{1}
Subaru POV
Wziąłem ją na ręce, na styl panny młodej. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą, po czym ucałowałem w czoło i wyszedłem do ogrodu.
Cho POV
- Laitoo! - obudziłam mojego chłopaka.
- Co jest? - spytał zaspany.
- Mam... skurcze... - zwijałam się z bólu.
- O matko! - chłopak szybko wziął mnie na ręce i prze teleportował do Reijiego.
- Laito. Zostaw Cho w moich rękach. - Reiji spojrzał na Laito, a moja siostra z trudem wyszła z nim z pokoju.
Kame POV
Martwie się o Cho i dziecko. Ale Laito potrzebuje teraz większej pomocy niż ktokolwiek inny, w tym momencie.
- Laito - uśmiechnęłam się do przyjaciela. - Wszystko będzie dobrze. - weszliśmy do kuchni.
- Mam nadzieję. A co jeśli nie powinna zajść w ciążę bo rzekomo była bezpłodna? - Laito złączył swoje ręce.
- Ale zaszła. Powinieneś się cieszyć. - nalałam nam lemoniadę i podałam szklankę z napojem Laito.
- Cieszę się, ale jednocześnie martwię. -
- Laito. Laito, którego znamy i kochamy to ten, który nawet w najtrudniejszych chwilach jest radosny i pociesza innych. - chłopak spojrzał na mnie z iskrami w oczach.
- Dziękuję, Kame. - wampir uśmiechnął się do mnie jak to on ma w zwyczaju to robić.
- I wrócił stary Laito. - wywróciłam oczami.
- No co?! Nie tego chciałaś, laleczko? - bosz, nie! Mogłam trzymać język za zębami.
- Chciałam, abyś przestał się martwić. Ale nie musisz od razu mówić do mnie "laleczko" - przy ostatnim się skrzywiłam.
- Ale to tak ładnie brzmi. - zachwycił się.
Ja podeszłam do niego i uderzyłam w głowę.
- Dobra! Dobra! Poddaję się! - podniósł ręce do góry, po czym spojrzeliśmy na siebie zdziwieni a nagle wybuchnęliśmy śmiechem.
Nanami POV
- Nanuś. - Shu przytulił mnie od tyłu.
Ja stałam w łazience i w dodatku w samej bieliźnie. Ja wiem... Shu lubi takie widoki, ale zamierzam mu je ograniczyć do minimum.
- Shu. Ja chcę wziąć poranną toaletę. - usiłowałam się wyrwać.
- Jesteś w ciąży, więc muszę cię pilnować. - uśmiechnięty ucałował mnie w polik.
- W łazience nic mi nie grozi. - odwróciłam się do niego wkurzona.
- Właśnie, że grozi. Możesz się poślizgnąć, albo co gorsza Ayato albo Laito tutaj wpadną i mogą mi Ciebie zgwałcić. -
- Wiesz, że jestem w ciąży? Więc gwałt mi nie grozi. - wyminęłam go i zaczęłam się przebierać.
- Nigdy nic nie wiadomo. - Shu powórzył wykonywaną przeze mnie czynność.
- Jesteś głupi. - wyszliśmy z łazienki, a ja usiadłam na łóżku.
- Ale ty tego głupka kochasz. -
Zawisł nade mną i zaczął pieścić moją szyję, a ja się temu oddawałam.
- Tak. Kocham. - zaśmiałam się.
~~~~~~~~~~~~~~~
Trzy godziny później.
Laito POV
- Laito. Gratuluję. Masz syna. -
Reiji zjawił się w kuchni, a ja szybko prze teleportowałem się do Cho i naszego synka.
- Jakiś ty śliczny. - szczęśliwy wziąłem syna na ręce.
- Laito - usłyszałem głos Cho i się do niej odwróciłem, mając nadal na rękach naszą pociechę.
- Jak się czujesz? - usiadłem obok mojej ukochanej.
- Dobrze. - uśmiechnęła się i dotknęła główkę naszego synka.
- Jak go nazwiemy? - spytałem nadal patrząc na moje skarby.
- Ichirou. - podałem Cho dziecko.
- Też o tym myślałem. -
Mao POV
- Kanato! - pacnęłam wampira, gdy ten chciał zjeść moje czekoladowe ciasteczko.
- Potrzebuję zjeść. - upierał się wampir.
- Już wystarczająco zjadłeś! - wytknęłam mu język.
- Mao! Ja wiem, że ma się potrzeby w naszym stanie, no ale prosze cie! Ty już takich ze dwadzieścia jak nie lepiej zjadłaś. - Tsuki zabrała mi tależ z ciasteczkami.
- W lodówce są jeszcze takoyaki. -
Podeszłam do lodówki, ale Ayato nie pozwolił mi jej otworzyć.
- Mao. Przesadzasz. Serio, przestań. - Ayato wyprowadził mnie z kuchni.
- O co ci chodzi?! - zaskoczyłam na wampira.
- O to, że nie powinnaś się przejadać. To może Wam zaszkodzić. - Ayato dotknął mojego brzucha, a ja się uśmiechnęłam.
- Dobrze. -
Na to słowo Ayato wstał i mnie pocałował.
- To już szósty miesiąc. - uśmiechnął się.
- No wiem. - nagle osunęłam się na kolana, a Ayato szybko do mnie przykucną.
- Zabiore Cię do Reijiego. Na poród jest za wcześnie. - wziął mnie na ręce i kierował do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
Reiji POV
- Reiji... Jak myślisz? Kiedy urodzę? - Kame usiadła mi na kolanach, podczas gdy ja czytałem książkę.
- Za trzy miesiące, jak sądzę. -
Odłożyłem książkę i objąłem ją w talii.
- Wybaczcie, że przerywam wam ten ekscytujący moment, ale Mao ma skurcze, a jest o wiele za wcześnie na poród. - Ayato trzymał na rękach Mao.
- Połóż ją tutaj. - wskazałem na łóżko, a Kame wyszła z pokoju.
Ayato POV
- Reiji... Myślisz, że ciąża może źle przebiegać? - usiadłem zmartwiony na łóżku.
- Wcześniaki się bardzo często rodzą. - Reiji dotknął brzucha Mao, a ta aż zaczęła warczeć.
- Reiji... Za mocno dotknąłeś. - skarciłem brata.
- Właśnie nie. Zadzwonię po Rukiego. Sam nie dam sobie rady. - Reiji zaczął już rozmawiać z Mukamim przez telefon.
Spojrzałem zmartwiony na Mao. Dziewczyna była bardzo rozpalona i nie przytomna. Ale gdy się tylko zbliży rękę do jej brzucha od razu warczy i włączają się jej instynkty obronne. Na prawdę się martwię.
- Ayato. Zostaw Mao w naszych rękach. - do pokoju wszedł Ruki, a na korytarzu stali Mukami.
- Liczę na was. - wyszedłem z pokoju.
- Ayato. Mao jest silna. Nie martw się. - pocieszał Kou, ale ja nadal się martwiłem.
- Wiem. Ale... Ja nie potrafię być silny w takim momencie. - zacisnąłem pięści i weszliśmy do pokoju gier.
- Ayato. Nie martw się tak. -
Wszyscy mnie pocieszali, ale ja nie chcę stracić ani Mao, ani naszych dzieci. Nie chcę!
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Ohayo!
Jak podoba się rozdział? 💞💞
Gwiazdkujcie i komentujcie 💙💙
Do następnego! 💖💖
~Akane
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro