1
Sora POV
Mam nadzieję, że Kame sobie nic nie zrobi, ze względu na jej wrażliwą naturę.
- Auu! Patrz jak łazisz! -
Spojrzałam w górę i zauważyłam Subaru.
- Ty też powinnaś uważać. - spojrzał na mnie kontem oka.
- Widziałeś Kame? -
- Tak, biegła całkiem na oślep. Radziłbym Ci ją dogonić, zanim Reiji na nią wpadnie, albo co gorsza na odwrót. -
Subaru po swoim monologu rozpłynął się, a ja postanowiłam skorzystać z jego rady.
Biegłam jak najszybciej za Kame.
Cholera! Spóźniłam się.
- Kame! - podbiegłam do siostry.
- Jesteście nieznośne! - warknął Reiji.
- A Ty nienormalny! - odgryzła mu się Kame.
- Zasługujesz na karę! -
Reiji złapał mocno moją siostrę za oba nadgarstki i wtedy zaświeciły mu się oczy.
No nie!
- Zostaw ją! -
Odciągnęłam Kame od Reiji'ego i po chwili zadrapałam mu twarz.
- Co tu się dzieje?! Reiji! Nawet nie chcę wiedzieć co zamierzałeś zrobić! -
Shu pomógł wstać bratu.
- Możecie zaakceptować to, że musimy mieszkać pod jednym dachem? - Shu zwrócił się tym razem do naszej trójki.
- Jasne... - wywróciłam oczami.
- Jak Reiji nie będzie nas wyzywał. -
Rzuciła Kame i kierowała się do swojego pokoju, a ja postanowiłam się przewietrzyć.
Shu POV
Postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi mojemu bratu.
Reiji powinien zrozumieć, że musimy dogadać się z dziewczynami.
- Po co nas wezwałeś? Jadłem właśnie takoyaki. - grymasił Ayato, gdy wszyscy zjawiliśmy się w salonie.
- Twoje żarcie może poczekać. Musimy zaakceptować dziewczyny! - uniosłem głos.
- Ja nie ma z tym problemu. - uśmiechnął się Laito.
- Akceptuję je tylko dlatego, że mają smaczną krew. - Ayato poprawił się w fotelu.
- Jak już tak o tym marzysz Shu, to mogę je zaakceptować. - dodał Subaru.
- Ta mała jest całkiem podobna do mnie, zaakceptuję tylko z tego faktu. - Kanato wreszcie mówi z sensem i odłożył swojego miśka.
Teraz wszyscy spojrzeliśmy na Reiji'ego.
- Nawet mnie do tego nie zmusicie. Są gorsze od nas. -
Reiji wstał z fotelu i ruszył w stronę swojego gabinetu nie zwracając na nas uwagi.
Dałem znak braciom, że mogą wrócić do poprzedniej czynności.
~~~~~~~~
Następnego dnia, po kolacji
Ayato POV
Kurde! Tak długo nie piłem krwi, że muszę coś z tym zrobić.
A jako, że trafił mi się dość smakowity kąsek, muszę to jakoś wykorzystać.
Mao POV
Robiłam porządki na łóżku, gdy nagle w pokoju zjawił się Ayato ze swoim głupkowatym uśmieszkiem, który był... Nadzwyczaj przerażający.
- Czego? Nie widzisz, że sprzątam? - warknęłam.
Kurde! Powinnam się opanować.
- Pic mi się chce. -
No pięknie!
- Nie dam Ci mojej krwi! - krzyknęłam, gdy wampir przygwoździł mnie do ściany.
- Sam ją sobie wezmę. -
Ayato chciał mi się wgryźć w szyję, ale ja wbiłam mu pazury w brzuch i zaczęłam kręcić ręką, aż wampir zwijał się z bólu. Zrobiło mi się go dziwnie żal i wyrzuciłam za drzwi, po czym je zamknęłam.
- Chichinashi! I tak będziesz moja! - krzyknął zza drzwi, a mnie już krew zalewała.
- A wsadź se tą Chichinashi w tyłek, cymbale! -
Rzuciłam i wyskoczyłam przez okno, przez co spadłam na Sorę.
- Ojj! Przepraszam Sora! - pomogłam wstać mojej siostrze.
- Zabić Ty się chcesz czy jak? -
- Niee. Uciekam przed Ayato. - przyznałam się, gdy spacerowałyśmy pomiędzy różami.
- A co on zrobił? - siostra spojrzała na mnie trochę rozbawiona.
- Nazwał mnie Chichinashi! -
Oburzyłam się, a Sora zaczęła się przeraźliwie głośno śmiać.
- Faktycznie! Trochę taka z Ciebie deska. -
Spojrzałam na siostrę, a ona przybrała poważną minę.
- Coś mi się zdaje, że Ayato w pewnym sensie na Ciebie leci. -
- Chyba na moją krew. - burknęłam.
- Ohh~~ czy rozmawiacie o mnie, laleczki? -
Nagle obok nas pojawił się znienawidzony przeze mnie kapelusznik imieniem Laito.
Sora POV
Kurde! Jakbym mogła to zabiłabym już dawno tego napaleńca.
- Na to, to musisz sobie trochę zasłużyć, Laito - ominęłyśmy zboczeńca, a ten zaczął się śmiać.
- Ja już znajdę sposób, żebyście mnie uwielbiały. - no i zniknął.
- Matko! Co za...! -
- Nie kończ! - przerwała mi Mao.
Tsuki POV
Już z jakąś godzinę spaceruję po rezydencji i mam bardzo dziwne wrażenie, że się powoli w niej gubię.
- Ne, Teddy. Czy ona jest aż tak głupia, żeby nas nie wyczuć? - Kanato!
- A czy Ty jesteś tak głupi, żebyś nie wiedział, że już dawno Ciebie wyczułam? - odwróciłam się do niego dumna z tego co mu powiedziałam.
- Nie obrażaj nas. - podszedł do mnie wkurzony.
- Pamiętaj kim jestem, Kanato. - starałam się nie okazywać tego, że się go jednak boję.
- Raczej czymś, prawda Teddy? -
- Przestań gadać z miśkiem, bo normalnie psychopata z Ciebie. -
Chciałam go ominąć, ale ten dureń przygwoździł mnie do ściany.
- Wczoraj Ci się udało, ale nie licz na to, że dzisiaj to się powtórzy. -
Kanato mocno ścisnął moje przedramiona, ale i tak było to do zniesienia.
- Nawet kły i pazury Ci nie pomogą. -
Kanato uśmiechnął się zwycięsko, gdy spojrzał na mnie.
Nagle poczułam jego krew.
- Ty to lepiej się do niej nie zbliżaj. - warknęła Nanami, która chwilę temu wbiła wampirowi pazury w szyję i to dość głęboko.
- Puszczaj mnie, głupia! -
W tej chwili Nanami rzuciła Kanato o ścianę, po czym złapała mnie za nadgarstek i biegłyśmy do naszych sióstr.
~~~~~~~~
Dwa tygodnie później, środa.
Cho POV
Siedzę sobie i się nudzę w swoim pokoju.
Minęły dwa tygodnie od naszej przeprowadzki tutaj i jako jedyna jestem pozytywnie nastawiona do sytuacji, w której się znajdujemy.
Nagle zauważyłam światło w mojej szafie, co było dość dziwne.
Delikatnie do niej podeszłam, otworzyłam drzwi i zobaczyłam...
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Ohayo!
Spodobał się rozdział? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza i gwiazdki 👑
Mam do Was pytania:
1. Kto jest w szafie Cho?
2. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
*rozdziały będą pojawiać się nieregularnie*
To tyle, ciao!
'Akane'
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro