Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{1}

Subaru POV

Wziąłem ją na ręce, na styl panny młodej. Położyłem ją na łóżku, przykryłem kołdrą, po czym ucałowałem w czoło i wyszedłem do ogrodu.

Cho POV

- Laitoo! - obudziłam mojego chłopaka.

- Co jest? - spytał zaspany.

- Mam... skurcze... - zwijałam się z bólu.

- O matko! - chłopak szybko wziął mnie na ręce i prze teleportował do Reijiego.

- Laito. Zostaw Cho w moich rękach. - Reiji spojrzał na Laito, a moja siostra z trudem wyszła z nim z pokoju.

Kame POV

Martwie się o Cho i dziecko. Ale Laito potrzebuje teraz większej pomocy niż ktokolwiek inny, w tym momencie.

- Laito - uśmiechnęłam się do przyjaciela. - Wszystko będzie dobrze. - weszliśmy do kuchni.

- Mam nadzieję. A co jeśli nie powinna zajść w ciążę bo rzekomo była bezpłodna? - Laito złączył swoje ręce.

- Ale zaszła. Powinieneś się cieszyć. - nalałam nam lemoniadę i podałam szklankę z napojem Laito.

- Cieszę się, ale jednocześnie martwię. -

- Laito. Laito, którego znamy i kochamy to ten, który nawet w najtrudniejszych chwilach jest radosny i pociesza innych. - chłopak spojrzał na mnie z iskrami w oczach.

- Dziękuję, Kame. - wampir uśmiechnął się do mnie jak to on ma w zwyczaju to robić.

- I wrócił stary Laito. - wywróciłam oczami.

- No co?! Nie tego chciałaś, laleczko? - bosz, nie! Mogłam trzymać język za zębami.

- Chciałam, abyś przestał się martwić. Ale nie musisz od razu mówić do mnie "laleczko" - przy ostatnim się skrzywiłam.

- Ale to tak ładnie brzmi. - zachwycił się.

Ja podeszłam do niego i uderzyłam w głowę.

- Dobra! Dobra! Poddaję się! - podniósł ręce do góry, po czym spojrzeliśmy na siebie zdziwieni a nagle wybuchnęliśmy śmiechem.

Nanami POV

- Nanuś. - Shu przytulił mnie od tyłu.

Ja stałam w łazience i w dodatku w samej bieliźnie. Ja wiem... Shu lubi takie widoki, ale zamierzam mu je ograniczyć do minimum.

- Shu. Ja chcę wziąć poranną toaletę. - usiłowałam się wyrwać.

- Jesteś w ciąży, więc muszę cię pilnować. - uśmiechnięty ucałował mnie w polik.

- W łazience nic mi nie grozi. - odwróciłam się do niego wkurzona.

- Właśnie, że grozi. Możesz się poślizgnąć, albo co gorsza Ayato albo Laito tutaj wpadną i mogą mi Ciebie zgwałcić. -

- Wiesz, że jestem w ciąży? Więc gwałt mi nie grozi. - wyminęłam go i zaczęłam się przebierać.

- Nigdy nic nie wiadomo. - Shu powórzył wykonywaną przeze mnie czynność.

- Jesteś głupi. - wyszliśmy z łazienki, a ja usiadłam na łóżku.

- Ale ty tego głupka kochasz. -

Zawisł nade mną i zaczął pieścić moją szyję, a ja się temu oddawałam.

- Tak. Kocham. - zaśmiałam się.

~~~~~~~~~~~~~~~
Trzy godziny później.

Laito POV

- Laito. Gratuluję. Masz syna. -

Reiji zjawił się w kuchni, a ja szybko prze teleportowałem się do Cho i naszego synka.

- Jakiś ty śliczny. - szczęśliwy wziąłem syna na ręce.

- Laito - usłyszałem głos Cho i się do niej odwróciłem, mając nadal na rękach naszą pociechę.

- Jak się czujesz? - usiadłem obok mojej ukochanej.

- Dobrze. - uśmiechnęła się i dotknęła główkę naszego synka.

- Jak go nazwiemy? - spytałem nadal patrząc na moje skarby.

- Ichirou. - podałem Cho dziecko.

- Też o tym myślałem. -

Mao POV

- Kanato! - pacnęłam wampira, gdy ten chciał zjeść moje czekoladowe ciasteczko.

- Potrzebuję zjeść. - upierał się wampir.

- Już wystarczająco zjadłeś! - wytknęłam mu język.

- Mao! Ja wiem, że ma się potrzeby w naszym stanie, no ale prosze cie! Ty już takich ze dwadzieścia jak nie lepiej zjadłaś. - Tsuki zabrała mi tależ z ciasteczkami.

- W lodówce są jeszcze takoyaki. -

Podeszłam do lodówki, ale Ayato nie pozwolił mi jej otworzyć.

- Mao. Przesadzasz. Serio, przestań. - Ayato wyprowadził mnie z kuchni.

- O co ci chodzi?! - zaskoczyłam na wampira.

- O to, że nie powinnaś się przejadać. To może Wam zaszkodzić. - Ayato dotknął mojego brzucha, a ja się uśmiechnęłam.

- Dobrze. -

Na to słowo Ayato wstał i mnie pocałował.

- To już szósty miesiąc. - uśmiechnął się.

- No wiem. - nagle osunęłam się na kolana, a Ayato szybko do mnie przykucną.

- Zabiore Cię do Reijiego. Na poród jest za wcześnie. - wziął mnie na ręce i kierował do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

Reiji POV

- Reiji... Jak myślisz? Kiedy urodzę? - Kame usiadła mi na kolanach, podczas gdy ja czytałem książkę.

- Za trzy miesiące, jak sądzę. -

Odłożyłem książkę i objąłem ją w talii.

- Wybaczcie, że przerywam wam ten ekscytujący moment, ale Mao ma skurcze, a jest o wiele za wcześnie na poród. - Ayato trzymał na rękach Mao.

- Połóż ją tutaj. - wskazałem na łóżko, a Kame wyszła z pokoju.

Ayato POV

- Reiji... Myślisz, że ciąża może źle przebiegać? - usiadłem zmartwiony na łóżku.

- Wcześniaki się bardzo często rodzą. - Reiji dotknął brzucha Mao, a ta aż zaczęła warczeć.

- Reiji... Za mocno dotknąłeś. - skarciłem brata.

- Właśnie nie. Zadzwonię po Rukiego. Sam nie dam sobie rady. - Reiji zaczął już rozmawiać z Mukamim przez telefon.

Spojrzałem zmartwiony na Mao. Dziewczyna była bardzo rozpalona i nie przytomna. Ale gdy się tylko zbliży rękę do jej brzucha od razu warczy i włączają się jej instynkty obronne. Na prawdę się martwię.

- Ayato. Zostaw Mao w naszych rękach. - do pokoju wszedł Ruki, a na korytarzu stali Mukami.

- Liczę na was. - wyszedłem z pokoju.

- Ayato. Mao jest silna. Nie martw się. - pocieszał Kou, ale ja nadal się martwiłem.

- Wiem. Ale... Ja nie potrafię być silny w takim momencie. - zacisnąłem pięści i weszliśmy do pokoju gier.

- Ayato. Nie martw się tak. -

Wszyscy mnie pocieszali, ale ja nie chcę stracić ani Mao, ani naszych dzieci. Nie chcę!

💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕

Ohayo!

Jak podoba się rozdział? 💞💞
Gwiazdkujcie i komentujcie 💙💙

Do następnego! 💖💖

~Akane

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro