Chwilę nad nimi rozmyślałam i zasnęłam.
Kanato POV
Znalazłem Tsuki w pokoju Nany. Wziąłem ją delikatnie na ręce i prze teleportowałem nas do naszego pokoju.
Położyłem dziewczynę na łóżku. Usiadłem na łóżku na przeciwko niej i bacznie przyglądałem się mojej dziewczynie.
- Kanato?! - dziewczyna gwałtownie usiadła. Widać, że się mnie boi.
- Spokojnie. - próbowałem się do niej zbliżyć.
- Nie! Nie podchodź! - dziewczyna zwinęła się w kłębek i zaczęła szlochać.
- Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. Nic Wam nie zrobię. - przysunąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
- Ale... - spojrzała na mnie, ale ja jej przerwałem.
- Wiem co mówiłem i przepraszam. Kocham Ciebie. - ucałowałem ją w czoło.
- Dziękuję. - powiedziała z ulgą i zasnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Mao POV
Dzisiaj przyjeżdżają rodzice i Karlheinz.
- Mao! Już są! - do pokoju wparował Ayato i prze teleportował nas do holu.
- Mama! Tata! - ja i siostry zamknęłyśmy rodziców w mocnym uścisku co odwzajemnili.
- No wiecie co? Nie widzieliśmy się tak długo, a Wy nawet nie powiecie "Cześć" - grymasił Karlheinz.
- Może pójdziemy do salonu? - zaproponował Reiji i tak też zrobiliśmy.
Gdy wszyscy usiedliśmy służba podała nam deser, którym było tiramisu i szampan.
- A więc. - zaczęła moja rodzicielka. - Jak się wam układa? -
- Świetnie! - krzyknął zachwycony Laito.
- Laito! - Cho pacnęła go w rękę.
- Musimy wam o czymś powiedzieć. - tata przybrał poważną postawę i spojrzał na Karlheinza.
- Otóż... Ustaliliśmy już daty waszych ślubów. - uśmiechnął się wampir.
- Data ślubów załatwiona - powiedział Laito i skreślił to z listy.
- Na kiedy? - spytała Nanami.
- Za miesiąc. - powiedział Karlheinz. - Ale... My ustaliliśmy kto z kim. -
- Jak to?! - wrzasnął Reiji, ale Shu go uspokoił.
- Żartowałem. - zaśmiał się Sakamaki, a my odetchnęliśmy z ulgą.
- Reiji... Jako, że Ty tutaj pełnisz najważniejszą rolę, to chciałabym z Tobą porozmawiać na osobności. - nasza rodzicielka wstała od stołu i kierowała się do innego pomieszczenia, a Reiji jej zafturował.
Reiji POV
Weszliśmy do pokoju mojej matki. Wciąż czuć jej słodką woń.
- Reiji. Czy wiesz, że powinieneś zabić Kame, przy najbliższej okazji? - Manami odwróciła się do mnie z twarzą morderczyni.
- Wybacz. Ale ja ją kocham i nie potrafię. - próbowałem rozgryźć co chce zrobić.
- Hahaha! Miłość bywa zgubna, mój drogi. Twój ojciec nie kocha mnie tak mocno, jak ja jego. Ale... Wiem, że i tak w głębi duszy on was bardzo kocha. Więc... Postanowiłam wyznać mu moje najszczersze uczucia poprzez zabicie Was. -
- Nie przyniesie Ci to żadnych korzyści. -
- Mylisz się. Pozbędę się plugawych wampirów. Również tych, które drzemią w moich córkach. -
- Jesteś nic nie wartą matką jak i kobietą. -
- Dziękuję za komplement. Pożegnaj się ze światem, Reiji! - blondynka rzuciła we mnie świecą i zaczęło się wokół mnie palić.
- Reijiiii! - Kame! - Reiji! Nie! Reiji! Proszę! Nie umieraj, Reiji! - moja dziewczyna płakała, gdy ja paliłem się żywcem i nic nie mogłem zrobić.
- Uciekaj! Uciekaj stąd! Uciekaj do Mukamich! - nagle wokół mnie nastała ciemność.
Kame POV
- Reeeijiii! - byłam bardzo zrozpaczona. - Aaa! -
Ogromne kawałki szkła przebiły mój brzuch, przez co, ja... Ja... Poroniłam.
- Kame! Chodź! Idziemy! - Subaru wyważył drzwi i wyprowadził mnie z pokoju i kierowaliśmy się do salonu.
Wokół nas był ogień. Nie mieliśmy jak się wydostać.
- Tsukiii! - usłyszeliśmy krzyk Kanato.
Pobiegliśmy za tym dźwiękiem i po chwili zobaczyliśmy przebitą nożami Tsuki i osłaniającego ją Kanato.
- Oni... Nie żyją! -
Wtem podbiegli do nas Ayato i Shu.
- Gdzie dziewczyny? - spytał Ayato.
- Gdzie Sora?! - Subaru nie zwracając uwagi na brata zadał kolejne pytanie.
- Jestem tutaj. - odwróciłam się i Sora miała przebite udo drutami.
- Musimy się stąd wynieść! - krzyknęłam.
- Nanaaaa! - krzyk Mao dobiegał z holu.
Szybko pobiegliśmy do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Mama stała cała we krwi, a pod nią Nanami w kawałkach.
- Coś Ty zrobiła?! - nie mogłam dłużej znieść tego bólu.
- Muszę pozbyć się wampirów, kochaniutka. - mama rzuciła we mnie oszczepem, ale tata mnie osłonił.
- Ej! Wynośmy się! Tutaj nie da się oddychać. - Laito miał na rękach Cho, która ledwo żyła.
- Chooo! - Mao podbiegła do naszej siostry, która była już nie żywa.
- Aaa! - o nie! Laito... On... Został przepołowiony na pół.
- Laito! - Ayato podbiegł do swojego brata.
- Ayato! Uważaj! - Mao złapała oszczep.
- Ty jędzo! - Ayato rzucił się na mamę, ale w efekcie został zraniony w piszczel sztyletem.
Ayato POV
Mam tego dość! Straciłem moich braci! Nie pozwolę, aby co kolwiek stało się reszcie.
- Idźcie! Dogonię Was później! - wziąłem mój miecz i miecz Laito.
- Ayato! - Mao pocałowała mnie i wybiegła z rezydencji.
Shu POV
- To nie może być prawda! On żyje! Kame! Powiedz, że Reiji żyje! Powiedz, że Nanami żyje! Proszę - rozwaliłem drzewo.
- Nie, Shu. On nie żyje. Nana też. - podeszła do mnie Kame.
To nie możliwe. Najpierw moja mama, później Reiji- mój brat, którego powinienem chronić i rozumieć, a na końcu Nana i nasze dziecko- nigdy ich nie zapomnę.
Ale to nie znaczy, że nie wstrząsnęła mną śmierć reszty. Mimo, że reszta mojego rodzeństwa była nadzwyczaj denerwująca to i tak to wzmacniało nasze więzi. Nie sądziłem, że kiedyś przyznam, ale... Kochałem moich braci.
- Sora i Ayato zostali w środku. - gdy Subaru to powiedział, to cała rezydencja się zawaliła i czuliśmy wszędzie krew.
- Ayatooo! - Mao osunęła się na kolanach, a Subaru przykucnął przy niej.
Ja postanowiłem zaopiekować się naszą czwórką, a zwłaszcza Kame, która widziała coś, co nie prędko zapomni.
Subaru POV
To wszystko działo się tak szybko... Straciłem czterech braci, przyjaciółki i dziewczynę. Postanowiłem wspierać tych, co są teraz ze mną, a zwłaszcza Mao, która została sama ze swoim dzieckiem.
Mao POV
Ayato. Sora. Reiji. Kanato. Tsuki. Cho. Laito. Nanami. To nie może być prawda! Oni nie powinni umrzeć! Niee! A zwłaszcza Sora, która miała wielkie plany na przyszłość, zresztą jak reszta. Ale... Ja... Będę żyć dla nich.
Kame POV
Straciłam jednego dnia tak dużo, o co musiałam się bardzo starać. Ten ból... Jest nie do zniesienia. A te krzyki i wybuchy... Nigdy ich nie zapomnę choćbym nawet bardzo chciała.
- Idziemy do Mukamich. - Shu skinął głową w stronę rezydencji wcześniej wspomnianych wampirów.
Mao POV
Jak rozkazał blondyn tak też zrobiliśmy. Szliśmy jedno obok drugiego.
Nadal czułam na moich ustach usta Ayato. Wtedy nie myślałam, że to nasz ostatni pocałunek. Tak bardzo za nim tęsknię. Tak bardzo mi go brakuje. Jedyną pamiątką po nim jest nasze dziecko.
T
ak bardzo tęsknię za moimi siostrami i tatą, i przyjaciółmi. Nic nie zastąpi tych chwil, które razem przeżyliśmy.
Kame POV
Z nienawiści do miłości. Z miłością aż po grób. Ze śmierci i popiół w nowe życie. Z pierwszego spotkania do następnych. Od kolorowego zdjęcia po wyblakłe. Po wspomnienia nagrane jak film po pojedyncze sceny. Wszystko się kiedyś kończy, aby zwolnić miejsce nowym uczuciom i doznaniom. To wszystko to kolej rzeczy i tego nie da się ominąć ani oszukać. To jest przeznaczenie. Los. Których od tamtej chwili znienawidziłam bardziej od śmierci.
💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘
Ohayo!
Jak podoba wam się koniec?
Mnie to bardzo wzruszyło i mam nadzieję, że Was też. Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie i czy zrobić kontynuację 💘💖💟💗
Tyle, Ciao!
'Akane'
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro